Najpierw trening, a później… procenty. Czy to na pewno dobry pomysł?
Piwko świetnie „wchodzi” po treningu. Niektórym z nas tak dobrze, że na jednym nie poprzestają. Tylko czy wysiłek i alkohol to dobre połączenie? Z pewnością lepsze niż alkohol i siedzący tryb życia – ale i tak nie jest to optymalna recepta na zdrowie i poprawę wydolności organizmu.
Jasne pełne pomoże uzupełnić płyny i kalorie?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że alkohol to dobry sposób na regenerację organizmu po intensywnym wysiłku. Ale „jedno piwko” może zalecić nawet trener – szczególnie taki starej daty. Przekonanie, że jasne pełne pomoże uzupełnić płyny i kalorie po sportowych wyczynach, było popularne jeszcze dwie, trzy dekady temu.
Dziś, gdy coraz większy nacisk kładzie się na śrubowanie wyników, przyzwolenie na alkohol w środowisku sportowym jest coraz mniejsze. Tym bardziej, że napoje wyskokowe są niezbyt efektywne w nawadnianiu organizmu.
– Wiele osób po intensywnym treningu czy meczu ma ochotę wypić zimne piwo w celu uzupełnienia płynów. To błąd. Alkohol ma przecież działanie odwadniające. Każdy wypity litr piwa powoduje utratę 1,4 litra płynów. Po intensywnym wysiłku alkohol może więc jedynie zaszkodzić – rozwiewa wątpliwości dr Krzysztof Mizera, fizjolog sportu, autor bestsellera „Dietetyka sportowa”.
Trening sprzyja piciu
Amatorzy aktywności fizycznej mogą nie wziąć tej przestrogi serio. W końcu nie przygotowują się do gry o wielką stawkę, a jeden lekki lager to przecież tylko skromna „nagroda” za przelane poty. Problem w tym, że od jednego piwa do dwóch lub trzech droga jest krótka, a sportowcy – również amatorscy – dość łatwo ją pokonują. Nie do końca wiadomo, dlaczego tak jest. Badania dowodzą jednak, że wysiłek i alkohol często idą w parze. Naukowcy z Northwestern University Feinberg School of Medicine (NUFSM) wykazali, że w dni treningowe pijemy więcej, choć nie potrafią przekonująco wytłumaczyć tego „fenomenu”.
Taką prawidłowość stwierdzono na grupie 150 badanych w wieku między 18. a 89. rokiem życia. Uczestnicy eksperymentu codziennie przez 21 dni rejestrowali poziom swojej aktywności fizycznej oraz ilość spożytego alkoholu. Badanie przeprowadzono trzykrotnie, o różnych porach roku. W każdym przypadku okazało się, że dni wzmożonej aktywności fizycznej korelowały ze spożyciem większej ilości alkoholu. Na podobną prawidłowość wskazały poprzednie badania tego typu, choć wynikało z nich, że ludzie bardziej aktywni fizycznie piją więcej. Dane uzyskane przez naukowców z NUFSM takiej zależności nie potwierdzają, jednak nie pozostawiają wątpliwości, że chętniej pijemy, gdy trenujemy.
Alkohol niweczy trud
Nie wiemy, dlaczego tak jest – mówi wprost David E. Conroy, główny autor badania. Jego zdaniem może chodzić o formę gratyfikacji za duży wysiłek. Zgodnie z alternatywną hipotezą aktywność fizyczna sprzyja wchodzeniu w interakcje międzyludzkie, a te z kolei sprzyjają spożywaniu alkoholu. To jednak tylko spekulacje. Na razie pozostaje uznać fakt istnienia związku między zwiększoną aktywnością fizyczną a skłonnością do zaglądania do kufla (lub kieliszka) – i spróbować go przerwać. Można na tym wyłącznie zyskać, bo procenty spożywane po wysiłku nie tylko nie służą zdrowiu, ale również niweczą część efektów treningu.
– Alkohol utrudnia regenerację organizmu. Nie tylko odwadnia, ale także zaburza wiele funkcji fizjologicznych. Po wysiłku mięśnie potrzebują dobrej jakości białek, tymczasem etanol, który jest toksyną, utrudnia ich syntezę – wyjaśnia dr Mizera.
To wieści przykre szczególnie dla fanów jasnego pełnego po wycisku na siłce, którzy próbują intensywnie zwiększyć obwód klatki piersiowej. Kilka lat temu australijscy naukowcy z Royal Melbourne Institute of Technology postanowili sprawdzić na grupie ochotników, na czym dokładnie polega wpływ alkoholu na regenerację organizmu po podnoszeniu ciężarów. Każdy z uczestniczących w eksperymencie atletów został poproszony o wypicie trzy godziny po treningu sześciu drinków z wódką i sokiem pomarańczowym. Koktajle zawierały łącznie ok. 110 gramów czystego alkoholu – mniej więcej tyle, ile cztery piwa. Efekty nie pozostawiały wątpliwości: tempo syntezy białek – materiału budulcowego mięśni – spadło o 37 proc. Spożycie szejków proteinowych ograniczyło spadek ten do 24 proc., ale to wciąż sporo dla osób celujących w jak najlepsze rezultaty.
Abstynencja nie jest koniecznością
Nie oznacza to, że przeciętny bywalec sali gimnastycznej, który regularnie trenuje i chce uzyskiwać widoczne efekty swojej pracy, powinien na dobre rozstać się z napojami wyskokowymi. – Abstynencja nie jest warunkiem koniecznym skuteczności treningów. Trzeba jednak pamiętać, by nie spożywać alkoholu bezpośrednio po wysiłku, bo w tej sytuacji jego działanie na układ krążenia może być szkodliwe – przestrzega fizjolog.
Spożywanie niewielkich ilości alkoholu poza dniami treningowymi może mieć pozytywny aspekt. – Alkohol może mieć dodatni wpływ na układ nerwowy, a czasami również na psychikę sportowca, gdyż obniża napięcie nerwowe, zmniejsza stres. Ważne jednak, aby napoje wyskokowe były spożywane w odpowiednim czasie oraz ilości. Może to być np. lampka wina czy piwo dzień po treningu, kiedy organizm jest już zregenerowany – radzi Mizera.
Piwo jak izotonik? Tak, ale…
Na ocenę skutków łączenia alkoholu z wysiłkiem fizycznym wpływ może mieć również cel, jaki zakładamy, wybierając się na trening. Jeśli naszym zamiarem jest rozładowanie emocji, rozluźnienie mięśni i pobudzenie produkcji endorfin – piwo „po” z pewnością nie pokrzyżuje nam planów. Alkohol nie sprzyja natomiast rozbudowie masy mięśniowej, utrudnia też zrzucenie nadmiernych kilogramów – a właśnie taki cel stawia sobie wiele osób odwiedzających sale gimnastyczne.
– Alkohol posiada sporo kalorii, jednak są to tzw. kalorie puste. Innymi słowy dostarcza energii, ale niczego poza nią. Tymczasem kalorie powinny pochodzić z wartościowych substratów, takich jak białka, węglowodany czy tłuszcze, i być dostarczane z produktami, które mają wartości odżywcze – tłumaczy dr Mizera. Kalorie z niepełnowartościowych źródeł, zamiast zaspokoić potrzeby organizmu, mogą się odłożyć w postaci tkanki tłuszczowej.
Jest jednak pocieszenie dla fanów piwa.
– Po treningu bez wyrzutów sumienia można sięgnąć po piwo, tyle że bezalkoholowe. Ma ono działanie podobne do izotoniku, można zatem je spożywać bezpośrednio po wysiłku. Nie tylko pomoże uzupełnić utracone substancje odżywcze, ale też nie zadziała odwadniająco na organizm – radzi Mizera.
Tylko czy piwo bezalkoholowe to wciąż piwo? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam – stosownie do swoich przekonań i upodobań.
Polecamy
Piwo po bieganiu? Tak, ale z solą!
Tom Holland żyje w trzeźwości od blisko trzech lat. Teraz stworzył… piwo bezalkoholowe
Po alkotubkach pojawiły się alkolody. Izabela Leszczyna: „Ciśnie mi się na usta wyraz nieparlamentarny”
Alkohol w tubkach zniknie ze sklepów. Po medialnej burzy producent wydał oświadczenie
się ten artykuł?