„3 kwadranse dają ciału odpoczynek równy 3 godzinom snu! Lubię myśleć o nidrze jak o bardzo, bardzo dobrze oprocentowanej skarbonce” – mówi Mava Targosz, nauczycielka jogi nidry
Wyobraź sobie jogę bez maty, bosych stóp, wygiętego ciała w różnych pozycjach. Jogę bez celu, bez godziny wpisanej w kalendarz, bez instruktora. Jest tylko głos, który przemawia do twojej wyobraźni i sprawia, że praktyka działa. – Joga nidra jest na tyle prosta, że nie buduje się w nas poczucie, że musimy ciężko pracować na odpoczynek. Nie musimy jej „robić”, wystarczy pozwolić, żeby się wydarzała – mówi Mava Targosz, znana jako Lisia Matka, nauczycielka jogi nidry.
Ewa Bukowiecka-Janik: Układanie ciała w kolejne asany bywa wyzwaniem. Te próby mogą kończyć się „siłowaniem się” ze sobą, a wtedy traci się czynnik relaksacyjny, który jest kluczowy dla idei jogi. Tymczasem joga nidra w ogóle nie wymaga gimnastyki. Czy to oznacza, że to praktyka dla każdego?
Mava Targosz: Joga nidra to, w moim odczuciu, najprostsza praktyka odpoczynku. Idealna dla nas, ludzi XXI wieku, którym wiecznie brakuje czasu i nawyku zatrzymania. Jest dla każdego, kto chce sobie dać chwilę łatwego odpoczynku. To ważne, że niczego nie musimy umieć, uczyć się i dążyć do mistrzostwa. Zero oczekiwań: po prostu wystarczy położyć się lub usiąść, zamknąć oczy i puścić nagranie. Można nawet usnąć.
Nie ma żadnych przeciwwskazań do tej praktyki. Jeśli ktoś cierpi na stany lękowe lub jakąkolwiek chorobę psychiczną, warto wspomnieć o praktyce swojemu lekarzowi, ale też wspomnieć nauczycielowi jogi. Wtedy można otrzymać dodatkowe wskazówki, jak sobie pomóc w praktyce, żeby było bezpiecznie.
Próbowałam nidry i mimo nieangażowania mięśni, nie nazwałabym jej łatwą praktyką. Myśli uciekają, pojawia się konsternacja, trudno poczuć się wówczas lepiej… To wydaje się wystarczającym powodem, by zaprzestać tych prób.
Jesteśmy nauczeni starania się i chcemy wszystko robić „dobrze”. Dlatego zawsze podkreślam: jogę nidrę zawsze robisz dobrze. Nawet jeśli myśli krążą i wirują, nie oznacza, że popełniamy jakiś błąd albo nie praktykujemy. To krążenie i wirowanie jest w porządku. Po prostu jest. Tak wygląda dziś nasze życie – nie możemy od siebie oczekiwać, że magicznie to zmienimy jednego dnia i od jutra będzie inaczej. To ważne, żeby pamiętać, że ta praktyka zawsze działa, niezależnie od tego, ile myślimy, że nam się „udało”. Zawsze, przy każdej praktyce, zbieramy tę ciszę i spokój. I to zawsze więcej, niż byśmy dostali bez praktyki.
Bardzo zależy mi, by razem z praktyką nidry uczyć łagodności dla siebie. Żyjemy w takich czasach i w takim świecie, w których jesteśmy cały czas bombardowani: bodźcami, informacjami, wyzwaniami, presją. Joga nidra jest dla mnie kwintesencją łagodności, dlatego jest cudowną odpowiedzią na te wyzwania. Bo odpoczynek z nidrą jest dziecinnie łatwy i zawsze robimy to dobrze. Nie ma tu podnoszenia poprzeczki ani jakiegoś poziomu, który trzeba zdobyć, by poczuć efekty. Ktoś, kto praktykuje nidrę od 10 lat, robi to tak samo dobrze, jak ktoś, kto robi to po raz pierwszy. I za każdym razem, kiedy kładziemy się na nidrę, korzystamy. Zawsze mnie to zachwyca.
To bardzo uwalniające podejście: że nie da się tego schrzanić.
Oczywiście. Ja praktykuję nidrę regularnie od dawna, ale też miewam dni, w których moje myśli żyją własnym życiem! Chciałabym to podkreślić: nauczyciele jogi to nie są osoby, które nigdy nie są w biegu, które nie mają napięć i kłopotów. Wszyscy jesteśmy zwyczajnymi ludźmi: czasem mamy kredyty, czasem chorujące dzieci, czasem pędzimy, bo coś się wydarzyło, albo mamy trudności w relacjach. Dla każdego praktyka czasami bywa trudna. Ale dzięki niej potrafimy sobie z tym lepiej poradzić. Świat się nie zmienia, ale zmienia się to, jak ja to widzę i jak sobie z tym radzę. A wtedy świat mi na to odpowiada.
Od czego zacząć, jeśli pierwsze próby tak nas frustrują?
Bardzo wierzę w małe kroczki i łatwość. Dlatego zawsze proponuję na początek krótkie praktyki relaksacyjne. Nazywam je w uproszczeniu „krótką nidrą”, choć to nie do końca prawda. One trwają kilka minut, a pozwalają złapać pion i poczuć swoje ciało. I jeśli do tej pory nie odpoczywałyśmy wcale – to to jest krok milowy. Dzięki takim kilku minutom możemy spokojnie pójść dalej w ciągu dnia z mocą i jasnością, czego chcemy i jak po to sięgniemy. Takie krótkie relaksacje powtarzane przez jakiś czas regularnie, robią naprawdę wielką robotę i jest duża szansa, że pewnego dnia będziemy mieć ochotę i gotowość do spróbowania czegoś więcej.
Wiem, że czasem najtrudniej zacząć, dlatego postanowiłam ostatnio zrobić kurs dla początkujących, na którym uczę zaczynać odpoczywać od dwóch minut dziennie. Wiedziałam, że dużo osób uważa, że nie ma czasu odpoczywać i że często pojawiają się wyrzuty sumienia, że ja teraz „nic nie robię”, ale zainteresowanie tym kursem przeszło moje najśmielsze oczekiwania: w ciągu tygodnia dołączyło blisko 1000 kobiet! To tylko pokazuje, jak bardzo jesteśmy zmęczone i że, mimo że wiemy, że potrzebujemy odpoczynku, nie potrafimy się tym zająć. A moją misją jest pokazać, że każdy może. I że już czas pożegnać się z kulturą zajeżdżania siebie.
Pełna praktyka trwa 45 minut, to sporo.
Pełna praktyka trwa u mnie od 18 minut do 45. Ale warto wiedzieć, że praktyka jogi nidry przez 3 kwadranse daje ciału odpoczynek równy 3 godzinom snu! Niesamowite, prawda? Lubię myśleć o nidrze jak o bardzo, bardzo dobrze oprocentowanej skarbonce.
Trudno jest uwierzyć, że 18 minut dziennie „odmieni twoje życie”…
Bo jesteśmy nauczeni, że musi być ciężko i drogo, że sukces wymaga ogromnego wysiłku i czasu, że we wszystko trzeba włożyć dużo pracy, żeby osiągnąć efekt itd. Nidra jest praktyką, która jest doskonale przebadana i wyniki tych badań są absolutnie zachwycające. Na przykład te, na których bazie joga nidra została wprowadzona jako oficjalny sposób wspierania amerykańskich weteranów wojennych z PTSD. Niesamowite, że wojsko uznało tę praktykę i stosuje od lat, prawda? Mój umysł, kiedy zaczęłam praktykę, też mi podpowiadał, że to jest zbyt proste, żeby działało. Że to naiwne. Dlatego polecam po prostu spróbować i potraktować jak eksperyment, bez większych oczekiwań. I obserwować, co i jak się zmienia.
Bardzo bym chciała, żeby każda kobieta w Polsce uwierzyła, że może łatwo odpocząć. Że jej się to należy i że ma prawo. I że jest to dużo łatwiejsze, niż nam się wydaje. Marzę o świecie, gdzie joga nidra jest najzwyczajniejszym elementem codzienności. Przy czym nie uważam, że nidra jest jedyną opcją odpoczynku, bo ja taką wybrałam. Dla mnie, jako zapracowanej i zapędzonej kobiety, to było po prostu najprostsze. Wyobrażam sobie jogę nidrę jako bezwarunkową miłość, taką Matkę, która kocha wszystkich i mówi: biorę cię taką, jaka jesteś, chodź, odpoczniesz chwilę. I to mnie bardzo wspiera w moim życiu kobiety XXI wieku.
”Bardzo bym chciała, żeby każda kobieta w Polsce uwierzyła, że może łatwo odpocząć. Że jej się to należy i że ma prawo. I że jest to dużo łatwiejsze, niż nam się wydaje”
Niektórzy polecają jogę rano, na czczo, by osadzić się w ciele i poustawiać z myślami. Inni rekomendują wieczorem, by wyciszyć się przed snem. Jaka jest idealna pora dnia na praktykę nidry?
Nie ma odpowiedzi na to pytanie, bo jesteśmy różni. Wszystko zależy od naszych potrzeb i jak na nas praktyka działa. Ja zachęcam do testowania różnych wariantów. Można spróbować nidry zaraz po przebudzeniu, jeszcze zanim wyjdziemy z łóżka. Jeśli budzimy się spięci i od razu wpadamy w wir zajęć, to może być dobry pomysł. Ale można też spróbować praktyki w przerwie między odwiezieniem dzieci do szkoły a pracą albo przed obiadem, by zebrać siły na resztę dnia, lub wieczorem, by wyciszyć gonitwę myśli przed snem. Nie ma idealnego wyboru, wszystkie są właściwe.
Testowanie nidry w różnych porach dnia to fajna lekcja o nas samych – możemy zauważyć wiele ciekawych rzeczy, które na co dzień przegapiamy. O tym właśnie jest praktyka jogi nidry – o powrocie do siebie. Z tego też powodu nie oferuję praktyki online na żywo, tylko nagrywam praktyki i je udostępniam, żeby każdy mógł z nich skorzystać w odpowiednim dla siebie momencie. Uważam, że to bardziej wspierające, niż pędzenie na określoną godzinę.
W swoich praktykach polecasz np., by poczuć zimno albo poczuć falę gorąca. Czy chodzi o to, by sobie to wyobrazić i rzeczywiście poczuć na skórze? To bardzo trudne!
To jeden z etapów jogi nidry: łączenie przeciwieństw. Bardzo niepozorna, ale przepiękna praktyka, której owoce zbieramy potem w najmniej oczekiwanych momentach. Chodzi w niej o to, żeby rzeczywiście odczuć na przykład to zimno lub ciepło. Ale przypominam, że tego nie da się zrobić źle: więc jak nie poczujemy zimna albo ciepła, to też jest ok. Zauważymy ciało – to już i tak piękna praca.
Co to daje?
Nidra pozwala zatrzymać się, wrócić do siebie i znaleźć to miejsce między bodźcem a reakcją. Uczy, że nie musimy działać na autopilocie, reagując zawsze tak samo, ale mamy wybór w każdej sytuacji: tej łatwej i tej trudnej. Że możemy zauważać bodźce płynące z zewnątrz, ale ich do siebie nie brać. Albo brać i robić z nimi to, co uważamy za słuszne. To daje ogromną wolność, ale też pozwala nam wziąć odpowiedzialność za siebie i zwraca nam dostęp do naszej intuicji.
Nauczyliśmy się szukać odpowiedzi na każde pytanie na zewnątrz. Tymczasem nikt poza nami nie wie, co jest dla nas najlepsze. To, czego potrzebujemy, to zwrócić się do siebie i tego właśnie uczy nas praktyka nidry. Dlatego praktykując nidrę przez dłuższy czas, zauważamy, że to, co było trudne i odpalające, staje się łatwiejsze, że widzimy więcej rozwiązań niż problemów i że, mimo że czasami po prostu bywa trudno, my nie tracimy swojego pionu. Bo wiemy, kim jesteśmy i mamy kontakt z naszą bazą. To jest wielki skarb.
Pewien terapeuta w jednym z wywiadów kiedyś powiedział mi, że denerwuje go moda na mindfulness, bo to technika dla wybranych. Dla osób, które potrafią rozpoznawać swoje uczucia i nazywać je, oraz zostać ze swoimi myślami sam na sam i nie wpaść przy tym w panikę. Jego zdaniem większość ludzi nie ma tych umiejętności i żeby przetrwać, musi się czymś zagłuszyć, np. mediami albo chociaż dużym wysiłkiem, i jest to całkiem naturalna reakcja obronna. Czy joga nidra mogłaby być czymś w rodzaju wstępu do nabycia tych umiejętności?
Moim zdaniem tak. Bo nidra jest mniej wymagająca: pozwala nam wrócić do bezpiecznego miejsca, oddaje nam prawo wyboru pozycji, przerwania praktyki i powrotu do oddechu, jeśli jest trudno. Odpoczynek z nidrą nie każe wypełnić kolejnych punktów, żeby „zaliczyć” praktykę. Jedyne, co mamy zrobić, to pozwolić, żeby ona się wydarzyła. I to jest wielka różnica: my tego nie robimy, my pozwalamy, żeby się wydarzyło.
Najważniejszym jest się nie dać nabrać na ten pomysł, że coś robię źle albo mi nie wychodzi. Będę powtarzać milion razy: jogę nidrę ZAWSZE robisz dobrze. Jest ci trudno? Rób tyle, ile możesz. Maleńkie kroczki są bardzo w porządku. I chcę też odczarować to poczucie, że „mi się nie udaje, a inni śmigają”. To nie jest prawda. Wszyscy czasami pędzimy w bobslejach myśli. Zdarza się. Ale fajnie to zauważyć i mieć dla siebie taką przestrzeń, gdzie możemy sobie pomyśleć: teraz mam trudny czas, moja praktyka wygląda inaczej, ale i tak daje mi duże wsparcie. Dziękuję sobie, że znalazłam na to czas. To uwalniające i wspierające.
Nidra kilka razy pomogła mi poczuć, że jestem „w ciele”, gdy górę brały myśli typowe dla gonitwy: że nie zdążę, że za mało, że za wolno. W takim stanie trudno o efektywność w działaniu.
Taka umiejętność to skarb! To coś jak krok w tył i spojrzenie na sytuację z boku: ja jestem tu, a pęd i presja tam, to mój wybór, w co wchodzę. Nazwałaś to powrotem do ciała, czyli po prostu do siebie, do swoich uczuć i potrzeb. Coś najlepszego, co możemy sobie podarować. W kontakcie ze sobą przestajemy działać automatycznie. Taki stan pozwala na spokojnie sprawdzić, jakie rozwiązanie wybieramy. Np. „już widzę, że nie zdążę ze wszystkim, co mogę odpuścić bez większych konsekwencji? Nic? Ok, to co mogę zrobić, by sobie pomóc? Poprosić o pomoc, a może zrobić coś nieperfekcyjnie?”. Będąc poza sobą, trudno jest się sobą zaopiekować, a tylko w ten sposób możemy realnie rozwiązywać swoje problemy.
Joga nidra nie wymaga umiejętności, maty, rozciągania, wysiłku, leginsów, pustego żołądka przed praktyką. To nadal joga?
Tak, bo celem każdej jogi tak naprawdę jest ten powrót do siebie, o którym mówiłyśmy przed chwilą. Są szkoły jogi nidry, które mówią, by praktykować w pozycji Shavasana. Jednak szkoła, z której ja się wywodzę, mówi „zrób tak, jak możesz”. Dlatego wybrałam tę szkołę – bo jest XXI wiek, a ja mam życie matki, która ma marzenia, plany, obowiązki. Uważam, że lepiej praktykować, siedząc w aucie, niż nie praktykować w ogóle, bo nie mamy chwili, by się położyć w ciszy i samotności. Znam kobiety, które praktykują nidrę w łazience, bo tylko tam mają chwilę ciszy. Nidra jest nazywana snem jogina – to moment wyjątkowego zatrzymania, w którym wchodzimy w bardzo głęboki relaks. Chociaż jeśli mamy wybór, to lepiej praktykować przed jedzeniem niż po.
Czym się różni nidra od medytacji?
Joga nidra jest rodzajem medytacji, jednak różni się głównie tym, że jest łatwiejsza. Dla mnie medytacja jest praktyką, która jest wymagająca i której trzeba się doskonalić, żeby zbierać owoce. Medytacja ma wymagania, nidra nie ma. Dlatego dla mnie odkrycie nidry było przełomem. To, co było dla mnie trudne w medytacji, tutaj okazało się mało istotne. Nie muszę siedzieć z prostym kręgosłupem – mogę leżeć w dowolnej pozycji. Mogę nawet zasnąć, a praktyka nadal się wydarzy i przyniesie mi efekty – czy to nie jest uwalniające? Wystarczy chęć, by sobie pomóc i telefon z nidrą, mogą być też słuchawki, lecz niekoniecznie. Medytacja jest wymagająca na początek przygody, za to staje się dużo łatwiejsza dla osób, które już praktykują nidrę. Jeśli praktykujesz medytację, ale masz z nią trudności, spróbuj praktyki nidry, a zaraz potem medytacji i zobacz, jaka będzie różnica.
Czyli nidra to narzędzie, nie plan na spędzenie popołudnia np. Bo jogę, medytację czy jakikolwiek tego typu trening łatwo jest zamienić w kolejną rzecz, którą trzeba odhaczyć. Natomiast praktykę nidry mamy zawsze w kieszeni.
Tak, i dla mnie to jest kluczowe, bo wpisuje się w ideę odpoczynku. Porównując to do spacerowania: można spacerować, by zrobić 10 tysięcy kroków, a można spacerować dla spacerowania. Dla mnie odpoczynek to ta druga wersja. Kiedy skupiamy się na celu, przestajemy cieszyć się drogą. Nidra zdejmuje z nas poczucie, że musimy zrobić perfekcyjnie.
”Odpoczynek z nidrą uczy nas zauważenia siebie i podążania za sobą. Najważniejszym jest się nie dać nabrać na ten pomysł, że coś robię źle albo mi nie wychodzi. Jogę nidrę ZAWSZE robisz dobrze. Jest ci trudno? Rób tyle, ile możesz. Maleńkie kroczki są bardzo w porządku”
Jak w kultowej scenie „Dnia świra”, kiedy główny bohater leżał na plaży i przez zaciśnięte zęby cedził, że musi odpocząć.
Dokładnie. W praktykach, w które wpisany jest daleki cel, trudniej jest czerpać korzyści tu i teraz. Bo czekamy i pracujemy na te osiągnięcia. Nidra jest prosta, bo nie buduje w nas poczucia, że musimy ciężko pracować na odpoczynek kiedyś w przyszłości – wypłaca nam odpoczynek od razu. Co ważne: nie musimy jej „robić”, wystarczy pozwolić, żeby się wydarzała. To jest największa i najcichsza rewolucja, jaką możemy przeprowadzić w swoim życiu. Efekty przyjdą same i dość szybko nas zaskoczą.
W jaki sposób?
Np. w sytuacji, w której zazwyczaj brakowało nam cierpliwości, odnajdziemy w sobie zaskakujące zasoby, które pozwolą nam inaczej sobie z tym poradzić. Powoli, spokojniej. Wiele kobiet mówi mi, że „nidra je zmieniła”, bo stały się łagodniejsze i milsze dla obcych i dla bliskich. Zawsze odpowiadam, że one zawsze takie były, tylko w końcu przestały być koszmarnie zmęczone. Odpoczynek z nidrą to podróż, w której odkrywamy, ile mamy w sobie pięknych rzeczy, o które siebie nawet nie podejrzewamy. Okazuje się, że wystarczy odpocząć kilka-kilkanaście minut dziennie. Nawet zasypiając!
Gdzieś przeczytałam takie ładne zdanie, że joga nie zabiera czasu, tylko go oddaje. O nidrze można powiedzieć to samo?
Bardzo! Dla mnie myśl „nie mam czasu” jest lampką ostrzegawczą, że czas na praktykę, i to taką dłuższą. Kiedy z niej wstaję, zazwyczaj jakoś dziwnym trafem udaje mi się zrobić to wszystko, czego wcześniej się nie dało. Kiedy odpocznę i siadam do pracy, nie rozpraszam się, nie panikuję, nie daję się porwać myślom, co będzie, jeśli się nie wyrobię, tylko koncentruję się na zadaniu. To jest cudowne i powinno być wykładane we wszystkich szkołach: wypoczęta głowa potrafi w 30 minut zrobić coś, co zmęczonej głowie zajmuje 2 godziny. Chcesz być wydajna? Odpocznij! Chcesz być kreatywna? Odpocznij! To niesamowite, ile dobra przynosi taki krótki odpoczynek. Łatwiej przychodzi nam choćby ustawianie priorytetów. Bo kiedy gonimy, tracimy dystans: małe rzeczy urastają do rangi wielkich przedsięwzięć. Miesza się ważne z nieważnym, zarządza nami chaos i łatanie dziur, brakuje rąk. Dlatego ważne, żeby złapać ten moment i zamiast docisnąć, to zwolnić. Praktyka jogi nidry sprawia, że odkrywamy w sobie zasoby, by robić to wszystko, czego potrzebujemy i o czym marzymy. Paradoksalnie poświęcamy czas na „dodatkową aktywność”, a wyjmujemy więcej czasu. To najlepiej oprocentowana lokata w banku. Nidra jest najlepszą lokatą na naszym prywatnym rynku!
Praktyka nidry zaczyna brzmieć jak złoty środek na wszystko…
Nidra jest fantastyczna i może nas wspierać, ale ważne, żeby poważne trudności konsultować ze specjalistami. Bo nidra to po prostu łatwy odpoczynek, ale nie lekarstwo na wszystko. Prawda jest taka, że są różne sposoby powrotu do siebie i wyciszenia myśli. Nieważne, czy medytujemy, czy surfujemy, czy leżymy na kanapie, czy spacerujemy po lesie, czy tańczymy. Jeśli to jest coś, co pozwala nam wrócić do siebie, wzmacnia nas, to będzie działało. Jak nie odpoczywamy, zachowujemy się trochę jak pijany kierowca taksówki, który wiezie w aucie swoją rodzinę, swój związek, swoją karierę, swoje marzenia. Czy wsiadłybyśmy do takiego taksówkarza? Który pędzi na oślep i skręca w przypadkowe uliczki?
Zobacz także
„Joga Nidra to są zajęcia, które pozwalają sobie odpuścić, a wtedy w naszym ciele dzieją się cuda” – mówi Olga Paprocka, nauczycielka jogi
„Bardzo chciałabym powiedzieć, że świat jogi i samorozwoju jest zupełnie bezpieczny, ale tak niestety nie jest” – mówi Paulina Młynarska, autorka książki „Jesteś spokojem”
4 proste pozycje jogi, dzięki którym wzmocnisz ramiona. Sprawdź, czy to asany dla Ciebie!
Polecamy
Wystarczy 20 sekund dziennie, by złagodzić stres i niepokój. Nie potrzebujesz niczego poza swoimi rękami
Podróże w czasach Ozempiku. „Jeden z gości, na co dzień informatyk, pytał gospodarza, czy może poprzerzucać obornik”
Tom Daley dzierga na drutach na trybunach igrzysk olimpijskich w Paryżu. „To moja medytacja, mój spokój”
Paris Hilton o traumie pobytu w ośrodku dla młodzieży: „To przerażające, jak wyglądają te miejsca. Są gorsze niż niektóre psie budy”
się ten artykuł?