Marianna Gierszewska: Wystarczy kar i sankcji. Nienawidząc swojego ciała, nie da się bowiem ukochać ciała swojej matki
„Zamach na własne ciało staje się więc zamachem na przynależność. To zamach na wszystkie te kobiety: w tobie… i z ciebie” – pisze na swoim profilu na Instagramie Marianna Gierszewska. Aktorka, właścicielka dwóch firm i stomiczka w poetyckich słowach apeluje, byśmy nie oddawały potęgi, która jest w naszych ciałach, byśmy nie więziły ciał, „w tym samym czasie nakazując im biec szybciej, gonić mocniej, pracować ciężej, starać się bardziej”.
Marianna Gierszewska: potęga jest w ciele
Marianna Gierszewska, którą poznaliśmy dzięki rolom w takich produkcjach jak „Nina”, „Pułapka” czy „Rojst 97”, niedawno po raz pierwszy została mamą. Na początku ciąży aktorka miała dużo obaw, które wynikały z tego, jak stomia, z którą żyje z powodu choroby, zareaguje na zachodzące przez 9 miesięcy zmiany. Aktorka jako nastolatka zachorowała na wrzodziejące zapalenie jelita grubego, w wyniku czego nosi sztucznie wytworzoną przetokę (za jej sprawą układ pokarmowy może normalnie funkcjonować). Ciąża i poród – jak informowała aktorka – przebiegły jednak bez większych problemów. Doświadczenia Gierszewskiej zainspirowały ją do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat niesamowitej mocy naszych ciał, której nie powinnyśmy kwestionować.
„Potęga jest w ciele. Oddajemy ją jednak dobrowolnie. Oddajemy ją każdego dnia, ucinając swój apetyt na życie. Oddajemy ją raz za razem, wbijając się w czarne – wyszczuplające, w stukające – wydłużające, w ciasne – modelujące.
Więzimy swoje ciała, w tym samym czasie nakazując im biec szybciej, gonić mocniej, pracować ciężej, starać się bardziej…
To sztywne kanony atrakcyjności, które odbierają to, co najcenniejsze – poczucie cielesnej więzi” – pisze na swoim profilu na Instagramie.
Aktorka w poetyckim wpisie wyznaje, że to ta niezwykła moc pozwoliła jej żyć pomimo choroby i szczęśliwie doczekać się potomka.
„Dostrzegając więc tę potęgę – potęgę w ciele, która pozwoliła mi przejść przez śmierć, by paradoksalnie znaleźć mocniejsze bicie serca, a z miłości obudzić kolejne – staję naprzeciwko wszystkich kobiet, które w moim rodzie były przede mną… Zawierając je wszystkie w sobie. Przez moje ciało. Przez jego lekkości i trudy, mogę oglądać ich historię” – dodaje.
„Nienawidząc swojego ciała, nie da się ukochać ciała swojej matki”
Aktorka zaznacza, że krytykując swój wygląd, tak naprawdę uderzamy w kobiety, dzięki którym to ciało mamy, i którym – jeśli zdecydujemy się na dzieci – przekażemy część siebie. Choć powstaje coraz więcej akcji, które normalizują kobiece ciało, to, co powinno być traktowane jako coś naturalnego, często wciąż wzbudza niesmak i prowokuje do krytyki.
„Wystarczy kar i sankcji. Sądząc swoje ciało, sądzisz bowiem je wszystkie. Tam twoja mama, babcia, prababcia… ale i twoje córki, a dalej córki twoich córek… Wycinając konkretne partie siebie, wycinasz prezenty, które dostałaś, i które przekazałaś dalej.
Nienawidząc swojego ciała, nie da się bowiem ukochać ciała swojej matki, od której to ciało dostałaś… A dalej całym sercem nie da się ukochać ciał córek, które codziennie przypominają o tym, co niechciane.
Zamach na własne ciało staje się więc zamachem na przynależność. Staje się zamachem na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. To zamach na wszystkie te kobiety: w tobie… i z ciebie…” – pisze.
W dalszej części swojego posta Gierszewska punktuje cechy swojego wyglądu, które odziedziczyła w genach. Wymienia rude włosy, które także miała jej mama, migdałowy kształt oczu babci i wzrost, który upodabnia ją do jej prababci.
Rozwiń„Oto, co mam… Oto, czym jestem. Wszystko wyłączne. A powstałe ze wspólnot. Przybyłe z naturalnych sił splotu. Splotu serc dzikich kobiet.
Jaką mapą jest twoje ciało? Czy potrafisz przyjąć to wszystko w całości? Bez oceniania i rozliczania, czy mogłaś mieć więcej asów.
Twoja talia już jest bezbłędna. Była przecież taka… od zawsze” – podsumowuje.
Zobacz także
Joanna Bonecka: Traktuję stomię jak swoją przyjaciółkę. Mówię na nią Jadźka
Seks ze stomią? To możliwe. „Trochę martwiłam się, że mój worek stomijny będzie przeszkadzał…” – pisze 19-letnia instagramerka
„Widzę mankamenty mojego ciała, jestem ich świadoma, ale po prostu akceptuję je. Jeśli chodzi o poczucie kobiecości, worek mi go nie zabrał” – mówi Małgorzata Jakowiec, która żyje z wyłonioną stomią
Polecamy
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
Pamela Anderson o rezygnacji z makijażu: „Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czuję się świetnie jako ja”. Nakłoniła Drew Barrymore do zdjęcia doczepów na wizji
Danae Mercer: „80 proc. kobiet ma cellulit, 70 proc. niesymetryczne piersi, 90 proc. ma wzdęcia. Kobiety w 100 procentach są piękne, silne i znaczą więcej niż ich odbicie”
się ten artykuł?