W sieci hejt na córkę Karola Nawrockiego. Rzecznik Praw Dziecka reaguje: „Nie zgadzam się na przemoc”

W trakcie wieczoru wyborczego uwagę widzów sztabu Karola Nawrockiego zwróciła jego 7-letnia córka. Dziewczynka spontanicznie nawiązywała kontakt z publicznością. Jej zachowanie stało się jednak pożywką dla hejterów. Falę przemocy słownej, jaka wylała się na siedmiolatkę, stanowczo potępiła Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak. Głos w tej sprawie zabrało również Biuro Ochrony Praw Dziecka, a także osoby publiczne i ich dzieci, które podzieliły się swoją perspektywą.
Córka Karola Nawrockiego ofiarą internetowego hejtu
Karol Nawrocki, z wynikiem 50,89 proc. głosów, pokonał swojego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego w wyborach o urząd prezydenta. „Dziś w nocy zwyciężymy” – mówił chwilę po ogłoszeniu sondażowych wyników exit poll, które w niedzielę 1 czerwca na godzinę 21:00, jeszcze nie zwiastowały jego wygranej. W trakcie przemówienia Nawrockiego w centrum uwagi nieoczekiwanie znalazła się towarzysząca mu na scenie 7-letnia córka Kasia. Dziewczynka w entuzjastyczny sposób próbowała nawiązać kontakt z publicznością, uśmiechała się do kamer i pokazywała dłońmi znak serca.
Jej zachowanie stało się obiektem ożywionej dyskusji w internecie. Część komentujących była rozczulona spontanicznością siedmiolatki, ale byli też tacy, którzy zareagowali w sposób krytyczny, wytykając brak wychowania, a nawet kpiąc z wyglądu. Obok skali hejtu, którego ofiarą stało się nieletnie dziecko – nie mogła przejść obojętnie Rzeczniczka Praw Dziecka, Monika Horna-Cieślak. W poście na Facebooku prawniczka stanowczo wyraziła swoje oburzenie na sytuację, w jakiej znalazła się córka Karola Nawrockiego.
„Nie zgadzam się na przemoc wobec dzieci! Nie zgadzam się na mowę nienawiści, hejt! Każde dziecko zasługuje na szacunek! Żadnego dziecka nie można atakować! Żadnego dziecka nie można obrażać!” – napisała.
Jednocześnie zaapelowała o przesyłanie na adres jej biura nagrań bądź komentarzy, które noszą znamiona mowy nienawiści wymierzonej w córkę prezydenta elekta. Podkreśliła, że w internecie nikt nie jest anonimowy.
Rozwiń
BOPD: „Nic nie usprawiedliwia atakowania. To przestępstwo”
Niezgodę na przemoc słowną wobec siedmiolatki wyraziło też wiele osób publicznych, w tym m.in. pisarka Katarzyna Grochola czy dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska. Maja Herman w swoim wpisie na Facebooku zaapelowała do obserwujących, by nie powielali w internecie zdjęcia córki Karola Nawrockiego, nawet jeśli komentują wystąpienie dziewczynki w jej obronie.
„Niech ten obraz przestanie krążyć po sieci. To, że była obecna publicznie, nie oznacza, że możecie rozporządzać jej wizerunkiem. To dziecko. I to dziecko powinno zostać zostawione w spokoju. Komentarze atakujące ją powinny zniknąć z internetu natychmiast. Wszystkie. Bez wyjątku. Nie ma znaczenia, kto je pisze, z której strony, z jaką intencją. Bo to, co się teraz dzieje, to jest przemoc. I to przemoc na dziecku” – podkreśliła.
Córka Tomasza Terlikowskiego: „Też jestem dzieckiem osoby publicznej”
Na falę krytycznych reakcji pojawiających się w internecie pod adresem córki Karola Nawrockiego zareagował też publicysta Tomasz Terlikowski. Jego komentarz jest o tyle istotny, bo ukazuje perspektywę bycia dzieckiem osoby publicznej, a do tego kontrowersyjnej. Dziennikarz zamieścił bowiem wpis swojej córki, która opisała to doświadczenie w bardzo poruszający sposób.
„Coś Wam pokaże. To wpis mojej córki, mądrej osoby. Nie ujawniam jej danych, choć mam na to jej zgodę, bo nie chcę, żeby rozmaici wariaci z różnych stron ją atakowali. Ona opisuje doświadczenie dziecka osoby publicznej. Przeczytajcie, a może coś zrozumiecie” — napisał Terlikowski.
Córka publicysty zaczyna swój wpis od słów „plujecie jadem na siedmiolatkę”, po czym dodaje, że bliskie jest jej doświadczenie bycia krytykowaną za działalność rodzica.
„Byłam w czwartej klasie podstawówki, kiedy dostałam pierwszego smartfona. Miałam jedenaście lat, kiedy po raz pierwszy przeczytałam, że ludzie, którzy nie zgadzają się z moim ojcem, życzą mi i moim siostrom gwałtu i różnych innych tragedii, a potem płakałam, cicho, żeby nie obudzić mojej siostry” – pisze.
Porównując swoje doświadczenia z sytuacją, w której znalazła się córka prezydenta elekta, podkreśliła, że i tak miała łatwiej. „Moi rodzice dbali o moją prywatność i nie ciągali mnie po publicznych imprezach. Za to w szkole, prywatnej, katolickiej, zdawałoby się pełnej miłości bliźniego, regularnie nauczyciele zadawali mi pytania z tezą dotyczącą mojego ojca. Osoby, które miały zaopiekować się moim dzieciństwem, kładły na mnie odpowiedzialność za dorosłego człowieka” – zaznaczyła.
Rozwiń
Zobacz także

„Zaniedbywałem rozwój, marzenia, brakowało mi siły i motywacji” – szczerze o walce o swoje zdrowie psychiczne mówi Mateusz Rumiński z Waksów

„Social media babies” buntują się przeciw rodzicom. Magda Bigaj: przyzwyczailiśmy się, że „dzieci można używać”

Nie ma smartfona, tylko Nokię 3310, i nie zamierza tego zmieniać. Halszka Witkowska: „Nie do wszystkich zmian technologicznych dorośliśmy”
Polecamy

Gniew uzależnia jak alkohol i seks. “Gdybym zaczęła okazywać złość, już bym jej nie zatrzymała”
24:01 min
Sprzedawały ubrania na Vinted. Później ich zdjęcia wylądowały na kanale o charakterze seksualnym

Rodzicu, nie musisz wiedzieć, co to „krindż”. Możesz brzmieć dziadersko, ale bądź obecny

Co oznaczają emoji używane przez młodzież? „Na pozór niewinne, ale w rzeczywistości skrywają głębszy przekaz”
się ten artykuł?