Nowe wstrząsające zeznania Gisèle Pelicot. „Gotował, troszczył się. Myślałam, jakie to szczęście, że mam takiego męża”
Gisèle Pelicot w środę ponownie złożyła w sądzie zeznania w procesie przeciwko swojemu byłemu mężowi. Mężczyzna przyznał się do tego, że przez prawie dekadę odurzał ją i organizował na niej gwałty z udziałem obcych mężczyzn. Oprócz niego oskarżonych jest 50 innych sprawców. „Jak idealny dla mnie mężczyzna mógł do czegoś takiego doprowadzić?!” – pytała 72-latka, dodając, że w pełni ufała swojemu mężowi, z którym była przez 50 lat. „Jestem kompletnie zniszczoną kobietą i nie wiem, jak się po tym pozbieram” – wyznała.
Gisèle Pelicot: „Dużo gotował, postrzegałam to jako troskę”
Dominique Pelicot przez prawie dekadę zapraszał dziesiątki mężczyzn do gwałtu na swojej ówczesnej żonie Gisèle Pelicot. Rekrutował ich przez internet. Sprawców było co najmniej 83, ale policji udało się namierzyć 50. Dominique Pelicot stawiał zaproszonym mężczyznom bezwzględne zasady: musieli rozbierać się w kuchni, nie mogli palić ani używać perfum i przed wejściem do sypialni musieli ogrzać ręce, aby nie wybudzić jego ówczesnej żony, którą wcześniej odurzał. Przyznał, że napaści na żonę były „integralną częścią jego życia”. Sceny gwałtów utrwalał na zdjęciach i filmach. Policja znalazła na jego urządzeniach elektronicznych wielogodzinne nagrania i tysiące zdjęć dokumentujących ponad 200 przypadków gwałtów. Dominique Pélicot przyznał się do winy 17 września przed sądem w Awinionie we Francji. „Jestem gwałcicielem” – powiedział.
W środę, 23 października odbyła się kolejna rozprawa w procesie przeciwko mężczyźnie. Przed sądem stawiła się Gisèle Pelicot, by odnieść się do przedstawionych dotychczas dowodów i zeznań. Kobieta przyznała, że czuła się szczęśliwa, mając u boku kogoś takiego jak jej mąż. Szczególnie wtedy, kiedy zaczęły się u niej problemy zdrowotne, które później okazały się skutkiem długotrwałego odurzania. Fakt, że w tym czasie Dominique Pelicot wykazywał zainteresowanie jej stanem zdrowia i woził ją do lekarzy, odbierała jako wyraz troski.
„Byłeś troskliwym, uważnym mężem i nigdy w ciebie nie wątpiłam. Dzieliliśmy śmiech i łzy” – mówiła łamiącym się głosem do obecnego na sali Dominique’a Pelicota. „Tak wiele razy mówiłam sobie, jak bardzo szczęśliwa jestem, że mam cię przy sobie” – przyznała.
Dodała, że 71-latek był kimś, komu ufała bezgranicznie. Byli razem przez 50 lat.
„Jak idealny dla mnie mężczyzna mógł do czegoś takiego doprowadzić?! Jak mogłeś zdradzić mnie do tego stopnia?! Jak mogłeś wpuścić tych obcych ludzi do mojej sypialni?!” – pytała.
Mężczyzna przyznał przed sądem, że dosypywał żonie środków odurzających do jedzenia. Gisèle Pelicot na prośbę sędziego odniosła się do tych okoliczności.
„Dużo gotował, postrzegałam to jako troskę. Pamiętam, gdy jednego wieczoru odebrał mnie z dworca po tym, jak spędziłam 10 dni z wnukami. Obiad był już ugotowany” – wspomniała. „Przynosił mi do łóżka lody w moim ulubionym malinowym smaku. Myślałam: jakie mam szczęście” – dodała.
Kobieta podkreśliła, że nigdy nie zauważyła niczego podejrzanego: nie miała zawrotów głowy ani nie czuła przyspieszonej akcji serca, dlatego zakłada, że musiała dość szybko tracić przytomność po odurzeniu. Następnego ranka budziła się zmęczona, ale przypuszczała, że było to spowodowane długimi spacerami.
„Miałam problemy ginekologiczne. Czasem budziłam się z uczuciem, jakby odeszły mi wody. Były znaki, ale nie wiedziałam, jak je odczytywać” – dodała.
„Gwałciciel nie jest tylko kimś spotkanym na ciemnym parkingu nocą”
W ciągu ostatnich kilku tygodni Gisèle Pelicot była świadkinią zeznań wielu żon, matek i sióstr mężczyzn oskarżonych o gwałty na niej. Kobiety w zdecydowanej większości mówiły, że ich bliscy byli „wyjątkowymi mężczyznami”.
„Właśnie kogoś takiego ja też miałam w domu. Ale gwałciciel nie jest tylko kimś spotkanym na ciemnym parkingu nocą. Może być też w rodzinie, wśród przyjaciół” – podkreśliła Pelicot. „Jestem kompletnie zniszczoną kobietą i nie wiem, jak się po tym pozbieram. Nie wiem, czy całe moje życie wystarczy, żeby to zrozumieć” – dodała.
Gisèle Pelicot ponownie odniosła się do swojego żądania, by proces był otwarty, a nagrania gwałtów pokazane publicznie. Powiedziała, że nigdy nie żałowała, że poprosiła o jawność rozprawy.
„Zrobiłam to, ponieważ to, co mi się przydarzyło, nie może się już nigdy powtórzyć” – wyjaśniła.
I dodała, że to oskarżeni powinni się wstydzić, a nie ofiary.
„Chcę, żeby wszystkie kobiety, które zostały zgwałcone, wiedziały, że to nie my mamy się wstydzić – to oni powinni. Chcę, by powiedziały, że jak Pelicot dała radę, to one też dadzą radę” – powiedziała w swoim poruszającym wystąpieniu.
Proces rozpoczął się 2 września i ma potrwać do 20 grudnia br.
Źródło: BBC, Guardian, TVN24
Zobacz także
„Straciłam dziesięć lat mojego życia”. Mąż Gisele Pelicot odurzał ją i organizował na niej gwałty
Szczere wyznanie Oli Adamskiej ze sceny: „Przez ostatnie kilka miesięcy bardzo dużo płakałam w domu w dresie”
„Za dużo wymagamy”. O tym, dlaczego coraz więcej osób ma problem ze znalezieniem partnera, rozmawiamy z Moniką Dreger, psycholożką
Polecamy
Patricia Kazadi skonfrontowała się ze swoim oprawcą. „Popłakał się, bo sam ma dwie córki”
ONZ bije na alarm: Liczba aktów przemocy wobec kobiet wzrosła o 50 proc.
„Profesor śpi koło mnie, nagi stary człowiek.” Absolwentka gdyńskiej filmówki oskarża Andrzeja Fidyka o wykorzystanie seksualne
Syn norweskiej księżnej aresztowany. „Pięć ofiar”
się ten artykuł?