„Mężczyzna to nie jest ktoś, kto z definicji chce i umie inicjować seks. To może rodzić nieporozumienia w związku” – psycholożka o stereotypach związanych z męskością
Męskość obrasta w stereotypy już od pierwszych lat życia chłopców. Powtarzane powszechnie, krzywdzące poglądy o płci, związkach, seksie, rodzicielstwie mają ogromny wpływ na męskie emocje i zachowania. Nie bez przyczyny mężczyźni częściej popełniają samobójstwa. O stereotypach związanych z męskością, o tym, jak ważne jest, by mieć ich świadomość i poddawać refleksji własne przekonania, rozmawiam z Małgorzatą Iwanek – psycholożką, seksuolożką, certyfikowaną edukatorką seksualną. Małgorzata prowadzi bloga kulturaseksualna.pl. Pisze o związkach, rodzinie, seksie i seksualności.
Barbara Dąbrowska-Górska: Małgosiu, mamy dziś rozmawiać o stereotypach związanych z męską seksualnością, ale po czym w ogóle rozpoznać, że mamy do czynienia ze stereotypem, który wpływa na zachowanie?
Małgorzata Iwanek: To ważne pytanie, bo rzeczywiście – dlaczego w ogóle stereotypy miałyby być szkodliwe? Jeśli miałyby dotyczyć w jakiś sposób większości ludzi, w tym wypadku mężczyzn, to dlaczego mówienie o tej większości miałoby być szkodliwe?
Podam najbardziej chyba drastyczny przykład. Małych chłopców wciąż jeszcze wychowuje się w stylu „Nie becz, nie jesteś babą”, „Nie płacz, bądź facetem”, „Musisz być silny, musisz być twardy”. W ten sposób przekazuje się komunikat, że emocje smutku, żalu, poczucie niepewności, niewiedzy, nieumiejętności, nieporadności są czymś złym i niewłaściwym. Że tzw. prawdziwy facet nie płacze, nie zamartwia się, nie przejmuje, tylko działa i robi swoje.
Tyle że jako ludzie odczuwamy emocje. Po prostu. Wszyscy bez wyjątku. Wszystkie. Tak samo każdego z nas bez względu na płeć może dopaść poczucie niekompetencji, niepewności, niemożności działania. W toku wychowania i socjalizacji powinniśmy zdobywać umiejętności radzenia sobie czy przeżywania różnych emocji i odczuć, a nie dostawać przykazanie, że mam jakieś tłumić albo udawać, że ich nie ma.
Jak myślisz, jaka grupa osób popełnia najczęściej samobójstwa? Mężczyźni. Dlaczego? No dlatego, że nie pozwalamy im wyrażać emocji, dzielić się trudnościami.
Koleżanka opowiadała, jak kiedyś oglądała z partnerem film, na którym on się rozpłakał. Dziewczyna otwarta w temacie seksualności, niekierująca się na co dzień stereotypami. Jej pierwsza myśl była „O matko, jaki obciach”. Patrzyła na niego i czuła przerażenie. Że jak to?! Że przecież powinien się uspokoić. Że przecież to on powinien pocieszać ją!
Nic bardziej zgubnego. Pocieszać powinniśmy tych, którzy tego potrzebują. Stereotyp, że prawdziwy mężczyzna nie płacze, nie smuci się, nie martwi jest tak samo nieprawdziwy, co właśnie – szkodliwy.
Które komunikaty przekazywane chłopcom w dzieciństwie mają duże znaczenie w kształtowaniu się ich seksualności w dorosłych życiu?
Przede wszystkim pamiętajmy, że seksualność to nie tylko sam seks, ale w ogóle wszystko to, co w jakiś sposób wiąże się z płcią – czyli emocje, sposób wchodzenia w związki, nawiązywanie i utrzymywanie relacji itd.
Jeśli powtarzamy naszym synom, że mają być twardzi i nie mogą płakać, bo płaczą tylko baby, to automatycznie zabieramy im możliwość wyrażania emocji w konstruktywny sposób. W dorosłym życiu taki mężczyzna może więc maskować smutek złością, czyli w sytuacjach, kiedy można by płakać, on się irytuje, wkurza, jest rozdrażniony. To się przekłada na sposób, w jaki funkcjonuje w związku.
”Mężczyzna to nie jest ktoś, kto z definicji chce i umie inicjować seks. To może rodzić nieporozumienia w związku, kiedy osoby mają niewypowiedziane oczekiwania względem siebie i nieuzmysłowione potrzeby”
W ogóle tłumienie emocji i nieumiejętność regulacji emocjonalnej może się przekładać na większą podatność na nadmiarowe korzystanie z różnych używek czy zachowań, w tym pornografii czy masturbacji. Ani pornografia, ani masturbacja same w sobie nie uzależniają tylko dlatego, że ktoś z nich korzysta. Uwikłanie się w nie zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy regulować nimi emocje, co w populacji męskiej jest dosyć częste.
Forsowanie w chłopcach przekonania, że zawsze są silni, przebojowi i dominujący, bo to wynika z ich płci, jest pożywką dla braku zrozumienia własnych potrzeb seksualnych w dorosłym życiu. Mężczyzna to nie jest ktoś, kto z definicji chce i umie inicjować seks. To może rodzić nieporozumienia w związku, kiedy osoby mają niewypowiedziane oczekiwania względem siebie i nieuzmysłowione potrzeby. Zamiast rozmawiać o nich, można utkwić w takim „no ale on powinien”.
A to nie tak. Nikt nic nie powinien z racji tego, że jest jakiejś płci.
Inną trudnością może być realizacja w ogóle swoich potrzeb czy fantazji seksualnych. Oczywiście nie wszystkie fantazje są po to, żeby je realizować, ale niektóre mogą być przydatne w urozmaicaniu związków, szczególnie tych długoletnich.
I tak np. takim popularnym pragnieniem mężczyzny – choć oczywiście nie wszystkich mężczyzn – może być np. chęć przymierzenia czy noszenia pończoch podczas seksu. Wychowanie w takim poczuciu, że „nie możesz być babą” może wpływać na duży niepotrzebnym wstyd związany z taką potrzebą. Seks to w jakiejś części odgrywanie również ról, zabawa, szukanie rozwijających i łączących upodobań.
Mężczyzna zawsze ma ochotę na seks, zależy mu tylko na tym, by zaliczyć, facet myśli tylko o jednym… To tylko ułamek stereotypów o seksualności męskiej. Z jakimi stereotypami stykasz się w swojej pracy najczęściej?
Głównie z takimi, że facet zawsze może, zawsze chce i jeśli będzie mógł to zawsze oszuka i zdradzi. Podczas kiedy rozmawiam z mężczyznami, którzy nie zawsze mogą, nie zawsze chcą, którzy mają kłopot z wchodzeniem w relacje, którzy czują, że są postrzegani jak maszynki do seksu.
I z jednej strony ciągle gdzieś w mediach czy w komentarzach na grupach fejsbukowych czytamy, że zostawił ją z brzuchem, z noworodkiem, odszedł do młodszej, miał trzy na boku… To wszystko potwierdza nam te wyobrażenia o mężczyznach. Z drugiej jednak, wciąż nie pozwalamy chłopcom bawić się lalkami i malować paznokci, nie wspieramy rozwoju psychoseksualnego młodych chłopców podczas dojrzewania i zostawiamy pornografii rolę edukacyjną w zakresie seksu, a przy tym w zakresie emocji i związków. Nie wspieramy młodych ojców w opiece nad dzieckiem. Nie mówimy głośno o ich kompetencjach w dziedzinie opieki nad drugim człowiekiem.
Wspierają to zresztą też stereotypy dotyczące kobiet, które mogą być pielęgniarkami i nauczycielkami, ale już nie informatyczkami, biolożkami, budowczynimi itd. Oczywiście one pełnią takie funkcje, czy to się komuś podoba, czy nie, tyle że są nieobecne w języku, bo jeśli nie używamy żeńskiej formy zawodu, to tym samym wykreślany z powszechnej świadomości fakt, że zawód ten czy inny może być wykonywany tak samo przez kobietę jak i mężczyznę. Bez względu na to, jaki to jest zawód.
Jak wpływ na mężczyznę mają stereotypy, jakie mogą być konsekwencje ich utrwalenia w świadomości mężczyzny?
Z jednej strony, to mogą być kwestie emocji, o których wspominałam wcześniej, a z drugiej – większe wewnętrzne przyzwolenie na to, że „mogę więcej”.
Czyli że np. mężczyzna może mieć przekonanie, że może wypowiadać seksistowskie teksty albo klepać po tyłku, bo przecież „kobiety to lubią”. Że może wchodzić w każde zdanie na zebraniu w pracy, podczas którego głos zabiera kobieta, bo on wie lepiej i więcej.
Że w seksie chodzi o penetrację i właściwie niczego więcej nikt od niego nie oczekuje. Że seksualność kobiet jest skomplikowana, że on tego nigdy nie pojmie.
Zresztą utrwalanie stereotypów, że mężczyzna musi być taki, a nie może być owaki może mieć też taki skutek, że niemożliwe dla niego będzie zdrowe realizowanie swoich potrzeb. Np. mężczyzna, który uwewnętrzni homofobię i przekonanie, że jest kimś gorszym jako gej, może mieć trudności z tym, aby mieć inny seks niż chemsex. Czyli seks pod wpływem substancji psychoaktywnych, co przecież może być zgubne w skutkach.
”Jeśli kobieta będzie w takim przekonaniu, że tylko ona umie i tylko ona musi, to może mieć kłopot z odpuszczeniem i pozostawieniem tego, w jaki sposób mężczyzna realizuje swoją rolę ojca”
Oczywiście nie każdy seks po wpływem używek jest z definicji problematyczny. Natomiast może właśnie taki się stać. I nie jest to kwestia tego, że ktoś ma słabą wolę albo „niewłaściwe” pragnienia. To może być wynik właśnie stereotypizowania seksualności.
Gdy męska seksualność jest ograniczona przez stereotypy, to również w związku nie dzieje się najlepiej…
To bardzo wyraźnie widać właśnie w temacie potrzeb i trudności w rozmawianiu o nich.
Jeśli stereotyp mówi, że mężczyzna chce zawsze i wszędzie seksu, to kłopotem będzie sytuacja, gdy mężczyzna ma mniejsze od drugiej osoby w związku libido. Albo jeśli charakteryzuje się tzw. pożądaniem responsywnym, czyli takim, że czuje pociąg jedynie w odpowiedzi na odpowiednie dla niego bodźce czy zachętę do seksu, to trudnością będzie, jeśli to druga osoba nie będzie inicjować, zapraszać do seksu.
To tyczy się również rodzicielstwa. Jeśli kobieta będzie w takim przekonaniu, że tylko ona umie i tylko ona musi, to może mieć kłopot z odpuszczeniem i pozostawieniem tego, w jaki sposób mężczyzna realizuje swoją rolę ojca. Oczywiście po jego stronie pozostaje kwestia przekonania jej, że jest kompetentny, że chce, że potrafi. Ale bez rozmawiania, bez komunikowania tych swoich potrzeb to może być trudne.
Czy w ogóle jest możliwe, by określić, co ma największy wpływ na utrwalanie stereotypów o męskiej seksualności? Czy to kultura, media, pornografia, społeczeństwo…?
Myślę, że trudno stwierdzić to jednoznacznie, ale też, że nie ma znaczenia co dokładnie utrwala go najbardziej. Liczy się to, że one w ogóle istnieją i mają się dobrze.
Na pewno dużą rolę mają w tym media – reklama, magazyny czy filmy i literatura. Powszechnie dostępne są te same, niezmienne narracje. Mężczyzna to zdradzający dupek, nie chce płacić alimentów, bawidamek, do tego żądny adrenaliny, z poczuciem humoru, nudzi się w poczekalniach w sklepie czekając na swoją drugą połówkę i umie ugotować co najwyżej jajecznicę. Z jednej strony poczciwy śmieszek, z drugiej trochę zboczeniec i agresor.
Oczywiście tacy mężczyźni też istnieją, bo po prostu istnieją różni ludzie, którzy różnie funkcjonują w społeczeństwie. Ale nie oznacza to, że tacy są dokładnie wszyscy.
Na chwilę zatrzymajmy się przy pornografii. Mężczyzna ma tam ściśle określoną rolę zdobywcy, często wręcz agresora, dominującego nad kobietą. Czy dostęp do twardej pornografii kreuje nowe stereotypy o męskiej seksualności czy raczej wzmacnia te, które już istniały?
Twarda pornografia to pornografia, z której korzystanie jest przestępstwem, ponieważ dotyczy przestępstw przeciwko wolności seksualnej np. dziecka.
Myślę więc, że nie chodzi ci o twardą pornografię, tylko po prostu o pornografię mainstreamową, darmową. Taka pornografia rzeczywiście utrwala istniejące stereotypy. Nie uważam, żeby tworzyła nowe. Jeśli już, to może kreować jakieś mody na dane zachowania erotyczne, np. seks analny.
Natomiast na pewno przyczynia się do umacniania stereotypów płciowych. Chociaż ja akurat jestem zdania, że głównym problemem z tego rodzaju stereotypami jest to, że towarzyszą nam od pierwszych dni poprzez wychowanie, określone zabawy w przedszkolu, a potem poprzez kontakt z mediami i tym, jak się pokazuje w nich kobiety i mężczyzn. To się dzieje na długo przed tym, zanim osoba ma kontakt z pornografią. Czyli że ona niejako może utrwalać to, co osoba nabywa w drodze socjalizacji.
Czyli jeśli chłopiec jest chowany w duchu, że nie może lubić różowego, nie może płakać, musi być zdobywcą, w filmach faceci co i rusz kogoś zdradzają, zostawiają matki z dziećmi, to porno może być taką wisienką na torcie pt. biorę z tego seksu co chcę, bez liczenia się z drugą stroną.
Ale chłopiec wychowywany przez wystarczająco świadomych rodziców, takich, którzy wiedzą, że rozwój psychoseksualny jest ważny, takich, którzy rozmawiają i nie tylko wykładają jakieś treści, a do tego jakoś sami się w nich odnajdują, nie zacznie nagle wierzyć wyłącznie w to, co widzi w porno. Będzie umiał szukać wiedzy i sprawdzać, czy to, coś widzi, jest prawdą itd.
Tak więc moim zdaniem dużo szkodliwszym niż samo porno, z którym dziecko ma kontakt jednak najczęściej w okresie dojrzewania, jest stereotypowa socjalizacja do ról płciowych, która zachodzi dużo wcześniej.
A przy okazji powtórzę, że mam tu na myśli mainstreamową, darmową pornografię. Nie każda pornografia utrwala stereotypy, jednak taka bardziej zdrowa jest po prostu płatna.
Jak partnerka/partner może wspomóc swojego mężczyznę w tym, by zauważył, że jego seksualność w dużej części zależy od stereotypów, jak pobudzić refleksję na ten temat?
Jeśli rzeczywiście zauważamy, że jakiś aspekt seksualności partnera jest wynikiem stereotypów, warto o tym po prostu porozmawiać. Niech to nie będzie wykład w stylu „Bo ty zawsze jak w pornosach…”, a bardziej zaproszenie do dialogu. „Słuchaj, zastanawiam się, co myślisz…, bo według mnie…”.
”Powszechnie dostępne są te same, niezmienne narracje. Mężczyzna to zdradzający dupek, nie chce płacić alimentów, bawidamek, do tego żądny adrenaliny, z poczuciem humoru, nudzi się w poczekalniach w sklepie czekając na swoją drugą połówkę i umie ugotować co najwyżej jajecznicę. Z jednej strony poczciwy śmieszek, z drugiej trochę zboczeniec i agresor”
Taka rozmowa może wydawać się trudna, bo czasem trudno znaleźć odpowiedni język. Ale każda próba będzie ułatwiać podjęcie kolejnej dyskusji i kolejnej.
Od czego mężczyzna może zacząć świadomą pracę ze stereotypami? Co pomoże mu uwolnić się od skryptów zachowań?
Żeby móc w ogóle uwalniać się od stereotypów, trzeba je przede wszystkim zauważać. Mieć świadomość, że się w nich funkcjonuje. To nie zawsze jest proste, ale zawsze możliwe.
Warto zastanowić się nad własnymi przekonaniami na temat płci, na temat męskości i kobiecości. Jakie one są? Co dokładnie mówią? Skąd w nas są? Czy to przekaz rodzinny? Słowa dziadków, mamy, taty, rodzeństwa, kolegów? A może mediów, książek? Pornografii? Jak już je zauważamy, warto zastanowić się, jak się z nimi czujemy. Czy one są na pewno zgodne z nami? Jeśli jako facet uważam, że muszę w każdej sytuacji sobie radzić, to czy to jest dla mnie wspierające? Czy są sytuacje, kiedy to może być szkodliwe? Jak sobie radzić w takim razie w takich sytuacjach?
Innym, zawsze dobrym pomysłem jest otaczanie się różnorodnością. Nawet taką, która wewnętrznie nam nie pasuje. Nie chodzi o to, żeby zacząć robić coś, co nam zupełnie nie gra i z czym nam nie po drodze, ale o to, żeby się zatrzymać. Takie zderzenie może pomóc zastanowić się, jak ukształtowały się moje przekonania na temat mnie, świata, innych i jak to się ma w stosunku do innych przekonań. Czy mogę wynieść coś dla siebie od kolegi, z którym się nie zgadzam w kwestiach światopoglądowych? Czy mogę się czegoś nauczyć? Coś przemyśleć?
Np. jeśli jestem ojcem trzylatka i uważam, że za żadne skarby nie można się zgodzić na malowanie mu paznokci, mimo że on tego bardzo chce, to dlaczego tak jest? Mogę się wciąż nie zgadzać, ale poszukać przy tym innej perspektywy. Poczytać, porozmawiać z innymi. Zastanowić się w sobie, czego się boję, w czym realnie mu to zagraża. Jakie to niesie zagrożenie dla mnie.
W takim rozwoju samoświadomości nie chodzi o zmianę, nie chodzi o to, żeby stać się nagle kimś innym. Chodzi o to, żeby znajdować rozumienie. Rozumienie siebie, swoich zachowań, przekonań.
A co z tzw. „męskim gronem”, w którym aż kipi od stereotypów? Jak uruchomić rozmowę o innym punkcie widzenia na męskość w ogóle i, co za tym idzie, na seksualność?
Ja myślę, że być może trochę demonizujmy męskie grona. Owszem, są takie, w których rozmowa polega na tym, kto więcej i częściej, ale jednak to są często rozmowy zwykłych chłopaków. Złamane serca, trudności w komunikacji z partnerką/partnerem, kłopoty z jakimś aspektem rodzicielstwa, jeśli w gronie są ojcowie, to są jak najbardziej typowe tematy.
Mężczyźni tak samo jak kobiety mogą mieć trudność ze znalezieniem odpowiedniego dla siebie języka, którym mogliby rozmawiać o seksualności. To może utrudniać rozpoczęcie rozmowy, ale wcale nie musi.
Z mojego doświadczenia pracy w gabinecie czy rozmów w telefonie zaufania wynika, że często największą trudnością jest zakładanie, że ci inni mężczyźni oczekują, że rozmowy będą o samochodach, „dupach” itp. Szczególnie jeśli mówimy o gronie osób, które znają się okazyjnie i mają większy kontakt społeczny z racji imprez pracowych, a niekoniecznie prywatnych spotkań.
Co zyska mężczyzna, który będzie zauważał stereotypy i pracował nad tym, by nie ograniczały jego życia?
Przede wszystkim szerszą perspektywę. I to zarówno, jeśli chodzi o seksualność, jak i o aspekt społeczny, towarzyski.
Nie do przecenienia jest również możliwość zadbania w ten sposób o własne zdrowie psychiczne i swoje potrzeby. Skupienie na sobie, a nie na dostosowywaniu się do norm, może ułatwiać dbanie o wewnętrzny spokój, równowagę, łagodność względem siebie.
Polecamy
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
„Za dużo wymagamy”. O tym, dlaczego coraz więcej osób ma problem ze znalezieniem partnera, rozmawiamy z Moniką Dreger, psycholożką
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
„To nowy rozdział w długim marszu po równość”. Jest projekt ustawy o związkach partnerskich
się ten artykuł?