Angelina Jolie w szczerym wywiadzie: „Wciąż nie wiem do końca, kim jestem. Czuję się przygnębiona”
Angelina Jolie, amerykańska aktorka i modelka, zdobywczyni wielu prestiżowych nagród, przyznaje, że gdyby miała dziś wybierać, nie zostałaby aktorką. W najnowszym wywiadzie dla Wall Street Journal Magazine surowo ocenia świat Hollywood, stwierdza, że sława w jej przypadku miała więcej cieni niż blasku. Aktorka wspomina też o depresji, której towarzyszyły myśli samobójcze.
„Moje ciało bardzo silnie reaguje na stres”
Angelina Jolie jest gościnią styczniowego wydania Wall Street Journal Magazine. 48-letnia ikona Hollywood bardzo krytycznie ocenia stolicę światowej kinematografii. W wywiadzie mówi, że gdyby miała w 2023 r. zadecydować o swojej ścieżce zawodowej, nie wybrałaby aktorstwa.
„Kiedy zaczynałam karierę, nie spodziewałam się, że będę tak bardzo osobą publiczną, że będę musiała dzielić się tak swoim życiem” – powiedziała w rozmowie z Wall Street Journal Magazine.
Gwiazda aktorstwo miała jednak we krwi, jest dzieckiem aktorskiej pary: Jona Voighta i Marcheline Bertand. Swoją pierwszą rolę zagrała w filmie ojca „Lookin’ to Get Out” w wieku 7 lat. Dorastała w Hollywood, więc, jak mówi, nie robiło ono na niej wielkiego wrażenia. Dziś ocenia to miejsce jako niezdrowe, nieautentyczne i płytkie.
Sławę przyniósł jej film „Girl, Interrupted” („Przerwana lekcja muzyki”) z 1999 r. Jolie otrzymała wtedy Oscara jako najlepsza aktorka drugoplanowa. Jednak ciężar sławy był tak miażdżący, że przepłaciła ją depresją. Pojawiły się u niej myśli samobójcze.
„Chciałam uciec” – wspomniała aktorka tamten okres.
Kolejnym trudnym momentem była śmierć matki, Marcheline Bertrand w 2007 r. Angelina Jolie była wtedy u szczytu kariery. Jak mówi, to właśnie matka nauczyła ją radzić sobie z przeciwnościami losu. Mechanizmem obronnym miało być „wyruszanie przed siebie”.
Jolie mimo tego często czuła stres. Stał się tak silny, że w 2018 r., podczas kręcenia „Maleficent: Mistress of Evil” zauważyła, że jej głos zmienił barwę od czasu, gdy po raz pierwszy w 2014 zagrała czarownicę.
„Moje ciało bardzo silnie reaguje na stres – wyjaśnia aktorka. „Mój poziom cukru we krwi rośnie i spada. Nagle na pół roku przed rozwodem dostałam porażenia Bella (samoistne porażenie nerwu twarzowego – red.)„ – dodaje.
Porażenie Bella to nagłe, samoistne porażenie nerwu twarzowego – siódmego nerwu czaszkowego. Jego najczęstszym objawem jest osłabienie lub paraliż mięśni twarzy po jednej stronie – widocznie obniżony kącik ust oraz utrudnione zamykanie powieki. W większości przypadków porażenie Bella ustępuje samoistnie. W leczeniu stosuje się przede wszystkim glikokortykosteroidy.
Azja zamiast płytkiego Hollywoodu
W obszernym wywiadzie Angelina Jolie podejmuje też temat bolesnego rozwodu z Bradem Pittem i niekończącej się walki o prawa do opieki nad dziećmi. Jak podkreśla, te wydarzenia sprawiły także, że znalazła się na celowniku tabloidów, co odbiło się na jej samopoczuciu. Walka o dzieci wpłynęła także na to, że nie może w tej chwili podjąć decyzji, o jakiej marzy.
„Straciłam możliwość swobodnego podróżowania. Będę się stąd ruszać, kiedy tylko będę mogła. Chciałabym spędzać więcej czasu w moim domu w Kambodży” – mówi w wywiadzie.
Gwiazda rozważa przeprowadzkę do Kambodży i zakończenie kariery aktorskiej. Do tego kraju przyjeżdża regularnie od niemal 20 lat.
Rozwiń„Czuję się tu jak w drugim domu. Dzieci mają tu bliskie więzi ze sobą, wiele z nich to ich najlepsi przyjaciele. Maddox (adoptowany syn gwiazdy – red.) jest szczęśliwy, że wrócił do swojego kraju” – powtarza.
W Los Angeles Jolie „tak naprawdę nie ma życia towarzyskiego” ponieważ – jak tłumaczy w rozmowie z WSJM – za każdym razem, gdy wychodzi z domu, spotyka się z paparazzi i niechcianą, nachalną uwagą. Jest to również jeden z powodów, dla których w końcu chce zostawić kalifornijski świat za sobą. Aktorka przyznaje, że najlepiej czuje się w relacjach z uchodźcami. Widzi w nich siłę i człowieczeństwo.
„Nie bez powodu ludzie, którzy przeszli przez trudności, są też znacznie bardziej uczciwi i znacznie bardziej związani, a ja jestem z nimi bardziej zrelaksowana”- uzasadnia.
Przyznaje też, że mimo wszystko wciąż odczuwa przygnębienie.
„W wieku 48 lat wciąż nie wiem do końca, kim jestem. Chyba osobą w fazie przejściowej. Czuję się trochę przygnębiona” – wyznaje w wywiadzie.
Źródło: variety.com, hollywoodreporter.com
Zobacz także
Polecamy
Wywalczył złoto olimpijskie, po czym otworzył się na temat swojego zdrowia. „Mam astmę, alergię, depresję…”
„Zamiast postów – miej wspomnienia. Zamiast lajków – wybierz las”. Utwór „Powiedz mi jak?” to manifest uważności i życia offline
Nie ma jeszcze 30 lat, a przeszła już 18 operacji neurochirurgicznych. Poznajcie Julię Folaron, „specjalistkę w sztuce tracenia”
Antoni Syrek-Dąbrowski: „Ta niepłodność przywaliła we mnie nagle. Jakbym jechał sobie samochodem i nagle ktoś wjeżdża mi w bok”
się ten artykuł?