HELLO PIONIERKI: Jak Aleksandra Szczerbińska wpłynęła na Piłsudskiego, by po odzyskaniu niepodległości kobiety miały te same prawa co mężczyźni
Choć to sufrażystki manifestowały na ulicach i stukały Piłsudskiemu parasolkami w okno, walka o równouprawnienie w 1918 roku nie zakończyłaby się zwycięstwem, gdyby nie wieloletnia partnerka Marszałka Polski, kobieta, która przemycała broń pod suknią a ładunki wybuchowe w walizkach. Dziś wspominamy Aleksandrę Szczerbińską-Piłsudską.
Urodziła się w Suwałkach w 1882 roku, ale niedługo mieszkała w rodzinnym mieście. W 1901 roku wyjechała do Warszawy, gdzie ukończyła kursy handlowe i była słuchaczką Uniwersytetu Latającego. Wychowana w duchu patriotycznym i wrażliwa na sytuację robotników i biedoty, zaangażowała się w działania PPS-u, a później bojówki tej organizacji.
Jak się szybko okazało, była urodzoną konspiratorką i bojowniczką. Towarzyszka „Ola”, jak o niej mówiono, przewoziła mauzery pod suknią, a w bagażu i ubraniach szmuglowała materiały wybuchowe i pieniądze. „Kobieta w długiej sukni mogła swobodnie nieść dwa lub trzy mauzery przywiązane do ciała, wzdłuż nóg. Rewolwery i amunicję zaszywano w szerokie pasy, które kładło się na siebie pod ubranie. Dynamit znakomicie nadawał się do gorsetu. Panie nosiły obszerne płaszcze, peleryny, spódnice i suknie, staniki i staniczki, ułatwiające ukrycie wielu rzeczy. Z czasem doszłyśmy do takiej wprawy, że mając na sobie do czterdziestu funtów amunicji czy bibuły, podróżowałyśmy swobodnie, nie wzbudzając podejrzeń” – opisywała. Kobieca bojówka kierowana przez Szczerbińską wsławiła się podczas akcji pod Bezdenami w 1908 roku. Konspiratorzy napadli tam na pociąg przewożący 300 tys. rubli do banku w Petersburgu. Kobiety w samej akcji czynnego udziału nie brały, ale to rozpracowały szczegóły, zrobiły wywiad i plany, a po akcji przemyciły na sobie pieniądze przez granice.
Szczerbińska była urodzoną liderką. Organizowała szkolenia dla bojowniczek, zabiegała o miejsce dla kobiet w ruchu strzeleckim, a w 1914 roku została komendantką wywiadu kobiecego w Legionach Polskich. Piłsudski przyznawał, że oddział ten był jednym z jego największych atutów. Agentki szpiegowały, szyfrowały i przesyłały wiadomości nie wzbudzając podejrzeń. Aleksandra, mając duże doświadczenie w działaniach logistycznych, dysponowała magazynami z bronią i amunicją.
Dwukrotnie trafiła do więzienia. Z Pawiaka wypuszczono ją dość szybko, ale w więzieniu w Szczypiornie spędziła prawie rok. „Jeszcze teraz otrząsam się ze wstrętem na wspomnienie tych włochatych, oślizgłych i ruchliwych zwierząt, co noc bez przerwy urządzających sobie na nas harce”– wspominała po latach.
W 1906 roku poznała o 15 lat starszego działacza szukającego w Warszawie chętnych do tworzonych w Krakowie legionów. „Nie wiem, dlaczego zdawało mi się, że zobaczę człowieka wysokiego i mocno zbudowanego, gdy tymczasem stał przede mną mężczyzna średniego wzrostu, o szerokich barach, cienki w pasie. Miał dużo wdzięku i elegancji w ruchach, co zresztą zachował do końca życia. Tak lekko chodził, że zdawało się, iż nie idzie, lecz płynie” – opisywała we wspomnieniach. Jak podkreślała, bardzo długo nie widziała w Piłsudskim przyszłego partnera: „Patrzyłam na mego przyszłego męża, jak na przywódcę organizacji, a nie jak na człowieka, któremu może być dostępne tak ludzkie uczucie jak miłość. Ani przez głowę wtedy mi nie przeszło, żebym go mogła kiedyś pokochać i on mnie” – przyznawała.
Z czasem zaiskrzyło, a fascynacja i romans przekształciły się w dojrzały związek. Przez wiele lat był to jednak, jak mówił Piłsudski, „tragiczny trójkąt”. Jego żona Maria nie chciała dać mu rozwodu aż do swojej śmierci w 1920 roku. W międzyczasie Aleksandrze i Józefowi urodziły się dwie córki, a rewolucjonista i legionista stanął na czele wolnej Polski. Ich ślub odbył się dwa miesiące po śmierci Marii, Piłsudskiemu zarzucano niezachowanie żałoby i brak szacunku dla zmarłej żony. „Kiedy Piłsudska była w konspiracji, była Aleksandrą walczącą, potem była Aleksandrą zakochaną, a – kiedy była w Sulejówku – była Aleksandrą panią domu. Myślę, że po koszmarze walki i więzienia w domu i wśród rodziny nareszcie poczuła się szczęśliwa. W Sulejówku Aleksandra nie była jednak zwyczajną panią domu – zawsze nosiła w kieszeni fartucha broń” – opowiada Katarzyna Droga, autorka książki „Kobieta, którą pokochał Marszałek. Opowieść o Oli Piłsudskiej”.
Jako pierwsza dama gromadziła fundusze na sierocińce, pomagała kombatantom i bezdomnych, zakładała świetlice dla młodzieży. Choć nie należała do żadnych organizacji kobiecych, walczyła o równouprawnienie i – tu historycy są zgodni – to jej argumenty przekonały ostatecznie Piłsudskiego do podpisania dekretu przyznającego pełne prawa wyborcze kobietom. W styczniu 1919 roku do parlamentu trafiły pierwsze polskie posłanki, a kobiety poszły do urn. „Choć nasze rozmowy były prawie zawsze harmonijne, to jednak różniliśmy się co do jednej kwestii: było nią równouprawnienie kobiet. Piłsudski, zgadzając się z tym, że w wolnej Polsce kobiety winny mieć prawa równe z mężczyznami, utrzymywał, że nie będą one umiały wykorzystać swoich praw rozsądnie, gdyż mentalność kobiety z natury jest konserwatywna i łatwo jest na nią wpływać. Ja, zacięta feministka, ogromnie się na to oburzałam. W rezultacie rozmowa przeradzała się w gorącą dysputę” – zapisała w pamiętnikach Aleksandra Szczerbińska.
Burzliwy związek Piłsudskich przetrwał do śmierci marszałka w 1935 roku. Po drodze nie zawsze było sielankowo – Aleksandra przeżyła romans męża z lekarką Eugenią Lewicką, którą poznał w Druskiennikach. Skruszony mąż wrócił do domu, a kochanka popełniła samobójstwo. Cztery lata po jego śmierci, krótko po wybuchu II wojny światowej, Aleksandra razem z córkami wyjechała do Londynu.
Życie na emigracji nie było łatwe – mieszkały w dwupokojowym mieszkaniu w robotniczej dzielnicy. „Jeden pokój wynajmowała, żeby utrzymać siebie i córkę na studiach. Szyła, sprzątała, gotowała sama. Nie chciała przyjąć żadnej pomocy. W Londynie Piłsudska pisała również artykuły, wspomnienia, organizowano jej odczyty, potem wychowywała wnuki. Kiedy rząd na emigracji przyznał jej pensję jako wdowie po Piłsudskim, odrzuciła ją” – opowiada autorka książki o jej życiu. Jak dodaje, Aleksandra do końca wierzyła, że wróci do Polski. Tak się jednak nigdy nie stało. Zmarła 31 marca 1963 roku. W 1992 r. jej prochy przywieziono do Warszawy i pochowano na Powązkach.
Zobacz także
HELLO PIONIERKI: Jak Alicja Dorabialska tłumaczyła komunistom, że Marks i Engels nic nie wnieśli do chemii fizycznej
HELLO PIONIERKI: Jak Jadwiga Beaupré tłumaczyła nowohuckim kobietom, do czego służy łechtaczka
HELLO PIONIERKI: Jak Teodora Krajewska została pierwszą lekarką i bohaterką narodową Bośni, bo leczyła muzułmanki
Polecamy
Irańska studentka w ramach protestu rozebrała się do bielizny. Została brutalnie zatrzymana i aresztowana
Dziennikarz Fox News powiedział na wizji: „Jeśli żona zagłosuje inaczej niż ja – to będzie jak zdrada”
Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”
81-latka pierwszy raz w swoim życiu wzięła udział w wyborach. „Nigdy nie jest za późno”
się ten artykuł?