Przejdź do treści

Edyta Bartosiewicz: „Lęk wpływał na mój odbiór świata od najmłodszych lat. Był jak cichy zabójca”

Edyta Bartosiewicz
Edyta Bartosiewicz o zmianach w życiu/ fot. Piotr Andrzejczak/MWMedia
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Po raz pierwszy w życiu czuję jakiś spokój, że robię to, co potrafię najlepiej, coś, w czym czuję się autentyczna” – mówi Edyta Bartosiewicz w rozmowie z Wysokimi Obcasami. Artystka przyznała, że po pięćdziesiątce czuje się lepiej w swoim ciele niż 20 lat temu i dopiero „budzi się do życia”.

„Po raz pierwszy w życiu czuję jakiś spokój”

Edyta Bartosiewicz w latach 90. była jedną z najbardziej znanych i rozpoznawalnych polskich piosenkarek. Autorka takich utworów, jak „Sen”, „Jenny” czy „Skłamałam”, u szczytu kariery nagle i na długo zniknęła z show biznesu. Artystka w ostatnich latach postanowiła jednak wrócić na scenę, czym ucieszyła swoich fanów. Jak podkreśliła w rozmowie z magazynem „Wysokie Obcasy”, jest teraz bardziej pewna siebie niż w młodości.

„Wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie 22 lata, przetransformowało mnie w zupełnie inną stronę” – przyznała.

Piosenkarka wyjaśniła, że wcześniej poczucie wartości wiązała z wykonywanymi zadaniami. Od wczesnych lat rodzice naciskali na nią, by miała dobre stopnie i wyższe wykształcenie. Z ich oczekiwaniami musiała mierzyć się także w dorosłości. To mocno rzutowało nie tylko na ich relacje, lecz także na pewność siebie artystki.

„Zbyt ważne były dla nich osiągnięcia, a nie to, co faktycznie sprawia radość i daje wewnętrzne zadowolenie. Zdaje się, że dopiero po pięćdziesiątce zaczęłam rozumieć, czym może być moje własne szczęście (…) Po raz pierwszy w życiu czuję jakiś spokój, że robię to, co potrafię najlepiej, coś, w czym czuję się autentyczna, i dostaję od ludzi niesamowity zwrot energii. To mnie buduje” – wyznała.

Katarzyna Nosowska w "Nie mylić z miłością" wraca do najbardziej osobistych i intymnych wspomnień - na zdjęciu artystka w okularach z czarnymi oprawkami, złotymi kolczykami, beżowym płaszczu wychodzi ze studia Dzień dobry TVN - Hello Zdrowie

„Wszystkim zapowiadam, że nadchodzące dziesięciolecie ma być najlepsze w moim życiu”

Edyta Bartosiewicz w dalszej części rozmowy z Joanną Wróżyńską opowiadała, że w młodości często nie potrafiła poradzić sobie z nagromadzonymi emocjami. Nie miała także poczucia bezpieczeństwa. 59-latka dopiero niedawno zaczęła doceniać relację z samą sobą.

„Kiedyś kierowałam się głównie emocjami, one brały nade mną górę, odcinały niekiedy od racjonalnego myślenia (…) Myślę, że to dlatego, że w mojej rodzinie było wiele lękowych matryc. Lęk wpływał na mój odbiór świata od najmłodszych lat, znacznie go utrudniał. Był jak cichy zabójca” – mówiła.

Dodała jednak, że frustracja i niespełnienie, jakie towarzyszyły jej, kiedy straciła możliwość śpiewania, były dla niej najcenniejszą lekcją w życiu. W 2002 r. weszła do studia i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Cztery lata później trafiła do szpitala. Okazało się, że z jej strunami głosowymi było wszystko w porządku, a powodem utraty głosu był permanentny stres. Musiała przewartościować sobie wtedy wiele rzeczy i zmienić sposób myślenia. Artystka podkreśliła, że dzięki temu teraz czerpie więcej radości z występów na scenie i interakcji z fanami. Parę razy zdarzyło jej się uronić łzę ze wzruszenia w trakcie koncertu.

„Dziś zupełnie inaczej postrzegam samą siebie. Pojawił się we mnie rodzaj spokoju, którego nie miałam wcześniej. Wygląda na to, że w końcu udało mi się postawić fundament” – zaznaczyła.

Jak dodała, po pięćdziesiątce czuje się też lepiej w swoim ciele niż 20 lat temu. Artystka jest odważniejsza i ma wrażenie, że „dopiero budzi się do życia”.

„O starzeniu nie myślę – chcę wierzyć, że czas działa na moją korzyść (…) W styczniu 2025 roku skończę sześćdziesiąt lat i już wszystkim zapowiadam, że nadchodzące dziesięciolecie ma być najlepsze w moim życiu. Oby tylko zdrowie dopisywało” – podkreśliła.

 

Źródło: Wysokie Obcasy

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: