Przejdź do treści

Jak cało i zdrowo wrócić z nart. Najgroźniejsze kontuzje czyhają poza stokiem!

Jak cało i zdrowo wrócić z nart. Najgroźniejsze kontuzje czyhają poza stokiem! Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jesteś miłośnikiem białego szaleństwa i na narty wybierasz się, gdy tylko pierwsza biel pokryje stoki? Sprawdź, gdzie czyhają na ciebie najgroźniejsze kontuzje. Wielu fanów białego sportu trafia do chirurgów i ortopedów z urazami, które wcale nie powstały podczas szusowania po stoku. O to, jak uchronić się przed najczęstszymi kontuzjami „okołonarciarskimi”, pytamy fizjoterapeutę Piotra Turskiego.

Bagażnik twój wróg

Ale tylko wtedy, jeśli pakujesz się na wyjazd w góry w pośpiechu i nieuważnie. Co wtedy może cię spotkać?

– Sprzęt narciarski, ze względu na jego ilość, długość i sporą wagę, jest nieporęczny, przez co jego pakowanie do samochodu trwa dość długo. A kilkunastominutowe upychanie ciężarów w bagażniku w pochylonej pozycji, przy niskiej temperaturze powietrza, może skutkować bolesnym zapaleniem mięśni przykręgosłupowych. Wystarczy, że się spocimy, kurtka się dwa razy podwinie i nas przewieje – tłumaczy nasz specjalista.

Pakowanie w pośpiechu może skończyć się również dyskopatią, gdy nie mając rozgrzanych mięśni, bierzemy się do podnoszenia i manipulacji ważącym ładnych parę kilogramów sprzętem. Schylamy się głęboko i upychamy ciężkie narty do bagażnika kombi. Efekt? Coś nas łupie w kręgosłupie, czyli najczęściej wypada nam dysk i możemy pożegnać się z wizją slalomów wśród śniegu.

– W nieco lepszej sytuacji są posiadacze boksów dachowych, bo nie muszą umieszczać w nich sprzętu w pozycji pochylonej. Ale by i przy tej czynności nie zrobić sobie krzywdy, trzeba pamiętać, żeby nie wkładać bagaży, trzymając ciężkie przedmioty daleko od ciała – wyjaśnia Piotr Turski. – Boksy są otwierane z dwóch stron, ale najczęściej w pośpiechu otwieramy tylko jedną z nich. Niestety, sięgając w głąb boksu z ciężkim sprzętem w wyciągniętych rękach, narażamy się na uraz barku w postaci naderwania mięśni ramienia, kontuzji stawu barkowego albo dyskopatii szyjnej. Ból jest tak silny, że najczęściej psuje cały wyjazd.

Rozwiązanie? Przeznacz na pakowanie dodatkową godzinę, zrób to uważnie, spokojnie, bez pośpiechu i kontuzji.

Zjazd po schodach

Wprawni narciarze wiedzą, że jeśli chcą pokonać schody, nie zdejmując z nóg „skorup”, czyli narciarskich butów, muszą złapać się poręczy. Inaczej, zwłaszcza gdy trafisz na kałużę wody z roztopionego śniegu, możesz zaliczyć naprawdę groźną wywrotkę.

– Na śliskich schodach siła upadku znacznie wzrasta, bo po mokrym podłożu plastikowa podeszwa buta narciarskiego jedzie jak po lodzie i nie ma jak zahamować tego ruchu. Przy upadku na schodach często tylko noszenie kasku narciarskiego ratuje przed złamaniem podstawy czaszki – ostrzega fizjoterapeuta. – Dlatego przed wejściem na schody najlepiej jest rozpiąć dwie górne klamry buta lub zmniejszyć jego sztywność przełącznikiem, w części butów jest to opisane jako funkcja „walk”.

Kolejka na lodzie

Czujność powinieneś zachować nawet w kolejce po skipass. Z dachu budynków stacji narciarskiej często kapie woda ze stopionego słońcem śniegu. Gdy zamarznie na chodniku, ślizgawka-pułapka gotowa. A już wiesz, czym kończy się kontakt buta narciarskiego ze śliskim podłożem – efektownym upadkiem, którego nie ma jak zahamować.

– Wywrotki w kolejce są naprawdę częste – mówi Piotr Turski. – Zazwyczaj kończą się stłuczeniami łokci i pośladków, ale zdarzają się też bardzo niefortunne złamania stawów łokciowych lub nadgarstkowych.

kobiety na nartach

Zmarznięte paluszki = bolesny upadek

Co ma wspólnego brak rękawiczek z kończącą się kontuzją wywrotką? Całkiem sporo.

– Naszym naturalnym odruchem jest chowanie zmarzniętych dłoni do kieszeni. A to znacznie opóźnia reakcję obronną w przypadku potknięcia lub poślizgnięcia się – wyjaśnia ekspert. – Ręce nie amortyzują wtedy siły upadku i nie chronią głowy przed uderzeniem w twarde podłoże.

Niebezpieczne jest zwłaszcza poruszanie się w zapiętych butach narciarskich i z dłońmi schowanymi w kieszeniach kurtki.

– Gdy przy potknięciu tracimy równowagę, odzyskujemy ją, ruszając stawami skokowymi, które w tym przypadku są unieruchomione w butach. Dlatego potrzebne są nam wolne ręce, by, tak jak robi to linoskoczek, dzięki ich ruchowi wyrównać balans ciała. Inaczej polecimy ciężko jak kamień – tłumaczy Piotr Turski.

5 ćwiczeń, które każdy narciarz musi znać

Fotoreporter na stoku

Chęć uwieczniania rodzinnych osiągnięć narciarskich bywa silniejsza od zdrowego rozsądku. Tymczasem spacer w górę stoku pośród zjeżdżających narciarzy jest zajęciem ryzykownym, zwłaszcza że część z nich dopiero uczy się sztuki skręcania czy efektywnego hamowania. Dodatkowo, patrząc w wizjer kamery czy aparatu fotograficznego, zawężasz sobie pole widzenia, a słuch przytępia ci czapka otulająca uszy. Pędzącego narciarza usłyszysz więc dopiero wtedy, gdy na ciebie wpadnie. Pół biedy, jeśli skończy się na wzajemnych przeprosinach. Dużo gorzej będzie, jeśli… stracisz zęby!

– Gdy narciarz w ostatniej chwili usiłuje nas ominąć, jadąc nawet z niewielką prędkością, zazwyczaj szturcha nas barkiem o bark. Siła tego uderzenia jest jednak tak duża, że nasz własny bark idzie do przodu i zatrzymuje się dopiero na szczęce. Efekt? Wybijamy sobie zęby własnym barkiem – wyjaśnia fizjoterapeuta.

To bardzo częsty uraz narciarski, który zazwyczaj dotyczy osób stojących na trasie – właśnie dlatego nie wolno się zatrzymywać na środku stoku. Jeśli jednak musisz już się na nim znaleźć, zadbaj o bycie widocznym. Pomoże ci w tym kolorowa kurtka (białe lub czarne są bardzo słabo widoczne dla poruszających się szybko zjazdowców) i trzymanie się boków stoku, bo tam narciarze najczęściej zwalniają przed zwrotem.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?