Przejdź do treści

„Jeśli kobieta opowiada koleżankom, że jej partner dochodzi wyłącznie, kiedy się masturbuje, zwykle nie kojarzy tego z przemocą. A powinna” – mówi Anna Jastrzębska

Anna Jastrzębska, prezeska Fundacji Fortior, zajmującej się przemocą wobec mężczyzn / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Stereotyp jest taki, że mężczyzna ma być w łóżku aktywny i dominujący, dlatego mężczyźni mają wątpliwości: czy to, że ktoś mnie dotyka, mimo iż tego nie chcę, jest przemocą? – mówi Anna Jastrzębska, prezeska Fundacji Fortior, zajmującej się przemocą wobec mężczyzn.

 

Marta Szarejko: Zapytałam kilku kolegów, co uznaliby za przemoc seksualną. Nie wiedzieli, co powiedzieć.

Anna Jastrzębska: Z bardzo prostego powodu: mężczyźni mają alergię na mówienie o ich doświadczeniach w kontekście przemocy, uważają, że to godzi w męski wizerunek. Myślą, że jeśli ktoś doświadcza przemocy, to znaczy, że jest bezsilny i bezradny. A oni potrzebują sprawczości i siły. Dlatego staramy się nie używać słowa „ofiara”, mówimy raczej osoba, która doświadczyła przemocy, poszkodowana przemocą.

Jeśli nie chcą być skrzywdzeni w ogóle, to co dopiero zgwałceni, wykorzystani seksualnie.

Stereotyp jest taki, że mężczyzna ma być w trakcie stosunku seksualnego aktywny i dominujący, więc nie ma żadnej możliwości, żeby go zgwałcić. Mężczyźni nie patrzą na zmuszanie do penetracji w kontekście przemocy. Mają wątpliwości – czy to, że ktoś zaczyna mnie dotykać, mimo iż właściwie tego nie chcę, jest już przemocą?

Wychodzą z założenia, że jeśli podrywa ich kobieta, flirtuje z nimi, to raczej nobilitujące — niemęskie byłoby odrzucanie tego.

Zwłaszcza że wyrośli w konkretnych mitach, między innymi, że mężczyzna zawsze powinien mieć ochotę na seks. I zawsze musi być na niego gotowy. Na szczęście młodsze pokolenia myślą już inaczej: wiedzą, że przekroczenie granic ciała, dyskomfort, który sprawia czyjś dotyk, jest naruszeniem.

Czym jest przemoc seksualna?

To wszystkie czynności dotyczące sfery seksualnej, na które nie wyrażamy zgody. Od komentarzy, przez podglądanie, nękanie w sieci, do niechcianego dotyku i gwałtu. Gdybyśmy zapytały kobietę: „Czy, to że mężczyzna komentuje twój wygląd albo wysyła ci niechciane fotografie genitaliów, nazwałabyś przemocą?” – znakomita większość odpowiedziałaby, że tak. Zapytani o to samo mężczyźni wahaliby się.

Wiola Rębecka-Davie

Jak najczęściej przejawia się przemoc seksualna ze strony kobiet?

Jeśli chodzi o przemoc stosowaną w relacjach prywatnych, najczęściej pojawia się krytykowanie seksualności mężczyzny, podważanie jego męskości. I uszczypliwe komentarze w stylu: „Nie będę rozkładała kramiku na pięć minut” albo: „Stosunek z tobą trwa krócej niż gotowanie jaja na miękko”. Dalej mamy porównywanie mężczyzny do byłych partnerów. Wyśmiewanie narządów płciowych, zmuszanie do seksu groźbą i szantażem. „Nie jesteś w stanie dziecka zrobić? Co z ciebie za facet?”. Zdarza się też zmuszanie do penetrowania partnerki albo penetracja wbrew woli mężczyzny.

Narzędziem?

Przychodzą do Fundacji panowie, którzy mówią, że podczas igraszek seksualnych partnerka przypina ich kajdankami do łóżka, po czym dokonuje penetracji analnej wibratorem, wbrew ich woli. Czasem kobiety odurzają partnerów substancjami psychoaktywnymi, najczęściej alkoholem. Grożą rozstaniem. Jeden z naszych pacjentów usłyszał od żony: „Będziesz w końcu prawdziwym facetem albo zabieram dzieci i odchodzę”. Zdarzają się sytuacje, w których kobiety przez partnerów realizują swoje fantazje erotyczne. Żona jednego z naszych pacjentów fantazjowała o gwałcie na nim. Wynajęła innego mężczyznę, który to zrobił. Na jej oczach.

To dość drastyczne przykłady. Czy są inne, bardziej subtelne formy?

Oczywiście. Na przykład zdradzanie szczegółów intymnego życia. Opowiadanie koleżankom o rozmiarze penisa, czasie trwania stosunku, upodobaniach partnera. Gdybyśmy odwróciły sytuację i zapytały kobietę, czy to, że partner mówi kolegom, jak wygląda jej pochwa, a potem opowiada o tym, co ona lubi w łóżku, a czego nie znosi, jest naruszeniem, raczej nie miałaby wątpliwości, prawda? Natomiast jeśli kobieta opowiada, że jej partner dochodzi wyłącznie, kiedy się masturbuje, zwykle nie kojarzy tego z przemocą. A powinna.

Manipulowanie przy antykoncepcji?

Tak, również. Kobieta mówi, że się zabezpiecza, ale tego nie robi. Są całe fora internetowe z radami typu: jak utrzymać w sobie mężczyznę przed wytryskiem, jeśli para umówiła się na stosunek przerywany. Ale manipulacją jest też odwrotna sytuacja: para stara się o dziecko, a ona w tajemnicy stosuje antykoncepcję. Krótko mówiąc: liczy się podstęp.

Intencja i nierównowaga sił – to chyba podstawowe cechy przemocy?

Musimy pamiętać, czym jest przemoc w ogóle. Dość sztucznie próbujemy ją czasem podzielić na psychiczną, fizyczną, ekonomiczną i seksualną. Tak naprawdę one się ze sobą łączą, rzadko kiedy jedna forma występuję oddzielnie. Przemoc to działanie intencjonalne, które ma za zadanie zmusić człowieka do robienia określonych rzeczy. Ma na niego wywrzeć wpływ i faktycznie często zawiera komponent nierównowagi. Niektórzy to kwestionują, mówią: „Ona waży 40 kilo, a on 90, co to za nierównowaga?”. Ale kiedy kobieta stosuje przemoc psychiczną, ważne są również inne narzędzia.

Intelekt.

Albo świadomość mechanizmów psychologicznych, bo przecież nie tylko masa ciała świadczy o sile. Dlatego każdy rodzaj manipulacji dotyczący życia seksualnego można podpiąć pod przemoc. Weźmy nękanie w internecie, z podtekstem seksualnym. Pamiętam głośną sprawę lekarza, w którym zakochała się pacjentka. Poza tym, że zarzucała go wiadomościami, szantażowała i groziła, to wrzucała jego numer telefonu i adres na portale dla gejów sugerując, że on marzy o gwałcie zbiorowym. Skończyło się poważną batalią sądową.

Mnóstwo różnych oskarżeń, także w kontekście seksualnym, pada podobno przy sprawach rozwodowych.

Jeśli para rozstaje się w konflikcie, ryzyko, że podczas rozwodu pojawi się groźba wypuszczenia informacji na temat zaburzonych preferencji seksualnych albo gwałtów, jest ogromne. Mieliśmy kiedyś pacjenta, który przez takie zarzuty zmarł. Żona na rozprawie powiedziała, że mąż dopuszczał się czynności seksualnych wobec córki. Że ją głaskał po udzie. Zapytany na przesłuchaniu: – Czy przesuwał pan rękę w stronę jej krocza? – odpowiedział: „Tak! W stronę krocza, a potem kolana! Tak wygląda głaskanie po nodze”. I dodał, że pocieszał córkę, bo właśnie rozstała się z chłopakiem. Córka też zeznała, że nie było w tym podtekstu erotycznego, jednak kluczowe okazało się to, co powiedziała żona. Ten mężczyzna był policjantem, stracił pracę, odsunęli się od niego znajomi, wylądował w zakładzie karnym, a potem na ulicy. Przez lata zmagał się z chorobą alkoholową, dorobił się zespołu stresu pourazowego. Skończyło się tragicznie.

Jeśli chodzi o przemoc stosowaną w relacjach prywatnych, najczęściej pojawia się krytykowanie seksualności mężczyzny, podważanie jego męskości. I uszczypliwe komentarze w stylu: "Nie będę rozkładała kramiku na pięć minut" albo: "Stosunek z tobą trwa krócej niż gotowanie jaja na miękko"

Podobno mężczyźni, którzy stereotypowo postrzegani są jako najsilniejsi – wojskowi czy policjanci – często są ofiarami przemocy.

Naszymi podopiecznymi często są mężczyźni, którzy mówią, że wybrali taki zawód, żeby się z czymś uporać, na przykład z przemocą doświadczaną w domach rodzinnych. Chcą uczynić świat lepszym, a mundur, mięśnie, tatuaże to często tylko zbroja. Dlatego łatwo w nich uderzyć. Jak powiedział kiedyś jeden z moich pacjentów: „To, co twarde, jest kruche”. Poza tym, jak policjant czy wojskowy ma pójść do swoich kolegów i powiedzieć, że bije go żona? Albo zmusza do seksu?

Jednak kobiety to mniejszość, większość krzywdzących w kontekście mężczyzn to mężczyźni.

Przemoc wobec mężczyzn to zjawisko bardzo niedoszacowane, bo bardzo wiele przypadków nie jest zgłaszanych organom ścigania. Na pewno przemoc dzieje się często między mężczyznami, także w relacjach jednopłciowych. To nie jest żadna magia, raczej brutalna statystyka: w przemocy domowej sprawcami są często mężczyźni, a wszystko, co wrzucamy na półkę „gwałt w małżeństwie”, tych par też dotyczy. Przemoc seksualna może się zdarzyć podczas randki: ktoś komuś coś wrzucił, a potem wykorzystał. Bywa, że ktoś zgadza się na stosunek, jednak w trakcie odmawia, ale mimo tego sprawca nie przerywa… Spektrum działań jest szerokie.

Jedna osoba może grozić drugiej wyoutowaniem.

To akurat dzieje się też w związkach heteroseksualnych. Kobieta stwierdza nagle: „Powiem wszystkim, że jesteś gejem”. I oczywiście: w parach jednopłciowych partner może mieć materiały, które będą udowadniać, że związek jest homoseksualny, ale w relacji heteroseksualnej można je spreparować. Pamiętam taką sytuację: pan był trenerem piłki nożnej i ratownikiem, pracował na basenie. Jego partnerka zebrała wszystkie zdjęcia z obozu sportowego, wybrała takie, na których jej partner był z kolegą, na przykład na basenie – bez koszulek pili sobie drinki, i zrobiła z tego taką relację, że każdy by uwierzył w piękną randkę dwóch gejów na Mykonos!

Wszystko zależy od kontekstu.

Lęk, że będzie się uznanym za osobę homoseksualną, mężczyznom doznającym przemocy towarzyszy bardzo często. Właściwie niezależnie od tego, kto jest sprawcą. Jeśli kobieta – wszyscy pomyślą, że jestem gejem, skoro nie dążę do seksu z partnerką. Jeśli mężczyzna: zaraz się będą doszukiwać, że sam tego chciałem, albo on mnie gejem „zrobił” – kwestionowanie własnej orientacji seksualnej to bardzo częsty problem, zwłaszcza wśród mężczyzn, którzy doświadczyli przemocy seksualnej w dzieciństwie. Natomiast jeśli doszło do kontaktu między dwoma mężczyznami homoseksualnymi, to już w ogóle – będą mówić: gej, ma to, czego chciał! Poza tym przemoc w parach jednopłciowych to podwójne tabu: mówienie o niej często jest mylone ze stygmatyzacją tej grupy.

A inne grupy sprawców?

Kolejna grupa sprawców to szefowie. I tu jest demokracja: przemocowe są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jeśli kobieta jest szefem, najczęściej w grę wchodzą wszystkie formy molestowania seksualnego: od komentarzy, przez klepanie po tyłku, do wysyłania niechcianych zdjęć. Zdarza się wymuszanie cyberseksu, zmuszanie do stosunku seksualnego przy jednoczesnym grożeniu zwolnieniem. Albo oskarżeniem o gwałt. „Jak myślisz, komu uwierzą?” – pada często w takich sytuacjach. Wydaje się, że w tym kontekście kobiety czują się zupełnie bezkarne, na szczęście panowie coraz częściej starają się z tym walczyć.

Nagrywają szefowe?

Przychodzą do nas i pytają, jak zebrać dowody. Bywa, że tego typu czynności wobec mężczyzny dopuszcza się szef. Mieliśmy kiedyś sprawę, w której sprawcą był kierownik stacji benzynowej, a osobą skrzywdzoną pracownik. Chłopak miał umyć podłogę, a kierownik mówił: „Chodź po mój długi, twardy kijek”. Albo: „Na zapleczu mam dla ciebie robótki ręczne”. Do najbardziej bezpośredniej sytuacji doszło, kiedy chłopak się przebierał, a szef stał i na niego patrzył. Ale przyszedł do nas, zapytał co robić, a potem doszło do konfrontacji z szefem sieci stacji. I trzeba przyznać, że zrobili wszystko, żeby się nim zaopiekować. Wzięli to bardzo poważnie.

Przemoc seksualna wobec mężczyzn ma zupełnie inny wymiar niż ta wobec kobiet. Upokorzenie, upodlenie, spowodowanie konkretnych obrażeń. To bardzo atawistyczne: uderzając w seksualność, łatwo sprowadzić kogoś na sam dół hierarchii

Gdzie jeszcze zdarza się przemoc wobec mężczyzn?

We wszystkich skoszarowanych instytucjach: tam, gdzie mamy zamknięty teren, wielu mężczyzn i hierarchię. I tu od razu myślimy o więzieniach, ale teraz w zakładach karnych do gwałtów dochodzi znacznie rzadziej. Przemoc wychodzi poza mury więzienne, nie ma już takich możliwości wewnątrz…

Dlaczego?

Bo jest większa odpowiedzialność strażnika za więźnia, więc też większa kontrola. Lepiej, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, bo strażnik poniesie konsekwencje. A jeśli nie można ustawić niektórych osób w hierarchii za pomocą przemocy seksualnej w zakładzie, to można na zewnątrz rozkręcić aferę tak, że osoba, która wychodzi, zostanie napadnięta i zgwałcona. Często zbiorowo.

Brzmi jeszcze gorzej.

Bo tu nie ma możliwości wołania o pomoc, nikt nie zainterweniuje. Byli więźniowie często są po wyjściu z zakładu osobami w kryzysie bezdomności, a w ich świecie przemoc kwitnie. To często ludzie, którzy doświadczają przemocy od zawsze: najpierw w rodzinie, potem w placówce, zakładzie karnym, w końcu na ulicy. Są zupełnie bezbronni.

Jakieś inne instytucje męskie?

Wojsko, szkoły wojskowe, policja. W ogóle większość sytuacji przemocy seksualnej, o której w naszym gabinecie rozmawiamy, dzieje się pomiędzy mężczyznami, którzy nie są w bliskiej relacji. Oni często się znają, ale ta przemoc w ogóle nie ma komponentu erotycznego. Przemoc seksualna wobec mężczyzn ma zupełnie inny wymiar niż ta wobec kobiet.

Nie chodzi o satysfakcję, tylko o władzę.

Upokorzenie, upodlenie, spowodowanie konkretnych obrażeń. To bardzo atawistyczne: uderzając w seksualność, łatwo sprowadzić kogoś na sam dół hierarchii. Ale jest jeszcze jedna grupa, o której warto wspomnieć: osoby, które czują, że mają niejako przyzwolenie na przemoc ze względu na różnice kulturowe. Na przykład rodzina migrantów, w której jest ojciec i synowie, których on tłucze, próbując strachem zmusić dzieci do posłuszeństwa. Żonę zresztą też. Bo to samo robił jego ojciec i dziadek. Przełom pojawia się, kiedy w starciu z inną kulturą jeden z synów w końcu orientuje się, że coś jest nie w porządku, że może czas to przerwać. Przychodzi do nas z wielkim siniakiem pod okiem i pyta: „Czy to prawda, że w Polsce bicie dzieci jest karalne?”. Zamarłam, kiedy usłyszałam pytanie zadane w ten sposób pierwszy raz. W ogóle myślę, że nie ma co rozdzielać przemocy wobec kobiet od tej wobec mężczyzn – warto skupić się na przemocy wobec dzieci. Bo bez uporania się z ich krzywdzeniem, nie uporamy się z przemocą wobec dorosłych, bez względu na ich płeć.

 

Anna Jastrzębska – psycholożka, psychotraumatolożka, pedagożka, ratownica, prezeska Fundacji Fortior zajmującej się przemocą wobec mężczyzn

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: