Poruszający apel mieszkanki Stronia Śląskiego do premiera: „Tu nikt nie wie, co ma robić”. Donald Tusk zareagował
„My potrzebujemy tutaj specjalistów, którzy umieją zarządzać kryzysowo. Służby siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić” – mówiła na antenie TVN24 pani Katarzyna, mieszkanka Stronia Śląskiego. Na jej poruszający apel zareagował Donald Tusk. Premier zarządził przejęcie zarządzania kryzysowego od burmistrzów Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. O tym, jak ważne jest, by na obszarach dotkniętych kryzysem pomoc niosły odpowiednie osoby, pisze w mediach społecznościowych dziennikarz Błażej Strzelczyk.
„Tu jest rozgardiasz, nikt nie wie, co ma robić”
Wielka woda wyrządziła duże zniszczenia w południowo-zachodniej części kraju. Jedną z miejscowości, które najmocniej ucierpiały w wyniku fali powodziowej, są Stronie Śląskie. Mieszkańcy są załamani skutkami powodzi. Mówią, że miasto jest w totalnej ruinie i powątpiewają w to, czy uda się kiedykolwiek je odbudować. Mimo trudnej sytuacji, starają się cały czas walczyć ze skalą zniszczeń. Ich działania nie są jednak wystarczająco dobrze koordynowane, co podkreśliła w rozmowie z TVN24 jedna z mieszkanek.
Pani Katarzyna na antenie TVN24 zwróciła się z apelem o wsparcie do premiera Donalda Tuska.
„W imieniu mieszkańców Stronia Śląskiego, szanowni państwo, drogi panie premierze, to miasto nie jest gotowe na zarządzanie kryzysowe, władze miasta nie są gotowe na zarządzanie kryzysowe, te władze nigdy nie przeżywały czegoś takiego. Przeżywały to inne władze lata temu” – mówiła na antenie TVN24 pani Katarzyna.
W poruszających słowach przyznała, że miasto nie radzi sobie z obecną sytuacją i pilnie potrzebuje osób, które zaopiekowałyby się zarządzaniem kryzysowym na terenach dotkniętych powodzią.
„My potrzebujemy tutaj specjalistów, którzy umieją zarządzać kryzysowo. Służby siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić, bo nikt nimi nie zarządza” – zauważyła.
Pani Katarzyna zaapelowała również do samorządów, aby „nie bały się przyznać do tego, że sobie po prostu nie radzą”. Podkreśliła, że mieszkańcy Stronia Śląskiego są odcięci od świata, nie mają jak się skomunikować, gdyż nie ma ani wody, ani prądu. Nie działają więc ani telefony, ani internet.
„Tutaj jest rozgardiasz, nikt nie wie, co ma robić” – powiedziała mieszkanka Stronia Śląskiego. „Na pewno wygodnie się zarządza z fotela, ale potrzebujemy kogoś, kto tu przyjedzie i pomoże władzom miasta zarządzać tym” – dodała.
Kobieta zwróciła uwagę, że do Stronia Śląskiego dociera mnóstwo przesyłek z rzeczami pierwszej potrzeby, za co podziękowała Polakom. Dodała jednak, że nie ma komu tym sensownie zarządzać.
„Mówi się na to MONGO”
Relacja mieszkanki Stronia Śląskiego poruszyła wiele osób. Głos w tej sprawie zabrał między innymi dziennikarz Błażej Strzelczyk. W poście, który opublikował na Facebooku, przyznał, że problem niewłaściwego zarządzania pomocą osobom w kryzysie obserwuje od dłuższego.
„Przyglądając się od lat pomocy humanitarnej, mieszkając z ludźmi bezdomnymi i od 30 lat niestrudzenie niosąc pomoc wykluczonym, moja fundacja (Chleb Życia – Siostra Małgorzata Chmielewska) i ludzie w niej pracujący widzieli już na przykład dziesiątki spleśniałych bochenków chleba u polskich bezdomnych, którzy nie byli w stanie przejadać pieczywa, które dostali na ulicy” – pisze.
I wyjaśnia, że ludzie rzadko pytają, czego tak naprawdę osoba w kryzysie potrzebuje, a chleb staje się tą najprostszą formą wsparcia. Dziennikarz powołuje się także na historię polskiego bezdomnego żyjącego w Rzymie, którego jakaś życzliwa pani postanowiła wysłać do Polski. Kupiła mu nawet bilet lotniczy, ale na tym jej wsparcie się kończyło. Nie przypilnowała, czy poradził sobie z odprawą i kontrolą bagażu.
„Polak do Warszawy nie doleciał. (…) najpewniej albo pobłądził, albo czmychnął z kieszonkowym, które dostał” – wyjaśnił.
Strzelczyk podkreśla, że takie działania w branżowym języku określa się mianem MONGO (My Own NGO).
„To organizacje tworzone przez prywatnych ludzi, przekonanych, że lepiej, szybciej i taniej potrafią uporać się z problemami na obszarach dotkniętych kryzysem niż prawdziwi pracownicy organizacji humanitarnych” – wyjaśnia.
I podaje wstrząsające przykłady z głośnej książki Lindy Polman „Karawany Kryzysu”, kiedy ofiary klęsk w rejonach o klimacie tropikalnym otrzymały w prezencie od żarliwych MONGO leki na odmrożenia, a do głodujących Somalijczyków trafiały preparaty przeczyszczające i kuracje odchudzające.
Dziennikarz podkreśla, że pani Katarzyna ze Stronia Śląskiego trafnie wypunktowała nieporadność rządzących w obliczu kataklizmu.
„Że system nie działa doskonale pokazała pani ze Stronia Śląskiego. Otóż, tak, bez zarządzania kryzysowego, bez nadzorowania i koordynowania pomocy, zrywy charytatywne mogą prowadzić do jeszcze większych dramatów” – pisze Strzelczyk. „Można zrobić zbiórkę makaronu, ale dobrze jednak, żeby ktoś pamiętał, że żeby ugotować kluski potrzebna jest kuchenka i gaz. Albo że potrzebne są jeszcze miski i łyżki – które wielka woda też mogła porwać. Albo że warto jeść ten makaron przynajmniej przy drobnym świetle – a tu z kolei przydałby się agregat z prądem” – dodaje.
Premier Donald Tusk poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych o przejęciu zarządzania kryzysowego od burmistrzów Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. Tą kwestią ma zająć się nadbrygadier Michał Kamieniecki, warmińsko-mazurski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej.
Rozwiń„Nadbrygadier Michał Kamieniecki przejął od burmistrzów Stronia i Lądka zarządzanie kryzysowe. Do obu gmin docierają kolejne oddziały wojska. W samym Stroniu jest ich już ponad 600” – czytamy we wpisie, który premier opublikował w serwisie X.
Źródło: TVN24
Zobacz także
Skrajna lekkomyślność gapiów. Służby apelują, żeby nie uprawiać turystyki powodziowej
Na zalanych terenach istnieje realne zagrożenie dla zdrowia. „Należy zaszczepić wszystkich” – alarmuje prof. Anna Boroń-Kaczmarska
Dzieci próbowały przeprawić się przez wezbraną rzekę. Utknęły na drzewie. Strażacy apelują: ”Nie ryzykujcie!”
Polecamy
Pedro Pascal zabrał na premierę siostrę. Lux, sojuszniczka osób transpłciowych, skradła mu całe show, a on poprawiał tren jej sukni
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
Kino, mecz, pójście na ryby pomagają wychodzić z bezdomności. „Droga do normalności to długotrwały proces, bywa bardzo bolesny, ale często też jest uwieńczony sukcesem”
„Przez pół roku płakałam w poduszkę – widziałam, że moje dziecko potrzebuje pomocy, ale nikt tego nie zauważa”. Była w „czarnej dziurze”, teraz wyciąga z niej rodziców dzieci z niepełnosprawnością
się ten artykuł?