Chemiczna skakanka. Raport: nawet 25 proc. przyrządów sportowych może zawierać niebezpieczne dla zdrowia substancje
Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie zbadała artykuły artykuły sportowe, takie jak np. piłki do pilatesu, maty do jogi, skakanki, bidony – na obecność niebezpiecznych dla zdrowia oraz środowiska naturalnego substancji. Okazało się ze w 25 proc. badanych próbek znalazły się takie chemikalia, niekiedy w znacznie przekroczonych normach.
Niezdrowe, choć miały wyjść na zdrowie
W związku z przedłużającym zamknięciem siłowni, centrów fitnessu i innych obiektów sportowych, wiele z nas regularnie ćwiczy w domu. Kupujemy hantle, gumy oporowe, maty do jogi – wszystko po to, by zadbać o kondycję i zdrowie. Czy aby na pewno na zdrowie nam to wychodzi?
Jak wykazały badania artykułów sportowych, które w ramach kampanii „Pytaj o chemię” Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie przeprowadziła wraz z partnerami z 13 krajów Unii Europejskiej, sytuacja nie wygląda dobrze. Aż jedna czwarta artykułów i przyrządów sportowych – m.in. piłki gimnastyczne, skakanki, przybory do pływania, bidony – może zawierać szkodliwe substancje chemiczne.
Jak podaje fundacja:
„W niezależnym akredytowanym laboratorium Bureau Veritas CPS Germany GmbH przeanalizowano łącznie 82 próbki, zakupione w 13 krajach europejskich, między innymi w Polsce. Produkty zbadano pod kątem tzw. substancji wzbudzających szczególnie duże obawy (SVHC), takich jak plastyfikatory, opóźniacze spalania, metale ciężkie czy alkilofenole”.
Wyniki testów niestety dowodzą, że w produktach tych można znaleźć szkodliwe związki.
„Komunikacja z firmami na temat składu ich wyrobów jest skomplikowana, a sprzedawcy często nie wiedzą o substancjach zawartych w ich wyrobach” – czytamy.
Substancje stanowiące bardzo duże zagrożenie
Z opublikowanego przez Fundację Kupuj Odpowiedzialnie raportu wynika, że „substancje stanowiące bardzo duże zagrożenie” wykryto w 24 proc. próbek (20 próbek).
„Dziewięć z nich (11 proc.) zawierało SVHC powyżej 0,1 proc., co oznacza, że producent ma obowiązek, na żądanie klienta, poinformować go, że w tym konkretnym produkcie znajduje się niebezpieczna substancja. Jednak żadna z firm, od których artykuły zostały zakupione, nie wywiązała się z prawnego obowiązku przekazywania informacji o tych problematycznych chemikaliach w swoich artykułach” – czytamy.
Jak podaje Fundacja, siedem artykułów zawierało plastyfikatory DEHP lub DIBP, które są objęte ograniczeniami w UE ze względu na ich właściwości wpływające szkodliwie na rozrodczość i zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego.
„W związku z tym produkty zawierające te substancje w stężeniach powyżej 0,1 proc. nie mogą być wprowadzane do obrotu od lipca 2020 r. Jednak DIBP wykryto w stężeniu 35 proc. i 41 proc. w dwóch rodzajach piłek gimnastycznych”.
Jeden z artykułów zawierał krótkołańcuchowe chlorowane parafiny (SCCP).
„Stosowanie ich reguluje Konwencja Sztokholmska i według prawa nie mogą pojawiać się w produktach w stężeniu powyżej 0,15 proc. Badana przez nas skakanka zawierała jednak 2,6 proc. SCCP i dlatego nie powinna być w sprzedaży” – dowiadujemy się z raportu.
Polecamy
„Zjawiska klimatyczne coraz częściej odbierają życie i środki do życia”. Naukowcy wyliczają, na ile sposobów może nas zabić globalne ocieplenie
Paulina Hojka o noszeniu ubrań po zmarłych: “Myślę, że żaden nieboszczyk się nie obrazi”
Wyjątkowy duet międzypokoleniowy. Oliwia i jej dziadek Marian stworzyli urządzenie ratujące pszczoły
Wodę w butelkach zostawmy na czas kryzysu. W innych wypadkach to tylko chwyt marketingowy
się ten artykuł?