Przejdź do treści

„Ja bym tego na siebie nigdy nie włożyła!”. 7 przykładów mikroagresji, na które nie warto się godzić

Na zdjęciu kobieta w żółtej marynarce i białych koralach
Bierna agresja może mieć różne oblicza pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Poszłabyś do normalnej pracy”, „Nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale powinnaś się rozwieść”, „Ja to bym w życiu tego na siebie nie włożyła”. Potocznie mówi się, że tego typu stwierdzenia to uszczypliwy komentarz, szpila wbita często przez bliską osobę. Ale to zjawisko ma swoją fachową nazwę: bierna agresja. Dlaczego bliscy ranią?Mikroagresja w dużej mierze jest używana na poziomie nieświadomym” – tłumaczy psycholożka Karolina Dzikowska.

Tobie też zdarzyło się to usłyszeć?

„Ślicznie wyglądasz w tej sukience! Przynajmniej nie widać twoich grubych łydek

Pamiętasz ten moment, kiedy pierwszy raz założyłaś nową sukienkę? Ta ekscytacja, przeglądanie się w lustrze. Być może pierwszy raz od dawna spodobałaś się sobie. Być może pierwszy raz od lat kupiłaś coś sobie do ubrania. A być może pierwszy raz postanowiłaś odsłonić nogi, bo jak dotąd ukrywałaś je w luźnych spodniach. I w tej sukience, pewna siebie, w doskonałej formie, z uśmiechem na twarzy poszłaś na spotkanie z koleżanką. „Ślicznie wyglądasz w tej sukience!” – utwierdziła cię w przekonaniu. I dodała chwilę później: „Przynajmniej nie widać twoich grubych łydek”. Zapomniałaś już, że jeszcze przed sekundą czułaś się wspaniale. Zapomniałaś o swoim odbiciu w lustrze, o energii, z jaką szłaś na spotkanie. Sukienki już nie było, zobaczyłaś swoje łydki w nienaturalnie dużym rozmiarze. Twój największy kompleks.

„Rozumiem, że lubisz robić zdjęcia. Ale naprawdę nie chciałabyś iść do normalnej pracy?”

To usłyszała moja koleżanka. Świetna fotografka z wieloletnim stażem, zdobywczyni licznych prestiżowych nagród. Oddana swojej pracy. Liczne wyjazdy, sesje, własne studio. Ogromne doświadczenie, inwestycja w szkolenia, sprzęt. Jej konik to fotografia portretowa.

Usłyszała, że powinna iść do „normalnej pracy”. „Rozumiem, że lubisz robić zdjęcia. Ale naprawdę nie chciałabyś iść do normalnej pracy?” – powiedział do niej ktoś z przekąsem. Ktoś, kto doskonale znał jej sytuację zawodową, jej zaangażowanie i miłość do aparatu.

Kilkadziesiąt lat jej pracy zostało sprowadzone do „lubienia robienia zdjęć”. Jej praca – ważna i wyjątkowa – okazała się nienormalną. Powinna iść do normalnej.

„Proszę nie odebrać tego jako złośliwość, bo tak nie jest, ale wygląda pani staro w tych siwych włosach”

To napisała pod postem Izabeli Pajor pewna internautka. Influencerka i i blogerka 50+ o tę opinię nie prosiła. Z pełną świadomością, akceptacją i dumą nosi siwe włosy. Nie dość, że czuje się w nich świetnie, to jeszcze podkreśla, że są one dla niej pewnego rodzaju manifestem. Równie dobrze mogłaby być łysa, z warkoczem albo z bujną fioletową czupryną. Dlaczego? Bo to jej osobista sprawa, jak wygląda. Ale ktoś zupełnie obcy uzurpuje sobie prawo mówić, jak wygląda w jego oczach Izabela Pajor. Oczywiście nie chce być złośliwy. Dlatego już na początku o tym zapewnia.

„Nie chcę się wtrącać w twoje życie i mówić ci, co masz robić, ale uważam, że powinnaś już dawno się rozwieść”

Nie chcę się wtrącać, ale się wtrącę. Nie chcę ci radzić, ale ci poradzę. Nie chcę mówić ci, co powinnaś zrobić, ale powiem. Kto z nas tego nie słyszał!

Zaprzeczenie i po środku magiczne ALE. Ingerowanie w czyjeś osobiste wybory, podpowiadanie, jak ktoś ma postąpić, jaką decyzję podjąć. Nie ma takiej osoby, która lepiej znałaby nasz związek niż my sami. Nikt nie jest w naszej skórze i nie wie, co z danym partnerem przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy. Nikt nie czuje tego co my. Jedną, jedyną osobą, która wie, co powinna zrobić, jesteś ty.

„Kupujecie dom? Po co wam dom, skoro nie zamierzacie mieć dzieci?”

To usłyszała pewna znajoma, bezdzietna z wyboru para. Wcześniej dowiedzieli się, że nie mają prawa być zmęczeni, bo przecież czym? Nieważne, że obydwoje mają wymagające prace, aktywne hobby, że są po prostu ludźmi doświadczającymi różnych stanów i emocji. Ale NIE mają dzieci. Nie mają też zmartwień, bo czym tu się przejmować, skoro w kołysce dziecka brak? Co innego dziecięce choroby, brak miejsc w żłobku czy marudzenie malucha: to są prawdziwe powody do zmęczenia. Wie to Anna, ich znajoma, matka trójki dzieci, z której ust padają te słowa.

Więc skoro nie mają prawa być zmęczeni, to nie mają prawa wybudować też domu. Dom, to wiadomo, pod dzieci się buduje. Żeby w ogrodzie mogły pohasać, żeby miały wymarzone pokoje na górze. A po co bezdzietnej parze dom?

„Czym ty jesteś zmęczona, skoro cały dzień siedzisz w domu z dzieckiem?”

Niby ktoś pyta, chociaż przecież wie. Wcale nie oczekuje odpowiedzi. Wiadomo, co innego praca w kopalni, w kamieniołomach, na dyżurze w szpitalu. Co innego opieka nad swoimi trojaczkami, dziećmi sąsiadki i jeszcze trzema z przedszkola. Co innego mieć nad sobą szefa, a co innego popijać kawusię między jedną a drugą zmianą pieluchy.

Nie masz prawa być zmęczona, nie możesz mieć gorszego dnia, ani baby bluesa, ani depresji poporodowej. Nie możesz być zmęczona, gdyż siedzisz w domu z dzieckiem, chociaż nie masz w ogóle czasu przyjąć pozycji siedzącej. A nawet gdybyś mogła, to i tak nie masz prawa być zmęczona.

„Ja bym tego na siebie nigdy nie włożyła!”

To tak jak w krótkiej sukienkowej przypowieści. Czujesz się cudnie, przeglądasz w lustrze. Zachwyt. Wyglądasz tak, jak sobie wymarzyłaś. Nieważne, czy masz na sobie kombinezon w kolorze fuksji, czy asymetryczną koszulę. Po chwili opadają ci emocje, bo ktoś kpiąco komentuje, że by tego nigdy na siebie nie włożył. Co prawda nikt mu/jej nie każe, ale przecież na pewno chciałaś poznać jego/jej opinię, nieprawdaż?

toksyczny związek

Częstsze zachorowania i mniejsze poczucie wartości

Co najsmutniejsze, często tego typu komentarze padają z ust bliskich. Czy oni wiedzą, że ranią? O odpowiedź poprosiliśmy Karolinę Dzikowską, psycholożkę z Olsztyna.

 Mikroagresja w dużej mierze jest używana na poziomie nieświadomym odpowiada. Celem rozmówcy nie jest krzywdzenie drugiej osoby, natomiast to, co mówi, może być wynikiem nieświadomych uprzedzeń, np. na tle rasowym czy homofobicznym. Często bierze się to też z przyzwyczajeń i własnych przekonań. Osoba stosująca tego typu sformułowania może nawet nie wiedzieć, że stosuje mikroagresję. Opiera się na przekonaniach, które wywodzą się z jej środowiska, z rodziny, z grupy rówieśniczej czy społecznej. Ale to nie znaczy, że nie możemy się do tego odnieść i zareagować.

Psycholożka zaleca, żebyśmy jednak zaczęli od wglądu w siebie, w swoje uczucia i w sytuację, w której się znajdujemy.

 Jeśli czujemy się źle: poniżani, ignorowani, to warto zastanowić się: czy chcę zareagować? Czy chciałabym stanąć w swojej obronie? Jeśli zdecydujemy, że bardzo mocno wpłynęły na nas dane słowa i źle się z nimi czujemy, że chcemy bronić własnych uczuć i granic, najlepszym i najprostszym sposobem jest pokazanie i odkrycie tego, co druga osoba do nas mówi. Czyli odkrycie tej mikroagresji – tłumaczy.

Karolina Dzikowska radzi, aby poinformować swojego rozmówcę, że słyszymy, co on mówi, i nie znajdujemy na to zgody. Zachęca, aby użyć sformułowania: „Co masz na myśli, mówiąc…?

 Skłaniamy wtedy rozmówcę do przemyślenia tego, co powiedział, ale też dzielimy się naszymi odczuciami. Warto pamiętać, że nasza reakcja powinna być asertywna, polegająca na wzajemnym szacunku – podkreśla.

 

Karolina Dzikowska arch. prywatne

Czy mikroagresje mogą wyrządzić nam krzywdę?

Badania pokazują, że osoby, które doświadczają długofalowo pewnej agresji, a mikroagresja jest jej formą, są przede wszystkim narażone na obniżenie poczucia własnej wartości, zmniejszenia odporności na stres, co niestety też będzie wiązało się z częstszymi zachorowaniami. Warto mieć uważność na to, jak się czujemy, gdy ktoś z nami rozmawia, i jakich komunikatów do nas używa – odpowiada psycholożka.

Psycholożka podkreśla, że najważniejsze jest reagowanie na przykre dla nas słowa, bo brak reakcji powoduje przyzwalanie na tego typu zachowania.

Jeśli nie reagujemy, wzmacniamy tego człowieka w jego przekonaniach, poglądach. Zachęcam do obrony swoich granic podsumowuje Karolina Dzikowska.

 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: