Przejdź do treści

Nasze dzieci każdy dzień w mniejszym lub większym stopniu mają zorganizowany. Dajmy im się ponudzić

Dziecko
Dajmy się dzieciom ponudzić. Zdj: pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W hiperaktywnym życiu dorosłych danie dzieciom przestrzeni do nicnierobienia jest jednym z najcenniejszych prezentów – pisze u progu nowego roku szkolnego Ania Ukielska na blogu www.missbrave.pl

Doświadczyliście tego, że wasze dziecko podczas zamieszania związanego z wizytą gości staje się rozdrażnione, nadpobudliwe albo niegrzeczne? To efekt przebodźcowania. Często fundujemy je dzieciom już od maleńkiego kupując edukacyjne, świecące i grające zabawki, puszczając piosenki i bajki w telewizji, zapraszając wielu rówieśników, czy wreszcie próbując zaangażować ich w całodzienne zwiedzanie, oglądanie i podróżowanie. Tymczasem zbyt intensywne życie sprawia, że dziecko czuje się zwyczajnie zmęczone.

„W zeszłym roku byliśmy dwa tygodnie na Rodos – trochę wypasu w hotelu, reszta czasu to intensywne zwiedzanie z obszerną listą „must see”. Wróciliśmy psychicznie wypoczęci, fizycznie zmęczeni. Znamienne było, jak zareagowała Nel na moje pytanie, co dalej robimy z wakacjami. Popatrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i wydusiła z siebie: Mamo, czy moglibyśmy już nic nie robić? Ale jak to, pomyślałam. Miałam w planach basen raz po raz, park fontann, plażę nad Wisłą, koncerty plenerowe, parki, muzea, zajęcia dla dzieci w domu kultury… Czy to oznaczało, że moje Gwiazdy nie były chętne odkrywać, poznawać, korzystać z wymyślonych im atrakcji? Myślałam intensywnie, aż w końcu mnie uderzyło. Przecież w ciągu roku szkolnego każdy dzień w mniejszym lub większym stopniu moje dzieci mają zorganizowany: basen, plastyka, karate, impreza urodzinowa kolegi, lekarz, teatr etc. Wszystko to dodatkowo podlega rygorowi czasu. Ciągle coś robimy. I one to czuły. W naszym zasuwającym z prędkością światła świecie one chciały zastygnąć nieruchomo” – pisze Ania Uklińska.

W swoim poście przypomina cytat z opublikowanej w 1930 r. książki “Podbój szczęścia” Bertranda Russella poświęcony nudzie: „Dziecko rozwija się najlepiej, gdy jak młoda roślina, pozostaje niezakłócone w tej samej glebie. Nadmiar podróży, nadmiar różnych wrażeń nie jest dobry dla młodych i powoduje, że dorastają, by stać się niezdolnymi do przetrwania owocnej monotonii.”

Nuda jest konstruktywna, bo mobilizuje dzieci do tworzenia. „Można zorganizować zajęcia, które w 100 proc. wypełnią czas dziecku. Wszystko można. Jednak twoją rolą jako rodzica jest przygotowanie dziecka do zajęcia miejsca w społeczeństwie w którym przyjdzie mu funkcjonować. Jeśli cały czas pracujesz nad wypełnieniem mu wolnego czasu, nigdy się tego nie nauczy. Nuda i wyobraźnia mają ze sobą tyle wspólnego, że nudząc się, dzieci stają się bardziej kreatywne. I choć ich zdolność do pokonywania nudy zmniejsza się wraz z nowymi technologiami i ofertą internetu, eksperci wciąż podkreślają, jakie to ważne, by czasem nic nie robić.”

 

Dzięki nicnierobieniu dziecko uczy się być samo ze sobą, to droga do samoakceptacji. Jak wynika z badań, pełna  kontrola rodziców nad potrzebami dzieci ma uzasadnienie tylko do trzeciego roku życia. Później powinno się pozwalać im na coraz większą samodzielność w organizowaniu zabawy.  Dzieci starsze,  które są w tym wyręczane, mają zaniżoną samoocenę i małą wiarę w swoje możliwości.

 „Lubisz się ponudzić? Ja tak. Gdy się nudzę, wpada mi do głowy dużo pomysłów. Nuda jest konstruktywna. Daj tę szansę swojemu dziecku” – kończy swój wpis blogerka.

 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: