Przejdź do treści

Florence Pugh: Szanuj ludzi. Szanuj ciała. Szanuj wszystkie kobiety. Życie stanie się wtedy o wiele łatwiejsze, obiecuję

Florence Pugh
Florence Pugh: Mam twarz i rosną na niej włosy. Zostawcie mnie w spokoju! Fot. Michael Tran/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

Od matury nie schodzi z planu filmowego. Ma ogromny talent, ale także sporo szczęścia. Już teraz ma na swoim koncie role, których nigdy nie będzie się wstydzić. „Wszystkie bohaterki, które gram, mają coś do powiedzenia i myślę, że to naprawdę ważne. To sprawia, że się w nich zakochuję” – mówi Florence Pugh. Publiczność Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto z aplauzem przyjęła jej najnowszy film „Sztuka pięknego życia”.

 

Florence Pugh urodziła się 3 stycznia 1996 roku w Oxfordzie w Wielkiej Brytanii w rodzinie nauczycielki tańca i restauratora. Czwórka dzieci Deborah i Clunta podążyła za swoimi artystycznymi talentami. Oprócz Florence z branżą filmową związał się Toby Sebastian, który zagrał w bijącej rekordy popularności „Grze o Tron”, siostry Arabella Gibbins i Rafaela Pugh zajmują się aktorstwem i śpiewem. „W moim domu trzeba było krzyczeć, żeby zostać usłyszanym (…) Wyrosłam na kogoś upartego i zdeterminowanego” – mówiła Florence o swoim dzieciństwie.

O tym, że zostanie aktorką, zdecydowała po szkolnych jasełkach, kiedy udało jej się rozbawić widownię spontanicznym mówieniem kwestii z akcentem z Yorkshire. Jako 17-latka zagrała w filmie „Upadające” obok znanej z „Gry o tron” Maisie Williams. Za debiutancką rolę otrzymała m.in. nominację Best British Newcomer na festiwalu filmowym BFI London. „Wydaje mi się, że nie jestem stworzona do nauki i szkoły. Jako uczennica chciałam tylko grać i robić garnki z gliny” – tłumaczy brak wykształcenia. Edukację zakończyła na egzaminie maturalnym i choć ciągle zapowiada nadrobienie zaległości, zwyczajnie nie znajduje na to czasu.

W 2015 roku Pugh pojawiła się na krótko w filmie „Studio City”. Amerykańska przygoda nie była jednak specjalnie udana, młoda aktorka wróciła z niezbyt pochlebnymi recenzjami, wytknięto jej nawet wagę. „Kiedy trafiasz do Los Angeles jako świeżak, który chce wszystkich zadowolić, będą starali się zmienić cię w osobę na sprzedaż. Musisz dokładnie wiedzieć, co sobą chcesz reprezentować (…) Nie, nie chcę ściąć włosów. Nie, nie chcę golić swojej górnej wargi. Mam twarz i rosną na niej włosy. Zostawcie mnie w spokoju” – podsumowała to doświadczenie, zapowiadając, że wróci do USA dopiero z ugruntowaną pozycją.

Jak pokazało życie, nie zajęło jej to zbyt wiele czasu. W 2016 roku rola nieszczęśliwej młodej żony starszego mężczyzny w „Lady M.”, interpretacji szekspirowskiego „Makbeta”, otworzyła jej drogę do całej serii kolejnych produkcji filmowych i ról u boku takich sław jak Anthony Hopkins, Emma Thompson czy Emily Watson. W tym samym czasie wystąpiła w pierwszym sezonie detektywistycznej serii „Marcella”. „Bardzo doceniam oglądanie prawdziwych ciał na ekranie, nie tych samych, które (niezmienione) oglądaliśmy przez większość życia (…) Szczególnie widać to porównując twarze aktorek z Wielkiej Brytanii i Stanów. Uwielbiam patrzeć na niezoperowane twarze” – komentowała.

W 2019 roku Forbes umieścił aktorkę na europejskiej liście 30 najbardziej wpływowych osób poniżej trzydziestki. W 2023 znalazła się wśród Liderów Następnego Pokolenia magazynu „Empire”.

Zasłużoną sławę zdobyła główną rolą w horrorze „Midsommar. W biały dzień” opowiadającym o szwedzkich wyznawcach neopogańskiego kultu odprawianego raz na 90 lat. Choć z pozoru widzowie nie oglądają klasycznego horroru, atmosfera grozy i strachu podkręcana niepokojącymi wydarzeniami, nasila się z minuty na minutę. Rola Dani, perfekcyjnie zagrana przez Florence Pugh, jest jedną z fundamentalnych dla narracji i filmu. Jak przyznaje aktorka, nawet na niej film zrobił przytłaczające wrażenie. „Nigdy wcześniej nie grałam nikogo w takim bólu. Każdego dnia fabuła stawała się coraz dziwniejsza i trudniejsza do odegrania. Wkładałam sobie do głowy rzeczy, które stawały się coraz gorsze i bardziej ponure. Myślę, że pod koniec znęcałam się nad sobą, aby dobrze to zagrać” – wspominała.

Jeszcze w czasie pracy nad „Midsommar” Pugh rozpoczęła zdjęcia do „Małych kobietek”, adaptacji powieści Louisy May Alcott, gdzie zagrała obok Saorise Ronan, Rimothee Chalamet i Meryl Streep. Ze względu na tak doborowy skład, rola ta była dla niej wielkim wyzwaniem. Opłaciło się, bo przyniosła jej nominację do Oscara i nagrodę BAFTA Award dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Nic dziwnego, grana przez nią Amy March od razu zdobyła sympatię widzów. „Wszystkie bohaterki, które gram, mają coś do powiedzenia i myślę, że to naprawdę ważne. To sprawia, że się w nich zakochuję” – mówiła w wywiadach.

Kolejne lata tylko potwierdziły jej wybory. W 2021 roku Pugh dołączyła do przebojowej serii Marvel Cinematic Universe w „Czarnej wdowie”, rok później głośno było o jej roli w thrillerze science fiction Olivii Wilde „Nie martw się, Kochanie”. W tym samym roku po raz pierwszy pojawiła się w animacji, dając głos Złotowłosej w „Kocie w butach: Ostatnie życzenie”.

Sporo zamieszania przyniosła aktorce rola w filmie „Oppenheimer” zrealizowanym w 2023 roku na podstawie powieści Christophera Nolana o rozwoju bomby atomowej. Florence Pugh wcieliła się tam w postać Jean Tatlock, psychiatrki, byłej kochanki słynnego fizyka J. Roberta Oppenheimera. Film stał się kinowym hitem, zdobył siedem Oscarów.

Także bieżący rok przyniósł aktorce dwie znaczące role. To „Diuna: Część druga” i „Sztuka pięknego życia”, dramat romantyczny, gdzie Pugh zagrała u boku Andrew Garfielda rolę kobiety u której zdiagnozowano nieuleczany nowotwór. Film, który miał swoją premierę we wrześniu br., wywołał zamieszanie pozakulisowymi opowieściami o kręceniu scen seksu. „Zapomnieliśmy, że byliśmy na planie” – przyznali główni bohaterowie.

Priyanka Chopra: spałam w koronie, bo bałam się, że ktoś przyjdzie i ją zabierze

Florence Pugh rzadko opuszcza plan filmowy, a kiedy to się dzieje, dyskusję wywołują jej oszałamiające kreacje. Choćby różowa, prześwitująca sukienka, którą założyła podczas pokazu Valentino Haute Couture Fashion Show w 2022 roku. Odpowiadając na hejt i zarzuty o wulgarność, napisała wówczas na Instagramie: „To, co było interesujące do oglądania, to to, jak łatwo jest mężczyznom całkowicie zniszczyć kobiece ciało, publicznie, z dumą, żeby wszyscy to zobaczyli. Robią to nawet ci z tytułami zawodowymi i służbowymi e-mailami w swoich biografiach. (…) To nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz, kiedy kobieta słyszy od tłumu nieznajomych, co jest nie tak z jej ciałem, ale niepokojące jest to, jak wulgarni potrafią być niektórzy z was, mężczyźni”.

Od dawna żyję w swoim ciele. Jestem w pełni świadoma rozmiaru swojego biustu i się go nie boję. Co jest bardziej niepokojące to…. Dlaczego ty tak boisz się piersi?” – zapytała w odpowiedzi na zarzut, że jej piersi są za małe, by je eksponować. „Dorośnij. Szanuj ludzi. Szanuj ciała. Szanuj wszystkie kobiety. Życie stanie się wtedy o wiele łatwiejsze, obiecuję” – zakończyła swój wpis.

[Internet] to bardzo podłe miejsce. To naprawdę bolesne, gdy czytam, że ludzie są niemile nastawieni do mojej pewności siebie lub mojej wagi. To nigdy nie jest dobre uczucie. Jedyną rzeczą, jaką zawsze chciałam osiągnąć, było, by nigdy nie sprzedawać kogoś innego, czegoś, co nie jest prawdziwą mną” – mówiła w niedawnym wywiadzie dla brytyjskiego „Vogue”.

Jak mówi, nigdy nie czuła presji, by wyglądać w określony sposób albo być uważaną za wzór do naśladowania. „Kiedy zaczynałam, mój dziadek mówił: ‘Dlaczego pokazujesz wszystkim swoje brzydkie miejsca?’ Był naprawdę zdezorientowany, dlaczego pokazuję swój cellulit. Moja odpowiedź brzmiała: ‘Cóż, wolę to robić ja, niż żeby robiła mi to reszta świata’” – mówiła dla „Vanity Fair”.

„Sztuka pięknego życia”, najnowszy film z Florence Pugh w roli głównej, po raz pierwszy pokazano we wrześniu podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Z miejsca zdobył serca widzów i krytyków. Polska premiera zaplanowana jest na 3 stycznia 2025 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?