Przejdź do treści

Eksperymentowali na dzieciach i zwierzętach, by poznać style przywiązań. Dziś uznano by to za okrucieństwo

matka chłodno patrzy na zapłakaną córeczkę - Hello Zdrowie
Jak się rodzą dysfunkcyjne relacje między matką i córką? O tym m.in. pisze Marta Segrelles w książce „Kochana mamo, bolisz mnie. Jak zagoić rany w relacji matka‒córka” / Fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jak się rodzą dysfunkcyjne relacje między matką i córką, jak wpływają na naszą dorosłość, czy i jak można wrócić do równowagi emocjonalnej po takim doświadczeniu? „W tej książce nie chodzi o obwinianie matek, chodzi w niej o przyjęcie bólu, który czułaś, będąc dzieckiem, i który wciąż ci towarzyszy, a przede wszystkim o przytulenie cię. Zacznijmy razem” – zachęca Marta Segrelles, autorka poradnika „Kochana mamo, bolisz mnie. Jak zagoić rany w relacji matka‒córka”.

 

„Gdy zbliża się Dzień Matki, ogarnia mnie dziwna pustka. Widzę roześmiane twarze, ludzi z bukietami kwiatów, sklepy są pełne czekoladek, a w internecie ludzie prześcigają się w wyznawaniu swoim matkom miłości i wdzięczności. Ja jednak nie pamiętam, kiedy ostatni raz się spotkałyśmy, ani kiedy chciałaś spędzić ze mną czas, mamo. Chciałabym naprawić naszą relację, ale nie wiem, od czego zacząć. Zastanawiam się, czy ty też tego pragniesz”. Psycholog specjalizująca się w pomaganiu osobom z traumami rodzinnymi Marta Segrelles zaprasza czytelniczki w podróż w przeszłość, by przyjrzeć się naszej relacji z matką – fundamentalnej więzi, która wpływa na całe nasze życie.

„Kochana mamo, bolisz mnie” to książka, która otwiera przestrzeń na rozmowę o bólu, który niejednokrotnie nosimy w sobie, i pomaga go przepracować. To książka dla córek i matek – tych zranionych, szukających odpowiedzi, pragnących zrozumienia i potrzebujących, by ktoś ich wysłuchał.

Poniżej publikujemy jej bardzo ciekawy fragment poświęcony eksperymentom, często dość okrutnym, które jednak pozwoliły badaczom na zdefiniowanie stylów przywiązań dziecka do matki.

 

PRZYTULENIE, GDY UPADASZ: CO MÓWI STYL PRZYWIĄZANIA O RELACJI

Widziałaś kiedyś, co robią niektóre nowo narodzone ssaki, gdy uczą się chodzić i upadają? Młode zwykle szukają matki, aby je pocieszyła, pomogła przejść przez ten trudny etap, złagodziła ból upadku i nauczyła je chodzić.

Potrafisz sobie przypomnieć, co się działo, gdy upadałaś? Jak zachowywała się twoja matka? Może bardzo się przestraszyła albo próbowała odwrócić twoją uwagę i rozśmieszyć, abyś nie zaczęła płakać, albo złościła się na ciebie za to, że nie zachowałaś większej ostrożności. Sposób, w jaki nas przytulano i pocieszano (lub nie) po upadku, jest jednym z aspektów ustanawiających podstawy bezpieczeństwa relacji.

W latach 60. XX wieku przeprowadzono unikalny i odkrywczy eksperyment dotyczący separacji matczynej (teraz, z powodu okrucieństwa, jakie się z tym wiązało, nie mógłby być powtórzony, ponieważ do nauki dołączyła etyka). Amerykański psycholog Harry Harlow postawił sobie za cel sprawdzenie w praktyce teorii przywiązania Johna Bowlby’ego, brytyjskiego psychoanalityka, pioniera w badaniu potrzeby opieki matczynej poprzez przywiązanie dziecka do matki oraz efektów zarówno separacji, jak i pozbawienia matki.

Harlow eksperymentował na małpach zaledwie parę godzin po ich urodzeniu. Oddzielił je od matki i umieścił w otoczeniu kilku „matek zastępczych”: jedna była wykonana z drutu i miała pożywienie, drugą zaś zbudowano z miękkiej tkaniny i nie oferowała jedzenia. Podczas obserwacji zespół Harlowa zauważył, że choć małpy szły po jedzenie do „matki” z metalu, to więcej czasu spędzały z „matką” z tkaniny, szukając schronienia i wsparcia tej „matki”, która była cieplejsza, do której można się było przytulić, którą wykonano z miękkiego, przyjemniejszego materiału.

Wnioski z tego eksperymentu były w skrócie takie, że małpy preferowały tę jedną figurę, co dowodziło, iż aspekty związane z bezpieczeństwem (miękka, przyjemna w dotyku tkanina) odgrywają bardzo ważną rolę w rozwoju dziecięcym, nawet ważniejszą niż pożywienie. Dzięki temu Harlow, pomimo kontrowersji związanych z eksperymentem, zdołał wykazać, jak fundamentalne znaczenie ma fizyczny dotyk w relacji matka-dziecko. Co było niezmiernie istotne, ponieważ w tamtych czasach nadal zalecano rodzicom, aby nie brali dzieci na ręce, gdy płaczą, i nie przyzwyczajali ich do tego.

Drugie doświadczenie z tego samego badania Harlowa polegało na dodaniu nieprzyjemnego elementu: robota, który straszył małpy. W ten sposób zjawisko zostało jeszcze bardziej uwidocznione: małpka szukała „matki” z tkaniny, aby znaleźć pocieszenie i bezpieczeństwo.

A ty, jak często szukałaś ciepła mamy z miękkiej tkaniny i zamiast niej znajdowałaś mamę z metalu?

John Bowlby, którego teoria stała u podstaw eksperymentu Harlowa, opisał zachowania związane z przywiązaniem jako ewolucyjną odpowiedź na dążenie do przetrwania, mającą na celu ochronę dziecka przed wszelkimi zagrożeniami.

Mowa tu o tendencji istot ludzkich do tworzenia silnych więzi emocjonalnych, które zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa dzięki bliskości z konkretnymi osobami, szczególnie we wczesnym dzieciństwie. Według tego psychoanalityka przywiązanie obejmuje wszystkie te mechanizmy, które pozwalają nam zdobyć lub utrzymać bliskość z inną osobą, zwykle silniejszą lub mądrzejszą. To właśnie motywuje dążenie dziecka do bliskości z rodzicami lub opiekunami. Tego typu bliskość zapewnia dziecku bezpieczeństwo konieczne do optymalnego rozwoju osobowości. To emocjonalne bezpieczeństwo, niezbędne do zdrowego rozwoju, może przyjmować różne formy (takie jak słuchanie, kontakt fizyczny, opieka, zabawa itp.) i jest kluczowe dla każdej relacji, którą rozwijamy w ciągu naszego życia. Sprawia ono, że czujemy się akceptowane, chronione, cenne i ważne dla osób, które są również istotne dla nas.

Marta Segrelles - Hello Zdrowie

Marta Segrelles / Fot. materiały wydawnictwa

Zgodnie z teorią przywiązania emocjonalna więź z osobą, która stanowi dla nas punkt odniesienia, jest prekursorem poczucia bezpieczeństwa w relacjach osobistych w dorosłym życiu. Oznacza to, że pierwsze relacje, które nawiązujemy, mogą w przyszłości determinować jakość więzi z innymi ważnymi dla nas osobami.

Interakcja między opiekunem a dzieckiem – bliskość w tej więzi – ujawnia jakość relacji i emocjonalne bezpieczeństwo, jakie zapewnia. Ma to wpływ na to, co Bowlby (1969–1980) zidentyfikował jako wewnętrzne modele operacyjne: referencje mentalne bazujące na oczekiwaniach, które dziecko ma względem siebie i swojego otoczenia, integrując doświadczenia teraźniejsze i przeszłe. To umożliwia mu przewidywanie i interpretowanie zachowań osoby, do której dziecko jest przywiązane, oraz reagowanie na nie.

Spodziewano się, że będziemy się czuć bezpieczniej, gdy nasza matka będzie blisko, ale mogło też być inaczej. Jeśli wielokrotnie nie wydarzyło się to, co było nam potrzebne, została w nas nakreślona pewnego rodzaju mapa mentalna różna od tej „fabrycznej”. To tłumaczy poczucie winy, jakie wielokrotnie odczuwamy jako osoby dorosłe, to nieprzyjemne wrażenie, że z daleka od matki jest nam lepiej niż blisko niej. Choć dziś zwracanie się do mamy w potrzebie może nie być tak pocieszające, jak można by tego oczekiwać, to jednak biologicznie jesteśmy do tego zaprogramowane.

To właśnie sedno traumy relacyjnej: naturalna potrzeba przywiązania i bycia w harmonii, obok której niestety pojawia się ból związany z nieudanymi próbami i ranami, które pojawiły się po drodze. To tak, jakby z obu stron ktoś ciągnął nas za ramiona. Jedna osoba mówi: „Zrób wszystko, aby czuć przywiązanie”, a druga ostrzega: „Wszystkie relacje są niebezpieczne, lepiej tego nie rób”. Obie te osoby to my same.

kobieta na terapii psychologicznej - Hello Zdrowie

Podsumowując: ten model pozwala ludziom zrozumieć świat i reagować w sposób adekwatny, tak aby czuć się bezpiecznie i przetrwać (dlatego jest to kluczowe dla omawianego tematu). Mentalne reprezentacje siebie oraz innych mają tendencję do utrzymywania się w czasie, co sprawia, że wpływają na nasze dorosłe relacje. Ale w jaki sposób? Do jakiego stopnia?

Do rewolucyjnych obserwacji Bowlby’ego dołączyły prace uczonych z innymi perspektywami, wśród których była również Mary Ainsworth, amerykańska psychoanalityczka. Przeprowadziła ona pierwsze badania prowadzące do opisania wzorców relacji między matką a dzieckiem. Co było jej celem? Zbadanie odpowiedzi dziecka na nieobecność matki i następnie na jej powrót, aby dzięki temu określić bezpieczeństwo więzi między nimi. Dziś znamy to badanie jako procedurę obcej sytuacji (1960).

Eksperyment Ainsworth polegał na badaniu reakcji różnych niemowląt na sytuację wywołującą dyskomfort: separację od matki. Próba składała się ze stu amerykańskich rodzin klasy średniej z niemowlętami w wieku od dwunastu do osiemnastu miesięcy. We wszystkich tych rodzinach matka była głównym opiekunem dziecka. Eksperyment  polegał na umieszczeniu dziecka w małym pokoju z przyciemnioną szybą, za którą znajdowali się badacze, i wymuszaniu następujących „sytuacji”, aby móc obserwować jego zachowanie:

Sytuacja 1: Matka wchodzi z dzieckiem do wspomnianego pokoju, w którym znajdują się zabawki.

Sytuacja 2: Dziecko eksploruje pokój i zabawki, podczas gdy matka nie uczestniczy w zabawie.

Sytuacja 3: Do pokoju wchodzi obca osoba. Przez pierwszą minutę milczy, następnie rozmawia z matką, a w trzeciej minucie zaczyna zbliżać się do dziecka.

Sytuacja 4: Matka opuszcza pokój, co powoduje pierwszy epizod separacji. Zachowanie obcej osoby jest uzależnione od zachowań dziecka – zaczyna się bawić tym samym przedmiotem, którym bawi się dziecko, a jeśli ono płacze, to próbuje odwrócić jego uwagę i kontynuować zabawę.

Sytuacja 5: Matka wraca do pokoju, wita się z dzieckiem i je pociesza, starając się je skłonić, aby wróciło dozabawy, podczas gdy obca osoba wychodzi.

Sytuacja 6: Matka ponownie opuszcza pokój, zostawiając dziecko samo.

Sytuacja 7: Obca osoba ponownie wchodzi do pokoju i stara się wejść w interakcję z dzieckiem pod nieobecność matki.

Sytuacja 8: Obca osoba wychodzi, a matka i dziecko ponownie się spotykają (różnica polega na tym, że tym razem matka bierze dziecko na ręce).

(W internecie możesz znaleźć fotografie dokumentujące to doświadczenie).

Na podstawie różnych reakcji dzieci Ainsworth opracowała klasyfikację stylów przywiązania:

  • 65 procent dzieci aktywnie eksplorowało pokój w obecności matki i wykazywało zainteresowanie, gdy wchodziła obca osoba. Podczas separacji dzieci te wyraźnie okazywały niepokój. Po powrocie matki szukały u niej pocieszenia i kontaktu fizycznego; później były wesołe i wracały do zabawy. Ainsworth określiła ten styl przywiązania jako bezpieczny.
  • 25 procent dzieci wykazywało lęk i dyskomfort w momencie rozłąki i w przeciwieństwie do tych z poprzedniej grupy nie wracały one łatwo do zabawy, nie szukały fizycznego kontaktu z matką podczas ponownego spotkania, a nawet go unikały: aktywnie ją ignorowały, gdy próbowała je wziąć na ręce; oddalały się, odwracały wzrok, opierały się, gdy matka je podnosiła; okazywały więc dystans podczas dążenia matki do większej bliskości. Ainsworth sklasyfikowała ten styl przywiązania jako unikający.
  • 10 procent dzieci nie uspokajało się podczas ponownego spotkania z matką i mimo że koncentrowały na niej uwagę, nadal płakały, będąc na jej rękach, odrzucały zabawki i nie kontynuowały eksploracji pokoju po ponownym spotkaniu: szukały bliskości z matką w sposób hiperreaktywny. Dzieci te wykazywały to, co Ainsworth określiła jako styl przywiązania lękowo-ambiwalentny.

Po tym eksperymencie amerykańskie badaczki Mary Main i Judith Solomon (1990) przeanalizowały nagrania Ainsworth. Doszły do wniosku, że niektóre reakcje dzieci nie pasowały do żadnej z powyższych kategorii. W związku z tym stworzyły nową klasyfikację, dodając styl przywiązania zdezorganizowanego, charakterystyczny dla niemowląt, które wykazywały sprzeczne zachowania unikające i lękowe, starały się jednocześnie oddalić i zbliżyć do matki, co generowało znaczną dezorientację. Na podstawie tego odkrycia wyniki badania zostały sklasyfikowane następująco: przywiązanie bezpieczne – 65 procent dzieci, przywiązanie lękowe – 10 procent, przywiązanie unikające – 20 procent i przywiązanie zdezorganizowane – między 3 a 5 procent.

Podsumujmy: dzieci rozwijają przywiązanie bezpieczne, gdy dorastają w środowisku, w którym matka reaguje i jest wrażliwa na ich potrzeby, rozwijają też poczucie wewnętrznej kontroli, wiedzą, co sprawia, że czują się dobrze lub źle, i zdobywają poczucie autonomii. Z kolei dzieci wychowujące się z matką, która ich nie zauważa lub je odrzuca, rozwijają przywiązanie niepewne i mogą reagować na to lękiem lub hiperaktywnością, często płacząc, krzycząc, narzekając, wykazując zależność lub zachowując się w sposób zdystansowany i obojętny, jakby nic ich nie obchodziło ani im nie przeszkadzało, stając się przykładem przywiązania unikającego (hipoaktywnego). Z kolei dzieci z matkami, które wydają się wrogie, nachalne, bezradne lub przestraszone, mają tendencję do rozwijania przywiązania zdezorganizowanego.

Ostatecznie izolacja emocjonalna matki wpływa znacznie bardziej na rozwój i dobrostan emocjonalny dziecka niż reakcja natrętna, szczególnie podczas dwóch pierwszych lat życia. Matka, która nie jest zaangażowana w wychowanie na tym wczesnym etapie dzieciństwa, może sprawić, że dziecko poczuje się zagubione, zdezorientowane, przytłoczone, odcięte, niekochane i opuszczone.

Teoria przywiązania podkreśla znaczenie wychowania, choćby niedoskonałego, w bezpieczeństwie i przy odpowiednim zaangażowaniu emocjonalnym rodziców.

Mówią o książce „Kochana mamo, bolisz mnie"

• "Marta Segrelles opowiada nie tylko o błędach matek, ale też o tym, jak trudno matką być, mając bagaż traum, ograniczeń i przeszłości. Ta książka jest jak leczniczy masaż: boli, ale pomaga" - Natalia Waloch, dziennikarka „Wysokich Obcasów”, autorka książki „Bo NIE. Zacznij odmawiać i żyć po swojemu”
• "To głęboko poruszająca podróż przez zawiłości relacji matka–córka, która odsłania ukryte rany i pokazuje, jak odnaleźć w sobie siłę" - Sylwia Kocoń, autorka książki „Zranieni w dzieciństwie”
• "Jeśli książka potrafi otulić łagodnością i życzliwie towarzyszyć czytelnikowi podczas dotykania trudnych tematów – to ten tytuł robi to mistrzowsko!" - Małgorzata Musiał, mediatorka specjalizującą się w relacjach rodzinnych i wychowaniu dzieci, twórczyni strony internetowej „Dobra Relacja”

Interesującym aspektem tej klasyfikacji jest to, że opiera się ona na ekspresji i regulacji  emocjonalnej. Jakość przywiązania zasadniczo zależy od tego, jak efektywne jest połączenie matka-niemowlę, czyli relacja matczyno-dziecięca.

Co właściwie znaczy wszystko to, o czym ci mówię?

Badania pokazują znaczenie dziecięcego bezpieczeństwa i opieki macierzyńskiej dla przyszłych relacji. Chodzi o to, by dorastając, mieć poczucie, że nasze potrzeby emocjonalne są brane pod uwagę i zaspokajane; chodzi o dorastanie z ufnością, że dorosła osoba będąca punktem odniesienia (zwykle jest nią matka) będzie umiała pomóc nam uspokoić się po stresujących sytuacjach.

Dla mnie nie jest ważne, abyś zaklasyfikowała siebie, wybierając ten czy inny styl przywiązania, ponieważ nie wszystko jest czarno-białe, a ponadto żaden styl przywiązania nie jest lepszy od drugiego. Pamiętaj: ostatecznie mówimy o relacjach, a te są złożone. Dla mnie, podobnie jak dla Bowlby’ego, istotne jest rozpoznanie określonej tendencji nawiązywania relacji, zrozumienie, co definiuje większość naszych relacji, stwierdzenie, czy ze względu na nasz styl przywiązania mamy trudności z eksplorowaniem, czy tłumimy ciekawość wobec innych osób (jak osoby z „bazowym stylem lękowym”) lub czy doświadczamy trudności z szukaniem schronienia i pocieszenia (jak osoby z „bazowym stylem unikającym”). Dzięki temu możemy połączyć specyfikę naszych relacji w dorosłym życiu z doświadczeniami, o których być może z powodu ich traumatyczności zdążyłyśmy zapomnieć.

Uważam za konieczne na koniec podzielić się z tobą wynikami przełomowego i dającego nadzieję badania z 2011 roku przeprowadzonego przez amerykańskich naukowców L. Beckesa i J. Coana, którzy w celu sprawdzenia interpersonalnej regulacji diady matka-córka analizowali, jak reagują piętnastolatki w relacjach z matkami. Następnie badali grupę kobiet w sytuacji zagrożenia, biorąc pod uwagę trzy różne scenariusze (gdy były same, gdy trzymały za rękę obcą osobę lub gdy trzymały za rękę partnera). W wyniku badania stwierdzili, że jakość naszych relacji pomaga regulować nieprzyjemne emocje w mózgu oraz odzyskiwać równowagę. Struktury neuronowe są mniej aktywne, gdy mamy do dyspozycji wsparcie społeczne wysokiej jakości, reagujemy wtedy mniej intensywnie na zagrożenia.

Kobiety z lepszymi relacjami (czyli te, które trzymały za rękę partnera) potrzebowały najmniej aktywności mózgowej, aby się zregenerować. W leczeniu stresu i traumy kluczowa jest relacja.

W obliczu zagrożenia potrzebujemy zatem pocieszenia, aby się odbudować. Potrzebujemy przytulenia, gdy upadamy.

 

O AUTORCE

Marta Segrelles jest psycholożką, specjalistką terapii integratywnej. Karierę zawodową rozpoczęła jako psycholog dziecięcy i młodzieżowy, a obecnie pomaga dorosłym pacjentom. Prowadzi terapie indywidualne i grupowe, szkoli specjalistów w dziedzinie edukacji i zdrowia psychicznego, dzieli się swoją wiedzą w mediach społecznościowych. Jej profil na Instagramie obserwuje ponad 120 000 osób.

„Kochana mamo, bolisz mnie. Jak zagoić rany w relacji matka‒córka” autorka Marta Segrelles, premiera 12 lutego 2025, Wydawnictwo Otwarte

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?