84 proc. Polek doświadczyło molestowania w przestrzeni publicznej. „To paradoksalne i dość częste, że osoba molestowana bierze wstyd na siebie”
– Warto powiedzieć, że większość sytuacji można bardzo łatwo przerwać. Molestant, któremu zostaną postawione granice, w większości przypadków po prostu się odsunie. Może rzuci coś złośliwego, ale bardzo często przestanie robić to, co robił, i zajście się skończy. Trzeba tylko dać sobie prawo do stawiania granic – mówi Katarzyna Łagowska, która w Centrum Praw Kobiet prowadziła szkolenia „Jak reagować na molestowanie w przestrzeni publicznej”.
Marianna Fijewska-Kalinowska: Badania Ipsos przeprowadzone w 2021 roku dla marki L’Oréal Paris pokazały, że 84 proc. kobiet doświadczyło molestowania w miejscach publicznych raz lub więcej niż raz i tylko w 31 proc. przypadków ktoś okazał im wsparcie. Ponadto, aż 86 proc. osób będących świadkami molestowania nie wie, jak reagować. To zatrważające statystyki…
Katarzyna Łagowska: Co ciekawe, około 40-50 proc. kobiet początkowo nie twierdziło, że doświadczyło molestowania seksualnego, dopiero w odpowiedzi na konkretne pytania okazywało się, że jednak tak. To znaczy, że często nie zdajemy sobie sprawy, czym jest molestowanie.
A więc czym jest molestowanie?
Molestowanie jest to takie zachowanie, którego nie chcemy być odbiorcą, a jednocześnie ktoś to wobec nas robi. Weźmy za przykład wpatrywanie się: jeśli ktoś wpatruje się w nas w autobusie, a my odwzajemniamy to spojrzenie i ukradkiem się uśmiechamy, bo podoba nam się ta osoba, to jest to flirt i nie ma w tym absolutnie nic złego. Ale jeśli ktoś natarczywie się w nas wgapia, co powoduje w nas duży dyskomfort, to jest to forma molestowania. Niestety molestowanie trudno wytłumaczyć i łatwo zbagatelizować. Sam molestant na zwrócenie uwagi może powiedzieć: „O co chodzi! Przecież tylko patrzę!” albo: „W ogóle nie patrzyłem na panią”. Z kolei osoby, którym opowiemy o tej sytuacji, np. znajomi czy rodzina, także mogą zareagować bagatelizująco, mówiąc: „Daj już spokój! Nic się takiego nie stało!”, „Przesadzasz!”.
I właśnie przez takie reakcje kobietom trudno ustalić, czy ich granice zostały przekroczone, czy może to wszystko dzieje się w ich głowie.
Niestety. A warto powiedzieć, że większość sytuacji można bardzo łatwo przerwać. Molestant, któremu zostaną postawione granice, w większości przypadków po prostu się odsunie. Może rzuci coś złośliwego, ale bardzo często przestanie robić to, co robił, i zajście się skończy. Trzeba tylko dać sobie prawo do stawiania granic.
”Badania dowodzą, że już samo porozumiewawcze spojrzenie z osobą, której dotyczy molestowanie, jest dla niej dużym wsparciem, bo daje jej sygnał z zewnątrz, że coś rzeczywiście się dzieje, że to wszystko nie jest w jej głowie.”
Na czym polega prowadzone przez panią szkolenie?
To propozycja, jak reagować na molestowanie w przestrzeni publicznej, które dotyczy nas lub którego świadkami jesteśmy. Chodzi o to, by reakcja była maksymalnie efektywna, czyli przerwała niepożądane zajście, a z drugiej strony, by była maksymalnie bezpieczna i nie narażała zarówno osoby molestowanej, jak i świadka na niebezpieczeństwo. Szkolenie prowadzone jest techniką 5D, to znaczy: dekoncentruj, dołącz innych, dokumentuj, daj wsparcie, dojdź do głosu.
Mogłaby pani krótko omówić każdą z tych metod?
Dekoncentruj, czyli wykonaj czynność, która przerwie akcję molestowania. Na przykład zauważyliśmy, że mężczyzna celowo ociera się o kobietę w tramwaju, ale nie chcemy bezpośrednio zwracać się do molestanta. Możemy wtedy np. upuścić coś w taki sposób, by osoba molestowana pomogła nam to podnieść i akcja molestowania zostanie przerwana, możemy podejść do osoby molestowanej i zapytać, czy dany przystanek mieści się przy jakimś znanym obiekcie i tak dalej…
Dołącz innych to także propozycja dla osób, które nie chcą bezpośrednio konfrontować się z molestantem. Jeśli do molestowania dochodzi na przykład w pubie, możemy poprosić o pomoc kelnera, jeśli w pociągu – iść do konduktora i powiedzieć, że jesteśmy świadkami takiej sytuacji i prosimy o pomoc w interwencji.
Kolejna metoda to dokumentacja, czyli nagrywanie bądź robienie zdjęć. Trzeba jednak zaznaczyć, że dokumentacja nigdy nie powinna być jedyną wdrożoną metodą, gdyż nie zakłada ona interwencji i przerwania akcji. Ważne także, by pamiętać, że zawsze to osoba molestowana jest decyzyjna w sprawie tego, co stanie się z danym materiałem dowodowym. Kolejna metoda to dawanie wsparcia – badania dowodzą, że już samo porozumiewawcze spojrzenie z osobą, której dotyczy molestowanie, jest dla niej dużym wsparciem, bo daje jej sygnał z zewnątrz, że coś rzeczywiście się dzieje, że to wszystko nie jest w jej głowie. Ponadto osoba ta widzi, że nie jest sama. Dawanie wsparcia jest też ważne po akcji interwencyjnej – to może być zwykłe zapytanie: „Jak się pani czuje?” lub propozycja wezwania taksówki.
Ostatnia metoda to dojście do głosu, czyli bezpośrednie zwrócenie się do molestanta, by przestał robić to, co robi. Ważne, by zaraz po zwróceniu uwagi zapytać osobę molestowaną o to, jak się czuje i czego potrzebuje.
To może od razu popracujemy na żywym przykładzie? Opowiem pani, jaką sytuację miałam trzy lata temu w komunikacji miejskiej, a pani powie, co tu poszło nie tak. Otóż jechałam zatłoczonym pociągiem, naprzeciw mnie siedziała kobieta w spódnicy, a obok niej starszy pan, który coraz mocniej się do niej przysuwał, patrzył na jej piersi tak, że niemal dotykał ich nosem, wpatrywał się też w jej kolana, jakby chciał zajrzeć pod spódnicę, do tego macał się po genitaliach. Kobieta była ewidentnie przerażona i cała czerwona. Wyglądała, jakby ją sparaliżowało, jakby bała się ruszyć. Ludzie wokół odwracali wzrok. Gdy upewniłam się, jaki charakter ma ta scena i że nic mi się przywidziało, zwróciłam się do starszego pana, mówiąc: „To, co pan robi, to molestowanie seksualne, jeśli natychmiast pan nie przerwie, zawołam konduktora, który wezwie policję lub każe panu wysiąść z pociągu. Ta pani sobie tego nie życzy”. Niestety pani nie odezwała się ani słowem. Wtedy pan zaczął mówić, że jemu się ta pani bardzo podoba, więc to chyba naturalne, że na nią patrzy, a ja się niepotrzebnie czepiam. Na szczęście przestał się w nią wpatrywać i zaczął opowiadać historię swojego życia. Mówił na cały głos, jakby chciał, by usłyszeli go wszyscy ludzie w przedziale. Historia polegała na tym, że miał w życiu cztery żony, każda z nich była wobec niego oziębła i nieczuła, a on pragnął przecież tylko bliskości… Jego długą i głośną opowieść przerwała inna pasażerka, która z wściekłością zwróciła się do mnie, mówiąc: „No i co pani narobiła!? Po co było zwracać mu uwagę? Teraz będzie gadał…”.
Nie powiedziałabym, że coś tu poszło źle. Pani cel został przecież osiągnięty: pan przestał molestować panią. To raczej reakcja otoczenia pokazuje, jak wiele jest do zrobienia w sprawie molestowania. Warto też zwrócić uwagę na to, że pani molestowana nie odezwała się i nie stanęła we własnej obronie.
”Chodzi o to, by reakcja na molestowanie była maksymalnie efektywna, czyli przerwała niepożądane zajście, a z drugiej strony, by była maksymalnie bezpieczna i nie narażała zarówno osoby molestowanej, jak i świadka na niebezpieczeństwo. Szkolenie prowadzone jest techniką 5D, to znaczy: dekoncentruj, dołącz innych, dokumentuj, daj wsparcie, dojdź do głosu”
Właśnie: dlaczego tak się stało?
Ona wzięła wstyd na siebie. To paradoksalne i dość częste, że osoba molestowana bierze odpowiedzialność za zaistniałą sytuację i wstydzi się znacznie bardziej niż molestant.
Nie obwiniam tej kobiety, że mnie nie poparła we własnej obronie, ale było mi przykro, bo czułam, że tym samym szkodziła sobie. Wydaje mi się, że gdy człowiek obroni swoje granice, to jest jednocześnie terapeutyczne dla niego. Czym może skutkować brak walki o siebie w takich sytuacjach?
Może skutkować tym, że osoba molestowana zaczyna funkcjonować w trybie awaryjnym. Będzie nieustannie myśleć, że nie jest bezpieczna, i spodziewać się zagrożenia. Zacznie się inaczej ubierać, może zmieni sposób dojazdu do pracy, a może nawet pracę czy miejsce zamieszkania, pogorszy się jakość jej życia, a funkcjonowanie w przestrzeni publicznej stanie się czymś trudnym i nieprzyjemnym. Mówię tu o sytuacjach skrajnych, które jednak się zdarzają, ale zwykle wtedy, gdy osoba narażona jest na molestowanie przez dłuższy czas, czyli naruszanie jej granic nie jest sytuacją jednorazową. Konsekwencje dla zdrowia psychicznego takiego stanu rzeczy są bardzo poważne: PTSD, depresja czy zaburzenia lękowe. Chcę jednak podkreślić, że jeśli osoba molestowana nie zareaguje, to nie powinna robić sobie z tego powodu wyrzutów – widocznie nie miała siły, by zareagować. To nie jest jej odpowiedzialność, to nie ona zrobiła coś złego, to jej zrobiono coś złego.
Być może właśnie czytają nas osoby, które doświadczyły molestowania seksualnego w przestrzeni publicznej lub w innym miejscu i do tej pory trzymają te przeżycia w sobie, nie chcąc wyjść na osoby, które histeryzują czy przesadzają. Co powiedziałaby pani tym osobom?
Na pewno jeśli jesteśmy zaraz po takiej sytuacji, gdy np. ktoś zaczepiał nas w autobusie i czujemy nagromadzenie stresu, warto zrobić coś dobrego dla siebie: iść na spacer, wybrać na wieczór dobry film… Zrobić coś, co zwykle pomaga nam się zrelaksować. Ponadto zawsze o takich zajściach warto komuś opowiedzieć. Wyrzucenie z siebie trudnej historii ma niezwykłą moc terapeutyczną. Być może wystarczy, że opowiemy o tym bliskiej nam osobie, a być może powinnyśmy udać się do specjalisty. Rozmowę ze specjalistą polecałabym osobom, które obserwują u siebie skutki psychiczne tej sytuacji, czują, że zostawiła w nich ślad, z którym trudno będzie sobie tak po prostu poradzić. W jednym i drugim przypadku należy skupić się na tym, by historia zawierała opis naszych emocji: co dokładnie poczuliśmy, gdy ta osoba zrobiła to i to. Wypowiedziane emocje przestają być takim ciężarem i o tym warto pamiętać.
Katarzyna Łagowska – specjalistka od przeciwdziałania przemocy, która z ramienia CPK prowadziła warsztaty „Jak reagować na molestowanie w przestrzeni publicznej”
Zobacz także
„Sama chciałaś”, „Brałbym”, „Spoko cycki”, „Niezła dupa” – te zdania każda z nas słyszała przynajmniej raz. To molestowanie seksualne
„Jeśli kobieta opowiada koleżankom, że jej partner dochodzi wyłącznie, kiedy się masturbuje, zwykle nie kojarzy tego z przemocą. A powinna” – mówi Anna Jastrzębska
„Co tam gwiazdeczko, nauczyłaś się?”. Julia Wieniawa gorzko o czasach szkolnych
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Patricia Kazadi skonfrontowała się ze swoim oprawcą. „Popłakał się, bo sam ma dwie córki”
ONZ bije na alarm: Liczba aktów przemocy wobec kobiet wzrosła o 50 proc.
„Profesor śpi koło mnie, nagi stary człowiek.” Absolwentka gdyńskiej filmówki oskarża Andrzeja Fidyka o wykorzystanie seksualne
Syn norweskiej księżnej aresztowany. „Pięć ofiar”
się ten artykuł?