Przejdź do treści

Mary Komasa o endometriozie: przez bardzo długi czas mówiono mi „To tylko ból związany z okresem”

Mary Komasa
Instagram.com / @marykomasa
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Na silne bóle cierpiałam już od dawna, ale przez to, że się nie badałam, nie można było stwierdzić tej choroby – przyznała Mary Komasa w rozmowie zrealizowanej w ramach projektu #SexedPL. Piosenkarka o swoich zmaganiach z endometriozą opowiedziała również na Instastory, apelując do wszystkich kobiet, by nie lekceważyły niepokojących objawów, tylko regularnie chodziły do ginekologa.

Marzec jest miesiącem świadomości endometriozy. Kobiety w mediach społecznościowych publikują zdjęcia i opisują swoją walkę z chorobą, która nigdy się nie kończy. Nawet pomimo operacji i usunięciu ognisk endometrialnych. Historią swojej choroby podzieliła się również Mary Komasa. Polska artystka podobnie jak inne chore na endometriozę przez lata była nieodpowiednio diagnozowana, a jej objawy często bagatelizowane.

– Przez bardzo długi czas mówiono mi: „To tylko ból związany z okresem” lub „Dlaczego jesteś tak leniwa?” lub „Nie dbasz o siebie!”. Cóż, nie byłam leniwa i nie był to tylko okresowy ból i dbałam o siebie – napisała.

Endometrioza jest chorobą nie tylko trudną do diagnozowania, ale również wyjątkowo bolesną. – To są lata strasznych cierpień, bo choroba wiąże się z takim bólem, który trudno nawet opisać. Endo naprawdę rujnuje życie. Budzisz się i zastanawiasz jak wstać, żeby nie wyć. Idziesz spać i nie możesz przewrócić się z boku na bok, ból nie pozwala ci zasnąć, a jak zasypiasz, to wybudza cię ze snu. Ból jest przeszywający, kłujący, piekący, który de facto uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Często nawet środki przeciwbólowe nie uśmierzają go – mówiła w rozmowie z nami Hanna Lis.

Hanna Lis na prezentacji marki Tonny

Mary Komasa o zmaganiach z endometriozą

Podobne doświadczenia z tą chorobą miała Mary Komasa. Najbardziej nieznośny ból towarzyszył jej przed operacją. – Moje ciało leczyło się z bólu i przygotowywało się do kolejnej dawki. W ostatnim etapie przed operacją w zeszłym roku odczuwałam ból codziennie, co drugi dzień – powiedziała.

– Pamiętam, że nagrałam swój album, wiedząc, że stać mnie tylko na 5 dni pracy w studiu. Pracowałam 3 lata nad tym materiałem. Wiedziałem, że jeśli ból będzie nie do zniesienia, nie zakończę nagrania. Ja to zrobiłam! Nagrałam to. Wróciłam do Berlina i moje ciało się poddało. Odliczałam dni do następnej operacji. Płacząc w nocy z bólu. Mam szczęście, że mój mąż był zawsze ze mną. Nie zostałam sama – dodała.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

W walce z przeszywającym bólem pomagały piosenkarce opioidy. – Musiałam występować na ogromnych festiwalach z towarzyszącym bólem, który sprawiał wrażenie, jakby ktoś podrzynał mi brzuch. Nie mogłam złapać tchu, ale musiałam śpiewać. Od ostatniej operacji minął rok. Jestem na bardzo silnym leku hormonalnym. Nadal mam złe dni. Mój układ odpornościowy to katastrofa. Łapię każde małe przeziębienie lub ból gardła – powiedziała Komasa.

Mary Komasa o wizycie u ginekologa

W rozmowie dla #SexedPL artystka przyznała się do tego, że nie badała się regularnie, bo bała się pójść do ginekologa. – Na pierwszą wizytę u ginekologa wybrałam się z przyjaciółką. Absolutnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. To, co pamiętam, to poczucie strachu. Nie mam starszej siostry a z mamą krępowałam się rozmawiać na te tematy. Długo ją przekładałam, bo po prostu miałam mylne przeświadczenie, że do ginekologa powinno się zacząć chodzić dopiero po pierwszym razie – wyznała.

Teraz artystka wie, że odwlekanie wizyty było błędem, który sporo ją kosztował. Endometriozę wykryto u niej dopiero w wieku 20 lat, ale uciążliwe dolegliwości towarzyszyły jej znacznie wcześniej.

– Na silne bóle cierpiałam już od dawna, ale przez to, że się nie badałam, nie można było stwierdzić tej choroby. Gdybym chodziła do ginekologa regularnie, to z pewnością dużo wcześniej zaczęłabym leczenie, a przede wszystkim nie cierpiała tak bardzo – przyznała Mary Komasa.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Piosenkarka podzieliła się swoją historią po to, by przestrzec inne dziewczyny przed bezrefleksyjnym bagatelizowaniem objawów tej choroby. Zaapelowała do nich, by regularnie badały się i wszelkie niepokojące sygnały, które wysyła im organizm, konsultowały pod okiem specjalisty.

– Robię to, żeby zwrócić uwagę. Być może inaczej spojrzysz na ból związany z okresem twojej przyjaciółki, matki, córki, dziewczyny. 1 na 10 kobiet w wieku rozrodczym cierpi na endometriozę! – podkreśliła artystka.

Chore na endometriozę są skazane na leczenie prywatne

Marzec jest miesiącem, w którym kobiety szczególnie starają się mówić jak najwięcej i jak najgłośniej o endometriozie. O swoich zmaganiach z tą chorobą opowiedziała również Małgorzata Tinc, znana w mediach społecznościowych jako Lady Margot.

„Mam pozrastane ze sobą narządy, w moim wnętrzu jest kokon. Ogniska endometriozy mam ulokowane w pęcherzu, jelitach, macicy i na jajnikach. Zmagam się z problemami hormonalnymi, trawiennymi, brakiem płodności, permanentnym bólem, licznymi stanami zapalnymi, alergiami. To wszystko dar od mojej „przyjaciółki”, z którą żyję na co dzień od 19 lat. To ENDOMETRIOZA” – napisała na swoim instagramowym profilu.

Kobiety łączą się razem w przedsięwzięciach społecznościowych. Jedną z takich akcji jest #muszęprywatnie, która ma na celu zwrócić uwagę na znikome dofinansowanie leczenia endometriozy przez państwo. Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył w okresie od stycznia do września 2018 roku na jedną pacjentkę chorą na endometriozę średnio 2 100 zł na leczenie szpitalne oraz 103 zł na leczenie ambulatoryjne. Z leczenia szpitalnego skorzystało tylko 3 560 kobiet, z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej – 10 461. Niestety te liczby nie pokazują, z jak dużym problemem mamy do czynienia, bowiem nawet co 10 Polka może cierpieć na endometriozę, a środki na leczenie są zbyt małe, aby można było mówić o realnej pomocy.

Marzec Miesiącem Świadomości Endometriozy

Dla ok. 10 proc. populacji kobiet w Polsce endometrioza brzmi często jak wyrok. Wyrok, który słyszą po średnio 10 latach „odsiadki”, czyli oczekiwania na diagnozę. Rekordzistki dowiadują się o niej nawet po dwóch dekadach cierpienia! Dzieje się tak z uwagi na niską świadomość choroby w społeczeństwie, dlatego trzeba o endometriozie mówić coraz więcej i coraz głośniej.

Organizacja Endomarch US, zajmująca się zmianą sposobów diagnozowania i leczenia tej choroby na całym świecie, opisuje endometriozę jako „jeden z najpilniejszych, ale ignorowanych kryzysów zdrowia publicznego w naszych czasach”. W sobotę, 30 marca odbędzie się światowy marsz świadomości endometriozy – Endo March 2019. Dzięki staraniom Anny Janochy, spotkania w ramach tej akcji społecznej ruszą także w Polsce! Jedno z nich odbędzie się w Warszawie na Placu Zamkowym.

Gepostet von Endometrioza am Donnerstag, 28. Februar 2019

Więcej na temat Endo Marszu przeczytacie tutaj.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?