Przejdź do treści

„Minęły lata, lubią mnie wszyscy, a ja mam lęki, wrzody i cysty” – pisze Lidia Szpulka w odpowiedzi na kontrowersyjny wiersz w podręcznikach dla pierwszoklasistów

Dziewczynka
Kontrowersyjny wiersz w podręcznikach dla pierwszoklasistów / Pexels, fot. Matheus Bertelli
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Wszyscy mnie lubią! To rzecz wspaniała. Chyba się jednak dobrze starałam” – to słowa z wiersza umieszczonego w podręczniku dla pierwszoklasistów, które wzbudziły niemałe emocje wśród internautów. „Ktoś mnie obraża i szpile wbija – nie nie poradzę: wciąż jestem miła!” – czytamy na profilu na Facebooku Lidii Szpulki, która dopisała drugą część utworu, pokazując konsekwencje wychowywania dziewczynek w duchu „grzeczności” i prób przypodobania się wszystkim. 

Kontrowersyjny wiersz dla pierwszoklasistek

Kontrowersyjny wiersz Ewy Skarżyńskiej pt. „Wszyscy mnie lubią!”, który umieszczono w szkolnym podręczniku dla pierwszoklasistów, szybko obiegł media społecznościowe. Komunikat zawarty w utworze został szeroko skrytykowany za szerzenie krzywdzących dla dzieci treści. Internauci zwrócili także uwagę, że wiersz jest skierowany jedynie do płci żeńskiej. Obok problematycznych słów widnieje przy nim zdjęcie uśmiechniętej, szczęśliwej dziewczynki.

Utwór brzmi następująco:

Wszyscy mnie lubią! To rzecz wspaniała. Chyba się jednak dobrze starałam. Chciałam, by lubić zaczął mnie ktoś, więc byłam miła, mówiłam wciąż: proszę, przepraszam, bardzo dziękuję i uśmiechałam się, i w ogóle.

Teraz mnie lubią wszyscy, więc w górę skaczę z radości – do samych chmurek!

„Minęły lata, lubią mnie wszyscy, a ja mam lęki, wrzody i cysty”

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Artystka Lidia Szpulka opublikowała na swoim profilu na Facebooku „drugą część” wiersza, którą sama ułożyła.

Minęły lata, lubią mnie wszyscy, a ja mam lęki, wrzody i cysty. Ktoś mnie obraża i szpile wbija – nie nie poradzę: wciąż jestem miła! Ktoś na mnie gwiżdże, pluje z daleka, ja spuszczam oczy i się uśmiecham. Gdy mnie ktoś popchnie aż się przewracam, to zaraz pierwsza grzecznie przepraszam. Gdy nieproszony za pierś mnie złapie, zbliża zanadto i w ucho sapie – nie chcę przypadkiem mu uczuć zranić i być tą, co się „nie umie bawić”.

Bardzo się boję, że tak się stanie, że kiedyś ktoś mnie lubić przestanie! Więc mówię stale: dziękuję, proszę. I wprost swojego życia nie znoszę!

Wpis Szpulki stał się wiralowym i doczekał się prawie 3 tys. udostępnień. W komentarzach wiele kobiet wyznaje, że same przez podobny sposób wychowania w dorosłym życiu mają wiele problemów. Wychowanie dziewczynek w duchu „grzeczności” i przepraszania za wszystko sprawia, że te w dorosłym życiu nie potrafią stawiać granic, wyrażać własnego zdania i mają zaniżoną samoocenę. Pod wpisem czytamy:

„Bardzo prawdziwy ciąg dalszy… bardzo”.

„Zawsze myślałam, że to moja wina i za mało byłam miła”.

„O matko dokładnie do dzisiaj mam problem, że jestem niemiła albo ktoś sobie coś pomyśli”.

„Też dopiero się leczę z 'przeprosizmu’. Usłyszałam taki tekst kiedyś – czasem kładziesz się ludziom pod nogi, żeby cię podeptali, a oni jeszcze marudzą, że niewystarczająco płasko. Jak mnie bierze ochota znów przepraszać, że żyję i mam jakieś potrzeby, to sobie to przypominam. I stopuję chęć przepraszania”.

„Od kilku lat uczę się, że mam swoje granice i nie wszyscy muszą mnie lubić. Przez resztę życia, od małego dziecka, na paluszkach chodziłam, by dostać pochwalę i być lubiana, kochana. Ludzie robili różne świństwa, a ja mówiłam 'przepraszam’. Przypłaciłam to zdrowiem. Mam też poczucie, że żyłam nie swoim życiem. Bardzo trudno wyjść z tego schematu”.

Matka z córką rzucają confetti

„Też byłam tą dziewczyną”

Postanowiłam zapytać autorkę drugiej części wiersza, co skłoniło ją do zabrania głosu w tej sprawie.

– Do napisania tych słów zainspirowała mnie Kamila Raczyńska-Chomyn, która prowadzi w mediach społecznościowych profil „Dobre Ciało”. Kamila opublikowała ten utwór na swoim profilu na Facebooku i zapytała, czy ktoś mógłby napisać o tym, że taki sposób wychowanie kończy się w dorosłym życiu przemocą albo terapią. Ten wiersz mnie bardzo poruszył, ponieważ nadepnął mi na bardzo bolesny odcisk. Mówię tu o fałszywym przekonaniu, które wpajane jest dzieciom, że sukces jest wtedy, kiedy wszyscy cię lubią – wyjaśniła Lidia Szpulka.

Jak dodała, sama pamięta mnóstwo podobnych przekazów ze swojego dzieciństwa oraz opowieści z książek, w których główne bohaterki były piękne, miłe, dobre i uprzejme dla wszystkich.

– Dzieci w moich czasach przedszkolu dostawały przekaz, że na pewne emocje i stany nie ma miejsca. Dobrym tego przykładem może być często powtarzane zdanie „Jestem mały przedszkolaczek, nie grymaszę i nie płaczę. Kto jest beksą i mazgajem, ten się do nas nie nadaje”.

Sama przez większy okres swojego życia żyłam z przekonaniem, że wszyscy muszą mnie lubić, a ja mam się naginać, być bardzo miła, uśmiechać, ignorować własne odczucia psychiczne i emocjonalne i spychać wszystko w dół siebie, żeby tylko wszyscy mnie lubili. Ta sprężyna jest tak mocno dociśnięta, że postanowiłam dopisać ciąg dalszy wierszyka. Nie spodziewałam się jednak, że zatoczy on tak szerokie koło  – tłumaczy.

Szpulka wyznała również, że w oryginalnym utworze najbardziej uderzyło ją sformułowanie „uśmiechałam się, i w ogóle”.

– Wyrażenie „i w ogóle” zawiera całą moc aktów przemocy wobec siebie, naruszania swoich granic, występowania przeciwko temu, co się chce i co się czuje w ciele. Widzę dalszą część tego wszystkiego. Wiele lat spędziłam pracując za barem. Wtedy świadkowałam ogromnej ilości wydarzeń nagminnego przekraczania kobiecych granic przez mężczyzn. Dziewczyny nie potrafiły obronić swoich granic, spuszczały oczy, uśmiechały się, zastygały. Teraz wiem, że te reakcje to było maskowane przerażenie wyuczone wieloletnią tresurą, że jeśli ktoś przekracza twoje granice, to masz uśmiechać się i być cicho. Też byłam tą dziewczyną, którą ktoś dotykał bez zezwolenia czy mówił coś, czego nie chciałam słyszeć.

Jestem wdzięczna osobie, która była na tyle czujna, by przejrzeć podręcznik swojego dziecka i wyłapać ten przekaz. Reakcja ludzi, którzy szeroko udostępniają mój wierszyk, oznacza też, że sami mają za sobą podobne doświadczenia. Powoli zaczynamy o tym mówić, jednak jeszcze dużo przed nami pracy, czasu, empatii i sprzeciwiania się takim treściom. Poruszam też kwestię somatyzacji, bo to jest doświadczenie mojego pokolenia – mnóstwo chorób wynikających z przewlekłego stresu wynikającego z przekazów kulturowych i ciągłych prób dostosowywania się. Czuję, że to zbyt ważne, żeby o tym milczeć – podsumowała.

Konsekwencje wychowywania „grzecznej dziewczynki”

W jaki sposób oddziałuje wychowywanie dziewczynek na „grzeczne” i starające się przypodobać wszystkim? Jak wyjaśnia mediatorka specjalizująca się w sprawach rodzinnych i założycielka Pracowni Dobrych Relacji Patrycja Juszkat, kobiety otrzymujące w dzieciństwie podobny przekaz często potrzebują pomoc w dorosłym życiu.

– Często zwracają się do mnie po wsparcie już dorosłe, „grzeczne” dziewczynki. W wyniku takiego wychowania kobiety nieustannie martwią się o to, w jaki sposób postrzegają je inni. Nie potrafią odmówić, stale poświęcają się dla innych, a swoje potrzeby zostawiają na koniec, kiedy zazwyczaj nie mają już siły, żeby zatroszczyć się o siebie. Kobiety są bardzo zmęczone wkładaniem ogromu energii, aby na zewnątrz wszystko wyglądało perfekcyjnie: idealna praca, rodzina, dom, uśmiechnięte zdjęcia w mediach społecznościowych, a w środku czują pustkę, smutek oraz poczucie, że zawodzą i nie dają rady. Myślą, że są „rozczarowaniem” i czują ogromne poczucie winy – tłumaczy.

Juszkat dodaje, że osoby wychowywane w duchu „grzeczności” często odczuwają przytłaczającą samotność – nawet kiedy otoczone są ważnymi dla siebie ludźmi.

– Nikt ich tak naprawdę „nie może” zobaczyć, takich prawdziwych, czasem kruchych, potrzebujących, zmęczonych, smutnych, zaniepokojonych, rozczarowanych, zagniewanych. „Muszą” to głęboko ukrywać, by ktoś je chciał, lubił, kochał. W to wierzą – wyjaśnia.

Jak możemy wesprzeć pierwszoklasistkę?

– Przytulić, jeżeli tego potrzebuje, uśmiechnąć się do niej czule, z miłością, pocałować w czoło, pogłaskać po główce, policzku, jeżeli tak lubi. Zadbać o spokój w swoim sercu. Powiedzieć: Bardzo cię kocham moja córeczko, jestem z tobą, możesz mi o wszystkim powiedzieć, jak się czujesz?, zawsze będę tutaj dla ciebie, możesz być sobą, jesteś dla mnie ważna, jest dla mnie ważne to, co czujesz. widzę, że coś cię martwi, chciałabyś o tym porozmawiać?, czy mogę ci jakoś pomóc?, potrzebujesz mojego wsparcia?, przytulić cię?, możemy sobie tak razem posiedzieć, tak długo, jak będziesz potrzebować, żeby poczuć się bezpiecznie – radzi ekspertka.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: