Najmłodsza Polka, która zdobyła koronę Ziemi: sytuacja w pracy spowodowała u mnie tachykardię i nerwicę
Fundacja na Rzecz Efektywnej Komunikacji w Organizacji „Wykrzyknik” została założona przez zdobywczynię korony ziemi Miłkę Raulin i specjalistkę ds. lotnictwa Olgę Lubryczyńską-Budrewicz. Kobiety oprócz przyjaźni łączą ciężkie doświadczenia w pracy – blokowanie awansów, nierówne traktowanie, chamskie i seksistowskie odzywki oraz publiczne molestowanie psychiczne. Obie powiedziały dość i w swoje ręce wzięły nie tylko swoje sprawy. Raczkujący jeszcze „Wykrzyknik” bierze w obronę ofiary mobbingu i dyskryminacji oraz promuje zasady kultury pracy, które w Polsce mało kto zna.
Marianna Fijewska: Miłka, w 2018 roku zyskałaś tytuł najmłodszej Polki, która zdobyła koronę ziemi. Olga, przez lata pięłaś się po szczeblach kariery w obszarach zarządzania ruchem lotniczym. Patrząc na was, trudno uwierzyć, że macie za sobą tak przykre doświadczenia.
Olga Lubryczyńska-Budrewicz: Wcześniej sądziłam, że przemoc dotyka tylko osoby słabe, a ja do słabych nigdy nie należałam. Dlatego przez długi czas zagryzałam zęby i znosiłam sytuację w pracy. To, co przeszłam bardzo źle na mnie wpłynęło.
Wykonuję niszowy zawód, pracę niezwykle odpowiedzialną opartą na procedurach i przepisach, których przestrzeganie ma zabezpieczyć przed powstawaniem sytuacji niebezpiecznych i niewskazanych w wielu obszarach firmy. Przepracowałam w jednym miejscu niemal całe dorosłe życie. To, co mnie szczególnie dotknęło, to łatwość, z jaką przychodzi ludziom niszczenie drugiej osoby, pozbawianie jej pracy i godności. Z problemem zostałam sama – odsunięto mnie od moich codziennych obowiązków, sugerowano rozchwianie psychiczne, pominięto w nagrodach, nie odpowiadano na pisma i maile. Próbowałam zainteresować swoją sprawą związki zawodowe, niestety bez rezultatu. O tym, czy byłam ofiarą przemocy, zadecyduje sąd. Obecnie moja skarga jest rozpatrywana przez zakładową Komisję Antymobbingową. Przemoc w pracy ma to do siebie, że sprawcy nie rujnują ofiary z pobudek merytorycznych, tylko osobistych.
Fundacja na Rzecz Efektywnej Komunikacji w Organizacji "Wykrzyknik"
Miłka Raulin: Ja zajmowałam się rozwojem rynku w zakresie urządzeń sygnalingowych. Weryfikowałam polski rynek kolejowy i szukałam, w jakich obszarach nasza firma mogłaby zaoferować nowe produkty. Opracowywałam strategie sprzedażowe i poszukiwałam partnerów biznesowych. Czy w moim miejscu pracy było molestowanie seksualne? Tak! Ja i moje koleżanki często stawałyśmy się ofiarami bardzo przykrych uwag, np. „Mam wytrysk na twój widok” albo „Pięknie dziś podkreśliłaś piersi”. Głaskanie po włosach czy podszczypywanie stało się normą. Dla żadnej z nas nie było to komfortowe, ale tylko ja reagowałam. Do tego byłam zasypywana bardzo długimi, niemającymi sensu mailami, na które musiałam odpisywać. Dezorganizowano mi pracę, odbierano zadania, które wcześniej wykonywałam, podważano kompetencje i odsuwano od projektów, których byłam pomysłodawcą. Wszystko w białych rękawiczkach, bo przecież szef może. Wydawało mi się, że mam siłę na walkę z gigantyczną korporacją, bo zahartowały mnie wyprawy, ale po pierwszym mobbingowym ciosie leżałam na ringu i wymiotowałam. Na szczęście góry uczą cierpliwości, wytrwałości i odwagi, a w walce z mobbingiem i dyskryminacją potrzebne są właśnie te cechy.
Co dla ciebie było tą początkową porażką?
Miłka: Upadek zdrowotny. Sytuacja w pracy spowodowała u mnie tachykardię i nerwicę. Do biura przychodziłam zestresowana, dokuczały mi nerwobóle i miałam problemy z koncentracją. Najgorsze było to, że trzy miesiące przed wyprawą na Everest kardiolog powiedział, że jeśli ta sytuacja potrwa dużej, mogę zapomnieć o górach. To był ostatni z dziewięciu najwyższych szczytów świata. Gdybym wtedy nie wyjechała, nigdy nie zdobyłabym tytułu najmłodszej Polki z koroną ziemi. Dlatego zdecydowałam, że złożę oficjalne zawiadomienie o mobbingu i dyskryminacji. Dużo mnie to kosztowało, ponieważ musiałam złożyć raport przed osobami, które były moimi oprawcami. Kuriozalna sytuacja. Zaraz po tym poszłam do toalety i ze stresu zwymiotowałam. Sprawa wciąż jest w toku, więc nie mogę zdradzić nic więcej.
Na szali miałaś góry i je wybrałaś. A dla ciebie Olga, co było powodem do przeciwstawienia się pracodawcy?
Olga: Moja godność i brak zgody na takie traktowanie pracowników. Bardzo starałam się jakoś pogodzić z tym, co mi się przytrafiło. Tłumaczyłam sobie, że to nie jest żaden mobbing, dyskryminacja czy molestowanie. Że muszę być silna. Ostatecznie jednak, w wyniku działań polegających na próbie blokowania mojej zmiany stanowiska i rozsiewania plotek, zdecydowałam się zareagować. Pomimo ogromnego cierpienia, które w sobie noszę, problemów zdrowotnych, rozczarowania zachowaniem znajomych z pracy i moich przełożonych wiem, że warto walczyć. Podjęcie decyzji o złożeniu oficjalnego zawiadomienia o mobbingu było trudnym, ale dobrym krokiem. Dziś myśl o tym, że nie schowałam głowy w piasek, dodaje mi sił.
”Głaskanie po włosach czy podszczypywanie stało się normą. Do tego byłam zasypywana bardzo długimi, niemającymi sensu mailami, na które musiałam odpisywać. Dezorganizowano mi pracę, odbierano zadania, które wcześniej wykonywałam, podważano kompetencje i odsuwano od projektów, których byłam pomysłodawcą. Wszystko w białych rękawiczkach, bo przecież szef może”
Co było impulsem do tego, by dwie przyjaciółki po trudnych doświadczeniach zawodowych zdecydowały, że zakładają fundację?
Olga: Ten pomysł chodził nam po głowie chyba od momentu, w którym opowiedziałyśmy sobie swoje historie. Bycie wysłuchanym i zrozumianym przez osobę, która przeszła przez to samo, przyniosło nam ogromną ulgę. Uznałyśmy, że spotkania w większym gronie mogą być niezwykle terapeutyczne. I stało się.
Miłka: Mnie do założenia fundacji zmotywowała wiara, że możemy realnie coś zmienić. Jeśli zaczniemy poważnie zajmować się tematem mobbingu, naszym dzieciom będzie żyło się łatwiej. Jako matka chciałabym też nauczyć dobrych praktyk swojego syna. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie mobberem. Że nigdy nie będzie nikogo dyskryminował.
Na ostatnim spotkaniu towarzyskim opowiedziałam znajomym, że będę przeprowadzać z wami wywiad i że pomagacie ofiarom mobbingu. Tego samego wieczoru podeszły do mnie dwie koleżanki i zapytały, jak można się z wami skontaktować. Domyślam się, że większość waszych podopiecznych to kobiety.
Miłka: W przeważającej większości tak. Zazwyczaj to młode dziewczyny, które kompletnie nie wiedzą, jak radzić sobie z szykanami w pracy. Są nieświadome swoich praw ani narzędzi, jakich mogą użyć do walki z mobbingiem. Uświadamiamy je i dodajemy odwagi. Bo wszystkie bardzo się boją.
Najmłodsza Polka, która zdobyła koronę Ziemi
Olga: Wolą milczeć, bo nie chcą stracić posady i środków do życia. Boją się walki sądowej z korporacjami, a nie mają środków finansowych na zatrudnienie prawnika. Boją się wykluczenia przez kolegów i koleżanki z pracy, bo często jest to ich jedyne środowisko. Trzeba pamiętać, że proces to bardzo trudny czas dla każdej ofiary przemocy – mimo że są poszkodowane, wylewa się na nie kubeł pomyj. Otoczenie tłumaczy sobie swój własny brak odwagi, bagatelizując sytuację i wmawiając, że to, co spotkało kolegę czy koleżankę to żadna przemoc tylko słabość skarżącej się osoby. Ważne jest podkreślenie, że przemoc w pracy nie dotyka nieudaczników, ale osoby wykształcone, ambitne i pracowite.
Rozwiejmy wątpliwości. Jaką definicję ma mobbing?
Olga: O tym, co to jest mobbing i dyskryminacja mówią wyraźnie przepisy prawa. Według art. 94 [3] § 2 Kodeksu Pracy mobbing to „działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie, lub ośmieszenie, izolowanie lub wyeliminowanie z zespołu”. Dyskryminacja natomiast to takie postępowanie pracodawcy, które sprawia, że pracownik z jednej lub wielu przyczyn np. pochodzenie, wyznanie czy płeć, zostaje potraktowany w sposób mniej korzystny niż inni.
”Pomimo ogromnego cierpienia, które w sobie noszę, problemów zdrowotnych, rozczarowania zachowaniem znajomych z pracy i moich przełożonych wiem, że warto walczyć. Podjęcie decyzji o złożeniu oficjalnego zawiadomienia o mobbingu było trudnym, ale dobrym krokiem.”
Miłka: Heinz Leymann, niemiecki doktor psychologii, wyróżnił 45 aktywności mobbingowych. Wśród nich znajduje się m.in. zlecanie bezsensownych prac, ograniczanie przez przełożonego możliwości wypowiadania się, przerywanie wypowiedzi, reagowanie na uwagi krzykiem, ciągłe krytykowanie wykonywanej pracy lub życia prywatnego, ograniczanie kontaktu przez poniżające, upokarzające gesty i aluzje… Lista jest szalenie długa. Warto też podkreślić, że mobbing może odbywać się nie tylko w linii pionowej, czyli pracodawca – pracownik, ale również w linii poziomej, czyli wśród kolegów.
Kogo częściej dotyczy mobbing – kobiet, czy mężczyzn?
Miłka: Nie ma na ten temat konkretnych danych, lecz podejrzewa się, że częściej ofiarami przemocy w pracy są kobiety. Mobbingowi sprzyja poczucie władzy, a na razie to mężczyźni stanowią większość na stanowiskach kierowniczych i zarządczych.
Najmłodsza Polka, która zdobyła koronę Ziemi
Olga: Historie naszych podopiecznych wskazywałyby, że to mężczyźni częściej dopuszczają się przemocy w pracy, ale zdarza się, że kobiety również są o nią oskarżane. Dla oprawcy ważne jest utrzymanie własnej pozycji, pięcie się po szczeblach kariery i władza. To cechy wspólne bez względu na to, czy jest nim kobieta, czy mężczyzna. Można przypuszczać, że część kobiet boi się utraty silnej pozycji i stosuje przemoc, której w jakimś sensie sama doświadczyła, zanim doszła tak wysoko. Zresztą psychologie nie mają wątpliwości, że przemoc stosują często osoby, które jej doświadczyły.
”Ofiary mobbingu wolą milczeć, bo nie chcą stracić posady i środków do życia. Boją się walki sądowej z korporacjami, a nie mają środków finansowych na zatrudnienie prawnika. Boją się wykluczenia przez kolegów i koleżanki z pracy, bo często jest to ich jedyne środowisko”
Jak scharakteryzowałybyście mobbera?
Olga: To ktoś ze szczególnie niskim kryterium empatii, posiadający psychopatyczną osobowość z narcystycznymi cechami, nastawiony tylko i wyłącznie na siebie i własną karierę. Sam mobber jest przekonany o tym, że swoim zachowaniem dyscyplinuje, wymaga i doskonale zarządza personelem, podczas gdy jego działania nie mają z dobrym zarządzaniem nic wspólnego. Mobber jest okrutny tylko dla tych, którzy podlegają jego władzy lub mu zagrażają. Dla innych potrafi być skromny, przemiły, uczynny i dowcipny. Dla przełożonych jest obłudnie miły, a wręcz służalczy, dlatego tak ciężko uwierzyć im w oskarżenia o mobbing.
Od czego powinna zacząć osoba, która chce zgłosić mobbing?
Miłka: Od zbierania dowodów. To czasochłonne, ale niezbędne podczas procesu sądowego. Należy zapisywać każde zdarzenie, jego miejsce i datę. Jeśli to możliwe, nigdy nie zostawać sam na sam z mobberem i starać się komunikować z nim jedynie drogą mailową. Należy pytać, rozmawiać i prosić o pomoc zarówno w miejscu pracy, jak i poza nim. Jeśli osoba mobbingowana zaczyna doświadczać fizycznych oznak bycia pod wpływem długotrwałego stresu, powinna pozyskać dokumenty poświadczające jej stan zdrowia. Później powinna skontaktować się z prawnikiem i podjąć decyzję dotyczącą dalszego postępowania. Czasem jedynym rozwiązaniem jest proces sądowy, ale jeśli pracodawca wyraża chęć rozmowy to bardzo dobry znak.
Najmłodsza Polka, która zdobyła koronę Ziemi
O co może walczyć osoba, która doświadczyła mobbingu?
Olga: Zgodnie z art. 94 [3] Kodeksu Pracy pracownik może dochodzić zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, czyli rozstrój zdrowotny. Obecnie weszły w życie nowe przepisy dotyczące dyskryminacji i mobbingu. W przypadku pracownika, który doznał mobbingu, może on ubiegać się o odszkodowanie w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę bez potrzeby rozwiązywania umowy o pracę. Uznano również, że każde nieuzasadnione obiektywnymi przyczynami nierówne traktowanie pracownika, będzie klasyfikowane jako dyskryminacja.
Dlaczego nazwałyście fundację właśnie „Wykrzyknik”?
Miłka: Mobbing w Polsce jest tematem tabu, dlatego w ogóle istnieje. Jedynym sposobem przerwania przemocy, jest głośne o niej mówienie. Nie tylko przez ofiary, ale także świadków. „Wykrzyknik” nosi pełną nazwę Fundacji na rzecz Rozwoju Efektywnej Komunikacji w Organizacji. To z niewłaściwej komunikacji biorą się wszystkie problemy. Chcemy podnosić świadomość pracowników i pracodawców, wspierając organizacje w zakresie poprawy komunikacji, rozpowszechniając zasady kultury pracy i polityki bezpieczeństwa. Chcemy zwiększać świadomość prawną społeczeństwa w zakresie praw pracowniczych i wspierać pracodawców poprzez audyty mające na celu minimalizowanie występowania zjawiska mobbingu i dyskryminacji. W związku z tym, że właściwa postawa przyszłego pracodawcy leży u podstaw jego wychowania i dobrych praktyk wyniesionych z domu i szkoły, jednym z naszych projektów będzie promowanie i wspieranie młodzieży w zakresie właściwej komunikacji.
Olga: Dlatego, że cierpienie związane z przemocą w pracy najczęściej odbywa się w ciszy. Milczy ofiara, milczą świadkowie. Nasze Fundacja chce głośno mówić o problemie, a jeśli trzeba, nawet krzyczeć. Mamy plan na działania w szkołach. Zanim teraźniejsi uczniowie rozpoczną dorosłe życie, powinni wiedzieć, że nie można być biernym obserwatorem. Dotyczy to życia codziennego nie tylko zawodowego. Musimy nauczyć dzieciaki, że milcząc, jesteśmy współwinni występowania przemocy. To samo dotyczy dorosłych. Nie zdajemy sobie sprawy, że zwykłe zdanie: „Nie zgadzamy się na takie traktowanie” wypowiedziane nawet z pozycji zwykłego pracownika, w obronie koleżanki czy kolegi, który jest obrażany, może zapobiec dalszemu, dramatycznemu rozwojowi zdarzeń i zdusić przemoc w zarodku. Bo żeby świat był zły, wystarczy, by dobrzy ludzie milczeli.
Ostatnie statystyki dotyczące mobbingu w Polsce pochodzą z 2014 roku. CBOS przeprowadził badanie na 10005 respondentach, spośród których 17 proc. deklarowało, że było szykanowane przez swoje przedsiębiorstwo w ciągu ostatnich pięciu lat. Co dwudziesty z tej grupy twierdził, że działo się to często. Niemal jedna piąta wszystkich respondentów (19 proc.) przyznała, że w ciągu ostatnich pięciu lat była szykanowana przez przełożonych bądź innych współpracowników. Blisko co czwarty zatrudniony (24%) deklarował, że w jego miejscu pracy zdarzały się przypadki szykanowania przez przełożonych, a prawie co piąty (17%) mówił o szykanach ze strony koleżanek lub kolegów. W sumie 28% zatrudnionych przyznało, że w ich firmie pracownicy byli szykanowani przez przełożonych lub innych współpracowników. Fundacja „Wykrzyknik” zamierza powtórzyć badania sprzed pięciu lat.
Jeśli chcesz skontaktować się z fundacją kliknij/napisz tutaj:
Strona: www.fundacjawykrzyknik.org.pl
Polecamy
„Ten pan już tak ma” – słyszały uczennice zgłaszające nauczycielom molestowanie ze strony wuefisty
Nowe wstrząsające zeznania Gisèle Pelicot. „Gotował, troszczył się. Myślałam, jakie to szczęście, że mam takiego męża”
Hanna Turnau oburzona zachowaniem mężczyzny w saunie. „Mam dosyć przyzwolenia na takie teksty”
Podając się za fotografów, robili im nagie zdjęcia. Ponad 100 pokrzywdzonych dziewcząt. Są kolejne zatrzymania
się ten artykuł?