Przejdź do treści

„Wszystko, co macie dziś, zawdzięczacie feministkom”. Oto książki o feminizmie, które warto znać

Najlepsze książki feministyczne
Najlepsze książki feministyczne. Foto: mat. pras.
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Wszystko, co macie dziś, zawdzięczacie feministkom” – czy mówiąc to Sylwia Chutnik ma rację? Podpowiadamy, co czytać, aby dowiedzieć się czegoś więcej o feminizmie. Tym bardziej, że czytanie, to świetny trening myślenia krytycznego.

Wszyscy powinnyśmy być feministami

„Mówimy dziewczynkom: powinnaś być ambitna, ale nie za bardzo. Powinnaś starać się odnieść sukces, ale nie za duży, inaczej zagrozisz mężczyznom…” – usłyszałam w kawałku „***Flawless” i natychmiast sprawdziłam kogo cytuje Beyoncé, tak parę lat temu trafiłam na Chimamandę Ngozi Adichie. A potem odszukałam jej wykład wygłoszony na TEDx. Teraz po ten mocny, jak włoskie espresso, bardzo osobisty esej nigeryjskiej dziennikarki „Wszyscy powinnyśmy być feministami” sięgam na własną półkę z książkami, kiedy tylko przyjdzie mi ochota. W Polsce wydało go wydawnictwo Zysk i S-ka.

Beyonce zapytana o cytowane we „***Flawless” słowa, powiedziała, że to, co mówi Adichie, idealnie odzwierciedla jej poglądy i opisuje w punkt sytuację kobiet w dzisiejszym świecie. Przytakuję Bey i biorę sobie do serca słowa pisarki: „Ponieważ jestem kobietą, społeczeństwo spodziewa się po mnie, że moim życiowym celem jest małżeństwo. Małżeństwo może być źródłem radości, miłości i wzajemnego szacunku. Tylko dlaczego uczymy tylko dziewczynki, że powinny dążyć do małżeństwa, a nie uczymy tego samego chłopców? Uczymy dziewczynki, by ze sobą konkurowały, ale nie o pracę czy osiągnięcia, co mogłoby być dla nich korzystne, tylko o uwagę mężczyzn…”.

10 najważniejszych filmów feministycznych

„Wszyscy powinniśmy…” to ważny głos dzisiejszego feminizmu. W Szwecji uznano, że warto by książkę przeczytał każdy szesnastolatek. Marzy mi się, by trafiła też na polską listę lektur. Tymczasem o niej cicho.

Opowieść Podręcznej

O tej książce z kolei znowu było głośno. Wydaną po raz pierwszy z górą 30 lat temu, powieść Margaret Atwood „Opowieść Podręcznej” przypomniała niedawno filmowa ekranizacja. Bestseller kanadyjskiej pisarki nie zestarzał się ani trochę, jej czarna wizja przyszłości jest wstrząsająca, tym bardziej, że wcale nie taka nieprawdopodobna. Zakładam, że dywagacje na temat tego, do czego może prowadzić skrajny religijny fanatyzm i odebranie kobietom ich praw, w każdej czytelniczce poruszy ducha feministki. Która z nas chciałaby, jak bohaterki „Opowieści podręcznej”, zostać sprowadzona do roli reproduktorki, bez krzty własnej woli  – to przecież nie do zaakceptowania.

Atwood zakotwiczyła swoją fabułę w nieokreślonej przyszłości, w której społeczeństwo mierzy się z dramatycznie malejącym przyrostem naturalnym. W książkowej Republice Gileadu znalazły się, wbrew swej woli, wszystkie kobiety zdolne jeszcze urodzić dziecko. Odebrano im imiona – nadano jednakowe. Ubrania – wszystkie noszą identyczne białe czepki i czerwone płaszcze. Wreszcie odebrano im podstawowe prawa. W tym nowym świecie są absolutnie podporządkowane mężczyznom, nie wolno im ze sobą rozmawiać, nawet czytać. Wystarczy, że są płodne, bo do ich obowiązków należy pokorne uczestnictwo w comiesięcznej ceremonii zapładniania. Sukces serialu jest tak duży, że w tej chwili powstaje jego czwarty sezon. Dystrybutor zdecydował się na adaptację powieści „The Testaments”, kontynuacji „Opowieści podręcznej”, która toczy się kilkanaście lat po wydarzeniach opisywanych w pierwszym tomie. Książka nazywana bywa biblią feministek.

Trzeba przyznać, że ma moc budzenia w kobietach świadomości tego, jak ważne jest samostanowienie i niezależność. Na wzór podręcznych z Gileadu, kobiety w wielu miejscach na świecie, w czerwonych płaszczach i białych czepkach, wychodziły na ulice protestując przeciwko spotykającym je niesprawiedliwościom. W Stanach był to protest przeciwko wprowadzeniu dodatkowych ograniczeń w prawie aborcyjnym. W Polsce charakterystyczne czerwone habity, można było swego czasu kupić w sklepie internetowym, wspierając tym samym Centrum Praw Kobiet. W stylizowanych na „Opowieść podręcznej” strojach przyszły pod Pałac Prezydencki działaczki Wiosny, by mówić głośno o prawach kobiet. Pewne jest, że dziś chcemy żyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą, a nie pod męskie dyktando.

Mężczyźni objaśniali nam świat

Nie potrzebujemy, by „Mężczyźni objaśniali nam świat”, same świetnie dajemy sobie z tym radę. Książka, którą napisała Rebecca Solnit o takim właśnie tytule, to zbiór esejów traktujących o równouprawnieniu, historie kobiet funkcjonujących w patriarchalnym społeczeństwie.

To od Solnit po raz pierwszy usłyszałam określenie: mansplaining. Cóż to takiego? Podejrzewam, że każda z nas kiedyś go doświadczyła. Chodzi o bezdyskusyjne „wyjaśnianie” nam kobietom przez protekcjonalnych mężczyzn tego, jakimi rzeczy są. W myśl – on wie lepiej. Amerykańska eseistka, historyczka i działaczka feministyczna nie patyczkuje się w swojej ocenie i uznaje mansplaining za przejaw symbolicznej męskiej przemocy.  Zacytuję krótko autorkę: „Walka z Mężczyznami, Którzy Objaśniają Świat, niszczy wiele kobiet, zarówno z mojego, jak i z nadchodzących pokoleń, tak bardzo oczekiwanych i potrzebnych – tutaj, ale także w Pakistanie, w Boliwii, na Jawie, nie mówiąc już o tych niezliczonych kobietach przede mną, których nie wpuszczano do laboratoriów i bibliotek, nie dopuszczano do rozmów, do rewolucji ani nawet nie włączano do kategorii >człowiek<”.

Kiedy ktoś pyta, o co chodzi tym wszystkim feministkom, niech sięgnie po ten tytuł. Żyjąc w uprzywilejowanym miejscu, jakim niewątpliwie jest dzisiejsza Europa, musimy mieć świadomość, że w niektórych częściach świata wciąż nie ma znaku równości pomiędzy prawami człowieka a podstawowymi prawami kobiet. Gdzie kobiet się nie słucha, nie pyta o ich zdanie, kobietom się nie wierzy. „Milionom kobiet żyjących na tej siedmiomiliardowej planecie dano jasno do zrozumienia, że nie są wystarczająco wiarygodne, by zaświadczać o własnym życiu, że prawda nie należy do nich, ani teraz, ani w ogóle. Oczywiście to, o czym mówię, to o wiele więcej niż po prostu Mężczyźni, Którzy Objaśniają Świat, ale jedno i drugie mieści się na tym samym archipelagu bezbrzeżnej arogancji”, pisze, a może krzyczy Solnit.

Brakująca połowa dziejów. Historia kobiet na ziemiach polskich

Bo o kobietach trzeba czasem krzyczeć, upominać się o nie, gdy są jawnie pomijane, marginalizowane i dyskryminowane. Wspaniałą książkę napisała Anna Kowalczyk, jej „Brakująca połowa dziejów. Historia kobiet na ziemiach polskich” rzuca światło na rolę kobiet od samych początków państwa polskiego, aż po dzień dzisiejszy. Obnaża przy tym uprzedzenia, obala fałszywe stereotypy, opisuje losy tych zapomnianych, pomijanych, z trudem zdobywających prawa, pierwszych emancypantek. Jak pisze autorka, która od kilku lat z powodzeniem prowadzi bloga feministycznego – boskamatka.pl: „To książka zaproszenie. Do odkrywania historii własnych przodkiń – i tych złączonych z nami więzami krwi, i tych, z którymi łączy nas tylko i aż to miejsce na Ziemi, w którym przyszło nam żyć”. Jeśli ktoś myśli, że miejsce kobiety jest w cieniu i zawsze o krok za mężczyzną, ta lektura wyprowadzi go z błędu. Zapisana jest inspirującymi historiami i nie są to opowieści, które można by między baśnie włożyć – ale przecież i baśnie są nam potrzebne.

Biegnąca z wilkami

Od nich wyszła Clarissa Pinkola Estés, jej „Biegnąca z wilkami” jest utkana z symbolicznych międzykulturowych mitów, których autorka używa, by rozszyfrować kobiecość, stworzyć swoistą mapę. Opowiedziane historie stają się drogowskazami pozwalającymi zrozumieć kobiecą psychikę, jej instynktowną naturę. Wszystkie te piękne mity, baśnie, przekazy zbierała przez długie dwadzieścia lat! I tak też dobrze jest ”Biegnącą…” czytać, niespiesznie, z oddechem, fragmentami. Przeglądając się w opisywanych historiach niczym w lustrze i  szukając tam swojego odbicia.

Kobieta Pinkoli Estés pełna jest życiodajnej siły, jest dzika w najlepszym tego słowa znaczeniu. Pełna mocy i wolna, sprawcza, świadoma siebie. Dobrze ujął to polski wydawca książki (przetłumaczono ją aż na dziewiętnaście języków, przez dwa lata utrzymywała się na liście bestsellerów opiniotwórczego „New York Timesa”): „W każdej kobiecie drzemie potężna siła, bogactwo dobrych instynktów, moc twórcza oraz odwieczna prastara mądrość. To dzika kobieta, symbolizująca instynktowną naturę kobiet. Jest ona zagrożona, bo choć dary dzikiej natury dostajemy w chwili narodzin, społeczeństwo usiłuje nas >cywilizować< i wtłoczyć w sztywne role, które zagłuszają głębokie, życiodajne przesłanie naszych dusz”. Jeśli dla kogoś brzmi to odrobinę zbyt egzaltowanie, niech za rekomendację tej bądź, co bądź wymagającej lektury, posłuży znalezione w sieci zdanie: „Ta książka powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie, babka-matce, matka-córce”. Będzie wartością dla każdej z nas, która chce odzyskać kontakt ze swoją instynktowną naturą. Nazywaj ją dziką kobietą, nazywaj ją – feministką!

Polecane książki:

„Wszyscy powinnyśmy być feministami”, Chimamanda Ngozi Adichie. Wydawnictwo Zysk i S-ka.

Opowieść Podręcznej”, Margaret Atwood, Wydawnictwo W.A.B.

Mężczyźni objaśniają mi świat”, Autorka: Rebecca Solnit, Tłumaczenie: Anna Dzierzgowska, Wydawnictwo Karakter

Brakująca połowa dziejów. Krótka historia kobiet na ziemiach polskich”, Anna Kowalczyk, Wydawnictwo W.A.B.

„Biegnąca z wilkami”, Clarissa Pinkola Estés, Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Ale też:

Feminist Fight Club”, Jessica Bennett nauczy cię, jak skutecznie zwalczać seksizm w pracy i nie tylko, Wydawnictwo Buchmann

Histeryczki”, Roxane Gay zebrała mocne historie wielu kobiet, spina je wszystkie, jak klamra ich walka o niezależność. Mówi się, że to feministyczna odpowiedź na „Fragment analizy pewnej histerii” Zygmunta Freuda

„Strach przed lataniem”, Erica Jong, niech tu za polecenie wystarczy liczba – 20 miliardów sprzedanych egzemplarzy historii o urokach wyzwolonego seksu, Wydawnictwo Zysk i S-ka

Druga płeć”, Simone de Beauvoir, wydana w 1949 r, ale wciąż aktualna analiza tego, dlaczego to mężczyźni rządzą światem, Wydawnictwo Czarna Owca

Monologi waginy”, Eve Ensler, zbiór opowiadań, bezpruderyjnie o seksualności kobiet, Wydawnictwo Poradnia K

Małe kobietki”, Louisa May Alcott, w tej wyciskającej łzy klasyce amerykańskiej literatury znajdziemy cały kalejdoskop kobiecych relacji, a przy tym historię o dojrzewaniu do spełnienia miłosnego, zawodowego i wybijaniu się na samodzielność, Wydawnictwo Poradnia K

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: