„Kobiety nie głosują, bo mają fundamentalne przekonanie, że ich głos nie ma znaczenia” – mówi Olga Adamkiewicz z kampanii „Kobiety na wybory”
Co zrobić, jeśli wybory tuż- tuż, a tak wiele Polek nie chce iść do urn? Najlepiej je do tego zaprosić, zachęcić, przekonać. Powiedzieć im, że mają prawo wpływać na kraj, w którym żyją. Że ich głos ma znaczenie. Z takiego założenia wyszły organizatorki kampanii „Kobiety na wybory”. I zaprosiły do swojego projektu mnóstwo inspirujących osób. – Jeżeli uda nam się doprowadzić do tego, żeby frekwencja była powyżej 80 proc., to oznaczyłoby, że byłaby to najwyższa historycznie frekwencja wśród kobiet – mówi w rozmowie z HelloZdrowie.pl Olga Adamkiewicz, szefowa komunikacji kampanii.
Nie wierzą, że coś mogą zmienić
Kampania edukacyjna „Kobiety na wybory” powstała z wielkiej potrzeby dotarcia do wszystkich Polek i zachęcenia ich do uczestnictwa w wyborach. Dlaczego było to konieczne? Powodem był sondaż Ipsos z pierwszej połowy tego roku.
– Bardzo alarmujący – podkreśla Olga Adamkiewicz, szefowa komunikacji kampanii „Kobiety na wybory”. – Wynikało z niego jednoznacznie, że na tamtym etapie deklaracja związana z gotowością kobiet do pójścia do głosowania była na poziomie 50-60 proc. – dodaje.
A to oznaczało, że wiele kobiet trzeba do wyborów po prostu zachęcić. Kampania „Kobiety na wybory” przeprowadziła swój sondaż z pomocą Socjolożki.pl. Według niego 76 proc. Polek deklaruje, że weźmie udział w wyborach parlamentarnych. Jednak co dziesiąta Polka już wie, że nie pójdzie na wybory.
– Kobiety nie głosują, bo mają fundamentalne przekonanie, że ich głos nie ma znaczenia. Młody elektorat nie wie też, na kogo ma głosować: brakuje uporządkowanej, ustrukturyzowanej informacji dotyczącej programów, która by wychodziła ponad narrację medialną kampanii. Trzecia istotna rzecz to brak wiary, że cokolwiek może się zmienić – Olga Adamkiewicz wymienia najczęstsze powody takiej decyzji.
Zauważa, że są osoby, które idą głosować, żeby utrzymać aktualny status polityczny, ale są i tacy, którzy chcą go zmienić. Kampania jest całkowicie apolityczna i szanuje różnoraki światopogląd. Chodzi w niej o to, żeby pójść do urny i zagłosować wedle swoich przekonań.
– My nie odnosimy się do tego, która opcja jest lepsza. Ale dużo kobiet podejmuje decyzję o tym, żeby nie głosować, bo nie wierzy, że ten głos ma wpływ – podkreśla nasza rozmówczyni.
Organizatorki kampanii przekonują, że same są kobietami o różnych światopoglądach. Mają różne opinie na temat emerytur, podatków, religii czy aborcji. Nie opowiadają się za żadnym ugrupowaniem politycznym, żadnego też nie wykluczają. Będą głosować, bo każda z nich ma swoje zdanie.
„Mamy prawo wpływać na kraj, w którym żyjemy i skorzystajmy z tego! Niezależnie czy mamy 18, 38 czy 78 lat, jesteśmy częścią społeczeństwa i ponosimy za nie odpowiedzialność. Chodźmy na wybory! Nie odbierajmy sobie prawa do budowania naszej przyszłości” – zachęcają.
„Mamy 16 mln kobiet uprawnionych do głosowania”
W kampanię zaangażowało się już ponad 230 znanych i cenionych osób przekonujących, że warto iść zagłosować. Wśród nich są m.in. Agata Młynarska, Anna Samusionek, Anja Rubik, Natalia Kulkulska, Marta Żmuda-Trzebatowska, Aleksandra Żebrowska, Małgorzata Socha, Tatiana Okupnik, Magdalena Boczarska czy Lara Gessler.
Rozwiń
Dziennikarki, gwiazdy, aktorki i aktorzy, ludzie ze świata show-biznesu udostępniają w social mediach krótkie nagrania, w których opowiadają, dlaczego pójdą na wybory. Nominują do tego wyzwania kolejne osoby. Filmiki opatrzone są hasztagami: #kobietynawybory”i #glosuje23challenge. Nie brakuje też męskich głosów. Do wyborów zachęca m.in. Olivier Janiak czy Andrzej Piaseczny.
Czy łatwo było zachęcić osoby publiczne go tego wyzwania? Jak mówi Olga Adamkiewicz, kluczem do sukcesu była konsekwencja, a gwiazdy zareagowały bardzo życzliwie. Pierwszą publiczną osobą z wysokimi zasięgami, która wsparła kampanię, była Agnieszka Woźniak-Starak. – Spotkałyśmy się z bardzo dużym poziomem zaangażowania, wsparcia i ciepła z jej strony – wspomina Olga.
Kampanię poparło 87 organizacji pozarządowych, w większości kobiecych. Wśród nich znalazły się też organizacje wspierające mniejszości czy osoby z niepełnosprawnościami.
Olga Adamkiewicz opowiada, że jest także mnóstwo osób, które w sieci udostępniają swoje zdjęcia i tłumaczą, dlaczego głosują, a także osób, które działają w terenie, np. rozwieszają plakaty, rozdają ulotki. Niektórzy działają poza granicami kraju. Nasza rozmówczyni podkreśla, że ich pomoc profrekwencyjna także jest bardzo cenna.
Kampanię tworzy 60-osobowy zespół działający na zasadzie wolontariatu. Cała kampania prowadzona jest pro bono, bez żadnych sponsorów, budżetów mediowych. – Nie przyszłyśmy do biznesu prosić o pieniądze. Przyszłyśmy do biznesu, żeby był naszym kanałem komunikacji – podkreśla Adamkiewicz.
Jak mówi, sama głosuje od zawsze i w każdych wyborach. – Nie robię tego dlatego, że muszę, bo to jest mój obowiązek obywatelski. Ja nic nie muszę. Ja mogę. Głosuję dlatego, że chciałabym współuczestniczyć w tym procesie decyzyjnym – wyjaśnia.
I dodaje:
– Mamy 16 milionów kobiet uprawnionych do głosowania. To 52 proc. uprawnionych do głosowania. Mamy bardzo dużą siłę do tego, żeby podjąć decyzję w swoim imieniu, oczywiście kolektywnym. Głęboko wierzę w to, że jeżeli uda nam się doprowadzić do tego, żeby frekwencja była powyżej 80 proc., to oznaczyłoby, że byłaby to najwyższa historycznie frekwencja wśród kobiet. Trzy lata temu w wyborach prezydenckich frekwencja wśród kobiet była na poziomie 72 proc. – wyjaśnia.
Kampania „Kobiety na wybory” ruszyła 6 września 2023 roku. Jej pomysłodawczynią jest Katarzyna Rozenfeld.
Rozwiń– Nasza kampania to nie tylko wielkie miasta i wielkie gwiazdy. Tak jak w wyborach liczy się absolutnie każdy głos, tak dla nas ważna jest każda Polka – przekonuje twórczyni akcji.
Zobacz także
Polecamy
Córka Anny Dereszowskiej zmagała się z depresją. System je zawiódł. „Zderzyłam się ze ścianą”
Nie poleciały w upragnioną podróż, bo miały na sobie crop topy. „Zostałyśmy potraktowane jak przestępczynie”
Melania Trump zabiera głos w sprawie aborcji: „Chcę decydować o tym, co zrobię ze swoim ciałem”
„Koty mają więcej wolności”. Poruszające słowa Meryl Streep o losie afgańskich kobiet
się ten artykuł?