Gillian Anderson: Nie ma takiej siły, która sprawi, że zrobię coś, bo ktoś mi mówi, że muszę albo powinnam
„Rzeczy, za które często się krytykujemy, czasem całkowicie nie mają znaczenia. Jedyna naprawdę ważna rzecz to spokój w naszych głowach” – Gillian Anderson od lat zaskakuje swoimi charakterystycznymi rolami i podejściem do życia. I cały czas jest buntowniczką. Niedawno wróciła z książką o fantazjach seksualnych kobiet.
Gillian Leigh Anderson urodziła się w Chicago, ale dorastała w Londynie, gdzie jej ojciec wyjechał, by uczyć się w szkole filmowej. Do Stanów wrócili, kiedy Gillian miała 11 lat.
Zmiana nie wyszła jej na dobre. Mówiąca z brytyjskim akcentem dziewczynka nie czuła się dobrze wśród rówieśników, buntowała się, szokowała strojami i fryzurami. Z czasem doszły do tego problemy z alkoholem i narkotykami i związek z mężczyzną starszym o kilkanaście lat. Szkołę zakończyła z przytupem – podczas balu maturalnego włamała się do budynku, by zakleić szafki i została zatrzymana przez policję. Po latach śmieje się, że wygrała w rankingu swoich kolegów jako ta, która pierwsza trafi do aresztu.
Poczucie niedopasowania było dla niej motorem do spróbowania swoich sił w aktorstwie. „Zostałam aktorką, ponieważ nie potrafiłam robić niczego innego. Nie miałam przyjaciół, nie umiałam dopasować się do otoczenia. Kiedy zaczęłam grać, wszystko znalazło swoje miejsce i wreszcie nauczyłam się być szczęśliwa” – wyznała w wywiadzie dla „The Northern Echo”.
Studiowała w Chicago, później długo chodziła na castingi teatralne i filmowe w Nowym Jorku, ale dopiero wyjazd do Los Angeles okazał się przełomowy dla jej kariery aktorskiej. Choć producenci „Z Archiwum X” wymarzyli sobie do roli Dany Scully wysoką blondynkę, reżyser doskonale wiedział, że znalazł najlepszą kandydatkę. 25-latka bez większego doświadczenia włożyła wiele pracy w rolę agentki zajmującej się rozwiązywaniem zagadek związanych ze zjawiskami paranormalnymi.
Razem z Davidem Duchovnym stworzyli duet, który wszedł do klasyki kina. Seria zdobyła wielu fanów, którzy do dziś ze szczegółami analizują scenariusze kolejnych odcinków. Kiedy w 2016 i 2017 roku nakręcono po latach dziesiąty i jedenasty sezon, nadzieje na powrót ulubionych bohaterów odżyły. Zdecydowano jednak, by definitywnie zakończyć serial. „Na szczęście gdy kończyliśmy ‘Z Archiwum X’, kryzys wiary w siebie miałam już dawno za sobą (…) Wydaje mi się, że zawsze było we mnie poczucie, że mam znacznie większe możliwości i że – wbrew temu, co mogła sugerować ta sama odgrywana przez dziewięć lat postać – jestem wszechstronną aktorką, tylko jeszcze nie miałam okazji tego pokazać” – mówiła.
Na planie kultowej serii poznała swojego pierwszego męża, a dziewięć dni po urodzeniu córeczki wróciła do zdjęć. Małżeństwo z ojcem Piper nie trwało długo, nie miała też szczęścia do dwóch następnych związków. Ma jeszcze dwóch synów, Oscara i Felixa. Dzieci wychowuje sama.
Rola Dany Scully na długie lata zdominowała jej karierę, ale pozytywne recenzje zbierała też za inne serialowe bohaterki, m.in. dr Bedelii Du Maurier w „Hannibalu” (2013-2015) czy „Amerykańskich Bogach” (2017). W 2019 roku zagrała matkę głównego bohatera „Sex Education”, terapeutkę Jean Milburn. Seria doczekała się czterech sezonów i została bardzo dobrze przyjęta. W Wielkiej Brytanii wpłynęła nawet na zmiany w sposobie nauczania o seksualności. Przy okazji promocji pierwszego sezonu aktorka wywołała do tablicy Polskę: „Dziennikarka z Polski powiedziała nam o tym, że w ich kraju nie ma edukacji seksualnej i jak fantastycznie jest widzieć taki serial dla młodych ludzi. (…) Asa Butterfield i ja spojrzeliśmy na siebie. Kto by pomyślał? Nie wiedziałam, że istnieją państwa, gdzie ten temat jest zwyczajnie ignorowany”.
Kolejną rolą, mającą duży wpływ na jej aktorski wizerunek, była Margaret Thatcher w głośnej serii „The Crown”. Brytyjska premier była bohaterką 4. sezonu serialu a sposób jej przedstawienia uhonorowano Złotym Globem dla aktorki drugoplanowej. „Stawka była wysoka. Gdybym nie wywiązała się z zadania i nie zagrała jej (Margaret Thatcher) najuczciwiej, jak tylko można, rozczarowanie byłoby gigantyczne – i we mnie, i potencjalnie w widzach” – mówiła w rozmowie z Angeliką Kucińską opublikowanej w „Zwierciadle”.
Zaangażowanie przyniosło dobre efekty. Rok później Anderson brawurowo zagrała inną silną kobietę ze świata polityki, Eleonorę Roosevelt w serialu „Pierwsza dama” opowiadającym o amerykańskiej polityce oczami żon trzech prezydentów. „Ponad wszystko uwielbiam wyzwania! Wprawdzie w swojej karierze wcieliłam się w kilka historycznych postaci, ale to zawsze były postaci, które już nie żyją” – przyznawała.
Gillian Anderson nieprzerwanie angażuje się w walkę o prawa kobiet. W 2017 roku razem z Jean Nadel, dziennikarką BBC, opublikowały manifest wzywający do kobiecej rewolucji. Jak mówi aktorka, „We: A Manifesto for Women Everywhere” jest zbiorem wskazówek, które dałaby młodszej sobie: „Miałam duże problemy z poczuciem własnej wartości. Patrząc, jak sobie z tym radziłam i z czego korzystałam, walcząc ze sobą, pomyślałam, że mogłoby to przydać się innym ludziom w każdym wieku”.
Książka zawiera wiele różnych technik radzenia sobie, takich jak medytacja, afirmacja czy rozmowa. „Nie żyję w bańce. Choć nie jestem duszą towarzystwa, to czuję, doświadczam, słucham i patrzę. Widzę, że kobiety na całym świecie zmagają się mniej więcej z tym samym: szklanym sufitem, gorszymi zarobkami, mobbingiem, brakiem możliwości awansu, samodzielną opieką nad dziećmi i domem, nawet w pełnych rodzinach. Zmienia się skala, ale problemy są podobne. I nawet jeśli w krajach o rodowodzie socjalistycznym kobiety mogą liczyć na finansowe wsparcie ze strony państwa, to zwykle i tak nie mają szans na rozwój osobisty” – tłumaczyła swoje zaangażowanie w ten projekt.
Ważne miejsce w zaleceniach autorek Manifestu zajmuje potrzeba akceptacji zmian i naszych fizycznych ograniczeń. Gillian Anderson przyznaje, że w przeszłości była ‘bezwzględnie ostra’ wobec swojego ciała: „Rzeczy, za które często się krytykujemy, czasem całkowicie nie mają znaczenia. Jedyna naprawdę ważna rzecz to spokój w naszych głowach” – mówiła i w wieku 52 lat poszła zrobić… testy na dysleksję. „Ktoś zwrócił mi uwagę, że dysleksja to także problemy z zapominaniem. Zawsze bałam się sprawdzić, czy to mam, bo chcę mieć dalej poczucie, że mogę zrobić wszystko, na co mam ochotę i co sobie postanowię” – przyznała.
Choć ma za sobą operacje plastyczne, publicznie deklaruje, że nie ma to dla niej większego znaczenia. „Wszędzie jest coś, co może nas przerażać: przyszłość, ‘a co, jeśli’, gdybanie. Akceptacja jest wyzwalająca. Mogłabym siedzieć i martwić się, że moja skóra wygląda jak oprawiony kurczak. Ale to nie rzeczywistość. To walka z rzeczywistością” – mówi w wywiadach i idzie dalej – oświadcza publicznie, że staniki są niewygodne i rezygnuje z ich noszenia. „Nie obchodzi mnie, czy mój biust kiedyś sięgnie pępka, nie mam zamiaru już nigdy zakładać biustonoszy. Są piekielnie niewygodne” – jej relacja na Instagramie wywołała lawinę komentarzy: „Gillian przemówiła w imieniu wszystkich kobiet” – pisali internauci dziękując jej za szczerość i bezkompromisowość.
Zainspirowana rolą terapeutki Jean Milburn i tematyką serialu „Sex Education” na początku 2024 roku aktorka ogłosiła, że chce wydać książkę o seksie kobiet i poprosiła o wysyłanie do niej anonimowych listów opisujących doświadczenia, pragnienia i fantazje: „Jako kobiety dobrze wiemy, że seks to coś więcej niż sam seks. Ale bardzo wiele z nas o tym w ogóle nie mówi. Nasze najgłębsze i najbardziej intymne lęki oraz fantazje pozostają zamknięte w nas, dopóki ktoś nie przyjdzie z kluczem” – tłumaczyła, zapraszając do zwierzeń, a efekt przerósł jej najśmielsze oczekiwania.
Wydana we wrześniu książka „Want” jest zbiorem 174 fantazji seksualnych, które Gillian osobiście wybrała i zredagowała. „To, co mnie najbardziej interesowało podczas tworzenia tej książki, to radość i przyjemność, jaką kobiety wyraźnie odczuwały podczas pisania opowieści, jak bardzo otwierało je to na lepsze zrozumienie samych siebie. Ostatecznie to nie jest moja książka. To książka każdej kobiety, która się do tego przyczyniła” – przyznała aktorka.
Anderson wielokrotnie mówiła w wywiadach, że cały czas jest buntowniczką: „Nie ma takiej siły, która sprawi, że zrobię coś, bo ktoś mi mówi, że muszę albo powinnam” – deklarowała w podcaście brytyjskiej dziennikarki i pisarki Elizabeth Day.
W jednym z wpisów na obserwowanym przez 3 mln 300 tys. obserwatorów Instagramie zwróciła się do młodych dziewczyn: „Przez lata nauczyłam się dystansu i nie jestem już uzależniona od opinii innych. Jednak ten rodzaj luzu przyszedł z czasem (…) Świat potrafi być wobec kobiet okrutny, dlatego chciałabym powiedzieć dorastającym dziewczynom, żeby słuchały swojego wewnętrznego głosu i nie dały sobie wmówić, że są gorsze, głupsze czy brzydsze od innych. Akceptujcie siebie i bądźcie z siebie dumne!”.
Ostatnio aktorka otwarcie mówi o swojej menopauzie. W wywiadzie dla Leny Dunham opowiadała o objawach, zwłaszcza o stanach lękowych i huśtawkach nastroju. „Najwyższy czas obalić tabu starzenia się. Rozmawiajmy o menopauzie. Przestańmy wstydzić się tego, że nasze ciała się zmieniają. Jeśli nie jesteśmy gotowe, żeby się z tego cieszyć, przynajmniej to zaakceptujmy” – mówiła.
Zobacz także
Tilda Swinton: Płeć to tylko rola, którą mamy do odegrania. Ta sama osoba. Żadnej różnicy. Tylko inna płeć
Calista Flockhart: Mówili, że moje ciało jest szokujące, okropne i nieestetyczne. Co czulibyście słysząc, że wyglądacie przerażająco?
Demi Moore: „Żyjemy w czasach ciągłego osądzania. Ludzie mogą oceniać się nawzajem zupełnie anonimowo w naprawdę okrutny sposób”
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
Sydney Sweeney o braku kobiecej solidarności: „Nie wiem, dlaczego zamiast podnosić się wzajemnie, ściągamy się w dół”
Magdalena Popławska o samodzielnym macierzyństwie: „Chcę żyć na własnych zasadach. Nie mieć wyrzutów, że nie spełniam oczekiwań innych”
się ten artykuł?