Hello My Hero. Dorota Kaczmarek: „Depresja to nie jest przeziębienie, które możemy zbagatelizować i napić się soku z cebuli. To choroba, która odbiera ludziom życie”
– Przez długi czas planowałam sposób, w jaki popełnię samobójstwo. Miałam konkretny plan. Za każdym razem jednak miałam moment zawahania. Tlił się we mnie jeszcze cień szansy, że może jednak będzie dobrze. Niestety w pewnym momencie to tak naprawdę jest ułamek sekundy, kiedy możemy podjąć złą decyzję. Tak właśnie było w moim przypadku – opowiada Dorota Kaczmarek, która rzuciła się pod pociąg, przez co straciła nogi. Teraz dzieli się swoją historią, by uwrażliwić innych na temat depresji.
Ewa Wojciechowska: W „The Voice of Poland” zaszłaś bardzo daleko. Brałaś udział w bitwach i nokautach. To jednak nie jedyna twoja bitwa o siebie. W programie otwarcie opowiadasz o depresji. Co sprawiło, że jednak otworzyłaś się przed taką szeroką publicznością?
Dorota Kaczmarek: Skłoniły mnie do tego próby samobójcze kilku osób z mojego otoczenia. W momencie, kiedy otrzymałam informację, że dostałam się do programu, uznałam, że podzielę się tym, co mnie spotkało. Stwierdziłam, że jeśli opowiem, w jaki sposób teraz funkcjonuję, pomogę innym ludziom, którzy borykają się z podobnymi problemami jak ja wcześniej. Może moja historia uratuje komuś życie i pomoże zrozumieć, że trzeba walczyć o siebie. Nie ma sytuacji bez wyjścia, a tylko mówienie głośno o depresji sprawi, że ta choroba zacznie być traktowana poważnie.
Jak długo sama zmagałaś się z depresją?
Od kiedy pamiętam towarzyszyły mi w życiu nieprzyjemne emocje. Za bardzo wszystkim się przejmowałam i zawsze jakieś słowa raniły mnie zdecydowanie mocniej niż innych. W wieku 15-16 lat to wszystko zaczęło we mnie kumulować na tyle, że zaczęłam zaniedbywać swoje życie. Miałam 20 lat, kiedy podjęłam próbę samobójczą, więc choroba rozwijała się u mnie przez długi czas. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym robiła coś ze swoim złym stanem, nie miałam więc szans wyzdrowieć. O tym, że choruję na depresję dowiedziałam się dopiero na psychoterapii.
Pamiętasz początki swojej choroby?
Pamiętam bardzo wyraźnie moment, kiedy przestało mi zależeć na muzyce. Odnosiłam wtedy sukcesy, jeździłam regularnie na konkursy, brałam udział w koncertach. Muzyka od zawsze była w moim życiu i sprawiała mi niesamowitą przyjemność. Nagle jednak tak po prostu przestała być dla mnie ważna. To uczucie wyryło się na zawsze w mojej pamięci.
Zaczęłam też mieć problemy w relacjach z innymi osobami. Pojawił się u mnie lęk przed rozmowami z ludźmi. Byłam przerażona swoimi stanami w trakcie rozmowy, tym, w jaki sposób mówię, jak skupiam się na tym, jak odbiera mnie mój rozmówca. Wydawało mi się, że sprawiam bardzo negatywne wrażenie. Ten strach mnie paraliżował. Nienawidziłam siebie, swojego odbicia w lustrze i tego, kim się stałam. Odsunęłam na bok wszystkie bliskie mi osoby, a moją przyjaciółkę i przyjaciela bardzo w tamtym okresie zaniedbałam. Te przyjaźnie na szczęście przetrwały, za co jestem bardzo wdzięczna.
Kiedy chorowałaś, nie mówiło się zbyt dużo o depresji. Wiele osób nie miało świadomości, przez co przechodzą chorzy. Spotkałaś się wtedy z tym niezrozumieniem, czy wręcz bałaś się mówić o tym, co się z tobą dzieje?
Zdarzyły się takie sytuacje, kiedy mówiłam, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Spotykałam się jednak z odpowiedzią, że skoro sobie nie radzę, to mam zacząć coś robić, jakoś funkcjonować, a wtedy wszystko się naprawi. Słyszałam, że problem polega na tym, że to ja nie chcę nic zrobić. To były te słynne rady „ogarnij się”, „weź się w garść i będzie dobrze”. Depresja polega na tym, że nie jest się w stanie nic zrobić. To było takie błędne koło, trudno było mi się z niego wydostać i coraz bardziej zamykałam się na innych.
Aż zdecydowałaś się na drastyczny krok. Pamiętasz ten dzień?
Doskonale go pamiętam. Byłam wycieńczona. Nie miałam siły ani nawet ochoty dalej o siebie walczyć. Uważałam, że to wszystko zaszło już za daleko i jakichkolwiek kroków bym nie podjęła, to i tak będą wiązały się z porażką. Przez długi czas planowałam sposób, w jaki popełnię samobójstwo. Miałam konkretny plan. Za każdym razem jednak miałam moment zawahania. Tlił się we mnie jeszcze cień szansy, że może jednak będzie dobrze. Niestety w pewnym momencie to tak naprawdę jest ułamek sekundy, kiedy możemy podjąć złą decyzję. Tak właśnie było w moim przypadku. Finalnie to była tylko kwestia znalezienia się w złym miejscu i czasie.
”Nie miałam siły ani nawet ochoty dalej o siebie walczyć. Uważałam, że to wszystko zaszło już za daleko i jakichkolwiek kroków bym nie podjęła, to i tak będą wiązały się z porażką”
Jak to się stało, że znalazłaś się przy torach?
Byłam na placu zabaw, który jest w niewielkiej odległości od torów, miałam więc dosłownie kawałek do przejścia. Dźwięk pociągu, który usłyszałam, był dla mnie jak uwolnienie od wszystkich problemów, które się we mnie piętrzyły. Z perspektywy czasu wydają mi się bardzo małe. Wtedy jednak czułam inaczej, dlatego właśnie podkreślam, że problemy, które dla zdrowych osób są być może błahe, dla osób w depresji mogą wydawać się nie do przezwyciężenia.
Pamiętasz co działo się po wypadku?
Początek był okropny. Nie udało mi się to, co od dawna chciałam zrobić. Nie poczułam ulgi, której tak pragnęłam. W mojej głowie wciąż kłębiły się myśli, że muszę dalej się męczyć. Pamiętam też pierwszą kontrolną rozmowę po próbie samobójczej z psychologiem.
Otworzyłaś się wtedy przed nim?
Rozmowa była bardzo krótka. Psycholog zapytał mnie, czy zrobiłabym to jeszcze raz. Bez zawahania odpowiedziałam, że tak. I na tym rozmowa zakończyła się, nic nie wniosła do mojego życia. Wydaje mi się, że miała jedynie określić, w jakim stanie jest moje zdrowie psychiczne i czy trzeba na mnie bardziej zwracać uwagę.
”Nie bójmy się prosić o pomoc i iść do specjalisty. Depresja to choroba jak każda inna, a jeżeli jesteśmy chorzy, to idziemy do lekarza, nie leczymy się sami”
Kiedy dowiedziałaś się, że straciłaś nogi?
To był impuls. Do końca jeszcze nie docierało do mnie wtedy to, co się stało. Pierwsza myśl „o boże, kołdra kończy się dużo wyżej niż powinna”. Później docierało to do mnie stopniowo. W szpitalu spędziłam dwa miesiące, potem przez miesiąc miałam rehabilitację. W szpitalu też jeszcze nie do końca do mnie docierało, jak teraz będzie wyglądała moja codzienność.
To znaczy?
Kiedy wróciłam do domu i już byłam zaprotezowana. Zaczęłam odkrywać, że nie mogę sobie pozwolić na niektóre codzienne rozrywki, że mój tryb życia bardzo się teraz zmieni, bo np. nie jestem w stanie wytrzymać tyle czasu stojąc, co kiedyś albo zwyczajnie chodzić swoim tempem.
Pielęgnacja nóg jest również bardzo czasochłonna. Trzeba bardzo dbać o ich higienę, bo noga pracuje, cały czas się poci i może wdać się zakażenie przy zwykłej ranie. Samo zakładanie protez też wymaga wprawy. Kiedyś po prostu wstawałam z łóżka i szłam, teraz trzeba założyć jedną nogę, drugą. To bywa na tyle męczące, że czasem rezygnuję z pewnych rzeczy na poczet tego, by nie czuć bólu.
Zdarza się, że nogi mają gorszy dzień i bolą bardziej albo zwyczajnie się męczą, a w protezach nogi bardzo się męczą. Czasami samo pójście do sklepu jest dość uciążliwe.
Co chciałabyś przekazać osobom, które przechodzą teraz depresję?
Nie bójmy się prosić o pomoc i iść do specjalisty. To jest choroba jak każda inna, a jeżeli jesteśmy chorzy, to idziemy do lekarza, nie leczymy się sami. Mówimy tu o poważnych chorobach, a nie o zwykłym przeziębieniu. Trzeba zrozumieć, że depresja to nie jest przeziębienie, które możemy zbagatelizować i napić się soku z cebuli. To choroba, która odbiera ludziom życie.
Tutaj też apel do osób, które mogą mieć w gronie swoich bliskich kogoś chorego: proszę nie bagatelizować tej choroby. Bierzmy ją na poważnie, bo teraz tę osobę bliską mamy przy sobie, ale za chwilę może jej nie być. Wtedy nie będzie odwrotu ani czasu, by cokolwiek zrobić.
Kiedy patrzysz teraz w lustro, to kogo widzisz?
Bardzo silną osobę i kogoś, komu na sobie zależy. I tym chciałabym się dzielić z ludźmi, żeby wiedzieli, że nawet w najgorszych momentach warto zawalczyć o siebie. Jak mówiłam w programie, mam to szczęście, że dostałam szansę, by jeszcze trochę powalczyć i tego się trzymam.
Jesteś w kryzysie psychicznym i szukasz pomocy? Znajdziesz ją tu:
- Antydepresyjny Telefon Forum Przeciw Depresji – 22 594 91 00 (działa w środy i w czwartki od 17.00 do 19.00);
-
Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym – 116 123 (codziennie od godz. 14 do 22);
-
Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży – 116 111 (czynny codziennie przez całą dobę).
Zobacz także
Hello My Hero. „Wygląd nie mówi o tym, kim się jest, czy jest się lepszym, czy gorszym. Każdy ma tak samo ważny powód i prawo do życia” – mówi Basia Kędzior, dziewczyna z rybią łuską
Hello My Hero. Katarzyna Dacyszyn: Zło, które się wydarzyło, zaczyna być przekuwane w dobro dla innych. To jest chyba najlepsza rzecz, jaka w tym ataku mogła się zdarzyć
Hello My Hero. Agnieszka Hajdukiewicz: Kiedy byłam mała, nie widziałam, że inne dzieci mają nogi i robią coś, czego ja nie mogę. Przeciwnie – robiłam to, co wszyscy
Polecamy
Hello My Hero. Aleksandra Florkowska: „Anoreksja to nie wybór między byciem chudą a grubą, tylko życiem a śmiercią”
Hello My Hero. Agnieszka Hajdukiewicz: Kiedy byłam mała, nie widziałam, że inne dzieci mają nogi i robią coś, czego ja nie mogę. Przeciwnie – robiłam to, co wszyscy
Hello my Hero. Sylwia Błach: Czekam na różnorodny świat. Chcę widzieć chłopaka na wózku w reklamie prezerwatyw
Hello My Hero. Katarzyna Dacyszyn: Zło, które się wydarzyło, zaczyna być przekuwane w dobro dla innych. To jest chyba najlepsza rzecz, jaka w tym ataku mogła się zdarzyć
się ten artykuł?