Przejdź do treści

W Sejmie debatowano nad zmianą definicji gwałtu. „Projekt czyni gwałt zbrodnią, a nie występkiem, jak ma to miejsce obecnie”

Anita Kucharska-Dziedzic- Hello Zdrowie
Anita Kucharska-Dziedzic: " To projekt, który nadaje nam wszystkim, obywatelkom i obywatelom, autonomię seksualną" Fot. Filip Naumienko/East News
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy ofiara krzyczała? Jak się broniła? Czy wyrywała się z rąk napastnika? Kiedy kobieta padnie ofiarą gwałtu, śledztwo skupia się wokół tego, jak bardzo broniła się przed gwałcicielem. Lewica chce nowelizacji Kodeksu Karnego zamieniającego prawną kwalifikację gwałtu. Bo tylko „TAK” oznacza zgodę. „Projekt czyni gwałt zbrodnią, a nie występkiem, jak ma to miejsce obecnie (…) Zamiast szukać usprawiedliwienia dla sprawcy, nazywa gwałt po imieniu. Daje autonomię seksualną wyrażaną przez wolę lub jej brak” – przekonywała do zmian posłanka Anita Kucharska-Dziedzic.

„To projekt, który nadaje autonomię seksualną”

Według szacunków w Polsce zgłaszany jest co piąty gwałt. Jedynie jedno z czterech postępowań kończy się postawieniem zarzutów sprawcy. Według obecnego polskiego prawa, gwałt jest wtedy, kiedy ofiara wyraża wyraźny sprzeciw. Mówi o tym art. 197 Kodeksu karnego mówi: do gwałtu dochodzi wtedy, gdy „ktoś przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego”. Ale nie zawsze ofiara krzyczy lub jest w stanie się bronić.

Lewica chce zmiany definicji gwałtu. W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego, którego autorką jest prawniczka Danuta Wawrowska. Przewiduje on przekwalifikowanie takiego czynu z występku na zbrodnię. Gwałt ma być zdefiniowany jako doprowadzenie do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody. Projekt zmienia też podejście do gwałtu w ramach systemu prawnego. Zaproponowano w nim podniesienie do trzech lat dolnego wymiaru kary (obecnie grozi za to kara od 2 do 12 lat więzienia).

Projekt zakłada także zaostrzenie kary za doprowadzenie do innej niechcianej czynności seksualnej. Ma ono być zaostrzone karą od 2 do 10 lat pozbawienia wolności (obecnie od 6 miesięcy do 8 lat).

„Mam nadzieję, że Polska stanie się szesnastym europejskim krajem, który wprowadzi tę zmianę do Kodeksu karnego” – powiedziała posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.

I dodała:

Projekt czyni gwałt zbrodnią, a nie występkiem, jak ma to miejsce obecnie. Znosi domniemanie zgody i konieczność udowodnienia przez ofiarę, że sprawca ponosi odpowiedzialność za jej krzywdę. Ten projekt, zamiast szukać usprawiedliwienia dla sprawcy, nazywa gwałt po imieniu. Daje autonomię seksualną wyrażaną przez wolę lub jej brak”.

Podjęła też temat kar, które w Polsce są „nadzwyczaj łagodne i rzadkie”.

„Jeżeli trzech dojrzałych mężczyzn gwałci 14-letnią uczennicę podstawówki, to dwóch mężczyzn można uniewinnić, bo dziewczyna miała kolorowe włosy i paznokcie, więc mogli domniemywać, że jest starsza. Trzeci mężczyzna, który wiedział, ile ma lat, został więc sam. A dziewczyna została odurzona i prawdopodobnie sama chciała seksu” – zobrazowała przykład.

Przedstawicielka KO Monika Rosa podkreśliła natomiast, że do gwałtów dochodzi „codziennie w domach”, a sprawcami są często osoby znajome, najbliższe.

„Projekt, o którym mówimy, to jest dobre prawo i nadzieja dla tych osób, które przetrwały. I to jest nadzieja na zmianę, bo tylko „tak” oznacza zgodę” – powiedziała.

Zwróciła uwagę, że „kwestia gwałtu to nie jest tylko kwestia sprawy kobiet”. Zaznaczyła, że „to jest sprawa nas wszystkich, choć oczywiście przemoc seksualna głównie dotyka kobiet, ale gwałt zdarza się także mężczyznom, a przemoc seksualna i zgoda na nią dotyka całe społeczeństwo”.

„Milczenie nie oznacza zgody”

Posłanka Lewicy Wanda Nowicka z kolei wskazała na problem wtórnej wiktymizacji, której doświadczają ofiary.

Ofiary cierpią po wielokroć – raz jako ofiary przemocy i gwałtu, a potem ponownie, podczas procesu sądowego, kiedy fakt zgwałcenia często jest kwestionowany, a gwałciciel nierzadko uniewinniony” – mówiła posłanka.

Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050-Trzecia Droga) zaznaczyła, że „brak oporu nie oznacza zgody, brak krzyku nie oznacza zgody, milczenie nie oznacza zgody, upojenie alkoholowe nie oznacza zgody”.

Marcin Warchoł, poseł PiS stwierdził natomiast, że trzeba zbadać zgodność projektu z Konstytucją.

„Projekt zakłada zmianę z obecnej sytuacji sprzeciwu na brak zgody i przerzuca ciężar dowodu na oskarżonego, który będzie musiał udowadniać swoją niewinność. Tymczasem rolą prokuratora jest udowodnienie winy. Tak mówi konstytucja” – mówił poseł.

Projekt wzbudza wątpliwości także u Grzegorza Płaczka z Konfederacji.

„Wszystko wydaje się niewinną igraszką do momentu udzielenia świadomej zgody. Pomyślmy jednak logicznie. Czy osoba pod wpływem alkoholu lub narkotyków wyrazi zgodę świadomie? To może budzić zastrzeżenia z konstytucją RP. Nie wylewajmy dziecka z kąpielą”.

Jego zdaniem proponowana zmiana definicji gwałtu czyni z każdego „potencjalnego gwałciciela”.

źródła: TVN24.pl, oko.press

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: