Mężczyzna groził śmiercią znanej psychiatrce. „Proszę przyjść później” – usłyszała na policji

Czy trzeba interwencji szefa MSWiA, by policja przyjęła zgłoszenie o groźbach karalnych? W jednej z podwarszawskich miejscowości chciała je złożyć Maja Herman, znana psychiatrka. Została jednak odesłana, bo na komendzie było za mało funkcjonariuszy. „Dlaczego ja muszę się bać o swoje życie? Czy to jest ten postęp o jaki walczyłam?” – pyta publicznie.
Wystraszona groźbami postanowiła iść na policję
Maja Herman wybrała się na policję w niedzielę po południu, wystraszona groźbami, jakie wystosował pod jej adresem użytkownik platformy X. Dyżurujący policjant odprawił ją jednak z kwitkiem: „Na razie na moim komisariacie nie mogą tego przyjąć, bo jest jeden policjant, który inne zgłoszenie przyjmuje. Mogę przyjść jutro, a może mogę później. Serio? A typ wypisuje, żebym zginęła… spoko @PolskaPolicja, zostaje mi zostać Owsiakiem, rozumiem…” – napisała na swoim profilu.
RozwińZdesperowana kobieta dostała zapewnienie, że za dwie godziny dostanie telefon z policji w tej sprawie, a kiedy tak się nie stało, ponownie wybrała się na komendę. Roztrzęsiona i wystraszona zdecydowała się też odwołać pacjentów zaplanowanych na najbliższe dni. „Pracuję w swoim własnym gabinecie, nie mam ochrony. Nie wiem, kto przyjdzie ani, co się zadzieje” – napisała.
Agresorzy „mają więcej praw niż obywatele”?
Jej zawiadomienie zostało ostatecznie przyjęte po trzech godzinach czekania. „Nie może być tak, że większe prawa mają agresorzy niż obywatele. Nie może być tak, że ktoś dostaje groźby śmierci i jedyne, co słyszy, to 'proszę przyjść jutro’” – komentowała. Tym razem wizyta na komendzie była owocna. Policjant, który ją przyjął, był sympatyczny i rzeczowy, do domu przyjechała policjantka, która potraktowała jej obawy poważnie. Zareagowała także Platforma X, która usunęła wpisy hejtera.
RozwińNie każdy ma numer telefonu do ministra
Niezależnie od Mai Herman jej problemem ze złożeniem zawiadomienia zajęła się Sylwia Stempniak z Radia Rebeliant, która napisała sms-a do szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka i dostała zapewnienie, że „zareagował tam, gdzie trzeba”. Jej wpis na X został skasowany, kiedy pojawiły się krytyczne komentarze o tym, że nie każda ofiara hejtu ma numer telefonu do ministra i może interweniować. „Pokazaliśmy, że minister, jeżeli trzeba, to reaguje” – napisała dziennikarka i skasowała wpis, by nie ciągnąć dyskusji.
„Trzeba przyznać, że procedury zawodzą. Zawiadomienia powinny być przyjmowane. Cieszę się, że burza w necie zmobilizowała do pomocy. Ale chciałabym, by moja sprawa coś zmieniła. Jeśli sytuacja w @PolskaPolicja jest taka, to musi coś się zmienić” — podsumowała swoje doświadczenia Maja Herman. Zapowiedziała też, że zamierza złożyć skargę na policjanta, który ją odesłał.
Źródła: Platforma X, gazeta.pl
Polecamy

Co oznaczają emoji używane przez młodzież? „Na pozór niewinne, ale w rzeczywistości skrywają głębszy przekaz”

Serial, który jest na ustach wszystkich. Dyskutują o nim rodzice, politycy, eksperci. „Smutna opowieść o tym, że dzieci nie mają dzieciństwa”

Za co najczęściej kobiety są krytykowane w internecie? Ciekawe wnioski z raportu

Doda o social mediach: „To największy nowotwór ludzkości. Zabrał nam zdrowe spojrzenie na samych siebie”
się ten artykuł?