Przysmak faraonów, zdrowa słodycz i remedium na chrypkę
Piramidy, rafy koralowe, wspaniałe plaże i niezawodna pogoda – Egipt od lat kusi atrakcjami, jakich nie doświadczymy w żadnym innym miejscu na świecie. Z wakacyjnych wojaży warto przywieźć nie tylko dobre wspomnienia, ale i pamiątki, które będą nam przypominać te wyjątkowe miejsca.
Wszyscy doskonale znamy to uczucie ekscytacji podczas oglądania drobiazgów na straganach czy w przydrożnych sklepikach, oczywiście chcielibyśmy je kupić i zabrać do domu, by przypominały nam atmosferę i urodę poznanych miejsc. W naszym wakacyjnym cyklu zaproponujemy wam pamiątki szczególne, które rdzennym mieszkańcom pomagają w poprawie zdrowia, urody i dobrego samopoczucia.
Karkade – Egipskie Złoto Faraonów
Karkade to egipskie określenie malwy sudańskiej, jedynej jadalnej odmiany hibiskusa, jednorocznego krzewu, który w ciągu sezonu może osiągnąć wysokość dwóch metrów. Napar z zasuszonych kwiatów o intensywnej różowej barwie jest egipskim napojem narodowym, a sposób parzenia karkade wpływa na kwaskowatość naparu.
Podaje się go na gorąco albo zimno, obowiązkowo z ogromną ilością cukru. Zaleca się, by sypać do szklanki tyle cukru, ile „wejdzie”. Kwasowość powoduje duża ilość witaminy C w składzie płatków. Karkade na zimo to nie zaparzony i ostudzony płyn, ale raczej wyciąg z kwiatów, który powinien się robić przez wiele godzin, nawet przez trzy doby. Napar robimy z kolei zalewając dużą ilość suszu wrzątkiem i pozostawiając go na osiem minut.
Egipcjanie cenią napar z karkade za swoje właściwości zdrowotne. Z pewnością może wesprzeć układ pokarmowy w trawieniu ciężkostrawnych potraw, działa lekko moczopędnie, a ze względu na znaczną zawartość witaminy C wspiera poprawę odporności. Najważniejszym składnikiem hibiskusa są kwasy organiczne, zawiera także liczne flawonidy, polifenole i antocyjany – przeciwutleniacze, które wspierają organizm w walce z infekcjami i mogą też pomóc zapobiec starzeniu się skóry.
Napój karkade, nazywany też egipskim przysmakiem faraonów, na wiele innych zastosowań – używa się go do barwienia tkanin, lampką karkade wita się tam Nowy Rok i wznosi toast za nowożeńców. Ponieważ w ortodoksyjnie muzułmańskim Egipcie nie pije się alkoholu, syrop z hibiskusa zastępuje wino.
Daktyle – narodowe dobro Egiptu
Nie wszyscy wiedzą, że Egipt jest światowym liderem w produkcji i eksporcie daktyli. Ze swoim pustynnym, suchym klimatem i wysokimi temperaturami jest wymarzonym miejscem do ich dojrzewania, dlatego, według opinii nie tylko samych Egipcjan, owoce wyhodowane w tamtym klimacie są najlepsze na świecie.
Właśnie teraz, latem, jest okazja, by będąc w Egipcie, jeść je świeże, bo to szczyt sezonu, więc stosy owoców prosto z drzew czekają na chętnych na straganach, targowiskach i w lokalnych sklepikach. Warto wiedzieć, że za jadalne uważa się w Egipcie owoce w kolorze żółtym lub jasnoróżowym. Na eksport trafiają te lekko podsuszone i bardzo dojrzałe, które są znacznie ciemniejsze. Świeże daktyle są o wiele bardzie słodkie od tych, które możemy kupić w Polsce.
Daktyle doskonale zastępują słodycze – zawierają cukry proste, które szybko wchłaniają się do krwioobiegu, są łatwostrawne a dzięki antyoksydantom wspierają organizm w walce o większą odporność. Dzięki znaczącym ilościom błonnika wspierają trawienie i wpływają na regulowanie poziomu cholesterolu. Zawierają też sporo wapnia, dzięki czemu poleca się je kobietom narażonym na osteoporozę. Daktyle zaleca się przy niedoborach potasu, zwłaszcza po treningu czy większym wysiłku. Są źródłem naturalnych salicylanów, zawierają też sporo witamin, zwłaszcza A, C i PP.
Z Egiptu warto przywieźć nie tylko same owoce, które pakowane są w najbardziej wymyślne upominkowe opakowania, ale także przetworzone. Świetny smak mają syropy i konfitury z daktyli. Popularny jest napój daktylowy, który można robić także w domu. Jego wykonanie jest bardzo proste – miksujemy świeże daktyle z wodą i odrobiną cynamonu. Egipcjanie faszerują daktyle np. migdałami albo orzechami. Podają je także jako przekąskę do mięs i serów.
Olejek eukaliptusowy
Egipcjanie wierzyli, że dzięki olejkom będą mieć łatwiejszy wstęp do świata duchów. Nic dziwnego zatem, że wszelkie opowieści o życiu starożytnych mieszkańców doliny Nilu pełne są opowieści o olejach, którymi nacierano co znamienitszych obywateli i urządzano im olejowe kąpiele. Namaszczanie olejami miało rangę świętego rytuału odprawianego na cześć bogów. Nawet noszone na głowach starożytnych Egipcjan stożki były nasączone olejkami z woskiem pszczelim i tłuszczem. Co działo się z taką ozdobą w egipskim upale, nietrudno sobie wyobrazić, wówczas uważano to jednak za normalne i pożądane.
Także we współczesnym Egipcie aromaterapia jest ważnym doświadczeniem codziennego życia i szeroko korzysta się tam ze zdrowotnych właściwości olejków. Wspominamy tutaj o olejku eukaliptusowym, choć nie on jeden zasługuje w Egipcie na uwagę.
Czy będzie to olejek arganowy, czarnuszkowy, lotosowy, z drzewa sandałowego, mirry czy mięty pieprzowej, warto kupić choćby buteleczkę, bo jego aromat i konsystencja będą inne niż w olejkach z pozostałych rejonów świata.
Na jakość olejów produkowanych w Egipcie wpływ ma miejscowy klimat. Substancje eteryczne są w nich bardzo skoncentrowane, dzięki czemu możemy mieć wrażenie, że działają skuteczniej niż te z innych krajów.
Egipcjanie najbardziej szanują i wykorzystują olejek z czarnuszki, który uważany jest za uniwersalne remedium na wiele dolegliwości wszystkich członków rodziny bez względu na wiek. Olejek lotosowy ma uspokajający i relaksujący zapach, jaśminowy uważany jest za afrodyzjak, sandałowy pomaga się skoncentrować, miętowy łagodzi ból głowy, mirrowy stosuje się, tak jak w Egipcie faraonów, do rytuału pielęgnacji.
Olejek eukaliptusowy natomiast słynie ze swoich właściwości antyseptycznych, przeciwbakteryjnych i przeciwzapalnych. Ma działanie rozgrzewające i pobudzające – w aromaterapii stosuje się go między innymi w łagodzeniu objawów kataru, kaszlu. Przyda się więc jesienią i zimą, gdy polska aura sprzyja wszelkim infekcjom układu oddechowego.
Zobacz także
10 rzeczy, których nie warto robić w wakacje
„Wystarczy ukłucie komara lub zjedzone na ulicznym straganie krewetki, żeby wymarzone wakacje popsuła nam choroba” – mówi Milena Dorosz, ekspertka chorób zakaźnych i medycyny podróży
Nie chcesz znaleźć się na środku morza na różowym flamingu? Posłuchaj rady ratownicy Ane Piżl
Polecamy
Na skórkach cytrusów są toksyczne substancje. Chemiczka: ludzie nie powinni ich jeść
Czerwone złoto, lekarstwo na szkorbut i roślina nieśmiertelności
Glukozowa Królowa o popularnym napoju: „Nie ma pozytywnych skutków picia tego soku”
Boski nektar, owoc biblijnego drzewa i fenicka sól
się ten artykuł?