„Siostra, która odchodzi ze zgromadzenia, ma parę sztuk ubrań i czasem dostaje 5 tys. zł” – mówi Izabela Mościcka, założycielka Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym
Nie mają własnych pieniędzy, często nie mogą nawet korzystać z telefonu. Gdy postanawiają odejść ze zgromadzenia, zostają z niczym. Dlatego Izabela Mościcka, pedagożka, która ma doświadczenie życia w zgromadzeniu zakonnym, założyła Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym, a obecnie zbiera pieniądze na dom dla sióstr i osób w kryzysie. – Pamiętam 27-letnią siostrę, którą przełożone wystawiły za furtkę w samej koszulce i halce. Nie miała grosza – wspomina jeden z najtrudniejszych przypadków. A tych jest dużo więcej.
Ewa Podsiadły-Natorska: Ile lat była pani w zakonie?
Izabela Mościcka: Prawie osiemnaście. Poza zgromadzeniem jestem trzeci rok. Odeszłam, bo szukałam nowych dróg dla siebie.
Dlaczego założyła pani Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym?
Przez kilkanaście lat patrzyłam na codzienność sióstr, ich problemy, zmartwienia. Wszystkim nam przez długi czas wydawało się, że tak to wszystko musi funkcjonować. Gdy jednak odeszłam, mocno dotarło do mnie, z czym borykają się siostry – i że należy im pomóc.
A z czym się borykają?
Bardzo często nie znają swoich praw. Nie wiedzą, co mogą, a czego nie, doświadczają przemocy, nadużyć i nie mają nawet z kim o tym porozmawiać. Powołałam do życia CPSZ, które pomaga wszystkim siostrom, nie tylko tym, które chcą odejść z zakonu, choć oczywiście te znajdują się w szczególnie trudnej sytuacji. Jeśli chodzi o procedurę odejścia, to bardzo trudno o rzetelną wiedzę – jak to po kolei ma wyglądać, z czym się trzeba zmierzyć, jak działa prawo. Że nie trzeba być zależną od sióstr przełożonych, tylko można mieć pełnomocnika. Dotarło do mnie, że siostry są z tym wszystkim same i często nie wiedzą, jak przez to przejść ani od czego w ogóle zacząć.
Jakie historie sióstr szczególnie zapadły pani w pamięć?
Pamiętam pewną siostrę. U jej taty nastąpiło nagłe pogorszenie zdrowia. Zwróciła się do przełożonych z prośbą, żeby móc do niego pojechać, zobaczyć się z nim, ale nie dostała zgody. Usłyszała, że jest dużo pracy. Nikt się jednak nie spodziewał, że tata tej siostry umrze w ciągu tygodnia i ona nie zdąży się z nim pożegnać. Rodzina miała do niej duży żal, ona sama do siebie również. Ta sytuacja przelała czarę goryczy. Po pogrzebie zadzwoniła do nas, powiedziała, że chce odejść ze zgromadzenia i prosi o pomoc. W ogóle patrząc z perspektywy czasu, uważam, że to jest głęboko nie fair, że jeśli chce się jechać do chorego rodzica, to trzeba prosić o zgodę. Jedna z sióstr zgłosiła się do nas z prośbą o sfinansowanie leku. Miała zapisane leki od psychiatry, ale przełożona powiedziała, że nie będzie za nie płacić.
Siostry nie mają własnych pieniędzy?
Z reguły muszą oddawać wszystkie pieniądze, bo we wspólnocie jest tzw. wspólna kasa. Ale bywa różnie. W niektórych zgromadzeniach siostry dostają kieszonkowe, tylko pytanie, co rozumiemy przez pojęcie „kieszonkowe”. Nam kojarzy się to z pieniędzmi na zachcianki. Tymczasem w niektórych zgromadzeniach jest tak, że jest ściśle wyznaczone, na co można te kieszonkowe wydać. Są zgromadzenia, które tak rozwiązały problem telefonu, że trzeba go opłacić właśnie z otrzymanych kieszonkowych, a oprócz tego np. kupić sobie kosmetyki. I tylko gdy siostrze coś z tego zostanie, może sobie kupić lody albo coś dla siebie.
”Szczególnie trudne są sytuacje sióstr tuż przed emeryturą, zwłaszcza tych, które są skonfliktowane z przełożonymi. Przełożone za wszelką cenę próbują usunąć je ze zgromadzenia, ale ponieważ nie mają argumentów, tak uprzykrzają tym siostrom życie, żeby odeszły same”
A gdy trzeba kupić nową kurtkę albo buty?
To często po pieniądze idzie się do siostry przełożonej. Tutaj też według mnie dużym nadużyciem jest to, że o pieniądze na takie rzeczy trzeba prosić. Bo teoretycznie jest wspólna kasa, ale w praktyce nie działa to tak, że siostra w zależności od potrzeb dostaje kartę do konta, gdy musi zrobić zakupy. Dla mnie apogeum tego jest fakt, że w niektórych zgromadzeniach trzeba prosić przełożone o pieniądze na środki higieny intymnej.
A wspomniany telefon – siostry mają możliwość korzystania z niego?
Też jest bardzo różnie. Są zgromadzenia, w których każda siostra może mieć telefon komórkowy, choć zwykle ograniczenia dotyczą początkowych lat. Gdy siostra wstępuje do zakonu, ma zwykle rok nowicjatu, a potem rok lub dwa lata formacji. Najczęściej w okresie nowicjatu nie ma się telefonu. A później to zależy. Czasami telefon jest jeden dla całej wspólnoty. Czasem to zależy od tego, jakie obowiązki ma siostra poza zakonem, np. siostra prowadząca katechezę może mieć telefon, a siostra pracująca w kuchni już nie.
Bo według przełożonych go nie potrzebuje.
Właśnie. Spotkałam się też z tym, że nawet jeśli siostry mają pozwolenie na używanie telefonu, to nie dostają na niego pieniędzy. Muszą kombinować, więc zwykle proszą rodzinę albo przyjaciół o pomoc. Są siostry, które dostają zapłatę za pracę, np. za poprowadzenie rekolekcji, i odbierają sobie część wynagrodzenia na telefon, jednak w poczuciu wielu sióstr jest to kradzież. Podobnie jest w sytuacji, w której prosi się o pomoc rodzinę. W wielu zgromadzeniach każde pieniądze, które się dostaje, niezależnie skąd, trzeba oddać, więc siostry mają dylemat moralny, co zrobić: zapłacić za telefon czy jednak te pieniądze przekazać przełożonej.
W jakiej sytuacji jest siostra, która postanawia opuścić zgromadzenie?
Zwykle ciężkiej. Pamiętam 27-letnią siostrę, to była najtrudniejsza sytuacja, z jaką się spotkałam. Siostry wystawiły ją za furtkę w samej koszulce i halce, które nosi się pod habitem. Nie miała grosza. Poprosiła kogoś o telefon. Zadzwoniła do swojego przyjaciela księdza, który po nią przyjechał i zabrał do siebie. Później pomagaliśmy jej razem. Na szczęście spotkałam się z tym tylko raz, ale ja bym to zaskarżyła, zarówno do sądów kościelnych, jak i państwowych.
Ona to zrobiła?
Nie, chciała o wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Szczególnie trudne są sytuacje sióstr tuż przed emeryturą, zwłaszcza tych, które są skonfliktowane z przełożonymi. Przełożone za wszelką cenę próbują usunąć je ze zgromadzenia, ale ponieważ nie mają argumentów, tak uprzykrzają tym siostrom życie, żeby odeszły same. Bo siostra może chcieć odejść ze zgromadzenia z własnej woli, ale może też być do tego przymuszona. Jesteśmy po to, żeby pokazać im, jakie mają prawa. Że nie muszą się temu poddawać, tylko mogą o siebie zawalczyć. Odbieram telefony od sióstr, którym brakuje np. pół roku do emerytury, zagryzają zęby. Chcą do tej emerytury jakoś dotrwać, choć jest im bardzo ciężko, a potem mieć święty spokój. Tak naprawdę jeśli siostra, która odchodzi ze zgromadzenia, ma rodzinę czy przyjaciół, którzy mogą jej pomóc na początku, zapewnić miejsce do mieszkania, to to jest bardzo dużo. Ale nie każda ma się do kogo zwrócić.
”Pamiętam pewną siostrę. U jej taty nastąpiło nagłe pogorszenie zdrowia. Zwróciła się do przełożonych z prośbą, żeby móc do niego pojechać, zobaczyć się z nim, ale nie dostała zgody. Usłyszała, że jest dużo pracy”
Zgromadzenie opuszcza z niczym?
Zwykle ma parę sztuk ubrań i czasem dostaje ok. 5 tys. zł. Poza tym nie ma nic. Jeśli chce wynająć mieszkanie czy pokój, to oprócz czynszu musi opłacić kaucję. Za coś musi żyć. I nawet jeśli w ciągu miesiąca znajdzie pracę, to pensję dostanie za kolejny miesiąc.
Jakie ma pani plany związane z CPSZ?
Plan jest taki, żeby Centrum działało w obrębie Fundacji Przy Stole, którą właśnie powołuję do życia. Fundacja będzie działać nie tylko na rzecz sióstr, ale ogólnie ludzi wykluczonych i będących w kryzysie. Szczególnie chodzi mi o osoby wykluczane przez Kościół katolicki. Mamy uruchomioną zbiórkę; pieniądze przeznaczamy m.in. na dofinansowanie siostrom terapii, leków. Z tej zrzutki jednej siostrze dofinansowaliśmy leczenie zębów, ona jest teraz w procesie odchodzenia z zakonu. Innej siostrze udało nam się kupić rower, był to dla niej jedyny środek lokomocji, dojeżdża nim do pracy. Ze zbiórki kupujemy siostrom świeckie ubrania, opłacamy telefon, kaucję za mieszkanie, jednej kupiliśmy komputer. Chcemy ułatwić siostrom start w życie.
Jest też zrzutka na dom.
Tak. Mamy w Krakowie pokój przeznaczony dla osób w kryzysie, w tym dla sióstr odchodzących ze zgromadzeń. Ten pierwszy miesiąc jest bardzo ważny, to czas, kiedy trzeba odetchnąć, pozbierać się. Już sama decyzja o odejściu z zakonu jest bardzo trudnym doświadczeniem, a chodzi o to, żeby móc się zregenerować i nie martwić, jak i za co przeżyć pierwsze tygodnie. Mieć gdzie spać, co jeść i móc w spokoju poszukać sobie pracy. Ale marzy nam się dom. Dom dla ludzi w kryzysie, z różnymi doświadczeniami. Dom, w którym spotkają się osoby w różnych życiowych sytuacjach i będą mieć tu komfort życia. Nie tylko siostry zakonne, choć te wymagają szczególnej opieki. Wszystkie wykazują zachowania, których nie są nawet świadome.
Przez dwa tygodnie była u nas siostra, która po odejściu z zakonu zatrzymała się w naszym mieszkaniu, żeby ochłonąć, dojść do siebie. Jadła w kuchni jogurt i powiedziała: „Zostało mi trochę, zabiorę go do siebie”. A ja na to: „Nie musisz jeść u siebie. Włóż go do lodówki, zjesz sobie później”. Nie chodzi więc tylko o zapewnienie dachu nad głową, ale o to, żeby te kobiety, szczególnie w początkowym okresie, nie zostawały same. Żeby zobaczyły, że można żyć inaczej.
Zbiórka na dom Fundacji Przy Stole
Izabela Mościcka – pedagożka z wykształcenia i z pasji. Pomaga kobietom doświadczającym nadużyć w strukturach żeńskich zgromadzeń zakonnych. Założycielka Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym. Ma osiemnastoletnie doświadczenie życia we wspólnocie zakonnej. Razem z wrażliwymi ludźmi chce tworzyć przestrzeń dla wykluczanych, spotykając się z nimi na peryferiach Kościoła. Tworzy i publikuje na swoich kanałach w social mediach.
Zobacz także
„Chcemy oszacować, jakie koszty ponoszą formacje mundurowe za to, że nie pochylają się nad człowiekiem”. O nadużyciach w wojsku i policji mówi Joanna Jałocha
„Hidżab to nie jest temat zastępczy. To jest symbol kontroli władzy. Kobiety otwarcie rzucają jej rękawicę” – rozmowa z Aleksandrą Chrobak o kobiecej rewolucji w Iranie
„PTSD z pracy? Znam takie przypadki” – mówi Dorota Minta, psycholożka i psychoterapeutka
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
ONZ bije na alarm: Liczba aktów przemocy wobec kobiet wzrosła o 50 proc.
„Są dziewczynkami, nie żonami”. Będzie zakaz małżeństw dziewczynek w Kolumbii. To historyczny moment
się ten artykuł?