Przejdź do treści

„Na pierwszy plan wybija się ogromny żal do matek i innych najbliższych. W wielu wypadkach wiedzieli, co się dzieje, ale nic nie robili” – mówią autorki książki „Molestowane. Historie bezbronnych”

Były molestowane jako małe dziewczynki. Dziś zabrały głos i opowiedziały o swoim piekle
Molestowane. Zdj: Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?

Gdy padły ofiarą wykorzystywania seksualnego miały trzy, pięć lub 12 lat. Sprawcami byli najbliżsi- ojciec, matka, brat, kuzynka, „przyjaciel” rodziny… W książce „Molestowane. Historie bezbronnych” opowiadają o piekle, które czytelnikowi trudno sobie wyobrazić. Bolesne wyznania dorosłych już kobiet spisała dziennikarka Anna Matusiak- Rześniowiecka oraz pedagog i coach Katarzyna Borowska. – Wchodząc do kawiarni w centrum Warszawy, jestem pewna, że co najmniej cztery z 30 siedzących tam osób były wykorzystywane – mówi autorka książki w rozmowie z Hello Zdrowie.

„W naszym najbliższym otoczeniu są ofiary molestowania”

W 2018 roku Kasia i Ania wydały swój pierwszy reportaż „Skazane” na temat kobiet osadzonych w polskich zakładach karnych. Pomysł na kolejną książkę zrodził się przypadkiem – Kasia podczas urlopu na Bali poznała kobietę, która wyznała jej, że w dzieciństwie była molestowana.

– To miała być nasza pierwsza bohaterka, ale po jakimś czasie wycofała się ze współpracy- mówi Kasia Borowska. – Mimo to nie chciałyśmy rezygnować z tak ważnego tematu. Poprzez media społecznościowe szukałyśmy kobiet, które byłyby gotowe podzielić się z nami swoimi historiami. Udało nam się je znaleźć bez większego trudu, co doskonale pokazuje skalę problemu.

Katarzyna Borowska.

Katarzyna Borowska.. Zdj: archiwum prywatne

Gdy lista rozmówczyń wydawała się zamknięta, Kasia w podróży służbowej przypadkiem poznała pewną kobietę. Podczas pogawędki o pasji i pracy, powiedziała, że piszę reportaż na temat ofiar molestowania. W odpowiedzi usłyszała: „Mnie też molestowano w dzieciństwie”. Nowa znajoma zgodziła się opowiedzieć o swoich doświadczeniach i stała się kolejną bohaterką książki.

– Praca nad „Molestowanymi” otworzyła mi oczy. Wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie doświadczyło znacznie więcej osób, niż możemy przypuszczać – mówi Kasia. – Wchodząc do kawiarni w centrum Warszawy, jestem pewna, że co najmniej cztery z 30 siedzących tam osób były wykorzystywane.

– Przerażające jest nie tylko, jak często, ale również w jak nieoczywistych okolicznościach może dochodzić do molestowania – dodaje Ania Matusiak- Rześniowieka. – Jedna z bohaterek jako mała dziewczynka spędzała wakacje u kuzynostwa. Spała w łóżku z siostrą cioteczną, która nocami brutalnie wykorzystywała ją seksualnie, a w dzień szantażowała: „Jak komuś powiesz, to mama się dowie, jaka jesteś zboczona, jaka jesteś zła!”.

 

Autorki przyznają, że po ich bohaterkach nie widać traumatycznej przeszłości. Choć przeżyły piekło, dziś mają dobre prace, dzieci i szczęśliwe małżeństwa.

– To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że nawet w naszym najbliższym otoczeniu z całą pewnością są osoby, które doświadczyły wykorzystywania seksualnego, ale swoje przeżycia trzymają w ścisłej tajemnicy – mówi Ania.

Większość kobiet opisanych przez Anię i Kasię przepracowało trudne doświadczenia i dziś nie mierzy się z objawami stresu pourazowego, który jest charakterystyczny dla niewyleczonej traumy. Jednak część z nich wciąż nachodzą demony przeszłości.

– Jedna z kobiet zaraz przed umówionym spotkaniem, napisała nam, że nie jest pewna, czy uda jej się dojechać – mówi Ania. Podróżowanie autobusami dla ofiar molestowania bywa nie do zniesienia. Tłum ludzi, ktoś może cię dotknąć, ktoś może na ciebie wpaść… to wywołuje lęk.

„Don’t call me Murzyn”. - ciemnoskóre Polki o rasizmie, który jest problemem również w Polsce

Autorki dodają, że wyzwalacz ataku lękowego wcale nie musi być wytłumaczalny. Ich rozmówczynie jednogłośnie stwierdzały, że panika często pojawia się znienacka.

Anna Matusiak- Rześniowiecka

Anna Matusiak- Rześniowiecka. Zdj: archiwum prywatne

– Wstają rano, wydaje się, że wszystko jest dobrze. Oprowadzają dzieci do szkoły, jadą na zakupy, wracają do domu i nagle ich dopada. Nie mogą się ruszyć, są załamane. Przez kolejny tydzień walczą ze sobą, by wrócić do codzienności. Za dwa miesiące przeżywają kolejny atak i wszystko zaczyna się od początku. Nieprzepracowana trauma ma dużo większe konsekwencje, niż sądziłyśmy – mówi Ania.

Zawód na najbliższych

Dla wielu kobiet występujących w książce „Molestowane” nie sam akt seksualny był najgorszy, lecz wspomnienie opuszczenia przez najbliższych. Członkowie rodziny, którzy widząc rozgrywającą się pod ich nosem tragedię, niejednokrotnie odwracali oczy w obawie o skandal i utratę dotychczasowej codzienności.

– To, co wybijało się na pierwszy plan w rozmowach z dziewczynami, to ogromny żal do matek i innych najbliższych. W wielu wypadkach wiedzieli, co się dzieje, ale nic nie robili.  Odsuwali dramat dziecka od swojej świadomości, bo ta sytuacja była zbyt trudna, by mogli się z nią skonfrontować. Brak reakcji ze strony bliskich wzmacniał w dzieciach poczucie, że widocznie muszą to robić, muszą się poświęcać, by innych członków rodziny nie spotkało to samo – tłumaczy Kasia.

Dokładnie takie poczucie powinności towarzyszyło Ilonie. Dziewczyna była regularnie gwałcona przez  pięciu mężczyzn: ojca, dziadka i ich trzech przyjaciół. Mężczyźni urządzali libacje, podczas których dochodziło do brutalnych gwałtów. Bohaterka książki wielokrotnie miała nadzieję, że nie dożyje poranka, a koszmar wreszcie się skończy. Przed każdą libacją matka zabierała jej siostry i opuszczała dom. Pewnego dnia dziewczynka poprosiła, by również mogła wyjść. W odpowiedzi usłyszała, że ktoś musi pilnować domu, by ojciec wszystkiego nie rozwalił lub nie wyniósł. „Ty świetnie sobie z tym radzisz”- powiedziała mama.

„Nie uczy się nas miłości do siebie. Uważane jest to za egoizm. A im będziemy lepsi dla siebie, tym będziemy lepsi dla innych i mniej będzie konfliktów” – mówi psycholog i coach Joanna Chmura

Autorki przyznają, że ta historia wywołała w nich najwięcej emocji.

– Musiałyśmy robić przerwy w czasie rozmowy. Nasza bohaterka co jakiś czas patrzyła na nas z troską i pytała, czy damy radę słuchać dalej mówi Kasia.

Inna bohaterka na łamach książki opowiedziała o dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się w jej rodzinnym domu, gdy miała zaledwie 11 lat. Przez kilka miesięcy odwiedzał ją wujek – wchodził na górę, zamykał drzwi, a po kilkudziesięciu minutach bez słowa opuszczał dom. Wszystkiemu przyglądała się babcia, która nigdy nie zapytała o cel wizyt w pokoju wnuczki. Pewnego dnia dziewczynka zdobyła się na rozmowę z babcią. Wyznała, że jest dotykana i gwałcona przez wujka. „To starszy, schorowany człowiek. Tak trzeba” – usłyszała w odpowiedzi. Dziewczyna w rozmowie z Anią i Kasią powiedziała, że tamtego dnia jej życie się skończyło, ponieważ nie obroniła jej najdroższa na świecie osoba. Choć dziś wyleczyła się z traumy, dalej nie jest w stanie odwiedzić grobu babci.

„Dziecko, wolno ci się bać”

Dla Ani i Kasi praca nad książką nie była łatwa. Podczas spotkań z bohaterkami niejednokrotnie pojawiały się łzy lub ból głowy. Potrzebne były przerwy, by złapać dystans. Obie jednak przyznają, że ani razu nie zadały sobie pytania: „Czy warto?”. Reportaż powstał po to, by osoby, które przeżyły molestowanie, nie bały się opowiedzieć swojej historii. W książce podano adres mailowy molestowane@gmail.com, na który mogą pisać czytelnicy. Do tej pory do skrzynki trafiło kilka poruszających maili. Ich nadawczynie wyznają, że one również przeszły przez piekło.

– Dziewczyny wysyłają nam swoje historie, ale nie po to, by zostały opublikowane, lecz z potrzeby zrzucenia z siebie ciężaru – tłumaczy Ania.– W czasie lektury „Molestowanych” poznały kilkanaście kobiet sobie podobnych i chcą powiedzieć głośno: „Ja też to przeżyłam!”. Takie wyznanie jest oczyszczające i wyzwalające. Mam nadzieję, że będzie się na nie zdobywać coraz więcej osób.

Kasia dodaje, że zachęcenie ofiar molestowania do otworzenia się to nie jedyny cel książki.

– Przez lata pracowałam jako nauczycielka i dyrektorka szkoły. Wiem, że kadra wychowawcza bardzo często nie ma kompetencji z zakresu aktywnego słuchania, nie ma wystarczająco dużo empatii i uwagi skierowanej na subtelne sygnały wysyłane przez uczniów. Bardzo bym chciała, żeby to się zmieniło – mówi i przywołuje wspomnienie sprzed 20 lat, gdy jako świeżo upieczona wychowawczyni, pracowała w jednej z podwarszawskich wiejskich szkół. Pewnego dnia podczas przerwy przysiadła się do niej 9-letnia dziewczynka. Czytała psychologiczną książeczkę dla dzieci o wykorzystywaniu seksualnym. „Wypożyczyłam ją z biblioteki” – powiedziała dziewczynka do młodej nauczycielki. Kasia zdziwiła się, ale nie przyszło jej do głowy, że uczennica mogła być ofiarą przemocy.

Z perspektywy czasu żałuje, że nie zainteresowała się głębiej życiem tamtego dziecka. Dziś ma podejrzenia, że dziewczynka była wykorzystywania, ale wtedy zabrakło jej kompetencji.

– Napisanie tej książki jest jednocześnie moim apelem do wszystkich, którzy pracują z dziećmi, by się kształcili, uczestniczyli w dodatkowych szkoleniach psychologicznych i pedagogicznych. Nie dla papierka, tylko dla dzieciaków – mówi.

Katarzyna z racji zawodu trenera, niedawno brała udział w spotkaniu z psychologami i coachami, którzy dawniej przeżyli molestowanie, a dziś pomagają innym uporać się z traumą. Podczas szkolenia wspólnie wypracowali schemat działań, które powinien podjąć dorosły, dowiedziawszy się o tym, że bliskie mu dziecko zostało wykorzystane.

– Dziecko w takiej sytuacji najbardziej na świecie potrzebuje przytomnego dorosłego: mamy, babci, taty czy wychowawcy, który udzieli mu bezwzględnego wsparciatłumaczy Kasia. – Towarzyszenie dziecku, zwłaszcza jeśli jest się jego rodzicem, to bardzo trudne zadanie. Dorośli także przeżywają ból, wstyd, niemoc i bezradność. Często na straszną wieść, reagują natychmiastowym załatwieniem wizyty u psychologa dla małej ofiary. Tymczasem, to oni bardziej potrzebują specjalisty, by mieć w sobie siłę do emocjonalnego wsparcia dziecka.

Kasia dodaje, że gdy dziecko widzi roztrzęsionego bliskiego, zaczyna się obwiniać. Niejednokrotnie żałuje, że wyznało prawdę, skoro tym samym tak zmartwiło mamę lub tatę. Palące poczucie winy sprawia, że trauma staje się jeszcze silniejsza.

– Doświadczenie pedagogiczne i trenerskie oraz praca nad „Molestowanymi” pokazały mi, że wykorzystane dziecko bardziej niż czegokolwiek na świecie, potrzebuje, aby przytomny dorosły zapewnił mu swoją delikatną, subtelną i nienaruszającą obecność. Te dzieci czasami nie dają się nawet dotknąć. Trzeba być spokojnym i bardzo ostrożnym, jednocześnie stabilnym i pewnym siebie. Swoją postawą dać komunikat: „Dziecko, wolno ci się bać. Wolno ci płakać. To nie twoja wina. Pozwól, że pobędę przy tobie. Wszystkim się zajmę”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?