„O chuście mówi się, że to «macica z widokiem». Dla mnie chusta jest wygodniejsza niż wózek. Przecież jest wiele miejsc, gdzie trudno jest przedostać się wózkiem” – mówi Marta Sitnik, Doradca Noszenia Dzieci
Chustowanie jest dla każdego, a o chuście mówi się, że to macica z widokiem. Dlaczego warto nosić dziecko w chuście i jak ją prawidłowo zamotać opowiada Marta Sitnik – Doradca Noszenia Dzieci, mama dwójki dzieci. – Przy pierwszej córce chusta uratowała mi życie, młodej dała to, czego tak bardzo potrzebowała, czyli bliskość, tulenie i kołysanie, a mi dała wolne ręce, możliwość wyjścia z domu, a także większe poczucie rodzicielskich kompetencji – mówi Sitnik.
Marta Chowaniec: Na swoim Instagramie i Fan page FB Marta Sitnik – Doradca Noszenia Dzieci masz mnóstwo uroczych zdjęć z córkami w chuście. Znasz zatem ten temat z własnej praktyki. Czy to rzeczywistość z bajki jak na Twoich zdjęciach?
Marta Sitnik: Tak i nie (śmiech). Ze słodkiej bajki i z szarej macierzyńskiej praktyki. Mam dwie córki i chusta sprawdziła się w przypadku każdej z nich w zupełnie inny sposób. Moja pierwsza córka była bardzo wymagającym dzieckiem. Stale chciała być blisko mnie, dosłownie nie dawała się odłożyć, nie znosiła leżenia w wózku. Śmiało mogę powiedzieć, że w jej przypadku chusta uratowała mi życie – młodej dała to, czego tak bardzo potrzebowała, czyli bliskość, tulenie i kołysanie, a mi dała wolne ręce, możliwość wyjścia z domu, a także większe poczucie rodzicielskich kompetencji, bo moje dziecko wreszcie przestało płakać. Drugiej córki tak naprawdę nie musiałam nosić, miała zupełnie inny charakter, temperament i potrzeby. Chociaż nie wymagała noszenia, to przy dwójce małych dzieci chusta po prostu bardzo przydaje się w ogarnianiu codzienności. Zapewnia wolne ręce (śmiech). Mamy drugich i kolejnych dzieci zresztą szybciej zgłaszają się do doradcy, bo szybciej potrzebują właśnie tych wolnych rąk. Śmieję się, że rodzice, którzy używają chust, dzielą się na dwie grupy – noszą, bo muszą – tak, jak ja z pierwszą córką, i takich, którzy noszą, bo to jest miłe, fajne, wygodne i przyjemne – tak, jak ja z drugą córką.
Trzeba nosić dzieci? A dziadkowie mówią – nie noś, bo przyzwyczaisz.
No, kiedy mówią: nie noś, bo przyzwyczaisz, odpowiadam, sorry, ale już po „ptakach”. Dziecko rodzi się przyczajone do noszenia. W brzuchu przez dziewięć miesięcy jest przytulone i otulone, z każdym ruchem i oddechem mamy kołysane, rodzi się bardzo nieprzystosowane do życia po drugiej stronie macicy. Przyjście na świat, poród, jest szokiem dla dziecka, które potrzebuje noszenia i kołysania, bo to dla niego naturalny stan rzeczy. O chuście mówi się nawet, że to „macica z widokiem”. Nie polecam z tym walczyć. Poza tym to naprawdę nie trwa długo. Przecież nie ma takiej obawy, że to dziecko doniesiemy do przedszkola czy do matury. Dziecko w trakcie swojego rozwoju motorycznego – poznaje świat raczkując, na kolanach, potem na własnych nogach, mając już swoje sprawy i wędrując w kierunku przeciwnym czasem niż nas by interesował (śmiech).
Czyli wybierając chustę podążamy za dzieckiem?
Za dzieckiem, ale i za swoimi potrzebami. Chusta pomaga rodzicom zaadaptować się do nowej sytuacji. Z dzieckiem w chuście można gotować, wyjść z psem, na spacer, napić się kawy, zająć drugim dzieckiem itp. Chusta jest znakomita na wyjazdy. Można pojechać nad morze i nie brać wózka ze sobą, Grecja czy Chorwacja, czyli wąskie uliczki, kamieniczki, schodki – z dzieckiem w chuście można się łatwo przemieścić, nie przenosząc wózka. Dla mnie chusta jest wygodniejsza niż wózek. Nie trzeba jechać daleko, żeby się o tym przekonać – choćby w centrum Warszawy jest wiele miejsc, gdzie trudno jest przedostać się wózkiem. Hasło: „tu z wózkiem nie wjadę” – jest ciągle aktualne. Odkrywam to będąc mamą. Zdarzało mi się, że z córką w chuście pomagałam jednej z mam przenosić wózek przez zaspę. Z przerażeniem myślę o osobach niepełnosprawnych, które docierają do pewnego punktu i dalej ani rusz – albo winda nie działa albo przejście podziemne z milionem schodów, miejsca nieodśnieżone. Również dla dziecka noszenie ma wiele korzyści. Maluch czuje zapach mamy, bicie serca, bliskość i ciepło, a z tych bardziej fizjologicznych kwestii – w chuście masowany jest brzuszek, co często pomaga przy kolkach, bujanie ułatwia zasypianie, bliskość koi niedogodności podczas choroby czy ząbkowania. Dziecko ma też możliwość uspołecznienia się, bo bierze czynny udział w życiu rodzinnym i społecznym razem z mamą czy tatą. Doświadcza „kąpieli słownej”. Ćwiczy równowagę, czucie głębokie, czucie własnego ciała, z każdym ruchem rodzica stymulowane jest ciałko dziecka.
Same plusy. Od czego zaczynamy spotkanie?
Przed każdym spotkaniem zbieram krótki wywiad, zadaję rodzicom kilka pytań, żeby lepiej przygotować się do konsultacji. Interesują mnie przede wszystkim: stan dziecka (wiek, waga, czy są stwierdzone jakieś problemy np. z napięciem mięśniowym, asymetria, refluks, czy dziecko jest pod stałą opieką jakiegoś specjalisty np. neurologa, ortopedy czy rehabilitanta i jakie są zalecenia pielęgnacyjne) oraz osoby, która będzie je nosić (np. dolegliwości bólowe, problemy z kręgosłupem, ograniczenia ruchowe), czy poród był naturalny czy cesarskie cięcie. Te odpowiedzi pomagają mi dobrać najlepsze wiązanie/a lub doradzić inny sposób noszenia konkretnego dziecka. Pytam rodziców o ich potrzeby, oczekiwania i motywacje do noszenia. Jeśli rodzic potrzebuje szybko zejść z trzeciego piętra z psem na spacer, a nie ma w bloku windy, polecę mu super szybkie wiązanie. Jeśli dziecko ma częste kolki, te rozwiązania są inne. Warto to wiedzieć przed konsultacją, to pozwala mi się na nią przygotować.
Czym różni się poród naturalny od cesarskiego cięcia w kontekście chusty?
Jeśli chodzi o samopoczucie mamy, to w przypadku cesarskiego cięcia mama może potrzebować trochę więcej czasu na dojście do siebie. Cesarskie cięcie to poważna operacja, przecięcie wszystkich powłok brzusznych. Polecam takim mamom nie brać się za chustowanie w pierwszych dniach po porodzie, tylko poczekać aż blizna się po prostu trochę zagoi. Często wybieramy wtedy wiązania, które nie uciskają brzucha. Jeśli natomiast chodzi o kwestie związane z dzieckiem, to rozmawiałam ostatnio z dwiema położnymi, które polecają chustowanie właśnie szczególnie dzieciom urodzonym poprzez cesarskie cięcie, żeby je ukoić, dotulić, dostymulować.
Jak wygląda spotkanie z doradcą chustowym?
Konsultacja trwa ok. 2-2,5 godz i z reguły odbywa się u rodziców w domu. Na spotkanie przyjeżdżam z różnymi chustami i lalką doradczą, na której będziemy ćwiczyć wiązania. Na początku spotkania opowiadam o poszczególnych etapach rozwoju kręgosłupa dziecka, których znajomość jest niezwykle istotna, aby w bezpieczny i zdrowy sposób nosić swoje dziecko. Po krótkiej części teoretycznej przechodzimy do nauki wiązania chusty. Najpierw ćwiczymy na lalce treningowej. Na każdym etapie zwracam uwagę na odpowiednią pozycję dziecka w chuście i pokazuję, w jaki sposób ją uzyskać. Później przechodzimy do motania malucha. Następnie ja po cichutku wychodzę i zostawiam rodziców z nowymi umiejętnościami oraz spokojnym, uśpionym w chuście maleństwem. Po konsultacji zawsze pozostaję do dyspozycji drogą mailową i/lub telefoniczną, służę radą oraz wsparciem. Każdą sytuacją oczywiście traktuję indywidualnie.
Spotkałam się z opiniami, że warto wybrać się na warsztaty noszenia w chuście czy spotkać właśnie z doradcą chustowym, bo niestety można dziecku zrobić dużą krzywdę, nosząc je w chuście. Np. są to kłopoty z kręgosłupem.
Zdecydowanie tak. Jest dużo szczegółów, na które trzeba zwrócić uwagę. Maluszek jest przecież bardzo delikatny. I mówię to nie jako doradca, ale jako mama, która też zaczynała. Sama zaczęłam od oglądania filmów instruktażowych na youtubie i chusty elastycznej. Bardzo cieszę się, że rozbolał mnie kręgosłup po dwóch krótkich próbach (śmiech). Kilka dni później spotkałam się z doradcą, który pokazał mi, jak prawidłowo wiązać chustę, na co zwrócić uwagę, żeby zawiązać ją po prostu poprawnie.
Czy lekarze polecają noszenie w chuście?
Coraz więcej! Powiem nawet zdecydowanie, że nie polecają noszenia w chuście lekarze, którzy nie widzieli prawidłowo „zamotanego” dziecka w chuście. Coraz częściej wręcz słyszę od rodziców, że noszenie w chuście poleciła im ortopeda, bo wspomaga rehabilitację bioderek. Nawet miałam taką sytuację, że pani doktor poleciała noszenie w chuście dziecka z dysplazją bioder 20 godzin dziennie zamiast czasu spędzonego w szynie. Wszystko pod warunkiem że dziecko jest noszone w chuście zdrowo, bezpiecznie i prawidłowo.
Zdrowo, bezpiecznie i prawidłowo, czyli jak?
Czyli dziecko ma być w odpowiedniej pozycji do wieku, etapu rozwoju, ustawienia kręgosłupa i bioderek. Ważne jest prawidłowe ustawienie miednicy maluszka, dziecko nie powinno lecieć na bok, zapadać się ani kołysać. Jest dużo szczegółów, na które trzeba zwrócić uwagę. Podstawowych wiązań dla dziecka, które jeszcze nie trzyma główki i nie siada, na dobrą sprawę są cztery: kangur, kieszonka, chusta kółkowa i plecak prosty. Na późniejszym etapie rozwoju, kiedy dziecko zaczyna samodzielnie siadać lub nawet chodzić, tych rozwiązań jest coraz więcej.
Czym różni się chusta kółkowa od wiązanej?
Generalnie materiał, splot czy skład mogą być takie same jak w przypadku chusty tkanej. Chusta kółkowa ma na jednym z końców wszyte kółka. Taka chusta to super szybkie rozwiązanie. Dosłownie wkładamy ją przez ramię, dodajemy dziecko i dociągamy. Ma jeden haczyk – obciąża jedno ramię. Nie jest to rozwiązanie na dłuższe spacery, tylko np. na wyskoczenie do sklepu, bo zabrakło śmietany do zupy (śmiech).
Jak wybrać chustę dla siebie?
Samą chustę dobieramy na podstawie paru parametrów: gabarytów rodzica, wielkości dziecka, rodzajów wiązania itp. Warto kupić chustę dopiero po porodzie i dobrać ją do swoich potrzeb. Rozstrzał cenowy chust jest ogromny, wszystko zależy, jakie mamy możliwości finansowe: od stu paru złotych do kilku tysięcy. Czasem w grę wchodzi trochę moda, trochę ekskluzywność produktu, umiejętności marketingowe danych firm. Spokojnie można kupić chustę w granicach 200-300 zł. Niektóre chusty można zresztą kupić używane, to przydatne w przypadku np. dość twardych domieszek jak np. lnu czy konopi. Chustowanie jest dla każdego. W ramach anegdotki powiem, że od swojej sąsiadki usłyszałam: „o biedna, nosi te swoje dziecko w tej szmacie” (śmiech). Śmiałam się w duchu, że moja „szmata” kosztuje więcej niż jej wózek. Kiedy zaczynałam, mamy noszące dzieci w chuście, były uważane za „świrnięte” na punkcie ekologii. Teraz świadomość się zmienia.
Za oknem jest zimno. Mamy styczeń. Czy to dobra pora na chustę?
Każda pora jest dobra. Z moimi córkami używałyśmy, a nawet nadal używamy, chusty codziennie o każdej porze praktycznie. Grunt to odpowiednie ubranie wierzchnie. Są też mamy, które używają chusty tylko w domu, kiedy potrzebują pogotować czy zająć się drugim dzieckiem. Są też dzieci, które nie tolerują wózka i ta chusta jest ich środkiem transportu.
Obserwując grupy dla mam na FB, zauważyłam, że czasem szukają używanych kurtek do noszenia dzieci w chuście lub po prostu pytają, gdzie kupić nową kurtkę do noszenia w chuście, jaką inne mamy marki ubrań polecają albo czy są inne patenty.
Oczywiście można zaopatrzyć się w kurtki czy bluzy specjalne dla dwojga, ale nie jest to koniecznie, a są to dość kosztowne rzeczy. Cena odzwierciedla patent. Hmmm, można po prostu ubierać się w rzeczy, które zmieszczą chustę. To może być większa bluza męża (śmiech) albo ciążowa kurtka, to może być płaszczyk typu oversize dostępny co roku w sieciówkach i zawsze modny. Ubranie ma po prostu pomieścić nas i dziecko w chuście. Dziecko do chusty ubieramy lekko, tak jak po domu. Najświeższe informacje WHO mówią o tym, że nosić dziecko można przez godzinę pod rząd i zrobić przerwę. Zresztą ono samo da o sobie znać, bo będzie przecież głodne albo wymagało zmiany pieluchy. Wszystko z głową i zdrowym rozsądkiem.
Marta Sitnik – Doradca noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich z Warszawy, prywatnie mama dwóch dziewczynek i pasjonatka chustonoszenia. Działa na terenie Warszawy i okolic, prowadzi indywidualne konsultacje chustowe, a także warsztaty grupowe oraz wykłady w szkołach rodzenia i podczas różnych eventów i targów. Codziennie spotyka się z młodymi rodzicami, których uczy zasad bezpiecznego noszenia i wspiera w początkach rodzicielskiej drogi.
fb https://pl-pl.facebook.com/martasitnikclauwi/
ig https://www.instagram.com/martasitnikclauwi/
Polecamy
Carl the Collector to kreskówkowy szop w spektrum autyzmu. Ma za zadanie budować zrozumienie i empatię
Niezwykły poród w centrum Warszawy. Dziewczynka przyszła na świat w… taksówce!
14-latek zakochał się w sztucznej inteligencji i popełnił samobójstwo. Rodzina chłopca złożyła pozew
„Wiek pierwszego kontaktu drastycznie się obniżył i dziś dotyczy nawet dzieci 7-, 8-letnich”. Z seksuolożką Aleksandrą Żyłkowską rozmawiamy o pornografii
się ten artykuł?