Przejdź do treści

Maria Pakulnis wyznała, że w dzieciństwie była molestowana przez księdza. Całe życie nosiła w sobie tę bolesną tajemnicę

Na zdjęciu Maria Pakulnis- HelloZdrowie
Maria Pakulnis po raz pierwszy opowiedziała o traumatycznym zdarzeniu fot. MW Media
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Chwyciłam kurtkę, wybiegłam na dwór. Było już ciemno. Musiałam przebiec dwie duże ulice i jeszcze pół swojej. Po zamarzniętym chodniku. Płakałam. I nagle zsikałam się z tego strachu w majtki, a mocz ściekł mi rajtuzami do bucików” – opowiada w wywiadzie-rzece aktorka Maria Pakulnis. Jej dramatyczną opowieść z dzieciństwa opublikowały „Wysokie Obcasy”.

„Obejmuje mnie mocno ręką, czuję, że coś jest nie tak”

„Moja nitka” to książkowy wywiad-rzeka z wybitną aktorką Marią Pakulnis. Rozmowę przeprowadziła Dorota Wodecka. Jak zapowiada wydawnictwo, aktorka „zagląda w miejsca, do których nie chce się wracać pamięcią, konfrontuje czytelników i siebie z mrocznymi obrazami własnego dzieciństwa, dojrzewania, z żałobą i stratą”.

Jednym z najboleśniejszych sekretów, z jakimi Pakulnis podzieliła się z czytelnikami, było molestowanie przez księdza. Mimo że nie pochodziła z religijnej rodziny, nie przystąpiła nawet do komunii świętej i nie chodziła do kościoła, pewien duchowny wypatrzył w niej ofiarę swoich chorych fantazji. Do dramatycznego wydarzenia doszło, kiedy miała „11 lub 12 lat”. Należała wtedy do drużyny łyżwiarskiej. Po zawodach, które zakończyły się sukcesem, proboszcz zaprosił ją i jej koleżanki na plebanię na podwieczorek. Młodziutka Pakulnis od początku miała dziwne przeczucia, towarzyszył jej niepokój. Proboszcz pogratulował młodym zawodniczkom sukcesu i „dolewał sobie coś z kryształowej karafki”. Jednym z tematów rozmowy były wakacyjne plany. Ksiądz postanowił podzielić się swoimi zdjęciami z Jugosławii, zawołał dziewczynki, aby się zbliżyły. Pakulnis siedziała najbliżej niego.

Przyciąga mnie do siebie, moje plecy do swojego brzucha i rozwalonych szeroko nóg. I pokazuje zdjęcie. Pierwszy raz w życiu widzę kolorowe zdjęcia. I że na skałach leży on, goły, a obok niego goła kobieta” — opowiada aktorka

Dalsza część tej opowieści jest jeszcze bardziej wstrząsająca.

Obejmuje mnie mocno ręką, czuję, że coś jest nie tak, nie wiem przecież wtedy, że ma wzwód, bo nie umiem tego nazwać, i pyta: »Opowiedzieć ci?«. Wyrwałam mu się i wpadłam do sieni. Chwyciłam kurtkę, wybiegłam na dwór. Było już ciemno. Musiałam przebiec dwie duże ulice i jeszcze pół swojej. Po zamarzniętym chodniku. Płakałam. I nagle zsikałam się z tego strachu w majtki, a mocz ściekł mi rajtuzami do bucików” — dodała.

Mamie powiedziała, że przemokła, bo wpadła w zaspę śnieżną.

„Powiedział, że postawi mi szóstkę na koniec roku, jeśli dam mu buziaka”. Molestowanie w szkołach i na uczelniach to realny problem – podkreśla Martyna Kaczmarek

„Nikt nie umiał mi pomóc”

Nigdy nie opowiedziała rodzicom, co się wtedy wydarzyło. Z nikim też o tym nie rozmawiała. Nie wiedziała także, kim był ksiądz, który ją molestował. Tamto wydarzenie odcisnęło na niej jednak silne piętno.

„Nie chodziłam do kościoła, nie znałam ani jednego nazwiska, ani żadnego księdza. Próbowałam sprawdzić, kto był w tamtym czasie proboszczem, prosiłam kolegów z Giżycka, ale nikt nie umiał mi pomóc” — podkreśla.

Uraz do Kościoła został w niej na zawsze. Nazywa siebie antyklerykałką. Zrezygnowała nawet z osobistego odbioru odznaki św. Brunona w rodzinnym Giżycku, bo uroczystość miała odbyć się z udziałem księży.

„Nie chciałam mieć nic wspólnego z biskupem ani z innymi księżmi” – stwierdziła.

źródło: Wysokie Obcasy

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: