Jennifer Lawrence: „Kiedy mówimy szczerze, co myślimy, nazywają nas zdzirami”

Jako dwudziestokilkulatka zdobyła wszystkie najważniejsze nagrody filmowe. Najnowszy obraz „Die My Love”, w którym w bardzo przejmujący sposób gra rolę matki z depresją poporodową, także ma ogromne szanse na Oskara.
Jennifer Shrader Lawrence urodziła się 15 sierpnia 1990 roku w Louisville, w amerykańskim stanie Kentucky. Jej ojciec prowadził firmę budowlaną, a matka była właścicielką przedszkola. Mama chciała wychować ją na twardzielkę dorównującą starszym braciom, ona jednak była dzieckiem nadpobudliwym i lękowym: „Moje dzieciństwo było szczęśliwe, ale i nieco straszne, głośne i pełne przekleństw, bo wszyscy mieli mały problem z alkoholem i krzyczeli na siebie. Moi bracia rzucali we mnie talerzami z zupą i ciągali mnie po podłodze za włosy, a potem udawali, że to nie oni. Jak ja nie cierpię nudnych rodzin” – mówiła po latach.
Agenci wypatrzyli ją, kiedy miała 14 lat i była z rodzicami na wycieczce w Nowym Jorku. Początkowo grała niewielkie epizody w spotach reklamowych i telewizji. Przepustką do większych ról był udział w serialu „The Bill Engvall Show” (2007-2009), w którym zagrała córkę głównego bohatera. Kolejny film „Do szpiku kości” (2010) przyniósł jej nominację do Oskara w kategorii najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Była wówczas najmłodszą w historii Hollywood aktorką wyróżnioną tą nominacją.
Rola nastolatki, która próbuje odnaleźć ojca, wymagała od niej nauczenia się wielu koniecznych do przetrwania umiejętności, choćby oprawiania zwierząt czy rąbania drewna. Bardzo przydało się to do zagrania Katniss Everdeen w „Igrzyskach śmierci” (2012-2015). Rola ta zaprowadziła ją na szczyty popularności, zwłaszcza wśród młodych widzów. By sprostać wymaganiom scenariusza, miała wyczerpujące treningi, ćwiczyła wspinanie się po drzewach i skałach, a także bieganie i strzelanie z łuku. „Najłatwiej było mi się odnieść do momentu, kiedy Katniss wygrywa Igrzyska i wraca do rodzinnego dwunastego dystryktu. Dla niej to dom, jest tą samą osobą co wcześniej. Ale wszyscy traktują ją inaczej! Ja sama wiem doskonale, jak to jest, czuć się jak obcy. Kiedy zamawiam kawę, a stojący obok w kolejce facet gapi się na mnie jakbym była kosmitą… mam ochotę mu powiedzieć ‘Rety, przecież wciąż jestem częścią tego świata, jestem taka jak ty!’. Być obcym we własnym domu, znam to uczucie zbyt dobrze” – mówiła w wywiadach.

Jennifer Lawrence /fot. Rocco Spaziani/Archivio Spaziani/Mondadori Portfolio via Getty Images
Nakręcony w tym samym czasie „Poradnik pozytywnego myślenia” (2012), w którym wcieliła się w rolę wdowy, przyniósł jej Oskara. Miała wtedy 22 lata, przez kolejne lata otwierała listę najlepiej zarabiających aktorek magazynu „Forbes”.
W jej życiu nie obyło się bez skandali. W 2014 roku hakerzy upublicznili jej prywatne nagie zdjęcia przeznaczone dla ówczesnego chłopaka. „Jestem osobą publiczną, aktorką, ale to nie znaczy, że zgadzam się na takie traktowanie. Jedno nie wynika z drugiego. To moje ciało i to powinien być mój wybór. Fakt, że stało się to bez mojej woli, jest odrażający” – jak mówiła po latach, wydarzenie to było dużą traumą, z której nigdy się nie otrząsnęła.
Kolejne lata przyniosły wiele różnych ról, także mniej udanych, jak w thillerze psychologicznym „Mother” (2017) czy „Czerwonej jaskółce” (2018). Dużym sukcesem był udział w serii „X-Men” (2015-2018) i biograficznym filmie „Joy” (2015), za którą po raz kolejny dostała nominację do najważniejszej nagrody filmowej. Kręcenie filmu „Most” (2022) o żołnierce ze stresem pourazowym przerwała pandemia. Zagrała też udaną rolę w komedii „Bez urazy” (2023). „Nienawidzę budzić się bez celu. Nienawidzę kłaść się spać z poczuciem, że niczego nie osiągnęłam. To dla mnie najgorsze uczucie – takie wrażenie, że dzień uciekł mi przez palce. Zawsze potrzebuję mieć coś, do czego dążę, nawet jeśli to drobiazg. To mnie napędza” – mówiła o swoim pracoholizmie w wywiadzie dla magazynu „People”.
W 2019 roku związała się z właścicielem galerii sztuki Cooke’m Maroney’em, dwa lata później urodziła swoje pierwsze dziecko. „Rano po porodzie poczułam się, jakby całe moje życie zaczęło się od nowa. Jakby to był pierwszy dzień mojego życia. Po prostu się gapiłam. Byłam taka zakochana. Zakochałam się też we wszystkich dzieciach na całym świecie” – mówiła dziennikarzom o swoim synku Cy, nazwanym tak na cześć ulubionego artysty jej męża Cya Twombly’ego.
Początkowo bardzo nerwowo reagowała na paparazzich, którzy śledzili ją na spacerach z dzieckiem, postanowiła jednak przestać zwracać na nich uwagę. Jak tłumaczyła w „Vanity Fair”, przestała, bo nie chciała, by jej synek dorastał w lęku. „Odkąd jestem mamą, inaczej wybieram role. Zastanawiam się, czy ten film aby na pewno jest wart tego, żeby przez pół dnia nie widzieć Cya?” – mówiła. Wiosną 2025, urodziła swoje drugie dziecko. Nie ujawniono dotąd jego płci i imienia.
Aktorka aktywnie komentuje bieżące wydarzenia polityczne. „Musisz być polityczny. Sytuacja jest zbyt poważna, żeby udawać, że nas to nie dotyczy. Polityka zabija ludzi. Nie możesz mówić: ‘Nie interesuję się tym’. Każdy z nas powinien zabierać głos, bo stawką są ludzkie życia” – tłumaczyła w magazynie „Voque” w 2022 roku.
Krytycznie zareagowała na wybór Donalda Trumpa na prezydenta, krytykuje też projekty utrudniające kobietom aborcję. „Pamiętam, że myślałam o tym milion razy, gdy byłam w ciąży. Myślałam o rzeczach, które działy się z moim ciałem. A miałam wspaniałą ciążę. Miałam bardzo szczęśliwą ciążę. Ale każda sekunda mojego życia była inna. I czasami przychodziło mi to do głowy: Co by było, gdybym została do tego zmuszona. To zbyt osobiste dla kobiecej egzystencji, aby patrzeć, jak biali mężczyźni debatują nad macicami” – mówiła w jednym z wywiadów. Przyznała też, że jest mamą „tęczowego” dziecka, urodzonego po wcześniejszych poronieniach.
Lawrence od lat zabiera także głos w sprawie podwójnych standardów, z jakimi muszą zmagać się kobiety. Już w 2015 roku publicznie krytykowała nierównowagę wysokości honorariów dla aktorek i aktorów. Głośno mówi też o podobnych absurdach w życiu codziennym: „Gdy kobieta i mężczyzna się rozstaja, wystarczy, że mężczyzna powie: ‘Okazało się, że ta zdzira to wariatka’. Kiedy my mówimy szczerze, co myślimy, nazywają nas zdzirami. Kiedy się wkurzymy, to mówią, że hormony. Kobiety mają gorzej. Zmagamy się z podwójnymi standardami” – daje przykłady.
Późną jesienią do kin trafi jej najnowszy film „Die, My Love” (Zgiń, kochanie), którego jest także współproducentką. Jennifer Lawrence brawurowo zagrała w nim kobietę cierpiącą na depresję poporodową. Film po raz pierwszy pokazano podczas tegorocznego festiwalu w Cannes i dostał tam dziewięciominutową owację. Choć amerykańska premiera zaplanowana jest na listopad (polska na grudzień), krytycy już wróżą aktorce kolejną nominację do Oskara. „Połóg jest ekstremalnie izolujący. Czujesz się jak obcy, jakbyś nagle wylądowała w innym świecie, w którym nikt nie do końca rozumie, co przeżywasz. Nawet jeśli masz wsparcie, to i tak jest to doświadczenie, które potrafi odciąć cię od reszty świata. Dla mnie to było szokujące i trudne, ale też otworzyło mi oczy” – mówiła aktorka.
Zobacz także
Polecamy

Sydney Sweeney: „Wszyscy mówią: ‘Kobiety wspierają kobiety’. To się w ogóle nie dzieje. To wszystko jest fałszywe”

Justyna Szyc-Nagłowska: „Wolę dom, w którym czasem podnosi się głos, niż taki, w którym panuje cisza i tłumione są emocje”

Prawna wyprawka ciążowa. Marzena Pilarz-Herzyk: „Młodzi rodzice nie znają swoich praw”

Anna wychowuje swoje dzieci w ciszy. „Kiedy urodziłam pierwszego syna, obawiałam się, czy będę słyszeć dziecko w nocy”
się ten artykuł?