„Empatia jest jak mięsień, który można wyćwiczyć”- mówi psycholożka Agnieszka Kochanowicz
– W empatii nie oceniamy uczuć, czy są właściwe i słuszne. Nie jest też dawaniem rad i rozwiązań, bo to pójście na skróty. Empatia jest punktem wyjścia, ona nie zastąpi rozwiązywania problemów, ale to początek procesu budowania relacji z innymi ludźmi – mówi Agnieszka Kochanowicz, psycholożka i trenerka.
Marta Chowaniec: Prof. William Chopik z Michigan State University prawie trzy lata temu przeprowadził badanie, którego celem było zbadanie poziomu empatii obywateli państw świata. Niestety Polska zajęła w nim trzecie miejsce od końca. Czy empatii można się nauczyć?
Agnieszka Kochanowicz: Tak, empatii można się uczyć. Jest jak mięsień, który można wyćwiczyć. Mówi się o niej najczęściej w kontekście rozumienia drugiej osoby, a przeciwnym jej biegunem jest skoncentrowanie na sobie – egocentryzm. Empatii uczymy się całe życie przez jej doświadczanie, jeśli w naszej kulturze jest mało obecna, może być z tym problem. Empatia wymaga wyjścia z własnej perspektywy, sposobu myślenia, patrzenia, przeżywania pewnych rzeczy. Może w naszej kulturze empatia nie jest wartością. Za to często można usłyszeć skłonność do zaprzeczania. Kiedy dziecko się uderzy, mówimy: „nic się nie stało”, a przecież się stało, bo boli. Nasze zachowania wobec dzieci będą uczyć je empatii również.
Kiedy dziecko płacze, podajemy mu chusteczkę.
Podanie chusteczki może być empatyczne, a może być sygnałem: przestań płakać. Zawsze warto zastanowić się nad intencją tego, co robimy. Po co daję chusteczkę? Czy to oznacza – natychmiast przestań płakać – czy może – widzę, że jest ci smutno i jestem obok. Empatią w tej sytuacji jest pobyciem z dzieckiem, zauważenie tego, jak się czuje, powiedzenie, że widzę, że jest ci smutno. Można też próbować znaleźć z dzieckiem przyczynę, z czego ten płacz wynika.
W empatii nie oceniamy uczuć, czy są właściwe i słuszne. Empatia nie jest też dawaniem rad i rozwiązań, bo to pójście na skróty. Często łapiemy się jakiekolwiek strategii, żeby szybko dane uczucie, sytuację zmienić, nie doświadczać jej, np. frustracji i okazuje się, że to nie działa.
Empatia jest punktem wyjścia, ona nie zastąpi rozwiązywania problemów, ale to początek procesu budowania relacji z innymi ludźmi i ze sobą też. Łatwiej jest nam ją okazywać innym, jeśli wobec samego siebie mamy postawę otwartości, akceptacji, życzliwości, chęci zrozumienia. Empatia dla siebie czy innych może stać się początkiem działania, szukania tych strategii, które będą dla mnie najbardziej korzystne. Nie działam dlatego, że muszę czy powinnam albo się boję, tylko robię tylko to, co uważam, że jest mi potrzebne i wybieram to. Moja motywacja nie wynika z lęku czy poczucia winy. Dodam jeszcze, że empatia to nie jest użalanie się nad sobą, odpuszczanie sobie, wręcz przeciwnie, pozwala nam świadomie brać odpowiedzialność za siebie.
”W empatii nie oceniamy uczuć, czy są właściwe i słuszne. Empatia nie jest też dawaniem rad i rozwiązań, bo to pójście na skróty”
No właśnie, a moje ambicje, deadline w pracy, KPI, Excel oraz korporacja. Zaciskam zęby i działam w swoim zawodowym interesie. Wiele z nas tak właśnie funkcjonuje.
Pewnie takie zachowania zaspokajają pewne potrzeby np. efektywności, skuteczności, uznania. Warto mieć świadomość, po co to robię i co tracę, jeśli tak działam. Biorę na wagę moje różne potrzeby. Pewnie raz czy dwa taka strategia zadziała. Ale część takich potrzeb jak: troska o siebie, sen, dobrostan fizyczny, odpoczynek, relaks, relacje rodzinne czy przyjacielskie nie są realizowane w pełni. Po pewnym czasie z powodu braku równowagi pojawi się przesilenie, a może wypalenie zawodowe.
Z drugiej strony mając małe dzieci też często rezygnujemy z naszych potrzeb, bo stawiamy sobie inne priorytety. Pewne rzeczy nie są do pogodzenia. Brak snu w nocy czy poświęcenie dziecku całego dnia jest często standardem. Młode mamy to doskonale rozumieją. Ważne jest zadanie sobie pytania: co mam w zamian, a z czego rezygnuję teraz? Świadomość tego, że część moich potrzeb nie jest teraz zaspokojona, pozwala łatwiej zaakceptować sytuację oraz daje nadzieję, że nie będzie ona trwała wiecznie.
A jeśli mamy wyrzuty sumienia, że za dużo uwagi sobie dajemy, że tyle empatii w nas samych?
Przyjrzałabym się, jakie przekonania za tym stoją. Nie ma niczego złego w tym, że daję sobie uwagę i empatię. To nie jest egoizm. Egoizmem byłoby to, że patrzę tylko na siebie i nie uwzględniam innych. Osoba, która uczy się empatii do siebie, raczej czuje wdzięczność wobec siebie. Wracając do poczucia winy, to nie jest ono uczuciem samym w sobie, tylko konstruktem myślowym. Bardziej jest ono oceną sytuacji niż uczuciem. Warto je rozłożyć na czynniki pierwsze – jakie myśli sprawiają, że czuję ten dyskomfort, co tak naprawdę czuję, o co mi chodzi. Ważne, żeby nasza motywacja nie wynikała z poczucia winy, wstydu czy lęku. To nie są konstruktywne źródła naszej motywacji. Najlepszą motywacją jest świadomość naszych potrzeb.
Empatię można potraktować jak kompas czy radar, które nas nakierowują na bycie w kontakcie z samym sobą i innymi. Jeśli nie potrafię dać empatii drugiej osobie, to może oznaczać, że we mnie dzieją się jakieś rzeczy i potrzebuję najpierw to zrozumieć, żeby później móc się skupić na drugiej osobie. Łatwiej wtedy przyjąć, że inna osoba też doświadcza swoich emocji na swój sposób.
Pani z racji swojego zawodu jest osobą empatyczną?
(śmiech) Mogę w ten sposób o sobie powiedzieć. Myślę, że empatia sprawiła, że wybrałam ten zawód. Wcześniej myślałam o sobie jako wrażliwej osobie i wiązałam to z wrażliwością na krzywdę, ból czy cierpienie innych. Teraz myślę o tym bardziej jako empatii, choć nadal jestem bardzo wrażliwa. Empatia pozwala mi być w kontakcie z innymi ze zrozumieniem, akceptacją, otwartością i bez oceny. Z drugiej strony pozwala mi na kontakt ze sobą i trzymanie dystansu, aby nie zatracać się w uczuciach innych osób. Dzięki niej mogę sprawdzać na bieżąco, co się we mnie dzieje w związku z tym, co słyszę, widzę, czy myślę.
Empatia w wielu zawodach, które wymagają kontaktu z innymi ludźmi, jest kluczowa. I nie mówię tutaj o psychologach czy lekarzach, ale w korporacjach fajnie, by managerowie byli empatyczni. To ułatwiałoby budowanie zespołu, realizację celów i przekładałoby się się na efektywność pracy.
”Empatię można potraktować jak kompas czy radar, które nas nakierowują na bycie w kontakcie z samym sobą i innymi”
Czy bardziej empatyczne są kobiety czy mężczyźni? Bo w kontekście dbania o swoje potrzeby mam wrażenie, że są w tym lepsi mężczyźni.
Trudne pytanie. Chyba nie poszłabym w żadną generalizację. Bardziej jest to chyba kwestia przekonań, ról społecznych, w których jesteśmy bardziej osadzeni w danej kulturze. Wydaje mi się, że od kobiet oczekuje się większej empatii w roli matki, nauczycielki czy pielęgniarki. W różnych zawodach można zauważyć dominację kobiet, bo oczekuje się od nich troski o innych. Niestety często zapominają o sobie w tym wszystkim, a nawet nie dają sobie prawa do tego, że: „ja też jestem ważna i moje potrzeby też są ważne”. Są tak zatracone w pomaganiu, służeniu innym, że częściej jest to powód do cierpienia i frustracji. Mężczyźni mają więcej wolności.
Jeśli będziemy empatyczni, to będziemy szczęśliwi?
Myślę, że tak. Będziemy bardziej szczęśliwi, pokojowi, otwarci i akceptujący. I co ważne, również będziemy mniej oceniający wobec siebie i innych.
Agnieszka Kochanowicz – psycholożka, trenerka oraz coach. Przez wiele lat wspierała dzieci w rozwoju w przedszkolach i ośrodkach wczesnej interwencji w Polsce. Pomagała dzieciom z trudnościami w rozwoju wyrażać siebie, a rodzicom zrozumieć i komunikować się ze swoimi dziećmi. Pracowała z dziećmi uchodźców, na rzecz praw człowieka i edukacji globalnej w Polsce i za granicą. Porozumieniem bez Przemocy i empatyczną komunikacją zajmuje się od kilku lat. Obecnie mieszka w Danii, gdzie prowadzi warsztaty rozwojowe i praktykę psychologiczną dla polskiej emigracji.
Zobacz także
7 dobrych rzeczy, które nadal możesz zrobić dla swojej psychiki podczas epidemii
Ola Petrus: bardzo chcę, żebyście poczuli takie same ciary żenady, jakie mnie przeszły. Niskorosła stand-uperka opowiada o propozycji, którą dostała
„Już sześciolatki potrafią czuć się mniej mądre od chłopców” – alarmuje autorka bloga „Jak wychowywać dziewczynki?”
Polecamy
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
Jennifer Lopez pierwszy raz o rozstaniu z Benem Affleckiem i swoim stanie psychicznym: „Cały mój pieprzony świat eksplodował”
„Kiedy wyszedł z mojego domu, zabrał wszystko. Łącznie ze śrubokrętem”. Poznajcie Bękarty Tindera
Jagoda Bzowy: „Kobiety dźwigające bagaż doświadczeń z okresu dorastania narażone są na wybór nieodpowiedniego partnera”
się ten artykuł?