Przejdź do treści

HELLO PIONIERKI: Jak Zofia Kielan-Jaworowska rozsławiła polską paleontologię, a jej imieniem nazwano dziesiątki gatunków sprzed milionów lat

Tekst o życiu i odkryciach Zofii Kielan-Jaworowskiej. Na zdjęciu: Kobieta z kwiatami wokół siebie - HelloZdrowie
Hello Pionierki: Jak Zofia Kielan-Jaworowska rozsławiła polską paleontologię, a jej imieniem nazwano dziesiątki gatunków sprzed milionów lat / ilustracja Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jej imieniem nazwano dziesiątki gatunków zwierząt żyjących przed milionami lat. Największych odkryć dokonała jednak, badając maleńkie, żyjące równolegle z dinozaurami ssaki, które były naszymi praprzodkami. Dziś przypominamy wybitną paleontolożkę Zofię Kielan-Jaworowską.

 

„Rodzina mojego dziadka wywodzi się ze wsi Kocin Nowy pod Częstochową, w której podobno mieszkało wielu Kielanów, a w okolicy mówiono, że tam mieszkają 'Szwedy’. W rodzinie krążyła legenda, że wywodzimy się od jeńca skandynawskiego z czasów Potopu Szwedzkiego” – tak rozpoczyna się napisana przez Zofię Kielan–Jaworowską autobiografia, wydana na jej 80-te urodziny.

Urodziła się w 1925 roku w Sokołowie Podlaskim, gdzie jej ojciec, Franciszek, podjął pracę jako księgowy w Spółdzielni Rolniczo-Handlowej. Po kilku latach rodzina przeprowadziła się do Lublina. Franciszek Kielan szybko zdobył autorytet w księgowości. Z czasem napisał też podręcznik poświęcony rozliczeniom spółdzielni rolniczych, który przez wiele lat wykorzystywały wszystkie tego typu instytucje na ziemiach polskich, a honoraria pozwoliły mu się wzbogacić.

Zofia i jej siostra chodziły w Lublinie do prywatnej szkoły, a gimnazjum kontynuowały już w Warszawie, gdzie rodzina osiedliła się na stałe w 1934 roku. „Dwa lata w gimnazjum przed wojną przebiegły mi szybko, należałam do harcerstwa, byłam na dwóch obozach harcerskich i skończyłam czternaście lat, gdy wybuchła wojna. Rok 1939 był dla mnie przełomowy pod jeszcze innym względem. Doszłam bowiem wówczas do wniosku, że religia katolicka jest nielogiczna i pełna sprzeczności i że nie mogę w to wszystko uwierzyć” – czytamy w autobiografii.

Gimnazjum Zofia ukończyła już na tajnych kompletach. Razem z siostrą rozpoczęły naukę w liceum przyrodniczym. W 1941 roku Kielanowie przygarnęli do siebie ich koleżankę z klasy. Jana Prot nie była pierwszą ukrywaną przez nich żydowską dziewczynką, przez pewien czas mieszkała u nich jeszcze jedna. Po latach rodzina Kielanów została za to uhonorowana tytułem „Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata”.

W okupowanej Warszawie Kielanówny i ich koleżanka zdały maturę, a w 1943 roku Zofia rozpoczęła studia zoologiczne na Tajnych Kompletach Uniwersytetu Warszawskiego i podjęła pracę w Muzeum Zoologicznym. Od początku wojny Zofia była członkinią Szarych Szeregów, a po ukończeniu kursów medycznych należała do patrolu sanitarnego na Żoliborzu. Tam zastał ją wybuch Powstania Warszawskiego. Po jego upadku Kielanowie osiedlili się w Skierniewicach i doczekali tam końca wojny.

Po powrocie do Warszawy, razem z innymi byłymi pracownikami Muzeum Zoologicznego, Zofia zamieszkała w ocalałych salach Muzeum Zoologicznego, zajmując się odkopywaniem zasypanych gruzem zbiorów. „Praca w Muzeum Zoologicznym pośrednio zadecydowała o wyborze mojej specjalności. W Muzeum była ogromna biblioteka, która ocalała podczas wojny. Jeszcze, gdy byłam w liceum, interesowałam się teorię ewolucji. Mając nieograniczony dostęp do biblioteki, przeczytałam kilka książek z paleontologii, zwłaszcza dotyczących historii kręgowców i pochodzenia człowieka i zdecydowałam, że chciałabym zostać paleontologiem” – wspominała.

Po zakończeniu wojny i wznowieniu pracy Uniwersytetu Warszawskiego Zofia była jedną z pierwszych słuchaczek wykładów z paleontologii prowadzonych przez światowej sławy specjalistę z tej dziedziny prof. Romana Kozłowskiego. Zajęcia dla kilkuosobowej grupy odbywały się w jego mieszkaniu.

„W tych wczesnych latach studia na Uniwersytecie Warszawskim były nieco skomplikowane z powodu ogromnego zniszczenia miasta i rozproszenia Uniwersytetu. Miałam jednak szczęście, ponieważ w zniszczonym mieszkaniu na Żoliborzu jakimś cudem ocalał mój rower, dzięki czemu byłam uniezależniona od bardzo jeszcze wówczas niesprawnej komunikacji miejskiej” – napisała po latach.

Jeszcze w trakcie studiów wyjechała na pierwsze wykopaliska w Góry Świętokrzyskie w poszukiwaniu materiałów do pracy magisterskiej poświęconej trylobitom dewońskim, wymarłym stawonogom morskim z ery paleozoicznej. Część zgromadzonego materiału opisała w pracy magisterskiej, a pogłębione studia nad tym wymarłym ok. 390 milionów lat temu gatunkiem były podstawą jej pracy doktorskiej. Zajęcia ze studentami prowadziła od 1947 roku, a w 1953 roku, jako jedna z pierwszych, została przeniesiona do nowopowstałej Polskiej Akademii Nauk.

Alicja Zioło /grafika: Joanna Zduniak

„We wczesnych latach pięćdziesiątych, kiedy te wydarzenia miały miejsce, w wielu instytucjach w Polsce panował terror polityczny. Pod opiekuńczymi skrzydłami prof. Kozłowskiego, który był człowiekiem nieskazitelnie prawym i życzliwym oraz jako wybitny uczony cieszył się wielkim autorytetem, przeżyliśmy ten trudny okres jak 'u pana Boga za piecem’. Nie wiedziałam, jak mogłyby potoczyć się moje losy w innej, wielkiej i znacznie bardziej zbiurokratyzowanej instytucji” – wspominała.

Po śmierci Stalina w 1953 roku polscy naukowcy mogli wreszcie wyjeżdżać za granicę. Zofia pierwszą podróż odbyła do Moskwy, do Instytutu Paleontologicznego, gdzie zobaczyła kolekcje kręgowców znalezionych na terenie Rosji i Mongolii. Te ostatnie inspirowały jej badania naukowe przez kilkadziesiąt kolejnych lat. Zanim jednak zajęła się badaniami na pustyni Gobi, dzięki nawiązanej w tym czasie współpracy z instytutami badawczymi z krajów skandynawskich stworzyła obszerne opracowanie ponad 70 gatunków trylobitów, odkrywając wiele z nich dla współczesnej nauki i dokonując ich pogłębionych badań. W tym czasie poznała swojego przyszłego męża Marka Jaworowskiego, z którym tworzyli udany związek do jego śmierci w 2011 roku. Zajmowała się także budową przypominających dżdżownice wieloszczetów.

Mongolska przygoda polskiej paleontolożki rozpoczęła się w 1960 roku, kiedy Polska Akademia Nauk nawiązała współpracę z podobną placówką w Ułan Bator. Marzeniem Zofii było prowadzenie poszukiwań na pustyni Gobi, eksplorowanej dotąd wyłącznie przez Związek Radziecki i USA. W latach 60. i 70. zorganizowano w sumie siedem polsko-mongolskich wypraw badawczych, które zebrały bardzo cenne kolekcje dinozaurów i innych zwierząt z okresu kredy i trzeciorzędu.

Choć z pustyni Gobi przyjechały do Polski unikatowe zbiory szkieletów dinozaurów, a także innych stworzeń żyjących w ich czasach, prof. Kielan szukała tam czego innego – zajmowała się badaniem pierwszych ssaków – pradawnych przodków człowieka. W latach 20. XX w. znaleziono tam pierwszą czaszkę niewielkich rozmiarów ssaka, ale żadne późniejsze poszukiwania przez kilka dziesięcioleci nie posunęły wiedzy o ich życiu do przodu.

Anna Tomaszewicz-Dobrska/grafika: Joanna Zduniak

„Przyjęło się mówić, że przez całą erę mezozoiczną, to jest przez dwie trzecie ich historii, ssaki żyły w cieniu dinozaurów. Ssaki i dinozaury pojawiły się na Ziemi mniej więcej w tym samym czasie, pod koniec triasu, ponad 220 milionów lat temu. Dinozaury wkrótce po pojawieniu się osiągnęły gigantyczne rozmiary i stały się władcami lądów, natomiast ssaki w tym samym czasie były maleńkie (w większości wielkości myszy lub szczura) i prowadziły nocny tryb życia” – opisywała paleontolożka. To dzięki badaniom Zofii Kielan-Jaworowskiej wiemy, że wszystkie ssaki ponad 200 mln lat temu miały wspólnego przodka i znamy budowę jego mózgu.

Kolekcja znalezionych w latach 60. i 70. na pustyni Gobi ssaków liczyła 180 okazów i była największą na świecie, a prace Zofii Kielan-Jaworowskiej na ich temat budziły ogromne zainteresowanie na całym świecie. Kolejne kilkanaście lat paleontolożka poświęciła na szczegółowe badania tych zbiorów, a wyniki publikowała w renomowanych pismach na całym świecie.

Po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce swobodna praca naukowa była jednak utrudniona: „W sierpniu 1985 Uniwersytet w Oslo opublikował w 'Nature’ ogłoszenie o konkursie na stanowisko profesora paleontologii. W roku 1985 miało się już ku końcowi Polski Ludowej, ale nikt wówczas jeszcze nie przewidywał, że zmiany polityczne mogą nastąpić w ciągu najbliższych kilku lat. W nauce polskiej działo się źle, brakowało pieniędzy na aparaturę, literaturę naukową i na wyjazdy zagraniczne. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, abym zgłosiła się do konkursu” – opisuje. Do konkursu stanęło dziesięciu wybitnych kandydatów z całego świata, jednak kandydatura Zofii była bezkonkurencyjna.

W Oslo Zofia spędziła osiem lat. Oprócz zajęć dydaktycznych polska profesorka uporządkowała i wyeksponowała zbiory Instytutu Paleontologii, zorganizowała także system spotkań popularnonaukowych i seminariów paleontologicznych. Do Polski wróciła w 1995 roku i razem z dwoma amerykańskimi uczonymi rozpoczęła pracę nad obszernym opracowaniem ewolucji ssaków w erze mezozoicznej.

Kilkuletnie intensywne badania pozwoliły im na opracowanie 275 cech budowy ssaków i zbadanie ich występowania u 46 grup ssaków z mezozoiku i współczesnych. W opracowaniu wykorzystano metody komputerowe. Praca ukazała się w 2005 roku na 80-te urodziny paleontolożki.

„Nasz indywidualny czas się kończy, co jest bez znaczenia. Przez następne trzy miliardy lat ewolucja zmieniać będzie biosferę, zanim Słońce nas nie spopieli. Ale już nauczyliśmy się sterować ewolucją, troszczyć o biosferę i wychodzić w Kosmos. Stajemy się opiekunami wszystkiego, co żyje, i coraz bliżsi jesteśmy zrozumienia, że naszym losem jest przedłużanie ewolucji i życia w nieskończoność” – napisała w ostatnim zdaniu wydanej z okazji jubileuszu autobiografii.

Zofia Kielan-Jaworowska pracowała naukowo do ostatnich dni swojego życia. W 2013 roku, dwa lata przed śmiercią opublikowała jeszcze popularnonaukową książkę In Pursuit of Early Mammals (W poszukiwaniu wczesnych ssaków). W sumie pozostawiła 220 artykułów naukowych i monografii.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?