„Udaje mi się uprawiać seks, bez orgazmu oczywiście. Tylko jakim kosztem?”. Ofiara gwałtu o swoim życiu seksualnym
Ofiary gwałtu latami unikają seksu, unikają upokorzenia i paraliżującego, degradującego lęku. To, co możemy dla nich zrobić, to uchronić je przed wtórną wiktymizacją. O życiu seksualnym ofiar gwałtu porozmawiałyśmy z Eweliną – dziewczyną, która w wieku 23 lat została zgwałcona oraz z Patrycją Wonatowską, seksuolożką i terapeutką.
Z Eweliną umawiamy się w kawiarni. Mamy 30 minut, na więcej nie jest gotowa. – Niczego nie obiecuję – mówi przez telefon. – Powiem tyle, ile mogę, żeby pokazać innym, że da się żyć. Nie wiem, czy da się kochać, ale żyć na pewno – dodaje.
Co by było, gdyby nie tamta noc
Ewelina:
To się stało na studenckiej imprezie. Upiłam się jak każdy, przystawiał się do mnie chłopak z niższego roku. Podobał mi się, ale miałam nadzieję, że po prostu zaczniemy się spotykać, rozmawiać. Chodził za mną cały wieczór, rozmawialiśmy, flirtowaliśmy. Wszyscy to widzieli. Miał na imię Kuba, był bardzo miły i zabawny. Usłyszałam od niego dużo komplementów, miałam 23 lata i byłam bardzo naiwna.
Dojeżdżałam do dalekiej, tak zwanej sypialnianej dzielnicy miasta, musiałam wyjść z imprezy, żeby zdążyć na nocne połączenie. Kuba powiedział, że mnie podwiezie. Pamiętam, że wydawało mi się to dziwne. Dlaczego przyjechał samochodem? Na imprezie trochę pił, ale niewiele. Zanim wyszliśmy, nalał mi kieliszek wódki – rozchodniaczka. Wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy w nieznanym mi kierunku, pomyślałam, że w sumie nie wiem, jak jedzie się do mnie samochodem, miałam w głowie tylko trasę kolejki i autobusu. Zrobiło mi się niedobrze, musieliśmy się zatrzymać, wysiadłam z samochodu chwilę pooddychać świeżym powietrzem. Zupełnie nie wiedziałam, gdzie jestem, stanęliśmy przy parku. W oddali szeregowe budynki, dość niskie, zero znaków szczególnych. Zapytałam, gdzie jesteśmy.
Kuba zaczął się do mnie dobierać, próbowałam go odepchnąć, wepchnął mnie do samochodu. Zaczęłam krzyczeć, zatkał mi usta ręką. Próbowałam się bronić, wytrzeźwiałam w kilka sekund. Uderzył mnie kilka razy, poczułam, że krew cieknie mi po twarzy. Potem już niewiele pamiętam. Obudził mnie, jak już było jasno, pod moim blokiem. Powiedział, że się przewróciłam i opatrzył mi rany. Bolała mnie cała twarz. Wysiadłam szybko, chyba nawet rzuciłam przez ramię: „cześć”.
Przez rok jakoś się trzymałam. Nikomu nic nie powiedziałam, oczywiście czułam się winna. Przecież byłam pijana. Po roku zaczęło być coraz gorzej. Rzuciłam studia, zaczęłam pić, przytyłam 15 kg, znalazłam pracę w sklepie z ubraniami. To tak w skrócie. Na terapię namówiła mnie przyjaciółka, której w końcu powiedziałam, co się stało.
”Nikomu nic nie powiedziałam, oczywiście czułam się winna. Przecież byłam pijana”
Potem odważyłam się powiedzieć mamie. Powiedziała, że skoro byłam pijana to nie powinnam tej sprawy rozpatrywać jednoznacznie. Odradziła mi robienie z tym czegokolwiek, żeby nie narażać się na ocenę ludzi. Załamałam się tym. Poszłam do terapeuty. Zaczęłam się leczyć. Spędziłam na terapii 5 lat. Udało mi się skończyć studia, znaleźć pracę w zawodzie i pójść na kilka randek.
Uprawiałam seks 3 razy. Za każdym razem z tym samym skutkiem: depresja, lęki, wycofanie z życia. Za każdym razem wracam na terapię i przegaduję to, co się stało. Mam zdiagnozowane PTSD. Próbuję żyć, mam 33 lata. Wiem, o czym powinnam marzyć, o dzieciach, rodzinie, fajnym mężu. Ale tak naprawdę marzę o spokoju i pojedynczych dniach, kiedy odzyskuję wolność od stałego lęku i stresu. Moja terapeutka tego nie pochwala, ale często wyobrażam sobie, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie tamta noc. Kuba ma rodzinę, czasem ktoś ze znajomych lajkuje jego post i mi się wyświetla na Facebooku.
Nie mam życia seksualnego. Ale co jakiś czas pojawia się jakiś chłopak, kiedy wydaje mi się, że jest dobrze, po kilku dniach depresja wraca. Udaje mi się uprawiać seks, bez orgazmu oczywiście. Tylko jakim kosztem?
”Powinnam marzyć, o dzieciach, rodzinie, fajnym mężu. Ale tak naprawdę marzę o spokoju i pojedynczych dniach, kiedy odzyskuję wolność od stałego lęku i stresu”
Rozmowa z Patrycją Wonatowską, seksuolożką i terapeutką
Ewa Kaleta: Czy znasz kobiety, które są ofiarami gwałtu? Jak często szukają pomocy?
Patrycja Wonatowska: Znam osoby, które doświadczyły tak przemocy seksualnej, jak i samego gwałtu. Zarówno w grupie mężczyzn, kobiet i osób nieidentyfikujących się jako żadna z powyższych. Spotkałam osoby, które zgwałcenia, bo tak jest to ujęte w kodeksie karnym, doświadczyły wiele lat temu, ale też i takie, które słyszały, że warto z tej pomocy skorzystać wcześniej. To zarówno osoby, które po odbyciu terapii, czasem długoletniej, mogą w chwili obecnej o tym mówić. Są takie, które na myśl o tym zdarzeniu nadal mają zaciśnięte gardło. I takie, które bez emocji opowiedzą o wszystkich szczegółach, jednak w wypowiadanych słowach nie ma emocji, są jakby od nich odcięte.
Policja szacuje, że w Polsce ponad 70 tys. kobiet rocznie doświadcza gwałtu. Niemniej ustalenie liczby gwałtów jest trudne, ponieważ spora część osób ich nie zgłasza. Samo szukanie pomocy bywa trudne. Z jednej strony nadal mamy do czynienia z piętnem osoby zgwałconej, wszelkimi mitami i raniącymi przekonaniami. Z drugiej zaś tabu wokół seksualności. Pomoc bezpośrednio po zdarzeniu jest bardzo ważna. Pomocne może okazać się wsparcie bliskiej osoby lub też zwrócenie się do organizacji, które znają procedury krok po kroku, co powinno być spełnione, zachowane.
Co się dzieje w ciele i w głowie kobiety, która stoi przed decyzją o wznowieniu życia seksualnego?
Przede wszystkim strach, lęk i przerażenie. To najczęstsze reakcje. I, co warto podkreślić, nie ma w tym nic złego czy dziwnego. Niemniej pojawia się wiele pytań. Mówić czy nie mówić o swoich doświadczeniach? Co, jeśli polecą łzy? A co kiedy poczuję, że nie chcę dalej podejmować aktywności seksualnej? Przecież mogę zranić drugą osobę, przecież niezbędne będą jakieś wyjaśnienia. Na te pytania warto spróbować odpowiedzieć wcześniej, zastanowić się, co będzie najbardziej bezpieczne, komfortowe, co sprawi, że poczuję się lepiej, czego mi potrzeba. Dlatego tak ważne jest, by mieć zaufaną osobę, jeżeli nie taką, która zawodowo zajmuje się pomocą, to taką, która będzie troszczyć się o nasz komfort i zrozumie towarzyszące obawy. Czasem powiedzenie o swoich lękach na głos jest już pierwszym milowym krokiem.
Upokorzenie, uprzedmiotowienie i poczucie winy – jak sobie z nimi radzić? Czy to nierozłączny łańcuszek uczuć ofiary? Jak żyć, jak ufać? A z drugiej strony – jak reagować, jak pomagać i wspierać?
Co trzeba powiedzieć i podkreślić, to że gwałt dotyczy wielu poziomów funkcjonowania człowieka. Ważne jest, by ponownie nie wiktymizować tej osoby. Czym jest „wtórna wiktymizacja”? To niewłaściwe, często niestosowne, zachowanie rodziny, otoczenia czy służb pomocowych. To obwinianie, mówienie: „prosiłaś/prosiłeś się o to”, „to ty sprowokowałaś/sprowokowałeś”. Ważne jest przede wszystkim dodawanie odwagi, wspieranie, uspokajanie, że doświadczane emocje są zupełnie naturalne, szczególnie w chwilach, kiedy wspomnienia silnie powracają. Ważne jest, by uwierzyć w to, o czym osoba opowiada. To jej doświadczenie, nie kwestionuj tego. Daj czas. Poszukaj informacji, skontaktuj się z organizacjami, które działają w tym obszarze. Gwałt dotyka osoby zgwałconej, ale także jej najbliższych. Nie bójcie się pytać, samodzielnie nie jesteście w stanie tego zrobić.
”Czasem powiedzenie o swoich lękach na głos jest już pierwszym milowym krokiem”
Jak rozpoznać PTSD? Czym się charakteryzuje ?
Badania pokazują, że 80% osób, które doświadczyły gwałtu, cierpi na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego (post traumatic stress disorder). Najbardziej charakterystyczne objawy to: nawracające myśli, odtwarzanie stresującego wydarzenia, powracające koszmary, nagłe uczucie, jakby wydarzenie znów miało miejsce, silne napięcie na myśl o zdarzeniu czy styczność z przedmiotem, który się z nim kojarzy, unikanie bodźców, myśli, uczuć, działań, sytuacji związanych z wydarzeniem lub też utrata wrażliwości na nie, obojętność, utrata zainteresowania czynnościami, które dotychczas przynosiły radość, a także drażliwość, wybuchy gniewu, trudności w koncentracji, trudności z zasypianiem, przesadne reakcje, czasem nieodpowiednie do sytuacji.
O PTSD możemy mówić wtedy, kiedy powyższe trwają przynajmniej miesiąc. Trzeba jednak podkreślić, że są też naturalnym procesem adaptacyjnym na trudną sytuację. Terapia PTSD trwa stosunkowo krótko, a jej zadaniem jest doprowadzenie osoby do sposobu funkcjonowania sprzed traumatycznego wydarzenia.
Ewelina, moja bohaterka mówi, że nie chce seksu, czasem może, dopuszcza, ale generalnie, mimo upływu lat, nadal zdecydowanie więcej jest w niej oporu, strachu. Konsekwencje emocjonalne w postaci stanów depresyjnych i lękowych dominują i odsuwają od niej możliwość seksualnych doświadczeń. Czy można liczyć, że pewne odczucia po prostu miną z czasem?
Czas sam nie leczy bez podjęcia próby „poskładania” minionych doświadczeń. Gwałt jest nadal doświadczeniem stygmatyzującym, ale nie dla osoby, która się tego dopuszcza, a dla osoby, którą to spotkało. O ile internet pozwala na znalezienie coraz to nowych publikacji, o tyle nadal się o tym nie mówi. Osoby zgwałcone pozostawione ze swoimi trudnościami, problemami są osamotnione, bo ile jest grup wsparcia dla kobiet po gwałcie? Dochodzenie do siebie po gwałcie mogłoby mieć miejsce w środowisku akceptującym, szanującym, wśród ludzi, którzy nie obwiniają, nie karzą ponownie osoby zgwałconej, a tą, która tego dokonała. W takich warunkach czas może leczyć rany. Pytanie, czy jest to możliwe w naszych warunkach?
Zobacz także
Polecamy
Syn norweskiej księżnej aresztowany. „Pięć ofiar”
Nowe wstrząsające zeznania Gisèle Pelicot. „Gotował, troszczył się. Myślałam, jakie to szczęście, że mam takiego męża”
Podając się za fotografów, robili im nagie zdjęcia. Ponad 100 pokrzywdzonych dziewcząt. Są kolejne zatrzymania
Raper „Diddy” oskarżony przez 120 osób, w tym 25 dzieci. Najmłodsza ofiara miała 9 lat
się ten artykuł?