Przejdź do treści

„Polki nie rodzą, bo dają w szyję…”. Burza po słowach Kaczyńskiego. Kobiety: „Może więc powiemy panu Jarosławowi, dlaczego kobiety nie chcą rodzić dzieci?”

Jarosław Kaczyński już wie, co jest przyczyną niskiej dzietności w Polsce\Fot. Mateusz Wlodarczyk/NurPhoto via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

W Polsce rodzi się zbyt mało dzieci. Za niskie wskaźniki urodzeniowe odpowiedzialne są kobiety, które zamiast się rozmnażać, sięgają po kieliszek – tak stwierdził prezes Jarosław Kaczyński w Ełku podczas spotkania ze swoimi wyborcami. Internet grzmi, kobiety reagują. „Jak on nas musi nienawidzić!” – napisała na Instagramie dziennikarka Kinga Rusin.

„Jak do 25. roku życia daje w szyję, no to…”

W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Najtrudniejszym rokiem pod względem demograficznym był 2020, kiedy na świat w naszym kraju przyszło zaledwie 355 tys. dzieci: najmniej od 2003 roku. I choć demografowie oraz socjologowie wiedzą doskonale, co jest tego przyczyną, nowy powód wskazał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem jest to sięganie po alkohol przez kobiety.

„Jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie” – grzmiał podczas sobotniego przemówienia wyborczego w Ełku. – Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie ponad 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych. A kobieta tylko dwa (…) Ja nie jestem zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, bo kobieta też musi dojrzeć do tego, żeby być dobrą matką, ale jak do 25. roku życia daje w szyję, no to…”

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Słowa Kaczyńskiego wywołały w kobietach złość, rozgoryczenie i furię. Internet zagrzmiał, pojawiły się sarkastyczne komentarze i kąśliwe memy. Na słowa prezesa zareagowała m.in. Anna Lewandowska:

DOŚĆ❗Jestem zła, gdy widzę, że politycy w niesprawiedliwy sposób oskarżają kobiety, zamiast dostrzegać realne problemy. Jako kobieta i matka czuję się bardzo dotknięta ostatnimi wypowiedziami – zaczęła swój wpis.

Po czym dodała, że bycie mamą było jej największym marzeniem, ale zanim się spełniło, podobnie jak inne kobiety doświadczyła także poronienia.

Nie oceniajmy zatem kobiet, które często w ciszy, walczą wszelkimi sposobami i środkami, aby na teście ciążowym zobaczyć upragnione dwie kreski… – zaapelowała.

 
Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Słowa Kaczyńskiego obszernie skomentowała także m.in. Ilona Kostecka, autorka bloga „Mum and the city”.

„Może więc powiemy panu Jarosławowi, dlaczego kobiety nie chcą rodzić dzieci?” – napisała na początku wpisu, pod którym podała mnóstwo powodów.

Jako pierwszy z nich wskazała niewielki odsetek mężczyzn, którzy biorą czyny udział w opiece nad dzieckiem

„Mniej niż 2 proc. mężczyzn decyduje się na urlop rodzicielski. Mieliście się tym zająć. I co? Z urlopu wychowawczego korzysta zaledwie co setny mężczyzna. I niemal co druga kobieta! Ciągle słyszę historie, jak pracodawca się dziwi, gdy opiekę na chore dziecko chce wziąć mężczyzna, bo: 'Od czego masz żonę w domu?’. Nawet na dwutygodniowy urlop po porodzie decyduje się tylko co piąty mężczyzna. To znaczy, że matka w Polsce liczyć może głównie na siebie. Również w tak ciężkim okresie, jakim jest połóg” – napisała.

Autorka postu ostro stwierdza, że „kobieta nie może liczyć na państwo, które zaostrza ustawę antyaborcyjną, a na rodziny z dziećmi z niepełnosprawnością się wypina”. 

Zwraca uwagę na coś jeszcze: jeśli chodzi o ściągalność alimentów, Polska jest na niechlubnym ostatnim miejscu w Unii Europejskiej: ponad milion dzieci nie otrzymuje należnych im od rodzica pieniędzy. Jest to co dziesiąte polskie dziecko!

Ilona Kostecka podkreśla, że kobiety mogą liczyć tylko na siebie, dlatego dbają o pracę i o wykształcenie.

Mężczyzna, który się uczy, pracuje, chce zabezpieczyć najpierw byt: jest odpowiedzialny. Kobieta 'daje w szyję'” – gorzko wskazuje podwójne standardy.

Na drodze do rodzicielstwa staje także strach przed przyszłością: niepewna sytuacja finansowa, niskie zarobki, drogie mieszkania, galopująca inflacja. Sprawy nie ułatwia fakt, że brakuje miejsc w żłobkach, przedszkolach i świetlicach, a funkcje opiekuńcze sprawują, zupełnie bezinteresownie i nieodpłatnie, babcie.

Są także kobiety, które po prostu boją się rodzić, bo wiedzą, że na porodówkach nie przestrzega się standardów opieki okołoporodowej.

„Utrudniony dostęp do znieczulenia, nacięcia krocza wykonywane profilaktycznie, zbyt mało miejsc na oddziałach poporodowych” – wylicza. „Sama po porodzie z dzieckiem leżałam na jednym oddziale obok kobiet, które właśnie poroniły”.

Na liście Kosteckiej znajdzie się także utrudniony dostęp do doradcy laktacyjnego i fizjoterapeuty uroginekologicznego, coraz gorszy dostęp do specjalistów na NFZ mimo podniesienia składki zdrowotnej czy też brak refundacji szczepionek dla dzieci 5 w 1 czy 6 w 1. Kolejne problemy, jakie wskazuje Kostecka, to przepełnione dziecięce szpitale oraz nieprzystosowanie nawet największych polskich miast na potrzeby przemieszczania się z wózkiem.

„Zamiast wmawiać nam, że największym problemem jest to, że kobiety dzisiaj wolą korzystać z życia jak ich koledzy – którym przecież wolno – a nie szybko dużo dzieci, może warto tych kobiet… (…) wysłuchać?” – podsumowała.

W komentarzach pod postem Kosteckiej rozpętała się dyskusja. Mnóstwo kobiet podawało swoje powody, dla których nie zdecydowało się na dziecko albo ma tylko jedno. Są też kobiety, które marzą o potomstwie, ale nie mogą tego marzenia urzeczywistnić:

„Ja chciałabym mieć kiedyś dzieci, ale po pierwsze – jestem obciążona chorobą genetyczną, a in vitro jest bardzo drogie, w Polsce przecież lepiej rodzić chore dzieci, by sobie jakoś żyły, jak – to nieważne. Po drugie nie stać mnie zupełnie na mieszkanie. Po trzecie boję się o swoje życie” – podzieliła się swoimi obawami Malwina, autorka profilu @nie.pełnosprytna. – Tych powodów jest mnóstwo, ale rząd nie chce nas słuchać. Lepiej, aby stary facet, który nie ma dzieci mówił nam co mamy robić i kiedy mamy rodzić dzieci.

Edyta Broda bezdzietnik.pl

„Nie rodzą, bo nie czują się w Polsce bezpiecznie”

Na słowa Jarosława Kaczyńskiego zareagowała także dziennikarka Kinga Rusin. Na Instagramie zamieściła mocny wpis:

„Zidiociały starzec z Żoliborza znów uderza w kobiety! Jak on nas musi nienawidzić. Według niego jesteśmy patologicznymi pijaczkami niepotrafiącymi zapanować nad pociągiem do butelki. (…) – napisała ostro. – Od lat pomagam kobietom z domów samotnej matki, które najczęściej musiały uciekać przed partnerami pijakami i oprawcami. (…) To może posłuchaj dziadu, dlaczego kobiety w Polsce nie rodzą, powiemy ci, bo nie czują się w Polsce bezpiecznie. Bo są traktowane jak niepełnosprawne umysłowo inkubatory, za które trzeba myśleć. Bo boją się, że umrą w szpitalu, rodząc bezmózgi płód, który zakazałeś im usunąć!”

W dalszej części wpisu odniosła się do swojej sytuacji rodzinnej:

„Mam dwie młode córki. Nie, nie piją na umór. Są wykształcone, mądre, mają marzenia, chcą pięknie żyć, ale boję się, czy będą chciały mieć w Polsce dzieci. Ja bym się teraz bała. Bałabym się, że bezdzietny dziad bez rodziny, tylko dlatego, że w ramach jakiejś chorej wojny z kobietami chce je upokorzyć, zrobi mi piekło z życia”

Monika Olejnik, dziennikarka, bardzo skrótowo, ale niezwykle sugestywnie odniosła się do słów Kaczyńskiego. Na Instagramie zamieściła swoje zdjęcie z kieliszkiem wina i podpisała je:

„W oparach absurdu”

Na słowa Kaczyńskiego zareagowały także eksperci ds. uzależnień. Ich zdaniem słowa prezesa PIS-u są krzywdzące i szkodliwe, bo przede wszystkim nieprawdziwe. Swoje zdanie wyraziła w tym temacie m.in. dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, terapeutka uzależnień.

„Rozróżnianie tego, czy alkoholizm kobiet, czy mężczyzn, jest bardziej czy mniej społecznie szkodliwy jest okropnym nadużyciem. Gdyby spojrzał do statystyk (Kaczyński- red.), to by się dowiedział, że pijący mężczyźni dopuszczają się większej liczby nadużyć. Jemu nie chodzi o wiedzę, a o propagandę. To brak odpowiedzialności za słowo” – oceniła w rozmowie z portalem wp.pl.

Skrytykowała także określenie „dawanie w szyję”. Uznała je za skandaliczne i uwłaczające kobiecemu wizerunkowi.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?