Wersow po ślubie przyjęła nazwisko Friza. Internauci: „Przyjęcie nazwiska męża to oddanie mu się pod opiekę”

Wersow, a właściwie Weronika – aktualnie Wiśniewska, a do niedawna Sowa – poinformowała swoich fanów, że po ślubie przyjęła nazwisko męża. „Karol powiedział, że to dla niego jest bardzo ważne. (…) I też chciałam, żebyśmy mieli jedno nazwisko jako rodzina” – wyjaśniła na nagraniu, które opublikowała na swoim kanale na YouTube. Jej osobista decyzja stała się tematem publicznej debaty na temat powinności i przekonań małżonków. Z wielu komentarzy czuć mocny podmuch patriarchatu.
Wersow przyjęła nazwisko męża: „Przestała być Wersow, a została Werwiś”
Wersow i Friz, czyli Weronika Sowa i Karol Wiśniewski, w sierpniu ogłosili, że sformalizowali swój wieloletni związek. Ceremonia ślubna pary influencerów była owiana tajemnicą – do sieci nie wyciekły żadne zdjęcia z tej uroczystości poza tymi, które po jakimś czasie zdecydowali się opublikować sami małżonkowie. Ślub odbył się w gronie najbliższych, ale kulisy tego wydarzenia fani będą mogli niebawem obejrzeć… w kinie.
„Zawsze mówiliśmy, że najchętniej zaprosilibyśmy Was wszystkich na nasze wesele… i w pewnym sensie właśnie to robimy! Nasz film to nie tylko historia o ślubie, ale też o tym, jak wygląda nasza relacja i codzienność. (…). A pokaz w kinie traktujemy jak wspólne świętowanie – spotkanie z Wami, którzy od lat jesteście częścią naszego życia” – przekazali za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Ten pomysł przez wielu został odebrany jako wyrachowana forma monetyzacji uczuć i prywatności. Małżonkowie znaleźli się na językach także z innego powodu. Kilka dni po tym, jak ogłosili seans w kinie, Wersow opublikowała na swoim kanale na YouTube najnowszy film Q&A. Odpowiedziała w nim na najczęściej pojawiające się pytania m.in. w kontekście ślubu. Już sam tytuł wskazywał, że znajdą się w nim odniesienia do kwestii nazwiska. Influencerka ujawniła, że po ślubie przyjęła nazwisko męża.
„Przez wiele lat, jak rozmawiałam z moimi przyjaciółkami, to zawsze mówiłam: 'Nie, ja zostaje przy swoim nazwisku. Bardzo mi się podoba moje nazwisko, już jestem do niego przyzwyczajona’. Potem mi się zaczęło zmieniać i zaczęłam mówić, że przybiorę nazwisko moje i mojego męża” – zaczęła. „Finalnie wydarzyło się tak, że Karol powiedział, że to dla niego też jest bardzo ważne i on by bardzo chciał, żebym przyjęła jego nazwisko” – wyjaśniła.
Jak dodała, jej decyzja o zmianie nazwiska wynikała przede wszystkim z chęci zachowania spójności. Influencerka wyjaśniła, że skoro jej córka Maja nosi nazwisko Wiśniewska, naturalnym dla niej było, aby cała rodzina funkcjonowała pod tym samym nazwiskiem.
„Jako że moja córka jest Maja Wiśniewska, tak też chciałam, żebyśmy mieli jedno nazwisko jako rodzina i jestem Weronika Wiśniewska, oficjalnie” – zakomunikowała.
Zaznaczyła, że zmiana nazwiska to dla niej duża zmiana i jeszcze ciężko jest się jej do tego przyzwyczaić.
,,Ale fajnie, fajnie jest mieć nazwisko po mężu i stanowić taką wspólną rodzinę. Dla was będę Wersow, a prywatnie Weronika Wiśniewska” – zakończyła.
Pani od Feminatywów: „A gdyby tak po prostu dać ludziom żyć?”
Słowa Wersow zapoczątkowały szerszą debatę o nazwiskach po ślubie. To, co działo się w komentarzach pod nagraniem influencerki, prześledziła Martyna Faustyna Zachorska – językoznawczyni, autorka książki „Żeńska końcówka języka”, znana na Instagramie jako Pani od Feminatywów. Z jej screenów dowiadujemy się, że dyskusja była bardzo podzielona. Jedni z szacunkiem podchodzili do indywidualnych wyborów małżonków, inni natomiast próbowali narzucać własne przekonania i ideologię.
„Wersow przestała być Wersow, a została Werwiś” – napisał jeden z komentujących.
Utrzymany w żartobliwym tonie komentarz można odebrać poniekąd jako sugestię zmiany także pseudonimu influencerki, pod którym jest znana w przestrzeni publicznej od lat, a który wziął się z połączenia trzech pierwszych liter jej imienia i nazwiska panieńskiego.
Pod wpisem pojawiły się konserwatywne głosy, że kobiety są niemal zobligowane do przyjęcia nazwiska męża, a jeśli poddają ten temat pod dyskusję, to sygnał, by zastanowić się nad przyszłością takiego związku.
„Dobra postawa. Nie wiem, jak po ślubie można nie przyjąć w ogóle nazwiska męża” – pisze jeden z mężczyzn.
„Jeśli narzeczona informuje, że planuje mieć nazwisko łączone albo co gorsza chce zostawić swoje, to jest ostatnia czerwona flaga. No chyba że posiadasz szkaradne nazwisko z jakimś obelżywym określeniem – to wtedy sam zmieniaj, ale na Boga nie na jej” – dodaje kolejny internauta.
Wymiana zdań szybko przerodziła się w zażartą dyskusję o tradycji, równości i prawie do decydowania o sobie.
„Mężczyźni oczekują szacunku, kobiety bezpieczeństwa. Przyjęcie nazwiska męża to okazanie mu szacunku i 'oddanie’ mu się pod opiekę. W zamian za to kobieta oczekuje poczucia bezpieczeństwa dla siebie i przyszłych dzieci. Ale ja jestem zaściankowa, to co ja wiem” – czytamy.
W podobnym tonie brzmiał kolejny komentarz.
„Dla mnie to okazanie szacunku. Jeżeli kobieta nie chce przyjąć mojego nazwiska, to czułbym podświadomie, że nie traktuje mnie ani tego małżeństwa na poważnie. Kobietę prowadzi do ołtarza często ojciec, jest to symboliczne i podobnie jest z nazwiskiem” – dodał inny komentujący.
W kontrze do tych wypowiedzi pojawił się wpis pewnej kobiety, która prosi o podanie sensownego argumentu, który przekona ją, dlaczego miałaby przyjąć nazwisko po mężu, biorąc pod uwagę, że:
„1. Zarabia więcej lub tyle samo i tyle samo łoży na życie/rodzinę,
2. W domu są dwie 'głowy rodziny’, związek jest równorzędny,
3. Podział obowiązków jest równy”.
Internautka z komentarzy mogła dowiedzieć się, że „w domu ma współlokatora a nie męża”, a wymienione przez nią punkty „przeczą idei i sensowi małżeństwa”.
„Jeśli w ten sposób chcesz budować związek, będzie to tylko partnerstwo ekonomiczne. Aby małżeństwo było szczęśliwe, kobieta musi w pełni zaufać i poddać się prowadzeniu męża” – czytamy.
Polskie prawo daje małżonkom równe możliwości w kwestii nazwiska – mogą przyjąć nazwisko partnera, ale tak samo mogą zachować własne, a nawet połączyć oba w dowolnej kolejności. Choć jeszcze niedawno te dwa ostatnie rozwiązania były rzadkością, dziś coraz więcej osób decyduje się odejść od tradycyjnego schematu i wybiera taki zapis nazwiska, który najlepiej odpowiada ich osobistym przekonaniom. Jak słusznie zauważyła Pani od Feminatywów, niezależnie od kontekstu, wciąż te wybory są społecznie dyskutowane.
„Dopiero co była afera o Sławosza, który miał „pozbawić się męskości”, dodając do swojego nazwiska nazwisko żony, a teraz te same środowisko chwali Wersow za przyjęcie nazwiska męża. A gdyby tak po prostu dać ludziom żyć?” – sugeruje popularyzatorka wiedzy o feminatywach.
Zobacz także

„Gdyby odwaga miała imię i nazwisko, to nazywałaby się Anja Ringgren Lovén”

„Ta dziewczyna nazywa się Justyna Nagłowska. Nie narzeczona Szyca, nie partnerka aktora i nie kobieta swojego mężczyzny”. Borys Szyc ostro o postrzeganiu kobiet

Aleksandra Domańska szczerze o macierzyństwie. „Gdy urodził się Ariel, nie zalała mnie fala miłości. Nic nie czułam”
Polecamy

Monica Bellucci: „Nie jestem obsesyjna w kwestii urody. Piękno dla mnie to sposób, w jaki patrzysz na siebie i innych”

On w Polsce, ona w Szwajcarii. Małżeństwo z 30-letnim stażem. „Jesteśmy ciekawostką”
11:00 min
Ewa Woydyłło: „Nie rozpamiętuj złej przeszłości. To najgłupsza rzecz, jaką sobie można robić”

Miriam Synger: „Ja nie czuję się odmienna, jestem sobą, ale też wiem, że skoro w jakiś sposób odbiegam od normy, to mogę wzbudzać niepokój”
się ten artykuł?