Przejdź do treści

Do więzienia za informowanie o możliwości przerywania ciąży? Pani od Feminatywów wzięła pod lupę kontrowersyjną ustawę

Aborcje w Polsce są nielegalne \źródło: pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

28 grudnia do Sejmu trafi projekt obywatelski, którego autorem jest Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek. Projekt ten zakłada zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Jeśli wszedłby w życie, osoba, która udzielałyby informacji o przerywaniu ciąży w kraju czy zagranicą, zagrożona byłaby karą grzywny lub więzienia. Ten szokujący zapis komentuje na swoim profilu na Instagramie Martyna F. Zachorska, znana jako Pani od Feminatywów.

„Moim zdaniem ustawa nie ma szans na wejście w życie”

„Aborcja to zabójstwo”- tak brzmi nazwa projektu obywatelskiego, który budzi wiele kontrowersji. O tym, że trafi on do Sejmu, poinformowała na Facebooku Kaja Godek. Projekt zakłada m.in. wprowadzenie kar więzienia za informowanie o przerywaniu ciąży. Ten zapis wzięła na tapet Pani od Feminatywów, która krok po kroku obnaża niejasności projektu.

„Czy jednak w dobie internetu można prawnie zakazać „publicznego informowania” o czymkolwiek, co jest legalne w jakimkolwiek kraju świata? Mam wątpliwości… – zaczyna.

I podaje przykłady:

„Za publiczne informowanie’ można uznać post na Facebooku, w którym Polka mieszkająca w Anglii pisze o możliwości przerywania ciąży w tym kraju.  Za 'publiczne informowanie’ można uznać wywiad z polskim ginekologiem, pracującym w Niemczech, który opowiada o realiach pracy tam (w tym legalności aborcji).”

Pani od Feminatywów przekazuje, że projekt omawianej ustawy zakazuje też „produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania druku, nagrań lub innych przedmiotów lub nośników danych” zawierających treści dotyczące możliwości zrobienia aborcji poza Polską lub aborcji domowej w Polsce.

W związku z tym, że słowo 'informowanie’ zakłada neutralne przekazanie danych, można sobie wyobrazić, że w myśl projektu zakazane byłoby np. wydawanie książek o tematyce praw reprodukcyjnych” – ironizuje

Autorka wpisu zauważa, że ustawa jest wymierzona przede wszystkim w działalność organizacji, które oferują (samo)pomoc w aborcji. W projekcie przedstawione są one jako podmioty bez skrupułów.

„Czytamy w nim m.in. promotorom aborcji nie chodzi o rozwiązanie problemu, jaki mają kobiety nie chcące wychowywać dziecka. Wystarczyło przecież urodzić dziecko i natychmiast oddać do adopcji, a sprawa zakończyłaby się pomyślnie i dla dziecka, i dla matki. Celem istnienia i działania grup proaborcyjnych jest osiągnięcie jak największej liczby wykonanych aborcji” – cytuje fragment ustawy.

Budzi wątpliwości także zapis o karze za „propagowanie” oraz „informowanie” o możliwości przerywania ciąży w kraju i za granicą (poza dopuszczonymi w prawie dwoma wyjątkami) . Osoba, która będzie działać w ten sposób, ma podlegać grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Moim zdaniem ustawa nie ma szans na wejście w życie. Jest bardzo podobna do poprzedniego projektu fundacji pt. „Stop LGBT”, który miał m.in. zakazać Marszów Równości. Tak samo jak nie można zakazać 'propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm’, tak nie można zakazać informowania o możliwości przerwania ciąży za granicą. Nie w dobie internetu i otwartych granic” – podsumowuje.

Decyzja o ciąży / istockphoto

Pani od Feminatywów – kim jest?

Martyna F. Zachorska – językoznawczyni, doktorantka na Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, nauczycielka, tłumaczka z języka angielskiego. Prowadzi badania nad użyciem feminatywów. Popularyzatorka nauki – na Instagramie jako @paniodfeminatywow. Jej profil obserwuje ponad 24 tys. osób.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: