Przejdź do treści

Wykluczenie można przeżywać w cierpieniu. Można też dobrze się bawić. Relacja z All Inclusive Film Festival (AIFF)

All Inclusive Film Festiwal, wejście do Kina Żeglarz - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festiwal /fot. Alicja Lipińska
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Jest tu ktoś, kto czuł się kiedyś jak największy dziwak we wsi?” – zapytała Ane Piżl (ona/on) w pierwszym dniu All Inclusive Film Festival (AIFF). Odpowiedź większości osób zgromadzonych w dużej sali Kina Żeglarz w Jastarni była jednoznaczna, „Więc tu się tak nie poczujesz, ani przez chwilę” – dodał Ane, pomysłodawca i inicjator wydarzenia, które Hello Zdrowie objęło matronatem medialnym.

 

Od piątku do niedzieli, 23-25 sierpnia 2024, świętowaliśmy w Kinie Żeglarz prawo do bycia takimi, jakimi jesteśmy. Bez stygmatyzacji, bez wykluczania i bez konkursu na to, kto bardziej poszkodowany. Świętowaliśmy radość bycia i życia, bo spotkaliśmy i spotkałyśmy się w Jastarni, żeby cieszyć się swoją obecnością i swoją odmiennością. Jak często powtarza Ane: „Doświadczenie wykluczenia można przeżywać w cierpieniu, ale my na AIFF planujemy dobrze się bawić” i dodaje: „Usadzanie kogoś w narracji cierpienia odbiera mu sprawczość i godność, budzi litość i współczucie. Nie o to chodzi w sojusznictwie”.

Spotkaliśmy i spotkałyśmy się tam również po to, żeby się widzieć, słyszeć i słuchać, bo tylko dzięki temu, możemy poznać swoje potrzeby. I nie są to – jak dobitnie podkreśla Renata Orłowska, Zaniczka, osoba z niepełnosprawnością (OzN) – żadne „specjalne potrzeby”. Przecież nikt nie chce być postrzegany przez pryzmat jednej cechy. Osoba na wózku inwalidzkim ani się na nim nie zaczyna, ani nie kończy. Ona się tylko dzięki temu wózkowi porusza.

Świat potrafi nas wykluczyć z wielu powodów. To może być niepełnosprawność, tożsamość seksualna, bezdzietność, bieda, kolor skóry i wreszcie starość, jeśli więc nigdy wcześniej nie poczułaś czy nie poczułeś się osobą wykluczaną, a będziesz mieć przywilej długiego życia, najpewniej przekonasz się, jak to jest.

All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

Ane Piżl, All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

na zdjęciu od lewej: Kinga Kawęcka, Ane Piżl, Alicja Lipińska, Karolina Wierzbińska, All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
na zdjęciu od lewej: Kinga Kawęcka, Ane Piżl, Alicja Lipińska, Karolina Wierzbińska, All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

na zdjęciu od lewej: Kinga Kawęcka, Ane Piżl, Alicja Lipińska, Karolina Wierzbińska, All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

DJ Wika, All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie
All Inclusive Film Festival - Hello Zdrowie

All Inclusive Film Festival /fot. Alicja Lipińska

Wmówiono nam – albo przynajmniej próbowano wmówić – że dwa jest lepsze niż jeden, dlatego koniecznie trzeba szukać drugiej połówki – jakby człowiek sam w sobie nie miał prawa czuć się kompletny. Wmówiono nam, że należy zostać rodzicem, że trzeba mieć żonę czy męża, obowiązkowo odmiennej płci niż nasza, wmówiono nam szereg innych rzeczy, dlatego tak wiele osób, czując, że nie mieści się w stworzonej przez społeczeństwo matrycy, a ma odwagę, żeby żyć na własnych zasadach, woli wejść do półcienia.

Ane mówi i pisze, że odmienność to nie powód do wstydu, ale dumy, pewnie dlatego tak często możemy ją zobaczyć w pełnym słońcu. Pomysł na festiwal powstał w jej głowie, ale nie stworzyła go sama. AIFF jest oddolną inicjatywą grupy przyjaciół, działających pro bono. Pierwszą edycję zrealizowało osiem osób, drugą dziesięcioosobowy zespół. Zespół, którego spoiwem i fundamentem jest zaufanie i wiara w to, że mogą stworzyć świat idealny, nawet jeśli tylko na trzy dni. Obok Ane, ogrom pracy i serca włożyły w ten projekt: Józefina Bartyzel, Patrycja Blindow – gospodyni spotkania, współwłaścicielka Kina Żeglarz, Michał Pyzik, Justyna Arabska, Monika Ziegler, Dominika Gała, Celestyna Król, Ewelina Gąska i Renata Orłowska.

Ane Piżl - Hello Zdrowie

Pierwszy dzień festiwalu rozpoczął się filmem „Vika”, pokazującym codzienność 85-letniej kobiety, która nie bacząc na PESEL, żyje pełną piersią. Wirginia Szmyt jest najstarszą polską didżejką, kobietą ciekawą świata i ludzi, osobą pełną werwy i radości. Niezwykle silną i odważną, jej odwagę można zobaczyć również w tym, że bez skrępowania pokazuje mniej kolorowe aspekty swojego życia. Nie kryje bólu wynikającego ze starzenia, nie zaprzecza temu, że towarzyszy jej samotność i ze łzami w oczach mówi, że od śmierci męża najbardziej brakuje jej czułości. Bez kokietowania pokazuje nieidealne relacje z synami i wnukami. Nie obwinia ich o to, że nie ma między nimi zażyłości. Nie rozlicza młodszych z tego, że nie mają dla niej więcej czasu. Szczerze przyznaje, że nie jest dobra w budowaniu bliskich relacji, bo bardzo wcześnie straciła rodziców i nikt jej tego nie nauczył. Żadne życie nie jest permanentną sielanką – cierpienie jest jego immanentną częścią. Zaprzeczanie temu prowadzi do jeszcze większego cierpienia, bo w ten sposób same i sami wykluczamy siebie.

Przed galą otwarcia festiwalu mogliśmy i mogłyśmy obejrzeć jeszcze dwa filmy: „Another body” i „Jeszcze zdążę”, a tuż po uroczystym otwarciu „Boylesque”. Mocne, dobre kino.

Dzień rozpoczął się filmem „Vika”, a zakończył żywą dyskusją na temat starości. Wzięły w niej udział trzy kobiety: Wirginia Szmyt – dj Wika, dyrektorka puckiego hospicjum – Anna Joachim-Labuda oraz prowadzącą spotkanie – Justyna Arabska.

Wisienką na piątkowym torcie był drag show MADKA – pierwszy w historii Kina Żeglarz i premierowy dla Konfucjany, Michała Pyzika. Bardzo emocjonalny show, po którym stery przejęła dj Wika i kinowa sala stała się tanecznym parkietem.

Renata Orłowska /fot. Juliana Molner

Filmy, debaty i tańce to nie wszystko! Sobotę powitałyśmy i powitaliśmy krótkim kursem karate na molo, a następnie – już w sali kinowej – Joanna Hendrysiak przeprowadziła warsztat Polskiego Języka Migowego. To było zaproszenie do jednego z najbardziej poruszających filmów tej edycji AIFF. „Todo El Silencio” pokazuje rozpacz młodej kobiety, która musi pogodzić się z utratą życia, które zna, bo w bardzo szybkim tempie traci słuch. Jej rodzice byli Głusi, dlatego Miriam zna język migowy. Ma głuchych znajomych i partnerkę. Choć żyje tak blisko świata ciszy, jest przerażona, gdy sama musi do niego wejść.

Wśród sobotnich filmów pojawiły się jeszcze trzy perełki, w bloku filmów krótkometrażowych: „Moje stare”, “My Summer in the Human Resistance” i „Blond Night”. Filmem, do którego na pewno wrócę, jest „Copa 71” – zobaczyłam w nim nieprzeciętną siłę i odwagę kobiet, które w 1971 roku grały w piłkę nożną – i to nie na podwórku na domem, ale na mistrzostwach świata – kobiet, które, mimo dyskryminacji, lekceważenia i powszechnego seksizmu, spełniły swoje marzenia. Siła jest kobietą, to nie jest pusty frazes.

Równie ważne jak filmy były sobotnie rozmowy, panele dyskusyjne i debaty. Rozmowę o Inkluzywnym AI z Jakubem Szymczakiem z Amnesty International i Klaudią Wojciechowską z NASK przeprowadził Michał Pyzik. O byciu ciemnoskórą Polką z Oliwią Bosomtwe rozmawiał Ane. Ciekawą była również dyskusja na temat granic humoru, ale najzabawniejszą zdecydowanie ta, której gościniami były Katarzyna Zillmann i Julia Walczak. Wypełniona po brzegi duża sala Kina Żeglarz pękała w szwach i pękała ze śmiechu. Dziewczyny nie przyjechały robić stand-upu, ale bijąca od nich radość udzieliła się wszystkim. Kasia – wioślarka i olimpijka i Julia – kajakarka rozmawiały z Ane o nierównościach w sporcie i o swoim zwykłym-niezwykłym życiu kobiet, partnerek, sportowczyń, miłośniczek wody, feministek, osób działających na rzecz równouprawnienia.

Niedziela rozpoczęła się bardzo poważnie – od rozmowy na temat hejtu. Mowa nienawiści jest dziś tak powszechna, że wiele osób uważa, że należy ją ignorować. Zawsze pojawia mi się wtedy pytanie, czy aby na pewno jest to dobra strategia? Przecież w ten sposób pokazujemy najmłodszym, że ktoś może ich bezkarnie obrzucać błotem, a jedyne, co można zrobić, to poczekać, aż błoto zaschnie, zrzucić je z siebie i udawać, że nic się nie stało. O sposobach – również prawnych – radzenia sobie z powszechną nienawiścią mówiły Patrycja Wonatowska i Agata Polak z sexed.pl.

Niedziela od początku do końca była mocnym doświadczeniem. Film „Because of my body” rozłożył mnie na łopatki, choć wcześniej obejrzałam już jeden o asystencji seksualnej. Ciekawość, cierpienie, potrzeba bliskości i czułości, samotność, frustracja i odwaga, to wszystko pokazała nam żyjąca z niepełnosprawnością ruchową dwudziestoletnia Claudia, która z pomocą asystenta seksualnego postanowiła poznać swoje ciało.

I to był doskonały wstęp do rozmowa o asystencji seksualnej, w której wzięły udział trzy osoby: Renata Orłowska – edukatorka działająca na rzecz seksualności osób z niepełnosprawnościami i Medroxy – pracownica seksualna i Michał Pyzik. Może już czas przestać udawać, że seksualność OzN nie istnieje?

Większość filmów, spotkań i debat odbywała się w 180-osobowej, dużej sali Kina Żeglarz, ale od tego roku kino ma też dolny pokład – 28-osobowy, ten z radością witał dzieci. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tego nie będzie musiała się mozolnie uczyć w przyszłości.

Ceremonię zakończenia festiwalu poprowadziła „szefowa”, czyli Patrycja Blindow, najmłodsza z trzech pokoleń Kina Żeglarz, gospodyni całego wydarzenia.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?