Przejdź do treści

Michał Sikorski z „1670” odrzucił wielkie pieniądze za reklamę alkoholu. „Niewarte odpowiedzialności społecznej”

Michał Sikorski 1670 - Hello Zdrowie
Michał Sikorski / Fot. Wojciech Olkusnik, East News
Podoba Ci
się ten artykuł?

Spore zamieszanie wywołała wypowiedź Michała Sikorskiego, aktora serialu „1670”, który zdradził, że odrzucił propozycję zagrania w reklamie alkoholu, choć gaża była tak wysoka, że mógłby sobie za nią kupić mieszkanie w Warszawie. W Polsce, gdzie procentowe trunki przez wiele osób uważane są za dobro narodowe, ta deklaracja rozgrzała dyskusję o hipokryzji, jaka towarzyszy miejscu alkoholu w naszym życiu.

„Kusiło”

Uwielbiany przez widzów dzięki genialnej kreacji ojca Jakuba z Netfliksowego hitu „1670” Michał Sikorski podzielił się z ciekawą refleksją w rozmowie z Wojciechem Brzezińskim w „Tygodniku Powszechnym”. „Nie reklamuję alkoholu. Uważam, że szkodzi. Dostałem kiedyś propozycję za sumę, za którą może kupiłbym mieszkanie w Warszawie. Kusiło, myślałem, że może warto 'dla dziecka’, ale odmówiłem” – powiedział aktor, a na potwierdzenie słuszności swojej decyzji opowiedział historię kolegi, który wystąpił w reklamie bezalkoholowego piwa, a później usłyszał od pani na ulicy, że jej 12-letniemu wnukowi reklama ta tak się spodobała, że teraz pije to piwo. „Uświadomiłem sobie: jeśli fajnie zagrana reklama zachęci dzieciaka do 'piwka wieczorem’, to nie są to pieniądze warte odpowiedzialności społecznej” – stwierdził Michał Sikorski.

Alkohol – narodowy sport Polaków

Niedawna premiera drugiego sezonu zabawnej komedii o perypetiach właścicieli i mieszkańców Adamczychy podkręciła dyskusję o przywarach Polaków. Jak to bywa, bardzo trudno jest śmiać się z samego siebie, a serial, zbudowany na serii prześmiesznych, choć i bardzo wnikliwych obrazów nawiązujących do sarmackiej tradycji Polaków, aż skrzy się anegdotami, powiedzonkami i bon motami mającymi swoje odniesienia w naszej współczesnej mentalności i poczuciu humoru. Alkohol naturalnie pasuje do przyjętej konwencji, bo nie bez podstaw mówimy o piciu jako „narodowym sporcie” Polaków.

Nie od dziś wiemy, że w Polsce alkohol leje się strumieniami. W ostatnich latach statystyczny Polak wypijał nawet 200 kufli piwa rocznie, 6 butelek wina i 3 butelki litrowe wyrobów spirytusowych. Alarmujące są także inne dane dotyczące skali picia: ok. 900 tys. Polaków jest uzależnionych, a 2–2,5 mln pije ryzykownie. Jeszcze większe wrażenie robią dane o punktach sprzedaży alkoholu w Polsce, których jest już ok. 500 tys. Zgodnie z zaleceniem WHO, jeden punkt sprzedaży alkoholu powinien przypadać maksymalnie na 1500 osób, tymczasem w Polsce przypada na 270 osób.

Pijemy, bo lubimy czy musimy?

O tym, że żyjemy pod okupacją karteli alkoholowych mówi i pisze od lat znany w mediach społecznościowych psychoterapeuta Robert Rutkowski. Nie ukrywa on, że w Polsce funkcjonuje rodzaj społecznej zmowy w tej sprawie. Specjalista za swój cel przyjął krucjatę przeciwko społecznemu przyzwoleniu na picie, a w licznych wypowiedziach jak z rękawa sypie dowodami naukowymi i aktualnymi badaniami:

„Trzeba przyjąć do wiadomości fakt, że Polska zajmuje drugie miejsce w Europie, tuż po Słowenii, jeśli chodzi o śmiertelność związaną z kontaktem z etanolem. Liczba samobójstw spowodowanych spożywaniem alkoholu jest większa niż liczba zgonów z powodu wypadków samochodowych. Tylko dzisiaj 20 osób podejmie próbę samobójczą, a 18 z nich to będą mężczyźni, którzy osierocą dzieci i zniszczą ich życie – mówi w mediach.

Podobną misję ma także wiceszefowa Fundacji Sukces Pisany Szminką Olga Legosz, która na cel wzięła edukowanie o tym, że piwo to także alkohol, a pity ryzykownie jest równie groźny, co inne procentowe trunki. „Reklamy piwa są wszędzie – na stadionach, koncertach, w pobliżu szkół. Kampania ma na celu uświadomienie społeczeństwa, że reklamy piwa przyczyniają się do jego spożycia, co z kolei prowadzi do problemów zdrowotnych. Uważam, że zakaz reklam piwa i wyższa akcyza mogłyby realnie zmniejszyć jego konsumpcję” – mówi w wywiadach i nie poprzestaje tylko na mówieniu. W lutym z jej inicjatywy do Ministerstwa Zdrowia i Sejmu trafiła petycja dotycząca zakazu reklamy piwa, którą podpisało prawie 50 tysięcy osób.

Marek Sekielski

Komu zależy na małpkach

O tym, że w sprawie alkoholu nawet włodarze naszego kraju są hipokrytami, mogli się z pewnością przekonać ci, którzy w ostatnich miesiącach z zażenowaniem obserwowali batalię o nocną prohibicję w Warszawie. Granice absurdu przekraczał zwłaszcza poziom argumentów wykorzystywanych przez spierających się o to radnych, a zwroty akcji i argumenty pokazują, że w Polsce alkohol jest nie tylko problemem społecznym, ale również politycznym.

Zwolennicy utrzymania obecnej dostępności alkoholu mają się o co bić – tylko w 2024 roku Polacy wydali na napoje z procentami 52 miliardy złotych. O tym, że nie mamy w tym temacie zdrowych opinii, niech świadczą jeszcze inne dane: w 2024 roku Polacy kupowali codziennie ok. 1,4 miliona małpek, czyli butelek z alkoholem o pojemności 300 ml. Aż milion z nich kupowano rano i w godzinach przedpołudniowych.

Dobre i złe wzory

Deklaracja Michała Sikorskiego nie należy do odosobnionych. „Uważam, że alkohol powinien znikać z przestrzeni publicznej. Powinny znikać kolorowe drineczki, proseczko z przyjaciółkami” – pisała jakiś czas temu w swoich mediach społecznościowych Maja Bohosiewicz, ogłaszając, że definitywnie skończyła z procentami.

„Ta dyskusja jest potrzebna. I pewnie tym, którzy z alkoholem mają zdrową relację, może nie mieścić się w głowie, że trzeba go z przestrzeni publicznej usuwać – to niestety, ale normalizowanie picia w tym chorym kraju, gdzie sprzedaż 'małpek’ przed południem wynosi MILION dziennie. MILION dziennie buteleczek gorzały kupują Polacy, zanim na stole pojawi się pomidorowa” – mówiła celebrytka, przepraszając jednocześnie za wykorzystywane wcześniej zdjęcia z kieliszkiem.

Takiej refleksji nie mieli Bogusław Linda i Magdalena Cielecka (oboje zgodzili się na podawanie pełnego nazwiska w przestrzeni publicznej), którzy usłyszeli niedawno zarzut nielegalnej promocji alkoholu. Na ławie oskarżonych zasiądą także przedstawiciele jednego z czołowych koncernów alkoholowych w Polsce i agencji reklamowych, które brały udział w kampanii.

Znanych nazwisk na liście ukaranych już za reklamowanie alkoholu jest więcej. „To ważny sygnał dla wszystkich, którzy łamią prawo i promują alkohol w przestrzeni publicznej, w tym w social mediach. Pokazuje, że stanowczość i konsekwencja przynoszą efekty, a my od początku mieliśmy rację co do nielegalności reklam alkoholu. Ale to dopiero początek drogi. Pojedyncze wyroki to za mało. Wciąż walczymy o kompleksową reformę polityki zdrowotnej państwa w zakresie alkoholu! Potrzebujemy: całkowitego zakazu reklamy alkoholu, wzrostu cen alkoholu i ograniczenia czasu sprzedaży, zmniejszenia liczby punktów sprzedaży” – napisał kilka tygodni temu w swoich mediach społecznościowych Jan Śpiewak, aktywista znany z walki z problemem alkoholizmu.

Kobieta

Szkodzi i zabija

Alkohol nie jest tylko problemem osoby pijącej, choć z praktyki terapeutycznej wynika, że każdy alkoholik tak właśnie to widzi. Jego niszczące działanie wpływa na funkcjonowanie rodziny, obniża jakość życia, generuje choroby, pogarsza zdrowie psychiczne, przyczynia się do wypadków, obniża produktywność, generuje wydatki… Listę osobistych i społecznych skutków picia nadmiernych ilości alkoholu można by wydłużać w nieskończoność.

Brutalna prawda jest taka, że tak długo, jak będziemy przymykać oko na wybryki osób pod wpływem na imprezach i tolerować fatalne wychowawczo nawyki typu: szampan bezalkoholowy na kinderbalu, tak długo nic się nie zmieni. Bo czy w alkoholowym krajobrazie Polski zmienia coś fakt, że według danych z ostatnich miesięcy Polacy piją mniej wysokoprocentowych trunków, a stają się „smakoszami” piwa?

Co myślisz o lubianych aktorach i sportowcach występujących w reklamach alkoholu?

Nie przeszkadza mi to
Uważam, że to szkodliwe
Zobacz wyniki ankiety

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?