Inowrocław – gdyby nie tamtejsza solanka, nie byłoby jednego z polskich królów, a kuracjusze musieliby jeździć do Karlovych Varów
Badania archeologiczne dowodzą, że najstarsza w Europie tężnia solankowa działała tam już w czasach rzymskich. Nic dziwnego, że sól i nieodłączna przy jej produkcji solanka stały się produktem eksportowym tego miasta. Klimat jest tam nizinny, więc sprzyja pacjentom z problemami sercowymi, a kuracje solą i borowiną nie mają sobie równych już od kilku stuleci. Oto Inowrocław!
Pierwsze „świadectwo jakości” inowrocławska solanka dostała w 1450 roku. Kancelaria króla Kazimierza Jagiellończyka wydała wtedy dokument poświadczający zdrowotne walory wody w studni miejskiej. Prawie cztery wieki wcześniej, jak odnotowali kronikarze, wyjątkowe właściwości wody z Inowrocławia miały uzdrowić z niepłodności Judytę, żonę króla Władysława Hermana, matkę Bolesława Krzywoustego.
Infrastruktura kąpielowa z prawdziwego zdarzenia zaczęła powstawać w drugiej połowie XIX wieku. W 1875 roku z inicjatywy prawnika Zygmunta Wilkońskiego powstało Towarzystwo Akcyjne „Solanki Inowrocławskie”. Pierwszą decyzją spółki był zakup ziemi i budowa łazienek z 14-toma wannami do kąpieli. Park Solankowy, który miał na początku ledwie hektar powierzchni, wytyczył i zaprojektował w stylu francuskim Lucjan Grabski, miejscowy społecznik. W reklamowym folderze wydanym na otwarcie kurortu napisano, że „Solanki Inowrocławskie powołano do leczenia skrofulozy, reumatyzmu, chorób skóry i kobiecych”. Jak zbadano, skład i walory lecznicze inowrocławskiej solanki stawiały ją na równi z solanką z Karlowych Varów. W owym czasie nie trzeba było lepszej rekomendacji.
Przez kolejne dziesięciolecia uzdrowisko rozwijało się prężnie, czemu sprzyjała niesłabnąca moda na wyjazdy „do wód”. Zygmuntowi Wilkońskiemu kurort zawdzięczał też, rozebrany w latach 90. XX wieku, okazały gmach Zakładu Wodoleczniczego. Po jego śmierci uzdrowisko przeszło na własność miasta, a zarządzali nim kolejni dzierżawcy. W tym czasie wybudowano, także już teraz nieistniejący, budynek łazienek dla dzieci. Solankę doprowadzano tam rurociągiem z pobliskiej warzelni.
W dwudziestoleciu międzywojennym powstał zakład przyrodoleczniczy, gdzie do zabiegów wykorzystywano miejscową borowinę. To ugruntowało renomę miasta na soli. Powstała także muszla koncertowa, kolejne pensjonaty, a park znacznie się powiększył. Na szczęście II wojna światowa oszczędziła Inowrocław, więc większość XIX- i XX-wiecznej zabudowy uzdrowiska zachowała się do dzisiaj.
Inowrocław upodobali sobie nie tylko kuracjusze, ale także lekarze. Od 100 lat regularnie odbywają się tam konferencje lekarskie. Jednym z najbardziej znanych admiratorów inowrocławskich solanek był generał Władysław Sikorski. Na okłady z borowiny przyjeżdżała też Maria Konopnicka.
Współcześni kuracjusze także przyjeżdżają do Inowrocławia dla solanki i borowiny, a także innych peloidów. Do ich dyspozycji jest potężna, 300-metrowa tężnia, trzecia co do wielkości w Polsce, a spacer Aleją Dębów to bezpłatna inhalacja. Od 2012 roku warto odwiedzić także Ogrody Zapachów i Kolorów. Po Ciechocinku, który znajduje się ledwie 45 km dalej, Inowrocław jest kolejnym uzdrowiskiem tonącym w kwiatach. W Parku Solankowym co roku zakwita 100 tysięcy sadzonek, a wiele z prawie 5 tys. drzew to pomniki przyrody. Są też Ogrody Papieskie, zaprojektowane na wzór watykańskich.
Do Inowrocławia na rehabilitację trafiają osoby po udarach, wylewach i zawałach serca. Świetnie czują się tam ciśnieniowcy, bo miejscowy, nizinny klimat skutecznie obniża ciśnienie. Solny aerozol w okolicach tężni świetnie inhaluje drogi oddechowe. Zabiegi z wykorzystaniem solanki i borowiny polecane są osobom z problemami ortopedycznymi, diabetologicznymi, osteoporozą i otyłością.
Kuracjusze cenią sobie zgrupowanie wszystkich obiektów zabiegowych w pobliżu siebie. W 85-hektarowym Parku Solankowym wszystko jest na swoim miejscu – Zakład Przyrodoleczniczy, pijalnia, tężnia, palmiarnia, basen i terma, a także Teatr Letni, muszla koncertowa i tereny rekreacyjne: korty, plenerowe siłownie, ścieżki spacerowe i rowerowe. W pijalni warto napić się mineralnej „Inowrocławianki” i leczniczej „Jadwigi”, a także koniecznie przystanąć przed jedynym w Polsce pomnikiem Teściowej.
Zobacz także
Duszniki-Zdrój – tam leczył się młody Feliks Mendelssohn, a Fryderyk Chopin dał pierwszy międzynarodowy koncert
Busko-Zdrój na Ponidziu – tam słońce świeci 300 dni w roku, a kuracjusze kąpią się w piwie i śpiewają piosenki o Bukowinie
Jak „Bełkotka” zaprowadziła Iwonicz-Zdrój do pierwszej ligi europejskich uzdrowisk i tytułu „księcia wód jodowych”
Polecamy
„Paszport do długowieczności” – nowy trend w podróżowaniu. „Wakacje w 2025 roku będą czymś więcej niż tylko relaksem”
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Majka Jeżowska w poruszającym wyznaniu: „Poroniłam na scenie, między koncertami”
Czarna słodycz, tajemnica włoskiej księżniczki i piemonckie złoto
się ten artykuł?