Przejdź do treści

„Kiedy jesteś facetem na wózku, potrzebujesz sobie udowodnić, że możesz sam”. Rafał Miszkiel opowiada o solo podróżowaniu

Rafał Miszkiel - Hello Zdrowie
Rafał Miszkiel /fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kilkanaście lat temu uległ wypadkowi, w wyniku którego od odcinka piersiowego w dół jest sparaliżowany. Jego prawa dłoń została amputowana. Rafał Miszkiel zapewnia jednak, że wypadek nie był dla niego końcem, był jedynie epizodem, po którym zaczęło się nowe życie – podróżnika solo. Nam opowiedział o podróżach na wózku, ciekawości świata i barierach, które przełamuje.

 

Kilkanaście lat temu uległeś wypadkowi, kilka lat temu napisałeś książkę „Porażony życiem. Jak wyjechać z piekła”. Piekło, o którym piszesz, to już etap zamknięty?

Tak, wszystkich chcących poznać dokładnie historię mojego wypadku odsyłam do książki. W każdym razie od odcinka piersiowego w dół jestem sparaliżowany. Moja prawa dłoń została amputowana. Po wypadku przyszła rekonwalescencja i nauka funkcjonowania na nowo – jeżdżenia na wózku przy użyciu jednej ręki, nauka fizjologii. Ale nie zatrzymałem się na tym, co się wydarzyło, tylko wyznaczałem sobie nowe cele. Książka była zamknięciem pewnego epizodu w moim życiu. Historii niepełnosprawności, transformacji dojrzewana. Zakończyła się w momencie, kiedy wyprowadziłem się z Warszawy. Zamieszkałem najpierw w Krakowie, potem Katowicach. Związałem się z bankowością. Dużo wydarzyło się w ostatnim czasie. Z perspektywy czasu trochę inaczej patrzę na tę historię.

Co się zmieniło przez te parę lat?

Przede wszystkim podróże. Kiedyś jeździłem z ekipą albo z partnerką, ale zawsze marzyłem, żeby wyjechać samemu. Kiedy jesteś facetem na wózku, potrzebujesz sobie udowodnić, że możesz sam. W pierwszy solo trip za granicę wyruszyłem po przeprowadzce do Katowic. W 2019 roku poleciałem samolotem do obserwatorów, którzy zaprosili mnie do siebie. Po przylocie mnie odebrali. To było ważne doświadczenie, bo pierwszy raz sam ogarniałem wszystko, bilety, lotnisko. Ale na miejscu byłem z nimi.

Potem już jeździłem bardziej spontanicznie i jeszcze bardziej niezależnie. Najpierw jednodniowy wypad do Sardynii. Kolejna podróż do Katanii na Sycylii. Bilet kupiłem na siedem godzin przed wylotem. Na miejscu poznałem ekipę studentów, z którymi spędziłem tydzień. Podróżowanie solo nauczyło mnie, że chociaż teoretycznie jesteś sam, to zawsze możesz znaleźć bratnie dusze. Wybierasz, z kim chcesz spędzić czas. Miałem też fajne spotkania z moimi obserwatorami, na przykład w Algierze. Polska rodzina zaprosiła mnie do swojego stołu, chociaż nie znaliśmy się osobiście.

Słyszę o podróżach na spontanie, te dłuższe planujesz?

Planowanie jest ważne, szczególnie przy tych dalszych podróżach. Lot do Los Angeles był najdłuższym w moim życiu, wszystko trwało prawie 19 godzin. Musiałem dokładnie kalkulować zwłaszcza, jak korzystać z toalety na pokładzie. Czasem w samolotach są specjalne krzesełka dla osób na wózkach, które przenoszą cię do toalety, ale nie zawsze. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem i na tym locie takiego krzesełka nie mieli. Stewardzi zaproponowali, że w razie czego mnie zaniosą do toalety. Ale ostatecznie tak się dogadaliśmy, że nakrywali mnie kocami, kiedy potrzebowałem z niej skorzystać. Współpasażerowie wiedzieli, że potrzebuję trochę prywatności. W takich sytuacjach używam jednorazowego cewnika, który jest połączony specjalnym przewodem z torbą. Szybko załatwiam sprawę i torbę wyrzucam. W kolejnych podróżach nauczony doświadczeniem robiłem research, które linie lotnicze mają to krzesełko. Tak, żeby być jeszcze lepiej przygotowanym.

Rafał Miszkiel - Hello Zdrowie

Rafał Miszkiel /fot. archiwum prywatne

Co jeszcze musisz sprawdzić?

Muszę pomyśleć o tym, jak będzie wyglądał transport na lotnisko, czy nie będę miał problemów z przesiadkami. Ale chociaż muszę planować pewne rzeczy z wyprzedzeniem, na miejscu staram się działać spontanicznie. Mam zarys tego, co chcę zrobić, listę miejsc, które chcę zobaczyć, ale wiem, że najlepsze przygody zdarzają się wtedy, kiedy pozwolę sobie na trochę luzu i otwarcia na to, co przyniesie los. Często ktoś napotkany na drodze podpowie mi fajne miejsce, ktoś zagada, zaprosi na kawę albo po prostu okaże się, że obok mnie siedzi ktoś, kto zna świetną knajpkę czy mniej turystyczną część miasta. I tak odkryję nieznane.

Podróże wymagają nie tylko planowania, ale też siły fizycznej. Aktywnie spędzasz czas, chodzisz po górach. Jak się do tego przygotowujesz na co dzień?

Wiesz, kiedyś dużo trenowałem. W swoim najlepszym momencie ważyłem około 86 kg, miałem wtedy dobrze zbudowaną sylwetkę. Teraz powoli dążę do tego, żeby znów być w formie. Miałem taki okres, że trenowałem maratony indywidualnie, robiłem nawet trasy 100-kilometrowe. Trenowałem tak intensywnie, że sporo schudłem i w 2022 roku wyglądałem naprawdę źle, sama skóra i kości.

Dopiero od ponad roku odbudowuję swoją formę i idzie to w dobrą stronę. Teraz razem z kolegą układamy treningi i wymyślamy nowe ćwiczenia na siłowni, które pozwalają mi zwiększać obciążenia i wzmacniać mięśnie. Idzie nam świetnie, na przykład na wąskim chwycie na ławce wyciskam już 100 kg, co daje motywację do dalszej pracy. Staramy się robić wszystko odpowiedzialnie, bo przy nowych ćwiczeniach zawsze ważna jest asekuracja, żeby się nie kontuzjować. Praca daje efekty. Dzięki treningowi udało mi się nawet wjechać na Hollywood Sign na wózku, co było sporym wyzwaniem, bo teren był bardzo stromy, dużo bardziej niż nad Morskim Okiem, gdzie wjeżdżałem wielokrotnie bez problemu.

Katarzyna Dinst - Hello Zdrowie

Na pytanie, co zmieniło się przez ostatnie lata, odpowiedziałeś, że pojawiły się podróże. Co ci one dają?

Jestem na takim etapie, że podróże mnie już „nakarmiły”, dały mi wiele. To jakby odkrywanie samego siebie na nowo. Znajdujesz się w sytuacjach, gdzie musisz wszystko sam zaplanować i ogarnąć. Zaczynasz bardziej ufać sobie i wiesz, na co cię stać, co jesteś w stanie zrobić.

Jeśli ktoś na wózku twierdzi, że jest w 100 proc. samodzielny i zrobi wszystko sam, to chyba trochę udaje, bo to po prostu nierealne. Nie ma osoby na wózku, która byłaby w pełni samodzielna, może osiągnąć 90 proc. możliwości, ale zawsze zostanie jakieś 10 proc. rzeczy, których zrobi. Ludzki organizm jest skonstruowany tak, że jeśli któregoś elementu brakuje, to pewnych rzeczy nie da się zrobić, nie ma się pełnej sprawności. Dlatego tak doceniam podróże, bo pozwoliły mi na kolejne kroki w samodzielności. Logistyka, radzenie sobie w trudnych sytuacjach. Czuję się już ekspertem, jeśli chodzi o dostępność podczas podróżowania. Mam dużą wiedzę, orientuję się, gdzie można dojechać, co zrobić, jak zaplanować podróż. Często ludzie do mnie piszą i chętnie im podpowiadam, gdzie warto pojechać i jak skorzystać z dostępnych ulg. Chętnie dzielę się swoimi tipami.

Jakie sytuacje masz na myśli?

Na przykład moją zeszłoroczną podróż do Egiptu. Kair okazał się ogromnym wyzwaniem. Nie ma tam oficjalnych wycieczek ani informacji, jak dostać się na wózku pod piramidy. Postanowiłem więc, że sam to ogarnę, skoro nikt tego nie wymyślił przede mną. Po przylocie zacząłem szukać taksówki, chciałem zamówić Ubera, wyciągnąłem aplikację, ale podbiegł do mnie lokalny taksówkarz. Aplikacja mi nie działała, dlatego zdecydowałem się na jego usługę. Wsiadłem do taksówki i wyobraź sobie, że kierowca wrzucił mój wózek na dach samochodu, bez żadnego zabezpieczenia. Na szczęście zanim ruszyliśmy, zorientowałem się, że coś jest nie tak i powiedziałem, jak wykręcić koła, żeby wózek zmieścił się w bagażniku.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Na szczęście potem znalazłem świetne rozwiązanie, taksówkę na wzór brytyjskich, komfortową, z prywatnym kierowcą na cały dzień, dostosowaną do moich potrzeb. Udało mi się zobaczyć piramidy, podjechałem pod sam punkt widokowy. Widocznie zrobiło to na kimś wrażenie, bo moje zdjęcie trafiło na jakiś egipski fanpage na Facebooku. Zobaczyła to dziewczyna z Sudanu, która akurat też była w Kairze. Napisała, że świetnie zna miasto i z przyjemnością mnie oprowadzi. Kolejne ciekawe spotkanie.  Na miejscu dowiedziałem się też, że Muzeum Egipskie jest darmowe dla osób z niepełnosprawnościami.

Jakie podróże masz w planach?

Sporo jeżdżę na handbike’u, ale w sumie w tym roku dużo takich większych planów realizowałem. Wjechałem na Etnę, chciałbym kiedyś wrócić tam na Zachód Słońca. Potem na Śnieżkę i szósty raz w życiu na Morskie Oko. Mam taki cel, żeby doświadczać jak najwięcej. Podróżowanie jest w jakimś stopniu moją życiową terapią. Odstresowujesz sobie głowę, robisz rzeczy w innym miejscu, zdobywasz nowe cele, uczysz się siebie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?