„Pieniądze wkrótce nie będą mieć większego znaczenia: nie można jeść ani pić pieniędzy” – mówi Jonathan L. Ramsey
– Nasze społeczeństwo zawiodło na całej linii. Nikt nie ma szybkiego rozwiązania, za to wszyscy jesteśmy współwinni Musimy to zmienić, zastanowić się, czym jest wiecznie rosnący wzrost gospodarczy i czy pieniądze są równie ważne, co nasze przetrwanie – mówi Jonathan L. Ramsey, aktywista i twórca filmu dokumentalnego „Nadzieja umiera ostatnia”.
Monika Głuska-Durenkamp: Jonathan, co zainspirowało cię do stworzenia filmu o aktywistach klimatycznych?
Jonathan L. Ramsey: Gdy wpadłem na pomysł pierwszego filmu na temat zmian klimatycznych, bohaterami mieli zostać: prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery, i nastolatka-aktywistka. W miarę zbierania materiałów do „Można panikować” pomyślałem, że obie te perspektywy wymagają oddzielnych produkcji. Profesor i jego wiedza o klimacie i zagrożeniach, które niosą nasze czasy, wypełniły cały dokument – tak powstał film „Można panikować”, który miał premierę w zeszłym roku. Natomiast podczas kręcenia tego dokumentu poznałem wielu młodych aktywistów klimatycznych i wziąłem udział w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym, w Warszawie w 2019 r. Tam poczułem ich wielką determinację, ale jednocześnie nadzieję, energię i motywacji do ochrony przyszłości naszej planety. To zainspirowało mnie do stworzenia filmu o ich trudnej walce. Od razu wiedziałem, że chcę wesprzeć ten ruch w każdy możliwy sposób.
Czy twój poprzedni film zrobił wrażenie na tych młodych aktywistach?
Tak, w dodatku młodzi, głównie ci z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Polsce, zaczęli się ze mną kontaktować. Dziękowali za film i słowa poparcia. Coraz lepiej poznawałem ich środowisko, czytałem to, co publikują w swoich mediach. W tym czasie zaczęła się pandemia, więc rozmawiałem z nimi głównie na Zoomie lub przez Skype’a, dowiadywałem się coraz więcej o ich działaniach. A także o unikalnych, lokalnych problemach oraz o tym, jak oni sami widzą kwestię zmian klimatycznych. Z około kilkudziesięciu aktywistów wybrałem do mojego najnowszego dokumentu kilkunastu młodych ludzi reprezentujących różne miasta i regiony.
”Dzisiejsza młodzież ma prawo czuć się zaniepokojona, bo będzie musiała zmierzyć się z najgorszymi aspektami kryzysu w miarę jego nasilania się. Młodzi doskonale rozumieją, że naturalne zasoby nikną w oczach, a braki wody, problemy z produkcją jedzenia, gwałtowne zjawiska pogodowe już stają się dotkliwe na całym świecie”
O czym jest „Nadzieja umiera ostatnia”?
Film to podróż przez sześć regionów Polski: Mazowsze, Śląsk, województwo łódzkie, Opolszczyznę, Podlasie i Małopolskę. I rozmowy o aktywizmie klimatycznym z młodymi ludźmi z wielu środowisk, z różnymi doświadczeniami osobistymi. Lubię kontrasty, dlatego bardzo chciałem dowiedzieć się, czym różni się bycie aktywistą na rzecz klimatu w mniejszych miejscowościach od działania w większych miastach. Jak ci aktywiści radzą sobie z presją społeczną, jak reagują ich rodziny i rówieśnicy. To także rozmowy o zmianach, które mają być kluczowe dla osiągnięcia neutralności klimatycznej planowanej przez Unię Europejską.
Jak czują się młodzi ludzie, którzy często mają dużo większą wiedzę o tym, co się dzieje, niż niejeden dorosły?
Mają po 16 lat, wielu z nich cierpi na egzystencjalny, przytłaczający stres. Aktywiści bardzo dobrze znają naukowe badania, ale przekonałem się, że nie tylko oni, bo ogólnie świadomość młodzieży w tym zakresie rośnie. Młodzi doskonale rozumieją, że naturalne zasoby nikną w oczach, a braki wody, problemy z produkcją jedzenia, gwałtowne zjawiska pogodowe już stają się dotkliwe na całym świecie. Dzisiejsza młodzież ma prawo czuć się zaniepokojona, bo będzie musiała zmierzyć się z najgorszymi aspektami kryzysu w miarę jego nasilania się. Boli ich fakt, że w szkołach nie ma prawie edukacji klimatycznej, a to ważne, aby znać przyczyny, jak nie spalać naszego świata.
Czy znalazłeś odpowiedź, jak to jest być młodym aktywistą klimatycznym w Polsce, w tym momencie naszej historii?
Każdy działanie jest inne, ale łączy ich pewien rodzaj przytłoczenia emocjonalnego i mentalnego. Oni poświęcają bardzo dużo czasu, żeby działać, skupiają się na edukacji, a ich strony w mediach pełne są informacji o klimacie, naturze. Na razie robią wszystko pokojowo, ale boję się, że w przyszłości, gdy nic lub bardzo mało się zmieniało, będą coraz bardziej rozczarowani i źli.
I będą ich nazywać ekoterrorystami…
Ludzie w Polsce nazywają coś ekoterroryzmem, ale nie wiedzą nawet, co to znaczy. Przecież tu nie dochodzi do ataków na kopalnie ani na elektrownie. Jeśli Extinction Rebellion (międzynarodowy ruch stosujący akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa w celu wymuszenia na rządach działań zapobiegających m.in. antropogenicznym zmianom klimatu – przyp. red.) blokują jezdnie, to pewien rodzaj społecznego nieposłuszeństwa, ale nie terroryzm. Obawiam się, że jeśli nie zaczniemy słuchać naukowców, młodzi mogą stać się bardziej radyklani. Dlatego, aby uniknąć w przyszłości chaosu, lepiej działać jak najszybciej.
A czy ci młodzi ludzie mają wsparcie w rodzicach?
Generalnie tak, niektórzy z nich nawet działają w inicjatywie Rodzice dla Klimatu. Ale są i dorośli nie do końca przekonani do aktywizmu dzieci. Sami nie chcą się angażować, uważają, że to być może jest za mocno związane z polityką.
Wielu ludzi wciąż umniejsza wpływ człowieka na zmiany klimatyczne, ignoruje problem.
Młodzi są tym rozczarowani, bo widzą też, jak nasze władze marnują czas. Politycy wolą ograniczać emisję telewizyjną zamiast emisji CO 2. Nawet jeśli dochodzi do jakiś spotkań, rozmów z młodzieżą, to mam wrażenie, że jedynie na pokaz. Fajnie jest zrobić sobie zdjęcie z młodymi aktywistami, a potem nadal nic nie zmieniać. Z jednej strony mówi im się, że są ważni, z drugiej niszczy się ich przyszłość.
Polski rząd, a także wiele mediów wciąż ignoruje albo przeinacza fakty. Choćby od momentu, kiedy Andrzej Duda został prezydentem, powstało lub rozbudowano pięć nowych węglowych bloków energetycznych. Bełchatów należy do największych emitentów CO2 w Europie i jest na pierwszym miejscu trucicieli w Unii Europejskiej. Odpowiedzi naszych polityków, że produkujemy dużo mniej CO2 niż Chiny czy USA, są skrajnie niebezpieczne, bo ludzie to powtarzają i uważają, że nic nie trzeba z tym robić.
Uważasz, że w mediach wciąż za mało mówi się o klimacie?
Politycy i media wolą wypierać prawdę, bagatelizować. Newsy skupiają się na piłkarzu Messim i na tym, w jakim zespole będzie grać. A jeśli piszą o Danielu Obajtku, to tylko o jego majątku, a nie o tym, że kieruje on koncernem paliwowym, który niszczy naturę. Jestem Amerykaninem, w Stanach popularny jest dość arogancki pogląd, że jeśli masz pieniądze, to masz prawo robić wszystko. Ludzie mówią: „Zawdzięczam wszystko tylko sobie, jestem inteligentny, ciężko na to pracowałem”. Latają prywatnymi samolotami, a nawet w kosmos, jak Bessos czy Branson. Ale czy to, że są bogaci, pozwala im niszczyć środowisko? Przecież wszyscy dzielimy jedną Ziemię.
Kilka dni temu widziałem w internecie zdjęcie spalonego drzewa oliwne na wyspie Evia w Grecji. Oliwka przeżyła 2500 lat, a nasze odziaływanie na naturę stworzyło warunki, aby trawiący ją pożar rozniecił się i objął duże terytorium. Niektórzy mówią „pożary zawsze były” i mają rację, ale nie chcą myśleć, dlaczego to się nasila. Widzimy Grecję, Turcję, Włochy, a w Rosji spłonęło 6 mln hektarów i Syberia nadal jest w ogniu. Czy politycy myślą, że nas to nie dotyczy? Koło Warszawy jest Kampinos, po okresie upałów i suszy podobne pożary są nie wykluczone.
”Kilka dni temu widziałem w internecie zdjęcie spalonego drzewa oliwne na wyspie Evia w Grecji. Oliwka przeżyła 2500 lat, a nasze odziaływanie na naturę stworzyło warunki, aby trawiący ją pożar rozniecił się i objął duże terytorium”
Co dla ciebie w tej walce o przyszłość jest ważne?
Sam mam pięcioletnią córkę, a druga urodzi się we wrześniu, chcę ratować świat, póki jeszcze coś można zrobić. Dla mnie to absurdalne, że młodzi ludzie walczą samotnie o przyszłość. W Ameryce zawsze istniało przekonanie, że jak coś jest naprawdę źle, to wyśle się wojsko i załatwi sprawę, albo że znajdą się jacyś zbawcy, bogaci i wszechmocni, jak Elon Musk, Bill Gates, i wszystko naprawią. Jednak im jestem starszy, tym bardziej przekonuję się o tym, że a nasze społeczeństwo zawiodło na całej linii. Nikt nie ma na to szybkiego rozwiązania, za to wszyscy jesteśmy współwinni. Wiadomo, że najbardziej winne są korporacje, politycy, państwa, które od dekad eksploatują paliwa kopalne i wolą zarabiać, a nie ratować życie na planecie. Teraz, po pandemii, znów będzie się drukować dużo pieniędzy i inwestować w produkcję, infrastrukturę, aby jeszcze bardziej niszczyć świat. Dziś drzewo ścięte i sprzedane do Chin ma więcej wartości niż gdy rośnie spokojnie w lesie i daje nam tlen.
Co zatem można zrobić?
Ten system nastawiony jest na eksploatację natury. Musimy to zmienić, zastanowić się, czym jest wiecznie rosnący wzrost gospodarczy i czy pieniądze są równie ważne, jak nasze przetrwanie. Sam uważam, że pieniądze wkrótce nie będą mieć większego znaczenia, nie można przecież ani jeść, ani pić pieniędzy. Wiem, że ludzie pracujący w sektorze energetycznym, kopalniach, chcą mieć pracę, martwią się o rodziny, ale trzeba z nimi rozmawiać, tłumaczyć, że krótkoterminowa perspektywa może zniszczyć przyszłości ich i dzieci. Przekonywać, że to nie żart ani spisek. Trzeba wspierać transformację energetyczną, która przeprowadzona w mądry sposób pozwoli im znaleźć pracę.
A skąd tytuł filmu „Nadzieja umiera ostatnia”?
Choć może brzmi pesymistycznie, to powołam się na Extinction Rebellion. Oni mają takie hasło, że kiedy nadzieja się kończy, zaczyna się działanie. Każdy z nas potrzebuje nadziei, ale takiej, która skłania do działania, nie do bezczynności.
Gdzie i jak zatem jej szukać?
Jestem realistą i zdaję sobie sprawę, że wiele punktów krytycznych zostało już przekroczonych. Najnowszy raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) nie pozostawia wątpliwości i wskazuje, że nie odwrócimy już szkód, jedynie można powstrzymać dalsze. Trzeba jak najszybciej wprowadzać zmiany, żeby mieć więcej czasu na łagodzenie skutków tego, co zrobiliśmy już z planetą. Jeśli nie, to kryzys klimatyczny i wymieranie gatunków przybiorą wymiar apokaliptyczny. Im szybciej zadziałamy, tym więcej da się uratować. Nie chcę podkreślać, że już jest za późno, bo naukowcy mówią, że ważny jest każdy ułamek. Dzięki zastopowaniu wzrostu temperatury możemy uratować wiele osób, zwierząt, ekosystemów. Chciałbym wierzyć, że poziom świadomości będzie wystarczający, aby działać i zmieniać. Mieszkam od 11 lat w Polsce, wierzę w ludzi i potencjał kraju oraz to, że można skutecznie chronić tutejsze zasoby naturalne, choćby lasy. Wystarczy ich nie wycinać.
Trudno przekonać osobę, która żyje wygodnie, do radykalnych zmian wymagających chociażby ograniczenia konsumpcji.
Wiesz, ile smartfonów rocznie sprzedaje się w Polsce?
”Trzeba jak najszybciej wprowadzać zmiany, żeby mieć więcej czasu na łagodzenie skutków tego, co zrobiliśmy już z planetą. Jeśli nie, to kryzys klimatyczny i wymieranie gatunków przybiorą wymiar apokaliptyczny. Im szybciej zadziałamy, tym więcej da się uratować”
Nie.
Ponad 10 mln! Czy my tego tak naprawdę potrzebujemy? Nie jestem świętą krową, ale staram się ograniczać. Mam starego sześcioletniego iPhone’a i nie zamierzam go zmieniać. Każdy musi sam zastanowić się, co może zrobić, i zdawać sobie sprawę, że każde działanie to wybór życiowy, który ma znaczenie.
A te drobne kroki, które można robić, to co?
Oszczędzam wodę, biorę tylko krótki prysznic. Prawie nie jem mięsa. Staram się ograniczać nabiał – nie jestem wegańskim radykałem, ale chciałbym jeść coraz mniej produktów odzwierzęcych. Teraz rynek produktów wegańskich robi się coraz większy, więc go wspieram. Mam zbiornik na deszczówkę w ogrodzie, na dachu panele solarne. Praktycznie wszystkie ubrania i zabawki dla naszej córki kupujemy z drugiej ręki, sam nie kupuję dla siebie nowych ubrań, a szafę i tak mam pełną. Po mieście poruszam się komunikacją miejską i rowerem. Nie oszukuję się jednak, że moje działanie zmieni świat.
Pięć lat temu nie wyobrażałem sobie, że będę w tym miejscu, ale przechodzę ewolucję. Wiele zmieniłem dzięki poznaniu profesora Malinowskiego, który otworzył mi oczy na wiele spraw. Zrobienie z nim filmu dało mi poczucie, że robię coś ważnego. Każdy z nas może w jakiś sposób wykorzystać swoje umiejętności i zdolności, aby ratować świat. Ktoś pisze muzykę, inny coś narysuje, jeszcze inny może zorganizować sprzątanie lasu. Ja tworzę filmy i publikuję w mediach. Robię to wszystko po polsku, czasem trudno mi coś załatwić, zrozumieć, ale się nie poddaję. To nie jest jednorazowa akcja. Aby przetrwać, sprawy klimatu muszą być cały czas w naszej głowie, w głowach naszych dzieci, a potem ich dzieci. Najważniejszą rzeczą, którą może zrobić każde z nas, jest wywieranie presji na rządzących, aby zmienili podejście. Właśnie to staram się robić moimi filmami i głosowaniem na te partie i ludzi, którzy realnie chcą zając się problemem.
Jonathan L. Ramsey – aktywista, publicysta, reżyser. Pochodzi z Chicago, w Polsce mieszka od 11 lat. Był nauczycielem angielskiego, headhunterem, pracował w korporacji. Od kilku lat zajmuje się produkcją niezależnych, osobistych dokumentów dotykających istotnych kwestii społecznych takich jak: środowisko naturalne, altruizm, poczucie wyobcowania. Prowadzi jednoosobową firmę produkcyjną Ramsey United, która wyprodukowała już pięć filmów dokumentalnych: „Żyjąc z Warszawą”, „Mój własny Brexit”, „Smog Wars”, „Można panikować”. Najnowszy film „Nadzieja umiera ostatnia” ma premierę na krakowskim Green Film Festival. Wszystkie te dokumenty zostały sfinansowane niezależnie, dzięki zbiórkom publicznym i inwestycji środków własnych oraz organizacji i fundacji zajmujących się zagadnieniami ekologicznymi. Są pokazywane na festiwalach filmowych, prawa do ich emisji (z wyjątkiem najnowszego filmu) zostały też zakupione przez polskie stacje telewizyjne.
Zobacz także
„Bez plastiku można żyć”. Paulina Górska mówi o tym, jak praktykuje ekologiczny styl życia we własnej rodzinie
„Chęć posiadania własnych dzieci, biologicznych, to jakiś element rasizmu, trochę nacjonalizmu, a trochę ma charakter przygotowywania się do wojny” – mówi Mateusz Kozielecki
„Rezygnacja z foliówek czy segregowanie śmieci są bardzo ważne, ale moim zdaniem nie uratują naszego świata” – mówi Ryszard Kulik doktor psychologii. Jak radzić sobie z depresją klimatyczną?
Polecamy
„Zjawiska klimatyczne coraz częściej odbierają życie i środki do życia”. Naukowcy wyliczają, na ile sposobów może nas zabić globalne ocieplenie
Paulina Hojka o noszeniu ubrań po zmarłych: “Myślę, że żaden nieboszczyk się nie obrazi”
Wyjątkowy duet międzypokoleniowy. Oliwia i jej dziadek Marian stworzyli urządzenie ratujące pszczoły
Wodę w butelkach zostawmy na czas kryzysu. W innych wypadkach to tylko chwyt marketingowy
się ten artykuł?