HELLO PIONIERKI: Jak Anna Rydlówna organizowała krakowskie pielęgniarstwo, by udowodnić, że nie jest Haneczką
Wszyscy przerabialiśmy w szkole dramat Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”. Jedną z charakterystycznych bohaterek jest płochliwa, rozchichotana siostra Pana Młodego. Jej pierwowzorem była Anna Rydlówna, późniejsza współtwórczyni polskiego pielęgniarstwa i założycielka Uniwersyteckiej Szkoły Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie.
Urodziła się w zasłużonej rodzinie inteligenckiej o szlacheckim rodowodzie. Przodkowie Lucjana Rydla, ojca Anny, uciekli do Krakowa przed rabacją galicyjską. Tam Lucjan podjął studia medyczne i wyspecjalizował się w okulistyce. Wraz z otrzymaniem profesury w 1870 roku objął kierowanie kliniką okulistyczną. Matka Anny, Helena, pochodziła z czesko-niemieckiej rodziny Kremerów, która wybrała Polskę na ojczyznę. Rydlowie mieszkali przy ul. Szewskiej, w ich domu był lokaj, kucharka i bona, która zajmowała się siedmiorgiem dzieci. Anna, piąta z kolei, urodziła się 30 października 1884 roku.
Rydlowie wychowywali dzieci skromnie, dbali o ich wykształcenie, uczyli języków. Prowadzili dom otwarty, a jednym ze stałych bywalców był Stanisława Wyspiański — młody, debiutujący wówczas poeta i malarz, który przyjaźnił się z jednym ze starszych braci Anny, Lucjanem juniorem, pierwowzorem Pana Młodego z dramatu „Wesele”. Jako dziecko Anna lubiła uczestniczyć w tych spotkaniach. Wyspiański wielokrotnie ją portretował.
Anna Rydlówna brała oczywiście udział w prawdziwym weselu Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną. Wiadomo, że łapała welon podczas oczepin, a nawet tańczyła z zaproszonymi na wesele chłopami. Dokładnie tak przedstawiona została w pierwszej, realistycznej części „Wesela”. Matkę Anny i Lucjana zabolały jednak cytaty z rozmów parobków: „Te panny z miasta tak się do nas biorą, iż widocznie nas chcą”. Kraków huczał od plotek, a te i inne wypowiedzi Haneczki uznano za bardzo śmiałe i wyrażające aprobatę dla wolnej miłości. Rodzina Rydlów poczuła się dotknięta nie tylko przedstawieniem Haneczki. Nie zgodzili się też z pokazaniem Lucjana i jego żony Jadwigi, która w rzeczywistości nie była tak ordynarna i bezpośrednia, jak Panna Młoda.
Choć wszyscy doskonale wiedzieli, że Anna Rydlówna nie ma wiele wspólnego ze swoją bohaterką, już na zawsze była kojarzona z Haneczką, choć przez całe życie robiła wszystko, by to zmienić.
Równolegle toczyło się jej dorosłe życie – była panną na wydaniu z dobrej rodziny, brała udział w balach, przyjaźniła się z innymi, zacnymi krakowskimi rodzinami, a od 1901 roku uczęszczała na zajęcia Wyższych Kursów dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego. Wykładali tam wybitni profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W 1907 roku zaczęła pomagać Siostrom Miłosierdzia w opiece nad ubogimi i chorymi. Wydawała obiady, pomagała w unowocześnieniu ambulatorium. Wstąpiła też do Stowarzyszenia Pań Ekonomek, organizacji charytatywnej dla kobiet z ziemiańskich i inteligenckich rodzin. Szefową tej organizacji była Maria Epstein, przyszła siostra zakonna i Służebnica Boża Kościoła katolickiego, później najbliższa współpracownica Anny Rydlówny przy tworzeniu szkoły pielęgniarskiej w Krakowie.
Rydlówna i Epstein, z finansową pomocą kilku innych zamożnych krakowianek i dzięki lokalowemu wsparciu zakonnic, szybko przygotowały program kształcenia i 5 listopada 1911 roku przyjęte zostały pierwsze uczennice krakowskiej szkoły. Założycielki były uczestniczkami pierwszego kursu i, jak odnotowano w dokumentach, były wyjątkowo sumienne.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, w szkole zaczęto organizować kilkutygodniowe kursy samarytańskie, a nauczycielki – pielęgniarki opiekowały się rannymi w szpitalu wojskowym w Collegium Novum UJ. W tym czasie rodzina Rydlów zubożała, a po śmierci rodzeństwa i matki Anna stanęła przed koniecznością zarabiania na życie.
Po wojnie krakowska szkoła pielęgniarska utrzymująca się z dotacji możnych rodzin zaczęła podupadać. Wiele donatorek straciło majątki, a oszczędności zjadła inflacja. Maria Epstein i Anna Rydlówna podjęły starania o pomoc z amerykańskiej Fundacji Rockefellera. Dzięki tym funduszom udało się wyremontować placówkę, a Anna Rydlówna mogła odwiedzić znane ośrodki kształcenia pielęgniarskiego w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W 1925 roku uroczyście otwarto Uniwersytecką Szkołę Pielęgniarek i Higienistek. Maria Epstein została jej dyrektorką, Rydlówna zastępczynią. Anna zrezygnowała ze zbyt drogiego rodzinnego mieszkania i zamieszkała w małym pokoiku na terenie szkoły. Uczelnia cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, choć warunki, jakie stawiano kandydatkom, były wyśrubowane. Obie dyrektorki dbały o wysoki poziom nauczania i właściwą postawę moralną. Ponieważ obie były głęboko religijne, szkoła miała opinię katolickiej.
W 1930 roku Maria Epstein wstąpiła do kontemplacyjnego zakonu pp. Dominikanek na Gródku. Obowiązki dyrektorki przejęła Anna i radziła sobie doskonale. Do wybuchu II wojny światowej zabiegała o fundusze na rozbudowę rozrastającej się szkoły, przyjmowała coraz lepiej wykształcone kandydatki, dbała o sprawy bytowe uczennic i kultywowanie tradycji.
Po wybuchu wojny pozostała w opuszczonej szkole, ale Niemcy zrobili tam hotel. Tułała się z miejsca na miejsce, wykonując dorywcze prace. Zaczęła chorować. Nie przeszkodziło jej to uczestniczyć aktywnie w działaniach ruchu oporu. Odpowiadała za organizację tajnych punktów sanitarnych. Tylko Anna znała wszystkie te miejsca i koordynowała pracę gotowych do działania pielęgniarek.
Po zakończeniu wojny Rydlówna natychmiast przystąpiła do odbudowy szkoły pielęgniarskiej. Już 15 marca 1945 roku rozpoczął się pierwszy powojenny kurs. W 1948 roku placówka została przekształcona w trzyletnią Uniwersytecką Szkołę Pielęgniarsko-Położniczą. Anna była jej dyrektorem do 1950 roku. Szybko jednak okazało się, że katoliczka nie może kierować socjalistyczną szkołą.
Ponieważ w jej obronie stanęło wielu wpływowych mieszkańców Krakowa, UB przygotowywało prowokacje i utrudniało jej pracę. W 1950 roku, by ją zwolnić, wykorzystano wyłączenie szkoły ze struktur Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nowy właściciel, Urząd Wojewódzki, nie podpisał z Anną umowy, straciła także uprawnienia do wykonywania zawodu. Choć była już wówczas w wieku emerytalnym, była zmuszona podjąć pracę, by zarobić na życie. Pracowała jako rejestratorka w przychodni wenerologicznej i prowadziła bibliotekę. Dopiero po odwilży 1956 roku wręczono jej, przyznany wiele lat wcześniej, Medal im. Florencji Nightingale, a Rada Państwa doceniła jej zasługi zawodowe, wręczając Order Sztandaru Pracy I Klasy, za czym szła podwyżka emerytury, ale także przywrócenie prawa do wykonywania zawodu pielęgniarki. Ze stanowiska rejestratorki na kilka ostatnich lat przeszła do gabinetu przełożonej pielęgniarek w przychodni. Pracowała do 77. roku życia. Zmarła osiem lat później. Na cmentarzu Rakowickim nikt już nie pamiętał, że kiedyś była Haneczką.
Polecamy
Iranki, które nie chcą nosić hidżabu, trafią do specjalnego ośrodka. Ma im pomóc „naukowa i psychologiczna terapia”
Monika Olejnik przeprasza za pytanie o żonę Radosława Sikorskiego. „Od lat walczę z antysemityzmem”
Irakijscy szyici chcą obniżyć wiek zgody na ślub dla dziewczynek do 9 lat. Aktywiści: „To gwałt na dzieciach”
Irańska studentka w ramach protestu rozebrała się do bielizny. Została brutalnie zatrzymana i aresztowana
się ten artykuł?