Elastyczni są szczęśliwsi. Filozofia „kontroli” nie zawsze się opłaca
Uporczywe poszukiwanie szczęścia nie uszczęśliwia. Tym, co przynosi najwięcej radości i satysfakcji z życia, jest stałość w realizowaniu wyznawanych wartości i elastyczność w reagowaniu na okoliczności życiowe.
Szczęścia zdefiniować nie sposób, można jednak określić kierunki jego poszukiwań. W najbardziej zgrubnym zarysie mówi się o dwóch podejściach.
Pierwsze ma charakter epikurejsko-hedonistyczny, związany z „kolekcjonowaniem” przyjemnych doznań. Drugie – eudajmoniczny, związany z właściwym postępowaniem, spokojem wewnętrznym i równowagą emocjonalną. To ostatnie wydaje się bardziej dojrzałe. Nie tylko dlatego, że sprzyja rozwojowi osobistemu na wielu płaszczyznach, ale również dlatego, że chroni przed negatywnymi konsekwencjami zbytniego polegania na przeżyciach zmysłowych.
Bo w życiu tak już jest, że trzeba odcierpieć swoje – a zdaniem niektórych psychologów kluczem do szczęścia jest to, jak odnajdujemy się w trudnych sytuacjach.
Zbyt statyczny przepis na szczęście
Jednym z takich psychologów jest prof. Todd Kashdan, mówca publiczny, wykładowca na George Mason University i dyrektor Laboratorium Dobrego Samopoczucia (Well-Being Laboratory). W swojej działalności naukowej Kashdan poszukuje m.in. odpowiedzi na pytania: „dlaczego cierpimy?” i „jak być szczęśliwym?”.
Przedstawiciele psychologii pozytywnej – nurtu, z którego Kashdan się wywodzi – uważają, że szczęście opiera się na połączeniu pozytywnych emocji z poczuciem sensu i celowości działań. Kashdan wskazuje na dodatkowy czynnik niezbędny do osiągnięcia długotrwałego szczęścia: elastyczność psychologiczną.
W pracy opublikowanej na łamach czasopisma „Clinical Psychology Review” przekonuje on, że mankamentem wielu współczesnych „przepisów” na zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie jest ich statyczny charakter. Dają one sztywne wskazówki, nie uwzględniając dynamiki życia i zmienności wyzwań, przed którymi stajemy.
Niektórzy badacze posuwają się do tego, że podają recepty zgoła matematyczne. Przykładowo, autorzy Barbara Fredrickson i Marcial Losada wywodzą, że dobrostan psychiczny zapewnia odpowiedni stosunek przeżyć w proporcjach trzech pozytywnych do jednego negatywnego – podczas gdy jedno przeżycie pozytywne na jedenaście negatywnych świadczy o poważnych problemach emocjonalnych.
Koncepcje innych autorów są bardziej intuicyjne. Wskazują na potrzebę utrzymywania więzi międzyludzkich, posiadanie wiary we własne umiejętności, samodzielnie obranych wartości i celów. Zdaniem Kashdana – to wszystko prawda. Ale idealna recepta na zdrowie psychiczne i szczęście wymaga co najmniej jeszcze jednego czynnika.
Czym jest elastyczność psychologiczna?
Podobnie jak samo szczęście, elastyczność psychologiczna nie posiada precyzyjnej definicji. Pojęcie to odnosi się do szeregu umiejętności, procesów i działań. Częściowo pokrywa się z tzw. rezyliencją – cechą związaną ze zdolnościami adaptacyjnymi i plastycznością umysłu.
Elastyczność obejmuje m.in. umiejętność odnajdywania się w różnorodnych sytuacjach, sprawnego posługiwania się swoimi zasobami umysłowymi, ocenienia sytuacji z różnych perspektyw, odnajdywania równowagi między sprzecznymi popędami i potrzebami. Wszystko to w kontekście interakcji, w jakie człowiek wchodzi ze swoim zmiennym otoczeniem.
Jak elastyczność wdrażać w praktyce?
Przede wszystkim przez otwartość i akceptację. Nie tylko dla świata zewnętrznego i innych ludzi, ale również własnych przeżyć i doświadczeń. Oznacza to m.in. akceptację dla sytuacji przykrych lub trudności, z jakimi stykamy się po drodze do obranego celu bądź w obronie wyznawanych wartości.
Kashdan podkreśla, że to nastawienie kontrastuje z filozofią „kontroli” – próbą ujarzmienia niechcianych myśli, emocji, doznań. Przeznaczanie ograniczonych zasobów umysłowych i energetycznych na próbę uregulowania życia wewnętrznego to marnotrawstwo sił, które można przeznaczyć na działania pozytywne.
„Paradoksalnie, elastyczność psychologiczna i wierność swoim najgłębszym wartościom, zamiast uporczywego skupiania się na osiąganiu szczęścia, może dostarczyć nam częstszych radości i poczucia sensu życia oraz mniejszej liczby utrapień” – pisze Kashdan.
Warto podkreślić, że nie są to wyłącznie „książkowe” spekulacje. Stanowisko psychologa potwierdzają badania. Kilka lat temu zespół naukowców z Kanady i Francji postanowił sprawdzić, jaki wpływ na przeżywanie pozytywnych doświadczeń wywierają traumy. W eksperymencie opisanym później na łamach „Social Psychological and Personality Science” wzięło udział ok. 15 tys. osób.
Okazało się, że ci z uczestników, którzy doświadczyli traum związanych ze stratą bliskich osób lub rozwodem, wykazują większą zdolność cieszenia się chwilą, np. czerpania radości z wędrówki czy obserwowania pięknych widoków. A umiejętność cieszenia się z drobiazgów sprzyja długotrwałemu poczuciu szczęścia. W końcu drobnych spraw w życiu jest znacznie więcej niż tych wielkich.
Zobacz także
„Im bardziej jesteśmy zestresowani, tym częściej chorujemy, tym częściej ulegamy kontuzjom” – mówi Agnieszka Bonar-Sadulska, trenerka rozwoju osobistego
Toksyczne związki okiem lekarza. Kiedy związek jest toksyczny?
„Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny”. Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała
Polecamy
Sławomir Prusakowski: „Trochę zbyt często utożsamiamy bycie odpowiedzialnym z tym, że nie popełnimy żadnego błędu, że się nie potkniemy”
„Ten się nie starzeje, kto docenia czas, który ma, kto potrafi go w zgodzie ze sobą wykorzystać”. O tym, co sprawia, że czujemy się młodo, mówi Julita Czernecka
Dorota Góra: „Zastanawiałam się, co zrobię, gdy będę miała zapisanych kilkadziesiąt klientek, a mnie dopadnie atak paniki czy stan lękowy”
Endorfiny, czyli hormony szczęścia. Co warto o nich wiedzieć?
się ten artykuł?