Policjantki kazały jej rozebrać się do naga, przykucnąć i kaszleć. Ruszył proces w sprawie pani Joanny z Krakowa
„Minął rok, ale nie straciłam determinacji. Jestem tutaj po to, żeby wyrazić swój sprzeciw” – mówi pani Joanna z Krakowa w rozmowie z TVN24. 2 lipca ruszył proces w sprawie bezprawnego zatrzymania jej przez krakowskich policjantów po zażyciu tabletki poronnej. Kobieta domaga się zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł.
Ruszył proces w sprawie pani Joanny z Krakowa
2 lipca br. rozpoczął się proces sądowy w sprawie pani Joanny z Krakowa, która rok temu została zatrzymana przez policję po przyjęciu tabletki poronnej. Sprawa ta wywołała szerokie dyskusje na temat praw reprodukcyjnych i interwencji państwa w decyzje osobiste Polek.
W trakcie pierwszego posiedzenia sąd zarządził przerwę związaną ze złożeniem nowych dokumentów przez przedstawiciela Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Następna rozprawa odbędzie się 2 października. Zostanie przesłuchana na niej pani Joanna, która żąda od krakowskiej policji 100 tys. zł zadośćuczynienia.
„Minął rok, ale nie straciłam determinacji. Jestem tutaj po to, żeby wyrazić swój sprzeciw (…). Wciąż mam mocne przekonanie, że przemocy i bezkarności policji trzeba się sprzeciwiać i najlepiej robić to głośno i z podniesioną głową” – skomentowała w rozmowie z TVN24 pani Joanna.
Zatrzymana przez policję po zażyciu tabletki poronnej
Pani Joanna w lipcu ubiegłego roku postanowiła przerwać ciążę za pomocą dostępnych środków farmakologicznych. Zdecydowała się na przerwanie ciąży, ponieważ z powodów zdrowotnych stwarzała dla niej zagrożenie życia. Pani Joanna zamówiła tabletkę poronną przez Internet i sama dokonała aborcji farmakologicznej w 7. tygodniu ciąży. Z powodu kryzysu psychicznego zadzwoniła do psychiatrki po pomoc psychologiczną. Kobieta miała gorszy dzień, była w stanie lękowym i odczuwała silny stres. Miała nadzieję, że lekarka pomoże jej się uspokoić. O aborcji wspomniała, ponieważ chciała, by specjalistka wiedziała, co mogło wpłynąć na jej zły nastrój. Kobieta kilka razy w rozmowie powtórzyła także, że nie zamierza zrobić sobie krzywdy. Psychiatrka wezwała do niej ratowników medycznych, którzy pojawili się na miejscu wraz z policją. Karetkę, którą kobieta w kryzysie jechała do szpitala, eskortowały dwa radiowozy policyjne z włączoną sygnalizacją dźwiękową.
Policja zatrzymała pacjentkę w szpitalu, przeszukała rzeczy kobiety, zabrała jej laptopa i zakazała używania telefonu. Na miejscu przeprowadzono u niej badanie ginekologiczne, w trakcie którego do gabinetu weszły dwie policjantki. Kazały kobiecie rozebrać się do naga, przykucnąć i kaszleć. Pacjentka wykonała polecenia ze strachu. Nie zdjęła jednak majtek, ponieważ wciąż krwawiła. Funkcjonariuszki twierdziły także, że jeśli nie odda telefonu, zrobią jej rewizję przez odbyt. Jak tłumaczył później ówczesny komendant krakowskiej policji, działania funkcjonariuszy były podyktowane podejrzeniem dokonania próby samobójczej. Pani Joanna czuje się jednak ofiarą policjantów i domaga się sprawiedliwości.
Prawnicy reprezentujący panią Joannę podkreślają, że jej zatrzymanie było bezprecedensowe i stanowi naruszenie jej praw osobistych i medycznych. Twierdzą, że interwencja policji w tak delikatnej kwestii była nieproporcjonalna i nieuzasadniona. Jak zaznacza w rozmowie z TVN24 mecenaska Kamila Ferenc, pani Joanna „została odarta z godności i intymności tylko dlatego, że w Polsce panuje stygmatyzacja aborcji, łącząca się z kryminalizacją pomocy w aborcji”.
„Jeżeli pomoc w aborcji jest de facto przestępstwem, to wszystko, co tego dotyczy, powoduje, że policja traktuje osoby zaangażowane jako potencjalnych sprawców (…). Mamy do czynienia z rodzajem antyaborcyjnej obsesji, która zaszła właśnie rok temu. Żeby znaleźć źródło, powód, jakieś tabletki związane z przerwaniem ciąży” – powiedziała.
Zobacz także
Polecamy
Patricia Kazadi skonfrontowała się ze swoim oprawcą. „Popłakał się, bo sam ma dwie córki”
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
Renata Szkup: „Siedemdziesiątka to nie koniec kariery, ale początek wielkiej przygody”
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
się ten artykuł?