Przejdź do treści

Filip jest chory i miał problem z ubieraniem. Aż powiedział rodzicom: „Nie możemy znaleźć dla mnie ciuchów? To zróbmy je sami”

Łukasz, Filip, Dorota i Matylda Wysoccy/ Archiwum prywate
Łukasz, Filip, Dorota i Matylda Wysoccy/ FunWear
Podoba Ci
się ten artykuł?

Trzy kwadranse minimum – tyle zajmowało rodzicom Filipa jego ubranie. Nie mówiąc o skorzystaniu z toalety. Przy zakładaniu koszulki, bluzy, kurtki, trzeba było dosłownie wykręcać mu barki, ręce. Dlatego Wysoccy szukali ubrań, które by im wszystkim trochę ułatwiły życie. A że nie znaleźli, postanowili zrobić je sami. Tak powstała pierwsza w Polsce marka modowa bez ograniczeń, z ubraniami dostosowanymi do potrzeb osób z niepełnosprawnościami – FunWear.

 

Filip Wysocki kocha kosmos. Bo tam nie ma grawitacji i wszyscy są równi. Sprawny bardziej, mniej? W stanie nieważkości każdy porusza się tak samo.

Jego rodzice raczej twardo stąpają po ziemi. Oboje skończyli Akademię Wychowania Fizycznego, i Sportu w Gdańsku, Łukasz szefuje Gdańskiej Organizacji Turystycznej, Dorota jest fizjoterapeutką, przebranżowiła się wiele lat temu, gdy wspólnie z mężem zdecydowali, że to ona zajmie się rehabilitacją ich syna.

Filip choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA), od urodzenia potrzebuje nieustannej pomocy, od kilku lat porusza się na wózku. A rodzice chcieliby mu nieba przybliżyć, nawet w tak błahej sprawie, jak ubranie.

Te marzyły mu się „normalne”, odkąd miał 7-8 lat. Czyli: nie za duże, fajne, kolorowe, takie jak inni. Już wtedy narzekał: „Czemu mam za duże buty?”, „Czemu znów jadę na wesele, komunię, święta w dresach?”.

Łukasz i Dorota szukali rozwiązania, nie znaleźli, w końcu dwa lata temu Filip rzucił: „Nie możemy znaleźć dla mnie ciuchów? To zróbmy je sami”.

Tak narodziła się FunWear – pierwsza na świecie (a na pewno w Polsce) marka modowa bez ograniczeń, z ubraniami dla osób z niepełnosprawnościami.

Filip Wysocki/ FunWear

Filip Wysocki/ FunWear

Kosmos

Jak wyjaśniają Wysoccy na stronie FunWear na Facebooku: „Symbolem wizualnym naszej marki jest znak informujący o tym, że wszystko jest możliwe, przedstawiający podróż w kosmos oraz miłość do życia i wszechświata”.

Logo rodzinnej firmy z Gdańska to rakieta i literki FW, akronim nazwy, ale też inicjały samego Filipa. W końcu od niego wszystko się zaczęło. A konkretnie od problemu, który rósł razem z nim. – Z czasem coraz większym wyzwaniem stało się dla nas ubieranie Filipa, bo robił się coraz większy i coraz cięższy – wyjaśnia jego tata.

Na co dzień mało kto przykłada tak wielką wagę do ubrania. Parę minut i już, człowiek jest gotowy do wyjścia. Pada, grzeje słońce, wyjście do łazienki? Żaden problem.

A dla Wysockich był, i to ogromny – i coraz bardziej bolesny. Przede wszystkim dla Filipa, bo z racji choroby ma wiotkość mięśni i różnorakie przykurcze, przy zakładaniu koszulki, bluzy, kurtki, trzeba było dosłownie wykręcać mu barki, ręce. Dla jego rodziców też, serce się przecież kraje, gdy samemu musi się sprawiać swojemu dziecku ból.

Coraz trudniej było też ogarnąć jakiekolwiek wyjście – do szkoły, na spacer, nawet do łazienki, już nie mówiąc o uroczystościach rodzinnych czy wyjazdach. Poranne ubieranie? Trzy kwadranse minimum. Choćby zakładanie spodni: trzeba wsuwać je na raty, powoli przekręcać Filipa z boku na bok (co najmniej kilkanaście razy). A gdzie bielizna, podkoszulek, kurtka?

– Chcieliśmy tego uniknąć, więc doszło do tego, że Filip nosił workowate ubrania, nawet na uroczystości rodzinne czy szkolne chodził w dresach – mówi Łukasz. Dalej wyjaśnia Dorota: – Musieliśmy kupować mu za duże ciuchy, nawet o trzy rozmiary. Komfort ubierania był wtedy większy, ale Filip wyglądał jak w worku, wszystko na nim wisiało.

Łukasz jeszcze dodaje: – To mu się nie podobało. I to jest zrozumiałe, dorastający chłopiec chce wyglądać po prostu fajnie.

Wymagania mieliśmy właściwie tylko dwa: żeby to były ubrania funkcjonalne – i żeby fajnie wyglądały. (...) Zależało nam też na tym, żeby materiały były dobrej jakości, z polskich tkanin i szyte w Polsce. Żebyśmy mieli wpływ na to, żeby np. nie było metek na karku. Bo one uwierają, zwłaszcza Filipa, ma przeczulicę

Łukasz i Dorota Wysoccy

Ziemia

Z ubieraniem Filipa był również problem taki, że nie każdy potrafił ogarnąć jego „instrukcję”. Pod opieką dziadków, nauczycieli, rodziców kolegów, nieraz nie korzystał z toalety pół dnia, wstydził się robić kłopot, prosić. – Zdarzało się też, że w szkole nie pił przez cały dzień, bo nie sięgnie rękoma do ust i nie miał jak – opowiada Dorota.

Razem z mężem długo kombinowali, jak pomóc synowi, rozpytywali na forach i w grupach dla chorujących na SMA, szukali w Polsce i zagranicą. Znajdowali (w najlepszym razie) koszule rozcięte na plecach albo buty ortopedyczne, i to na drugim końcu świata. – Wiedzieliśmy, z czym mamy problem i czego chcemy. Nie tylko my szukaliśmy pod konkretną potrzebę i nie tylko my nie mogliśmy znaleźć.

W końcu Filip rzucił: „Nie możemy znaleźć dla mnie ciuchów? To zróbmy je sami”. – Oboje jesteśmy po AWFiS, nie umieliśmy projektować, szyć. Branżę modową znaliśmy tylko od strony konsumenta – przyznaje Łukasz. A także to, że pomyśleli: co mamy do stracenia?

– Trochę nam zajęło znalezienie kogoś, kto by pomógł nam zrobić prototypy, przełożyć nasze pomysły na rzeczywistość – dodaje. I jeszcze: – Wymagania mieliśmy właściwie tylko dwa: żeby to były ubrania funkcjonalne – i żeby fajnie wyglądały.

Dorota wtrąca: – Od początku zależało nam też na tym, żeby materiały były dobrej jakości, z polskich tkanin i szyte w Polsce. Żebyśmy mieli duży wpływ na to, żeby na przykład nie było metek na karku. Bo one uwierają, zwłaszcza Filipa, ma przeczulicę.

Filip Wysocki/ FunWear

Filip Wysocki z ojcem Łukaszem/ FunWear

Nie chcieli dawać ogłoszenia pt. „Szukamy projektanta/krawca”, nie chcieli szukać „kogoś z ulicy”. – Potrzebowaliśmy kogoś, kto nas poprowadzi, między innymi z punktu widzenia doboru materiałów. Szukaliśmy też osoby młodej, która ma otwartą głowę i nie powie: tego się nie da, tamtego się nie da – tylko znajdziemy wspólnie rozwiązanie – wyjaśnia Łukasz.

Dlatego rozesłali wici pocztą pantoflową. Z trzech numerów telefonów, które dostali z polecenia, trafili za pierwszym razem. – Wystarczyło parę zdań… wie pani, takie wrażenie można zrobić tylko raz. Od początku była między nami chemia, zaczęliśmy działać od razu.

Oko młodej projektantki Klaudii Filipiak pomogło im skonfrontować ich „zachciewajki” z rzeczywistością. Dorocie na przykład marzyły się ciuchy z magnesami, wtedy ubieranie byłoby wręcz błyskawiczne. – Klaudia nam to odradziła, bo na początku co prawda działałoby to super, ale z praniem magnesy trafiłyby żywotność, cały czas się odpinały – opowiada.

Teraz FunWear to już właściwie mała manufaktura: zamówień jest na tyle, żeby szły spore partie bluz, spodni, kominów, t-shirtów, Wysoccy szyją więc w większej szwalni. Trzon firmy stanowi jednak wciąż ich czwórka, wciąż sami robią projekty: rysunki Matyldy, zdjęcie meduzy zrobione przez Filipa, kwiaty malowane przez Dorotę – i nawet jej twarz.

To projekt Łukasza, zrobił go niedawno. – Każdy może mieć moją żonę na sobie – śmieje się. – Ale o to właśnie chodzi, żeby bawić się modą.

Rodzina

Tak też zapewniają na swojej stronie na Facebooku: „Niezależnie od tego czy jesteś osobą zdrową, osobą z niepełnosprawnością, czy też czasowo ograniczoną ruchowo, zawsze możesz wyglądać modnie, gustownie, jednocześnie czując komfort. To takie cele przyświecały nam, gdy powstawało FunWear”.

I to się sprawdza, Wysoccy widzą to po komentarzach od klientów, widzą też na własne oczy, gdy jadą większą grupą na wakacje. – Dzieci naszych znajomych też mają te bluzy, nieraz wymieniają się rękawami, później trzeba dochodzić, kto ma czyją bluzę – śmieje się Dorota.

Łukasz zwraca uwagę na jeszcze jedną cechę ich ubrań. – One powodują, jak my to nazywamy, modowe efekty uboczne – mówi najpierw. – Mając dwie, trzy bluzy, można je łączyć dowolnie, każdego dnia mieć tak naprawdę inny ciuch, bawić się modą – wyjaśnia dalej. I rzuca wymownie retorycznie: – Dlaczego osoby z niepełnosprawnością nie miałyby mieć frajdy z noszenia fajnych ubrań? Przecież to, jak wyglądamy, ma duży wpływ na funkcjonowanie..

– Osób z niepełnosprawnościami?

– Nie tylko – odpowiada. – Każdy człowiek ma w sobie jakieś poczucie przynależności do grupy, nie chce być odrzucanym. Wygląd wpływa na nasze funkcjonowanie społeczne, a to z kolei wpływa na samoocenę – zauważa Łukasz.

Zauważyli też z żoną, że Filip się nieco zmienił. Zawsze był otwarty, uśmiechnięty, z domu wyniósł filozofię: lepiej się cieszyć, niż narzekać. Ale teraz jeszcze chętniej wychodzi, garnie się do ludzi, jest gotów poznawać świat. Jego rodzice są wręcz przekonani, że wielu problemów wieku nastoletniego udało im się uniknąć. – To mogło skończyć się depresją czy niską samooceną. Nikt przecież, a zwłaszcza nastolatek, nie chce słyszeć: „jak ty wyglądasz?!”.

Dzieci naszych znajomych też mają te bluzy, nieraz wymieniają się rękawami, później trzeba dochodzić, kto ma czyją bluzę. (...) Te ubrania powodują, jak my to nazywamy, modowe efekty uboczne. Mając dwie, trzy bluzy, można je łączyć dowolnie, każdego dnia mieć tak naprawdę inny ciuch, bawić się modą

Dorota i Łukasz Wysoccy

Odlot

W bluzach Wysockich nie tylko wzór jest istotny, ale i funkcjonalność. – Są składane z trzech części, zapinanych na zamki, można więc odpiąć jeden rękaw, drugi, część na tułowie zdjąć przez głowę. Są też specjalne kieszenie na piersi, można do nich włożyć woreczek z napojem albo telefon – mówi Dorota.

FunWear ma w ofercie również spodnie: dżinsy, wymarzone przez Filipa, i dresowe. Mechanizm ich działania wyjaśnia Łukasz. – Rozkładamy je jak płachtę, na której kładziemy syna, zapinamy dwa zamki i spodnie są założone – mówi. – Ta funkcjonalność jest bardzo ważna, bo to oznacza mniej szarpania się, siłowego zakładania dla opiekunów, znacznie mniejsze ryzyko uszkodzenia na przykład stawów biodrowych. A i dla Filipa to znacznie większy komfort.

Nie tylko dla niego. Jak mówi Dorota, już na etapie pierwszych projektów myśleli też o innych osobach z niepełnosprawnością. – Te ubrania są w sam raz dla nich, bo nie trzeba wykręcać rąk i nóg, mamy już sygnały, że przydają się nawet przy ograniczeniu sprawności tymczasowym, złamanej nodze czy ręce.

Łukasz przypomina, że według szacunków WHO co ósma osoba na świecie ma jakąś niepełnosprawność. – Sporo jest więc osób, które mają podobne potrzeby co my – zauważa. I to zauważają też klienci. W komentarzach piszą na przykład:

„Jesteście wyjątkowi, a Wasza marka odzieży rewelacyjna i jedyna w swoim rodzaju. A jeszcze dodam, że ubrania są bardzo wygodne”.

„Przydałaby się w DPS i wielu, wielu miejscach”.

„Boskie te ciuchy , dla kobiet karmiących też ekstra te bluzy”.

„Super, ale ja mam problem z ubieraniem skarpetek, stanika, czy macie na to sposób? Lubię spódnice, sukienki i czasami muszę ubrać rajstopy. I tu kanał, a co jak pada deszcz, przydałaby się dobra kurtka albo peleryna na mnie i wózek”.

Filip Wysocki/ FunWear

Filip Wysocki/ FunWear

Jak przyznają Łukasz i Dorota, jedyny zarzut, z jakim się tylko kilka razy spotkali, to cena: spodnie kosztują około 300 złotych, bluza – od 170 do 240. To spory wydatek, zwłaszcza jak się żyje tylko z renty, ale Łukasz podkreśla: – Produkcja w Polsce nie jest tania, a nam bardzo zależało, żeby produkować w Polsce, z polskich materiałów.

Gdy o tym rozmawiamy, Dorota rozmarza się. – Jako studentka pracowałam w Levisie, do dzisiaj pamiętam, jak tamte dżinsy pachniały. I tu jest to samo, biorę je do ręki i czuję tamten zapach.

Wysockim klienci też podpowiadają, na co by jeszcze zwrócić uwagę, jakie są inne potrzebujące funkcjonalnych ubrań schorzenia i dolegliwości. Dorota dostrzega to również na co dzień w pracy zawodowej. Jako fizjoterapeutka wylicza długo: choroby nerwowo-mięśniowe, porażenie mózgowe, zaniki mięśniowe, endoprotezy stawu biodrowego, kolanowego, już cieśń barkowa, zamrożone barki, choroba Parkinsona, udar, nawet złamana ręka czy noga. – To wystarczy, by człowiek miał problem z ubraniem się. Tak więc portfolio cały czas nam się rozszerza.

I może rozszerzać się w nieskończoność. Bo Łukasz podkreśla: – To jest odzież nie tylko dla osób z niepełnosprawnością. Te ciuchy może nosić każdy.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?