Przejdź do treści

„Ajurweda jest cennym drogowskazem, jak się sobą zaopiekować na co dzień” – mówi Nicole Radomska, terapeutka ajurwedyjska i psycholog

Nicole Radomska
Nicole Radomska. Foto: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Troska o siebie jest niczym innym jak wyznaniem miłości do samego siebie. A gdy pojawia się nie tylko wtedy, kiedy w naszym organizmie źle się dzieje – kiedy boli, czy niedomaga, to jest najlepszą profilaktyką zdrowia i dobrego samopoczucia– mówi Nicole Radomska, terapeutka ajurwedyjska i psycholog.

Marta Chowaniec: Jakie nawyki na co dzień warto pielęgnować, żeby cieszyć się zdrowiem wg ajurwedy?

Nicole Radomska: Mój nauczyciel ajurwedy w Indiach mówił, że ajurweda daje narzędzia do tego, jak żyć we właściwy sposób. Dinacharya pokazuje, jak wygląda idealny dzień w harmonii z naturą – zarówno tą na zewnątrz, jak i wewnątrz nas.

W poszczególnych porach dnia dominują pracę konkretnych narządów wewnętrznych. Dostosowanie się do tego biorytmu powoduje, że przeżywamy dzień w zupełnie innej jakości – spokojny, ugruntowany, osadzony w sobie.

Z perspektywy ajurwedy dzień dzieli się na sześć cykli. Ogromnym wyzwaniem dla osób, z którymi pracuję na konsultacjach, jest to, o której godzinie wstają. Z perspektywy ajurwedy ważna jest stałość – rytm jest podstawą tego, żeby funkcjonować w równowadze wewnętrznej, a w idealnej wersji wstawanie powinno się wydarzyć najpóźniej do godziny 6 rano.

To niemożliwe.

(Śmiech) Zazwyczaj spotykam się z taką reakcją. Praktycznie codziennie. Zazwyczaj jest tak, że wstajemy rano do pracy o określonej godzinie przez pięć dni w tygodniu, a w weekend odsypiamy. Natomiast z perspektywy Ajurwedy ważna jest konsekwencja i codzienny rytm. Podkreślam – codzienny, czyli przez 7 dni w tygodniu wstajemy o tej samej porze. Ale warto pamiętać o tym, że to wersja idealna.

Anna Ledwoń

Przyznaj się uprzejmie, o której wstajesz?

Wstaję nawet nieco wcześniej, ale droga do godziny, o której teraz wstaję, była bardzo długa. Wcale nie było tak, że z dnia na dzień, nagle przestawiłam się na wstawanie o 5.30. Zwłaszcza, że zaczynając, miałam naprawdę sporo niekorzystnych nawyków do przerobienia.

To się zadziewa powoli i stopniowo, tak jak każda praca z nawykami, którą podejmujemy. Musimy przyczaić do tego i nasz umysł, i nasze ciało – w innym razie się to nie uda.

Ufff… co za ulga. Czym się zająć, gdy zrywamy się z łóżka wraz z pianiem koguta?

Najpierw warto zadbać o higienę jamy ustnej. W nocy namnażają się różnego rodzaju bakterie i toksyny, których na „dzień dobry” warto się pozbyć. Zaczynamy od płukania ust olejem, najlepiej sezamowym. Ruch jest taki sam, jak płynem do płukania. Potem możemy przepłukać usta wodą z solą i kurkumą.

Potem warto sięgnąć po szklankę ciepłej wody z cytryną i łyżeczką miodu – przy czym ważne tutaj jest, aby dodatki dostosować indywidualnie, do każdego z nas. Woda powinna być ciepła, nie z lodówki.

Tutaj przychodzi moment na odrobinę ruchu, na przykład poprzez jogę, która nas wycisza i pomaga wejść w dzień ze spokojnym nastawieniem. Towarzyszą jej często pranajamy, czyli techniki oddechowe, które pogłębiają nasz kontakt z ciałem. Uczą uważności, bycia w kontakcie ze sobą.

Epidemią naszych czasów jest to, że żyjemy w wiecznym niedoczasie. Niepokojącym staje się moment, w którym zaczyna brakować nam czasu dla samego siebie. Ajurweda staje się wtedy cennym drogowskazem, który pokazuje, jak się sobą zaopiekować na co dzień

Nicole Radomska

Kolejnym nawykiem, o który warto zadbać, jest automasaż, trwający przy odrobinie wprawy około 7-10 minut. Jedyne, czego do niego potrzebujemy to podgrzanie oleju sezamowego w kąpieli wodnej. Automasaż pomaga nawiązać kontakt z ciałem, który w XXI wieku zaczyna powoli zanikać, bo bardzo często patrzymy na wszystko z poziomu głowy – myślenia i analizowania. Dlatego od samego rana zajmujemy się ciałem, nastrajamy się na inną jakość. Podstawowa zasada automasażu polega na tym, żeby masować się od serca w stronę kończyn, stosując okrągłe ruchy w okolicach stawów, brzucha, pośladków.

Po automasażu wskakujemy pod prysznic, ale co ważne, nie używamy mydła do zmycia oleju. Możemy w zamian za to użyć delikatnego peelingu z mąki z ciecierzycy. Nie zależy nam na tym, żeby się całkowicie pozbywać oleju sezamowego, ponieważ jest on bardzo fajnym sposobem nawilżenia skóry, który ratuje i czas, i portfel. Jest też świetnym odpowiednikiem balsamu do ciała – według ajurwedy to, co nakładamy na twarz, czy ciało, powinno być tym, co równie dobrze możemy włożyć do ust. Dlatego to, co masz w kuchni, może być ratunkiem dla twojej urody i dobrego samopoczucia.

W te poranne rytuały warto wchodzić stopniowo, ćwiczyć je i rozwijać. Kiedy zaczynamy, warto pracować z jednym elementem lub dwoma, zamiast rzucać się od razu na głęboką wodę, bo Dinacharya, jak wszystko, wymaga praktyki. Jeśli nie mamy zbyt dużo czasu i całość w tej formie jest dla nas nierealna, to można np. zastosować jedynie część zaleceń, które też zmienią jakość naszego dnia.

Czyli poranek decyduje o całym dniu?

W oparciu zarówno o moje doświadczenia, jak i osób, z którymi pracuję nad zmianą nawyków, zauważam, że to, co się dzieje rano i to, co się wydarza wieczorem, definiuje jakość dnia zarówno tego, który dzieje się teraz, jak i następnego.

Troska o siebie jest niczym innym jak wyznaniem miłości do samego siebie. A gdy pojawia się nie tylko wtedy, kiedy w naszym organizmie źle się dzieje – kiedy boli, czy niedomaga, to jest najlepszą profilaktyką zdrowia i dobrego samopoczucia.

No dobrze, a co ze śniadaniem?

Kiedy wstajemy i czujemy niewielki głód, możemy sięgnąć w pierwszej kolejności po kilka migdałów, które bardzo fajnie też balansują układ nerwowy. Drugim sposobem jest dodanie do porannej wody odrobiny miodu, który jako szybkie źródło cukru dodaje nam siły, żeby ruszyć z nowym dniem i jest takim takim „ajurwedyjskim espresso”.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawienia

Około dwie godziny po tym, jak się obudzimy, nasz metabolizm jest na tyle rozruszany, że jest w stanie zająć się tym, co mu zaserwujemy na śniadanie. Znane jest powiedzenie „Jesteś tym, co jesz”, ale ajurweda idzie o krok dalej i mówi, że nie do końca jesteś tym, co jesz, ale tym, co strawisz. Z tego powodu kładziemy nacisk na to, żeby jeść posiłki w zgodzie z naszym metabolizmem.

Według ajurwedy śniadanie powinno być ciepłe, bo wtedy łatwiej jest nam je strawić. Najlepiej, jeśli znajdzie się w nim i białko, i tłuszcz, i warzywa oraz odrobina węglowodanów.

A jaką masz propozycję dla tych, którzy zaczynają dzień od filiżanki kawy?

Warto zmodyfikować – kawa na pusty żołądek nie jest zdrowa. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, co ona robi. Z racji tego, że nas pobudza, sprawa, że w naszym organizmu występuje wyskok kortyzolu, hormonu który jest uwalniany w sytuacji stresowej. A to pociąga za sobą szereg konsekwencji i zmian biochemicznych w naszym ciele.

Często poranna kawka to pewnego rodzaju rytuał, który już od dłuższego czasu ma dla nas wymiar głównie symboliczny, jako chwila dla siebie. W takiej sytuacji można pomyśleć o odpowiedniku bezkofeinowym, np. kawie zbożowej.

W takim razie kiedy ta kawka?

Oj, widzę, że lubisz kawę. Do godz. 10 rano to najlepszy moment, energia ciężkości może wtedy sprawić, że dobrze zniesiemy ten napój. Kiedy dana osoba mówi mi, że tak tę kawę kocha, że nie jest w stanie bez niej żyć, a mam takie na konsultacjach, skupiamy się na łagodzeniu skutków. Dzięki ajurwedzie możemy skupić się na tym, żeby ograniczyć jej negatywny wpływ, wypić ją z mlekiem. Kawa ma działanie osuszające i ochładzające. Żeby zniwelować te działanie, możemy dodać przyprawy jak kardamon, odrobinę cynamonu, imbiru. One podkręcą metabolizm, rozgrzeją i znakomicie pasują smakowo.

Co potem?

Wchodźmy powoli w dzień, rozruszajmy się. Ajurweda mówi o tym, że czas pomiędzy 10 a 14 jest okresem, w którym zaczynamy nabierać największego tempa i mocy – wtedy zarówno nasz umysł, jak i metabolizm, są na najwyższych obrotach.

Troska o siebie jest niczym innym jak wyznaniem miłości do samego siebie. A gdy pojawia się nie tylko wtedy, kiedy w naszym organizmie źle się dzieje – kiedy boli, czy niedomaga, to jest najlepszą profilaktyką zdrowia i dobrego samopoczucia.

Nicole Radomska

Dlatego czas pomiędzy 12 a 14 to najlepszy moment na zjedzenie obiadu, który powinien być oczywiście pełnowartościowy i sezonowy. Niestety zdarza się, że słyszę historie o tym, że sporo osób je obiad dopiero po powrocie z pracy, po godzinie 16.00, bo fizycznie nie jest w stanie znaleźć na niego czasu.

Powiem tak: jeśli rzeczywiście nam się to nie uda, nie zadręczamy się. Emocje, które nam towarzyszą, z perspektywy Ajurwedy są równie ważne, jak to, co jemy i kiedy. Ważne jest przede wszystkim to, żeby pamiętać o konkretnym kierunku. Kiedy pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie połączyć w tygodniu, warto położyć na nie nacisk w weekend.

Dodam jednak, że po pracy na konsultacjach widzę, że pewne rzeczy wydają się nam często nierealne, bo jesteśmy przyzwyczajeni do pewnego rodzaju funkcjonowania. Często okazuje się, że włączając po kolei różne zalecenia w życie, i widząc ich efekty, np. w postaci znikających kilogramów, czy lepszego samopoczucia, nagle okazuje się, że w głowie otwierają się nam różne ścieżki i sposoby na to, żeby znaleźć na nie przestrzeń w swoim życiu.

A co po obiedzie? 

Pomiędzy 14 a 18 następuje okres dominacji Vaty – energii związanej z lekkością i kreatywnością. W tym czasie dobrze jest rozplanować sobie spotkania z ludźmi związane z tworzeniem idei, kreowaniem, bo będą nam one w tym czasie przychodzić z większą łatwością.

Potem wskakujemy do tramwaju, wracamy z pracy do domu i po godzinie 18.00 następuje czas dominacji energii Kaphy – ciężkości, osadzenia, uziemienia. To okres dnia, który dobrze przeznaczyć na relaks, bycie z bliskimi, na przytulanie, okazywanie miłości. Wszystko po to, aby wyhamować po całym dniu pełnym wyzwań i przygotować się do tego, żeby spokojnie zakończyć dzień wejściem w sen.

Zaraz zaraz, po pracy idziemy na fitness albo do szkoły języków obcych.

No właśnie (śmiech)! Z perspektywy ajurwedy to nie jest na to najlepszy czas. Fitness dawałby o wiele lepsze rezultaty, gdybyśmy poszły na niego rano, a nauka języka obcego – po godzinie 10.00.

Dodam jeszcze, że kolacja powinna się wydarzyć najpóźniej do godz. 18.00, żeby nie nadwyrężać organizmu nocnym trawieniem. Na dłuższą metę nie wyjdzie nam to na zdrowie, bo nasze ciało zamiast regenerować się i spać spokojnie, musi spalać to, co zjemy o zbyt późnej porze.

Po kolacji zachęcam do wieczornych rytuałów. Ważne jest to, aby ograniczyć ekrany i światło. Jeśli spędzamy przy nich dużo czasu wieczorem to nasz organizm nie wie, co się dzieje, bo dla niego nie ma większej różnicy, czy dociera do niego światło naturalne, czy sztuczne i w ten sposób następuje zaburzenie cyklu dnia.

Joanna Horanin

Dlatego zamiast telewizji, komputera czy telefonu, polecam wieczorem książkę albo gorącą kąpiel połączoną z aromaterapią – zwłaszcza osobom, które mają problemy z zasypianiem lub bezsennością. Możemy też sięgnąć po ajurwedyjską recepturę złotego mleka, które wycisza i uspokaja: potrzebujemy podgrzanego mleka krowiego albo roślinnego wraz ze szczyptą kurkumy, kardamonu, cynamonu i pieprzu. Jeśli lubimy słodki smak, możemy do niego wrzucić jeden, czy dwa suszone daktyle.

Czy ajurweda jest bardzo wymagająca?

Nie nazwałabym ją „wymagającą”, bo myślę, że jest prosta, choć w gruncie rzeczy niełatwa. Zwłaszcza na początku. Kładzie nacisk na rytuały, o których na co dzień nie myślimy i o które nie dbamy.

Epidemią naszych czasów jest to, że żyjemy w wiecznym niedoczasie. Niepokojącym staje się moment, w którym zaczyna brakować nam czasu dla samego siebie. Ajurweda staje się wtedy cennym drogowskazem, który pokazuje, jak się sobą zaopiekować na co dzień. To jest ogromnie ważne również w kontekście profilaktyki naszego zdrowia, jak i utrzymania emocjonalnej równowagi. I do tego, poza czasem, nic nie kosztuje.

Jestem przekonana, że każdy z nas, bez względu na to, w jakim jest miejscu w życiu, zasługuje na ten czas dla siebie pełen troski, uważności i miłości do samego siebie.

Nicole Radomska – jest terapeutką ajurwedyjską i psychologiem. Dzięki pracy w ramach Po prostu Ajurweda wspiera w odkrywaniu drogi do życia w zgodzie ze sobą dzięki Ajurwedzie. Prowadzi konsultacje ajurwedyjskie i warsztaty, podczas których pokazuje Ajurwedę z bliska. W swojej pracy wykorzystuje też terapie i masaże ajurwedyjskie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?