HELLO PIONIERKI: Jak Bronisława Dłuska, kobieta o „atomowej” energii, dokonała dzieła większego niż odkrycie radu
Uwielbiała pozostawać w cieniu Marii i być „szarą eminencją” w jej kontaktach z Polską. „Mam zajęcie pożyteczne. Przyjemnie pomyśleć, że się coś na świecie będzie robić, zamiast odpoczywać z założonemi rękami” – mówiła Bronisława Dłuska, starsza siostra Marii Skłodowskiej-Curie. Siostry wspierały się przez całe życie, zarówno w sprawach osobistych, jak i zawodowych. Do końca życia były też najlepszymi przyjaciółkami.
Bronisława Skłodowska urodziła się w 1865 roku w Warszawie w zubożałej, szlacheckiej rodzinie Skłodowskich. Mama, także Bronisława, prowadziła pensję dla dziewcząt, a ojciec Władysław był nauczycielem matematyki i fizyki, a także dyrektorem dwóch męskich szkół. Rodzice stworzyli swoim dzieciom idylliczne dzieciństwo. Córki Skłodowskich – Zofia, Maria, Helena i Bronisława, a także ich starszy brat Józef byli wychowywani w otwartym na naukę i równouprawnienie domu, pełnym uczniów i studentów.
„To, czego się nauczysz, jest jedyną rzeczą, której nikt nigdy nie będzie w stanie ci odebrać” – zwykł mawiać Władysław Skłodowski, który głęboko wierzył w naukę i postęp, i uważał, że dziewczynki mają prawo do kształcenia się na równi z chłopcami. W jego czasach takie przekonania wcale nie były powszechne. Biegle znał cztery języki nowożytne, tłumaczył Dickensa, Longfellowa i Turgieniewa, napisał podręcznik do zoologii i opracowywał hasła botaniczne do popularnych wówczas encyklopedii. „My, dzieci, nawet już po dorośnięciu tak pewne byłyśmy wszechstronnej wiedzy naszego ojca, że ze wszystkimi wątpliwościami zwracaliśmy się doń jak do encyklopedii” – wspomina ojca w swoich pamiętnikach syn Józef. Władysław nie miał jednak ręki do interesów, a kilka złych inwestycji solidnie zachwiało bytem rodziny.
W tym czasie na dur brzuszny zmarła najstarsza z córek Skłodowskich, Zofia, a dwa lata później gruźlica pokonała Bronisławę Skłodowską. Jej córka – imienniczka miała wtedy 13 lat i musiała przejąć część obowiązków matki. „Podczas gdy Maria i Hela cieszą się idylliczną młodością, Bronia dźwiga na swych barkach obowiązki domowe. Zarządza pensją ojca, prowadzi księgi rachunkowe, sprawdza zapasy w spiżarni. Dla niej nie ma mazurka do świtu i sfatygowanych pantofli po tańcach. Jest natomiast odpowiedzialność. Właśnie skończyła łatać prześcieradło, wstaje, bierze torbę i idzie udzielać korepetycji za pół rubla za godzinę” – opisuje ten moment życia sióstr Natacha Henry w książce „Uczone siostry. Rodzinna historia Marii i Broni Skłodowskich”. Poczucie obowiązku i „matkowanie” całemu światu pozostało jej na całe życie. Ukształtowało także jej późniejsze decyzje jako lekarki – większą część swojego życia poświęciła walce z gruźlicą.
Siostry Skłodowskie nie wyobrażały sobie, by ich życie nie było związane z nauką. Bronisława chciała być lekarką, Maria marzyła o naukach ścisłych. W Warszawie zdobywały wiedzę przyrodniczo-matematyczną na tajnym Uniwersytecie Latającym, ale nie zbliżało ich to do spełnienia zawodowych marzeń. Tylko ich brat Józef mógł swobodnie studiować medycynę w Warszawie, dla nich otworem stała paryska Sorbona, która przyjmowała dziewczyny, ale studia wymagały sporych funduszy.
Siostry zawarły układ – najpierw pojechała studiować starsza o dwa i pół roku Bronia, a 18-letnia Maria zatrudniła się jako guwernantka na farmie produkującej buraki cukrowe w Szczukach, koło Płocka, by zarobić na jej pobyt w Paryżu. Rodzina Żorawskich powierzyła Marii edukację swoich córek i dała jej dostęp do biblioteki zakładu przetwórstwa buraków, która była pełna książek chemicznych. Połowę swojej pensji Maria wysyłała siostrze do Paryża.
Bronia była jedną z pierwszych studentek wydziału medycznego na Sorbonie. Polskie studentki zaznaczyły się ponadprzeciętną pilnością, skoro znajdujemy o nich wzmiankę w feministycznym francuskim piśmie „La Fronde”: „Uczą się dniami i nocami, spiesząc się, by uzyskać tytuł, który, jak wierzą, pozwoli im spełnić marzenia o sprawiedliwości i powszechnej miłości.”
W listach do swojej siostry Bronisława skarżyła się na problemy językowe przy nauce anatomii i zachowanie młodych Francuzów, którzy źle traktowali kobiety: „Wydziały medyczne we Francji powoli i z wielkim trudem godziły się z myślą o dopuszczeniu kobiet na studia. Wielu wykładowców twierdziło, że uniwersytet nie jest dla nich właściwym miejscem i że jeśli poświęcą się nauce, to zostaną starymi pannami. Dla Francuzki zostanie w tamtym okresie lekarzem było niemal równie realne co lot na Księżyc. Na widok studentek ich koledzy z medycyny na Sorbonie gdakali jak kury lub… obrzucali je jabłkami” – opisuje obrazowo Natacha Henry.
Kiedy edukacja Bronisławy dobiegła końca, Maria mogła pojechać na swoje studia. Zamieszkała w domu Bronisławy i jej świeżo poślubionego męża, Kazimierza Dłuskiego, także lekarza, specjalisty chorób płuc. W gabinecie w biednej dzielnicy Paryża leczył on chorych za darmo, Bronisława rozpoczęła w tym czasie specjalizację w dziedzinie chorób kobiecych. Bardzo szybko zdobyła renomę, a badania nad karmieniem piersią zwieńczyła obroną doktoratu w 1894 roku. Była jedną z osób, które stoczyły batalię o higienę mamek karmiących dzieci. Dzięki niej wstrzymano sprzedaż butelek do mleka z tzw. wężykiem, które były wylęgarnią zarazków. Bronisława stała się jedną z pierwszych ginekolożek we Francji, a po powrocie do kraju w 1902 roku – pierwszą na ziemiach polskich.
Dłuscy prowadzili aktywne życie i otwarty, znany w kręgach emigracji, dom. Użyczali noclegu Henrykowi Sienkiewiczowi, Stanisławowi Mendelsonowi, Ignacemu Mościckiemu czy Stanisławowi Wojciechowskiemu. W 1892 roku urodziła się im córka, Helena, która po latach została jedną z pionierek sportów wspinaczkowych w Tatrach. Jej ojcem chrzestnym był Ignacy Paderewski.
Znajomości te zaowocowały już po powrocie do kraju, kiedy Dłuscy osiedli w Zakopanem, by zrealizować swoje największe marzenie – wybudować i stworzyć pierwszy szpital gruźliczy na ziemiach polskich. Szpital w Kościelisku, obecny ośrodek wypoczynkowy Rewita, był wówczas największą i najnowocześniejszą placówką tego typu na terenie trzech zaborów. W sterylnych, jasnych pokojach mogło jednocześnie przebywać stu pacjentów. Była sala operacyjna, pracownia analityczna, rentgen, a także salon z miejscem na koncerty, biblioteka i kaplica. Sanatorium wsparła Maria Skłodowska-Curie wysyłając siostrze pieniądze z otrzymanej Nagrody Nobla. Dłuscy nie ustawali jednak w poszukiwaniach dofinansowania z innych źródeł.
Pobyt w Zakopanem, choć bardzo aktywny zawodowo i społecznie (Dłuscy byli m.in. inicjatorami stworzenia Muzeum Tatrzańskiego), był także czasem rodzinnych tragedii. W 1903 roku na zapalenie opon mózgowych zmarł ich 5-letni syn, a w 1909 roku córka Helena, jedna z pierwszych polskich taterniczek, odpadła od ścianki i z trudem odzyskała zdrowie. Nie pokonała jednak depresji i 12 lat później popełniła samobójstwo. Wypadek Heleny zainspirował Dłuskich do stworzenia Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kazimierz był pierwszym prezesem nowej inicjatywy. Małżonkowie nie ustawali w poszukiwaniach donatorów dla zakopiańskich projektów, a ich sanatorium było znane w całej Europie.
Podobnie jak w Paryżu, zakopiańska willa Dłuskich była miejscem odwiedzin wielu wybitnych Polaków. W 1916 roku przez dwa tygodnie mieszkał tam Józef Piłsudski. Podczas I wojny światowej sanatorium było szpitalem polowym dla legionistów. Bronisława Dłuska aktywnie działała w Lidze Kobiet Galicji i Śląska.
Po zakończeniu I wojny światowej Dłuscy przenieśli się do podwarszawskiego Anina, gdzie otworzyli prewentorium przeciwgruźlicze, a Bronisława organizowała pomoc dla ubogich dzieci. Po tragicznej śmierci córki przeznaczyli 16-hektarową działkę w Aninie Robotniczemu Towarzystwu Przyjaciół Dzieci. Powstał tam dom dla sierot nazwany Helenowem, na cześć Heleny.
Bronisława zaangażowała się w działania Ligi Kobiet Polskich. Po przewrocie majowym stanęła po stronie sanacji i Demokratycznego Komitetu Wyborczego Kobiet Polskich. Do końca życia udzielała się w wielu komitetach, kołach i stowarzyszeniach krążąc między Warszawą a Paryżem, gdzie wspierała swoją siostrę najpierw po stracie męża, a później w obliczu skandalu obyczajowego, jaki wyniknął z jej nowego związku.
Po śmierci męża w 1930 roku Bronisława zamknęła ośrodek w Aninie i przeniosła do Warszawy, gdzie na prośbę siostry najpierw nadzorowała budowę, a potem kierowała Instytutem Radowym przy ul. Wawelskiej. Była to rodzinna inicjatywa Skłodowskich. Utworzenia Towarzystwa Instytutu Radowego podjął się Józef Skłodowski, Helena Skłodowska-Szalay weszła w skład komitetu organizacyjnego, a Bronisława zajęła się budową i organizowaniem jego pracy. Gmach przy Wawelskiej, obecnie Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, stał się jej drugim domem. Najpierw mieszkała na budowie, by doglądać każdego etapu prac, a później z determinacją zbierała pieniądze na działanie Instytutu poszukując sponsorów. ” Umiała wyszukać ludzi wartościowych, umiała zjednać sobie ich współpracę i zainteresować swoim duchem. W organizacjach, które się do akcji wzniesienia Instytutu Radowego przyłączyły, odgrywała ona główną, chociaż nie zawsze najbardziej widoczną rolę, była ona ich motorem…” – wspominał po latach Franciszek Łukaszczyk, dyrektor i naczelny lekarz Instytutu.
Maria Skłodowska-Curie była dobrym duchem tego miejsca. Kiedy zabrakło pieniędzy na zakup radu do badań w warszawskiej placówce, popłynęła do Stanów Zjednoczonych, by osobiście nadzorować zbiórkę pieniędzy na ten cel. Uważała jednak, że najtrudniejsze zadanie miała Bronisława: „Zdaje mi się, Brońciu, że zbudowanie Instytutu większą będzie z twojej strony sztuką, aniżeli z mojej odkrycie radu” – pisała w jednym z listów do siostry.
Zobacz także
Hanka Grupińska: wydaje się, że świat ultraortodoksji żydowskiej jest bardziej otwarty i respektujący prawa kobiet niż polski kościół katolicki
Liza Minnelli: Gdy mam się umartwiać albo walczyć, zawsze wybieram to drugie
„Najłatwiej jest powiedzieć, że chirurżki to rozhisteryzowane baby, że na pewno mają okres, że hormony im buzują” – mówią założycielki Fundacji Kobiety w Chirurgii
Polecamy
Noblista: „Zbliżamy się do granic możliwości organizmu. Wkrótce ludzie będą żyli ponad 115 lat”. Ma to jednak swoje ciemne strony
Znamy laureatów medycznego Nobla. Victor Ambros i Gary Ruvkun docenieni za odkrycie mikroRNA
Kamery w niewłaściwych miejscach, zdewastowane sprzęty, brak informacji. Druzgocący raport NIK o polskich szpitalach
Lekarze przetoczyli krew pacjentce wbrew jej woli. Trybunał w Strasburgu przyznał jej odszkodowanie
się ten artykuł?